11 june 2016
Zatopole
Kiedyś tego nieba nic nie przecinało, tylko dom
powiększony przez łzy. I gdyby się wtedy odezwać,
nic nie byłoby bardziej czarne niż koty na piecu, cień
tamtej żywej twarzy. (Pragnienie kształtu, niczym
rozdeptane skorupy winniczków).
Nie patrzyłabym z całych sił, jak cielaki, zarzynane raz
do roku. Barwiły piasek — surrealniała od niego łąka,
na brzegach rękawów jawiły się nieznane obrazy.
W plecionce dla królików światło, niby kłębowisko
żółtych liści. Czasem ktoś podchodził, wyciągał ręce,
które jeszcze coś o mnie pamiętały.
________________________________
z cyklu: schizofreniczny patchwork
30 may 2025
wiesiek
29 may 2025
wiesiek
28 may 2025
wiesiek
27 may 2025
wiesiek
25 may 2025
wiesiek
24 may 2025
wiesiek
20 may 2025
wiesiek
13 may 2025
marka
13 may 2025
marka
13 may 2025
wiesiek