3 january 2016
Nieprzypadkowo
Chłopiec podaje Lucynie zimną dłoń. Taka mogłaby być
miłość wywołana jednym ruchem, brunatne trawy
naciągnięte na ziemię.
W falach zasłon niewiele zostaje z końca grudnia, z dziecięcego
świata. Odchodzący ludzie jak origami, nie poruszają
się w środku. I, ku rozczarowaniu, upłynie mnóstwo szarosinych
śladów zwierząt, nim Lucyna zdoła odnaleźć siebie. Półpłynna
firana lewituje za nią jak welon. Syn
użycza jej głosu. Wtedy rodzi się w samym spojrzeniu
jak zachody, które omijają dom.
z cyklu: o wychodzeniu na swoje
17 april 2025
Eva T.
17 april 2025
wiesiek
16 april 2025
Eva T.
15 april 2025
ajw
15 april 2025
Marian Banaszak
14 april 2025
wiesiek
13 april 2025
ajw
12 april 2025
ajw
11 april 2025
wiesiek
11 april 2025
ajw