11 june 2016
Zatopole
Kiedyś tego nieba nic nie przecinało, tylko dom
powiększony przez łzy. I gdyby się wtedy odezwać, 
nic nie byłoby bardziej czarne niż koty na piecu, cień
tamtej żywej twarzy. (Pragnienie kształtu, niczym
rozdeptane skorupy winniczków). 
Nie patrzyłabym z całych sił, jak cielaki, zarzynane raz 
do roku. Barwiły piasek — surrealniała od niego łąka, 
na brzegach rękawów jawiły się nieznane obrazy. 
W plecionce dla królików światło, niby kłębowisko 
żółtych liści. Czasem ktoś podchodził, wyciągał ręce, 
które jeszcze coś o mnie pamiętały. 
________________________________
z cyklu: schizofreniczny patchwork 
30 october 2025
wiesiek
29 october 2025
wiesiek
28 october 2025
wiesiek
25 october 2025
wiesiek
24 october 2025
wiesiek
23 october 2025
wiesiek
23 october 2025
wiesiek
22 october 2025
Jaga
21 october 2025
Jaga
20 october 2025
wiesiek