6 february 2018

W samowidzeniu (nieobecność)

Dom wydaje się narysowany. Pełen obietnic,
z których większość można wykluczyć. Łóżka stłoczone, jak drzewa
w sadzie. Spiralne schody — nadranne powroty, odkąd starzy ludzie
zwisają z okien, niby pończochy, albo pierś wychylająca się,
lecz niedotknięta. Gruba kobieta z żółtą parasolką robi sobie piegi,

czuć jej z ust ojcem, kiedy śniegiem przeciera twarz. Gdy dzień
kończy się koło czwartej, chłopiec rozgrzebuje patykiem ognisko,
udając, że tworzy niebo. Później opuszcza głowę i milczy,

jakby wiedział, że słowa są ciężkie. Pies trąca nosem jego rękę,
powolną litanię dymu — więc modlę się. I nie potrafię wskazać
momentu, w którym jeszcze nie jestem swoją matką.



____________________________
z cyklu: studium przypadku


xyz,  

też to mam - odnośnie puenty ... hmmm ... z wiekiem dostrzegamy jak kopiujemy gesty, pozy naszych przodków ... i to dzieje się jakby samo, możemy tylko z zaskoczeniem przyłapywać się w takich momentach - czynnościach; ana logie ;) pozdrawiam ☺

report |

supełek.z.mgnień,  

Tak, to prawda. :) Dziękuję za ślad, Zoi. Pozdrawiam.

report |

Ania Ostrowska,  

świetny wiersz. dziękuję. dawno nie zdarzyło mi się takie mocne spotkanie.

report |

supełek.z.mgnień,  

Dziękuję. [''Siedział'' we mnie od dawna, a dzisiaj pozwolił się zapisać.]

report |

jeśli tylko,  

byłam, wrócę..

report |

zingara,  

wiersz którego nie sposób zapomnieć

report |

smokjerzy,  

Pisząc, malujesz. Z wielu scen stworzyłaś piękny i spójny obraz - pod jego powierzchnią dzieje się coś ważnego i trudnego do uchwycenia, czuje się, że chodzi tu o coś więcej, niż tylko zwykła relacja, to jakby również rozliczenie się z czasem, wewnętrzna wędrówka, która doprowadza do zdumienia - "nie potrafię wskazać momentu, w którym jeszcze nie jestem swoją matką". Jest w tym wierszu wiele fragmentów, które sprawiły mi - czytelnikowi - wiele radości - "starzy ludzie zwisający z okien, niby pończochy", "pierś wychylająca się, lecz niedotknięta", " czuć jej z ust ojcem" ( aż się uśmiechnąłem ), trudno tu przytoczyć wszystkie, bo musiałbym przepisać niemal cały. Ale najbardziej zapadnie mi w pamięć ostatnia strofa, w której płynnie przechodzisz od obrazu do pozornie nie związanej z nim konkluzji. Wywaliłbym przecinek po "parasolce" w piątym wersie. Naprawdę świetny wiersz - gratuluję! :)

report |

supełek.z.mgnień,  

Masz rację odnośnie przecinka: wywaliłam. Bardzo dziękuję za komentarz. Chyba nie spodziewałam się takiego, zwłaszcza pod tym wierszem (dość długo na tym potralu, moje teksty trwały w ciszy). Cieszy, że znalazłeś coś dla siebie, że pojawił się uśmiech. Pozdrawiam.

report |

smokjerzy,  

Uśmiech dotyczył oczywiście formy i był spontaniczną reakcją na sprawność i urodę porównań, treść natomiast, bardzo poważna, wywołuje raczej głęboką zadumę, szczególnie że jeden z fragmentów wiersza w połączeniu z puentą dopuszcza interpretację wręcz ponurą. Pozdrawiam :)

report |

supełek.z.mgnień,  

Dziękuję za powrót. I ja pozdrawiam. :)

report |

lilidae,  

Bardzo mocno do mnie przemówił...Jest przejmujący, a zastosowane środki, dają pole do szerokiej interpretacji. Nawet nie umiem zacytować fragmentów, które szczególnie we mnie zapadły, bo cały wiersz stanowi zwartą, świetną całość. Na pewno będę do niego wracać.

report |

supełek.z.mgnień,  

Dziękuję. Podobnie jak w odpowiedzi wyżej, zaskoczenie.

report |

Belamonte/Bożydar,  

osobiste i ciekawe, życie na poły akceptowalne a na poły nie

report |

supełek.z.mgnień,  

Piszę, jak piszę. Zawsze jest w tym osobista nuta, ale niekoniecznie - bardzo.

report |

Belamonte/Bożydar,  

w puencie chodzi o upodabnianie sie do matki, podoba mi się puenta i rozumiem że chodziłoby o bardziej bycie sobą

report |

supełek.z.mgnień,  

Możliwe, że tak właśnie, a może trochę inaczej.

report |

bosonoga,  

Lubię wszystkie Twoje wiersze, ale ten wydaje mi się bardziej czytelny dla zwykłych zjadaczy słów :) Bardzo na tak!

report |

supełek.z.mgnień,  

Ojej! Aż nie wiem, co napisać? Może jeszcze będą ze mnie ludzie ;) Dziękuję, Bosa. :)

report |



other poems: Niech spadnie, Terapia krzykiem, Wyczerpywanie. Z fotografii w intencji czerni i bieli, Pod wiejską latarnią, Nieprzerwany pejzaż, lub scenka rodzajowa, Portret tonalny, Żeby wracać, Nadal tracę sny, w których mnie nie ma, Poza kadrem, Przydrożne niebo, Scenografia, lub portret rodziny z czasów starości, Pojedyncze istnienie, skryte w rysach twarzy, Uderzające podobieństwo, Wyglądało to na zabawę, Świeży ślad deszczu, Chemiczna koronka, Szprosy jak krzyże, Na chwilę, i nigdy więcej, Po każdej miłosnej nocy. Odgałęzienia, Mamidło, Zbiór zmyśleń, i wiersz, który się rozpada, Sen z fusów, Nie nauczyłam się wyczuwać na dotyk, Trawy pochłaniają wszystko, Zmilczane, Oprócz ciszy po nas, Podkład pod szczapy ognia, Madonna z laurowym skrzydłem, Ze szczyptą szeptu, Komuś ucieka czarny balonik, Latawiec z łopianu, Na pograniczu nieba w tobie, Nów. Gdy odchodzimy, Koincydencje, Reintonacja, Napierśnik, Dni bez końca, noce z przeszłości, Jakby zawsze było więcej rzek, niż brzegów, Retrospekcja poklatkowa, Wszystko oprócz słów. Studium intymne, Nawet jeśli bez słów, Po-szmery, Ze współczesnych przedstawień, Wszystkie życia Anny, w oparciu o nieistnienie, Kobieta, która szkicuje. Pierwsze słowo, Stany pośrednie. Rytuały, Popielnik, I dlatego cisza, Odkłamywanie, Lęg, Rozbłyski w wirowaniu ćmy nad lampą. Reinterpretacje, Tam, gdzie topi się kocięta, Wysłyszeć, Pomiędzy powrotami, W samowidzeniu (nieobecność), Zatopiony krzew, Miniatura, Żeby odejść, Bezpowrotność, Jakby dwa liście ocierały się o siebie, spadając, Pamiątki po narodzinach, W świetle przedranka, strach na wróble wygląda jak żebrak, pod pachą niosę chleb, Brzegi chmur, niby rany, Z dnia na dzień, A jeśli tam nic nie będzie, albo będzie wszystko?, Rysy. (Nic pięknego), Komuś ucieka czarny balonik, Cienie, Płaty słów, Kruki biorą się z dźwięku, Obrysowania, Zatopole, Zrównania, Drzewa najbliższe drodze, Podwórko utwardzone orzechowymi łupinami, Uchylony popielnik, O smugach na linoleum, Resztki obrazów, Nie ubędzie słów, Pochlipywanie, zmęczone ekrany (kawałki szkła i żadnego kina), Portrety bez twarzy, Nieprzypadkowo, Zawężanie chwil, Autobusy wypluwają przechodniów, Koło popychane kijem, Kontaminacja, O tym, jak nie poznałam matki, przemijalność — czyli nie jestem panią własnych słów, ślady, nikt się w nas nie budzi (bóle fantomowe), Z ciał zwierząt wyrastają kwiaty (gruntowanie płótna), Grudniowe nieba w ciągłym milczeniu. Portrety, Kolor zaschniętej śliny. Ożywianie., Uczę się chować w wiązce siana, bawić w dom, Pamiętam słowa, chociaż zapomniałam dźwięki głosów, Potrzeba wiary, Rozgnieżdżenie, Zawodzenie, Usłyszeć, że się jest, Zanim słowa. Obrazobranie, Przedproże, świat aż zwidniał, Jakby szemrało sitowie. Pobłyski, mimo braku miejsca, później wskoczę do wody by przybliżyć to miejsce, Martwa ziemia w reklamówce, Z bliska i tak gorączkowo (anatomia), nieskończoność. przed telewizorem, Mokre trawy poją ziemię, włóczkowe serce, a wiesz, że rzepy we włosach mogą udawać koronę?, Poza tą chwilą, wyraźne przywidzenia zaledwie przykuwają uwagę, m.in.,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1