11 june 2016
Zatopole
Kiedyś tego nieba nic nie przecinało, tylko dom
powiększony przez łzy. I gdyby się wtedy odezwać,
nic nie byłoby bardziej czarne niż koty na piecu, cień
tamtej żywej twarzy. (Pragnienie kształtu, niczym
rozdeptane skorupy winniczków).
Nie patrzyłabym z całych sił, jak cielaki, zarzynane raz
do roku. Barwiły piasek — surrealniała od niego łąka,
na brzegach rękawów jawiły się nieznane obrazy.
W plecionce dla królików światło, niby kłębowisko
żółtych liści. Czasem ktoś podchodził, wyciągał ręce,
które jeszcze coś o mnie pamiętały.
________________________________
z cyklu: schizofreniczny patchwork
18 september 2025
wiesiek
17 september 2025
wiesiek
16 september 2025
wiesiek
16 september 2025
absynt
16 september 2025
absynt
15 september 2025
wiesiek
14 september 2025
wiesiek
13 september 2025
wiesiek
12 september 2025
wiesiek
9 september 2025
absynt