Jarosław Baprawski, 8 grudnia 2011
zniszczone damy
uwielbiają pijaków
pijacy na równi ze złodziejami
i całą resztą męskiego grona
kocha się w kurwach
żenią się z dziewicami
czasami
każdy może upaść
trafić na swojego
lub swoją
miłość
to po prostu
ustrzelić białego kruka
i jeszcze żeby na koniec nie stwierdził
że był to kruk farbowany
a może tak naprawdę wcale nie strzelał
tylko był frajerem
tokująco toczacym
odwieczne boje
o damy
czy chodziło o miłość
ucieczkę przed samotnością
bycie razem w bogactwie
w nędzy już nieteges
czy bardziej chodziło o dupę
jej status qwo
posiadanie na wyłączność
są zasady
takie i siakie
w większości łamane
bardziej strach przed zdradą
postawiony na
na ostrzu noża
dymiącej spluwie
załatwiłby sprawę
lecz to już bezprawie
nie wierząc w zaufanie
prawdziwą miłość
zdradzony kochanek
może wyhuśtać się na linie
silniejszy zostanie pijakiem
a ten co miał w dupie miłość
był najsilniejszy
i po sprawie
śmieje się damie prosto w ryja
robił ją w balona pół życia
ma dorosłe dzieci na boku
dwie wille i basen
głupia ździra
za tęczówkami pięknie umalowanych oczu
pod pięknym ciałem boskich kształtów
delikatność lub potwór
budzący z faceta ciamajdy
z jakiegoś obszymura
czułego kochanka lub drania
faceta z jajami lub total zero
i wszystko na odwrót
a gdzie jest poezja
poezja
jest pośrodku
na granicy zatartej w ludziach
porosła trującym bluszczem zakłamania
pochwałą sielankowości i piękna wszystkiego
co nas otacza
pomijając ciemną stronę życia
tkwimy w szambie po uszy
Jarosław Baprawski, 14 grudnia 2011
kobiety mogą być ostre jak brzytwa
lub tępe jak trzonek noża
te które znałem miały w sobie wszystko
i były bezwstydnie soczyste
spływały po języku
po brodzie
po piersiach
po udach
po pościeli
w każdym miejscu na ziemi
w każdej pozycji względem słońca
wiecznie pijany
kochałem wszystkie
będąc na drodze donikąd
nie mogłem zatrzymać żadnej
na dłuższą metę
z dnia na dzień
nakładały coraz więcej wosku
coraz więcej piły
były jak corvetty
z mega przebiegiem
niedozajechania z pozoru
popędziły dalej
w niekończoncych się wirażach
wypalają resztki z rezerwy marzeń
żyjąc wyjściem na prostą
umierają na przypadkowym zjeździe
prowadzą się bardzo swobodnie
każdy chce się przejechać
tylko niewielu jest stać
na garaż
Jarosław Baprawski, 15 lutego 2012
byłem młodym biednym poetą
ten sam sweter przetarte łokcie
jakaś bułka z niesłodkim kefirem
i wiatr wolności w rozprutym szwie
zbyt długo zeszło
nim poskładałem elementy
okazało się że jestem szejkiem arabskim
który zamiast nafty znalazł złoża słów
w przelanym na papier
kielichu goryczy
zrozumiałem
że teraz mogę do woli
pierdolić nawet na pustyni
za garść piachu
Jarosław Baprawski, 2 kwietnia 2012
kiedyś rozpacz spłynie w oczy
na żarówkach tylko ćmy
komar który ugryzł wczoraj
jawi się niczym bóg
wszystkie kurwy
które dotkną mojej szaty
na kolanach niech golgotę przejdą swą
nie ja stwórcą
nie ja dzwigiem
nie ja drewnem
jestem tylko tym
co pisze wiersze
Jarosław Baprawski, 28 listopada 2011
zwykły poranek
zaparza kawę
ćwierkanie wróbli
zagłusza łopot skrzydeł
zwiastowanie
kocham cię tato
dobra nowina
bosymi stópkami
rozdeptała resztki
zamyślenia na twarzy
policzki na ustach
i uśmiechu najsłodsze buziaki
w gilgotkach radości
ciałko pachnące matką
z dziecięcą radością
przekładasz kanapki
i idziesz do roboty
nowo narodzony
Jarosław Baprawski, 2 kwietnia 2012
dziś nie przyjdę moja mała
rozbił się mój wielki wóz
dziś przepłynę równik
albo zginę
i w butelce pustej
wyślę list
idź do chuja
nie zawracaj dupy mi
najpiękniejsze to co było zabierz z sobą
razem z matką spakuj swe walizki dziś
pokochałem ciebie w blasku świecy
podpalając chrustu stóg
nie wiedziałem
że tak blisko jestem salem
ser smakował na kanapkach bardzo mi
na zakupach w lidlu zrozumiałem
jesteś sam wózek pchaj
Jarosław Baprawski, 1 lutego 2012
przychodzą rano pijani jak szpadle
zakrwawieni pobici spod remizy
ziomek ratuj resztki honoru
na pstrym koniu
fortuna i my
a co ja wam kurwa kmicic
spalić mam całą wieś
zapite ryje puste łby
wezmę bejsbola
i kilku łyków
zawiśnie
na chirurgicznym wyciągu
świeże kwiaty w wazonie
kontrastują z fioletem
pawich oczek
kompanija
la comprasita
głupie jasie
Jarosław Baprawski, 5 marca 2012
byłem dzisiaj w lumpeksie
przejrzałem łachy zachodnie
gwiazda dawida na metce
wprawiła w konsternację
kolejowę rampę hebronu
potem wypiłem ze cztery piwa
z ludzmi bez imion
bez znaczenia
potem stopiłem słoniny
na pyszny smalec z cebulką
zajadałem się ze smakiem
wpatrzony w nową kurtkę
i widziałem twarze
i widziałem te piece
i widziałem tam siebie
i złamałem się kromką chleba
z bezpańskim psem bez imienia
Jarosław Baprawski, 28 grudnia 2011
wycie ulicy
obudziło mnie schlanego
mętny wzrok nie doganiał ostrości
syf powietrza meliny
wgniatał moje ego
w odór pościeli
zlanej wódką
nie wiedziałem
co będzie lepsze
śmierć
czy tkwienie w wegetacji
-ja pierdole
przecież już nie żyje
-nie histeryzuj
wyszło z półświadomości
dasz radę
rusz dupę
usiadłem
przypalając papierosa
przypomniałem sobie
kurewsko piękną towarzyszkę nocy
spotkaną wczoraj
bez przypadku
-może do niczego nie doszło
rude włosy i jej nagość przeczyły
nie mając na sobie nic
nawet wstydu
powalała czerwienią ust
dziewczęcą jeszcze twarzą
zmieszaną z rzeczywistością
kotwiczyła mój stan
-spierdalaj do domu
poganiany rozszczepioną jaźnią
ubrałem się
uciekając przed spojrzeniem z lustra
wczołgałem się w życie
bukietem kwiatów
mijając litościwe uśmiechy
podobnych sobie robali
wracałem
-ty pijaku
wyłkała żona
stawiając na stole
talerz gorącego rosołu
pachnącego rodziną
-słony ten rosół
kocha mnie jeszcze
czy to jej łzy
utopione w kółkach tłuszczu domowej zupy
próbują obudzić sumienie
Jarosław Baprawski, 17 grudnia 2011
tabunem dzikich koni
rozbiegły się myśli
w śladach kopyt
odciśnięta tajemnica
słabe padły na początku
bieląc szkielety nagich kości
szalone pędzą nad przepaść
świadome braku skrzydeł
tylko pegazy
postawią kopyta
pijąc ze źródła
rozpalą gwiazdy
słowami wplecionymi w grzywy
Jarosław Baprawski, 15 grudnia 2011
w moim domu
jest dużo poetów
ja zbieram pety
prosto z ulicy
kromki chleba ze smalcem
przekładam nędzą
soloną cebulą
częstuję
wykrzywiają usta
trupiobladych twarzy
więc śpiewam im pieśni o kurwach
gram na harmonii wzruszeń
próbuję obudzić życie
oni palą moje wiersze
Jarosław Baprawski, 28 marca 2012
'bez jedzenia i bez spania"
najpiękniejsza moja pieśń
może mi wyłączą prąd
w blasku świecy
lady śmierć
w chuju mam historię świata
tak jak losy moje po
pierwsza miłość
inicjacja
na butelce kreskę zrób
najpiękniejszych spodni kanty
wywiązany w biegu krawat
usta ewki z każdym łykiem
jeszcze bliżej
do pytania
Jarosław Baprawski, 13 marca 2012
jeszcze dziwki nie zasnęły
a już płaczesz nad stosem
unosi się para butelek
w odstępach kamertonu
paganini napina zwieracze
przygrywa załośnie nad stolikiem
patrząc w twoje oczy
czekam kiedy pierdolnie struna
a on dokończy potrójne morderstwo
wyręczy mnie gitara
wyprutego z łopatki wieprza
nagotuję ci żurku białego
tylko odpierdol się
od białej kiełbasy
Jarosław Baprawski, 11 grudnia 2011
przychodzisz
siadasz
wyjmuję niewidzialny beret
naciągam głęboko na oczy
rozpływam
pomiędzy jezykiem
i podniebieniem
płynę krawlem przez zupę
kotletem zatykam wybuch
mam gdzieś
twoje historie
o rozlanej żółci mamusi
niestrawionych skwarkach szefa
koleżance z pracy
która straciła włosy
w bójce przed sklepem
jakieś życiowe rupiecie
wysypujesz na środek stołu
przestań pierdolić
i raz
mnie
posłuchaj
wychodzę
jak nie wrócę sam
to z kolegami
jeden raz
w życiu
nic nie mów
przełknąć wszystko
z jednym kotletem
zdjąć beret
jak zwykle zmywamy talerze
wspólne śmieci lądują w koszu
idziemy do pokoju odnaleźć zalety
we własnych fotelach
jest nam bliżej
do cukiernicy
dotyku dłoni
uśmiechu
łóżka
Jarosław Baprawski, 9 lutego 2012
towarzystwo szemrane za stołem
tępym wzrokiem wpatruje się w blat
choć harmonii pożółkły flippery
miechy pełne wezbranych nut
nie za wiele potrzeba do szczęścia
żeby drożność utrzymać żył
i martwica nie groźi nam kończyn
prócz infekcji z nieczystych dziew
tararara rara ra ra
ochrypłe głosy fałszują songi
puste stągwie czekają na cud
w drodze na górę czaszki
z czupryn majaczą sny
o cyganie
co zapierdoli
wszystkie gwoździe
i młot
i o ewce
z alergią na jabłka
z zakazanych z miłości drzew
Jarosław Baprawski, 8 stycznia 2012
pamiętasz
jak fajnie było kiedyś
gdy naga tańczyłaś na stole
najpiękniejsze standardy
czesterfildy i kawior z ruskim szampanem
rozpalał pocałunki na twoich udach
pachniałaś erotoplenną winnicą
igristoje wprost z piersi
i najpiękniejsze balony
nad mokrą cipką
woziła muzyka
każdej nocy płonęła melina w złotych zębach
rozpływała się wódka najmocniejsza na świecie
dużo tego było najdroższa nataszo
och dużo
aż strach wspominać
białoruska księżniczko
leżysz teraz równo nie martwisz się niczym
zawsze gdzieś pędziłaś w kurewskim tangu
bębenek nakręcał pięć pustych komór
czas strzelił szóstkę na chybił trafił
ostatnią zapałką
zapalę znicz
i pójdę samotny
po równi pochyłej
poganiany księżycem
coś tam wykrzyczę o miłości
rozpalając w mroku światełka
bilardowego rozbicia
bez białej bili
nawet gwiazdy
są takie rozpłakane
poprzez szyjkę butelki
wszystko jest gorzkie
bez ciebie wariatko
Jarosław Baprawski, 29 marca 2012
nie trzyj oczu szkoda rzęs
rozcieranych dłonią chwil
jeszcze dzisiaj obudź się
z wiarą w ludzi podnieś wzrok
przejdź ulicą zdepcz kałuże
przez otwarte usta chwyć
krople deszczu słonych złudzeń
uwięzony w gardle popij kęs
jeśli boli
to jest życie
mimo że to suchy chleb
na chrzanowym liściu
z bratnią duszą
będzie lżej
Jarosław Baprawski, 7 grudnia 2011
resztki mgły rozsuwają zasłony okien
gdzieś pod stołem spóźniony nietoperz
obija ściany szukając sufitu
który zamienił się rolą z podłogą
zlewasz z butelki resztkę kolorów
przecierasz pomarszczoną ceratę
dziurkami w chlebie zaciągnij się życiem
wszysko kurwa już dawno rozlane
jeszcze tylko do końca doturlać wózek
na dnie wądołu rozłożyć bagaż
nakryć się kartą przeznaczenia
czy wtasować się w talię
nowego rozdania
co ty
pierdolisz
karty odkryte leżą na stole
tkwisz z rękawem
w gównie po uszy
razem z dżokerem
leżącym pod stołem
zbieraj majdan
jeśli dasz radę
i wypad
z teatru
Jarosław Baprawski, 21 marca 2012
jeśli nie masz ochoty na jutro
wysiądź z auta zatrzaśnij drzwi
jeszcze pożyj tym życiem z przeszłości
nim zagonisz się w wyścig martwych dusz
i odpocznij na pętli od złudzeń
wykup bilet w dwie strony od dziś
jeśli słowa są tańsze od wiary
tak naprawdę nie tracisz nic
tylko czas który biegnie na bieżni
niech poleci z wiatrem w zgubną dal
najpiękniejsze są właśnie wspomnienia
które okręt rzucą z burzy w sztorm
tak jak w życiu najpiękniejsze są dziewczyny
chwile szczęścia pośród dzikich leśnych kniej
i ich usta na piersiach mężczyzny
znaczą więcej niż obecnej chwili sens
moje dziwki najpiękniejsze wy anioły
dzisiaj za was wzniosę toast swój
pośród skrzydeł potarganych śpiewiam piosnkę
o tych sercach które zesłał mi Pan Bóg
Jarosław Baprawski, 29 listopada 2011
karaluch wyszedł z dziury
patrząc na świat
współczesnego prymitywu
od rana napierdala muza
piętro niżej młodzież
szykuje tornistry do szkoły
kurwa skończyła się gandzia
smród papierosów
przewierca ściany
najebany tatuś
śpiewa na schodach
mamusia nie przebiera ziemniaków
zamknij mordę
ty skurwysynie
to pani docent
on z taczką magistra na budowie
zdechnę tu razem z nimi
pozorując inny gatunek
wpoję dzieciom
reguły jaskiniowców
najważniejsze przetrwanie
konsumujcie
to przeszłość
wpierdalajcie
drży na końcu języka
niewypowiedziane
Jarosław Baprawski, 16 stycznia 2012
ożeniłeś się
to teraz nie świruj
że ci źle
bierz kanapki
swój krzyż
i do roboty
tu nie ma przyjemności
to nie jest
butelka wódki
i koledzy
sam chciałeś
mając do wyboru
rzut monetą
małżeństwo
albo kapłaństwo
z seksem na rancie
dałbyś radę
teraz już wiesz
ciała jamiste
to nie jest głowa
Jarosław Baprawski, 3 kwietnia 2012
śmiejecie się kurwa gdy płaczę
gdy tak naprawdę nie mam nic
i gdzieś mam wasze wzruszenia
potargane skrzydłami poetów
tyle wiecie co piędz
ziemi która mnie skryje
ponad łopatą
księdzem i grabarzem
pozostawię na kamieniu napis
chuj wam w dupę
Jarosław Baprawski, 19 grudnia 2011
współcześni ludzie
to pożeracze własnych mózgów
żerujący na własnym gównie
ulepionym z nie swoich zdań
biedni bogatych
bogaci biednych
wszystko co przemielą
rozparzone języki
żrą pomiędzy sobą
na każdym kroku
polityków
prezydentów
obywatele obywateli
kurwa
jak pięknie
dumnie to brzmi
a może
karmiciele i dawcy
grabarze połączonych sztabów
nad urnami pełnymi prochów kłamstw
spopielonych między ustami
a
mikrofonem
kamerą
plebsem
a ekranem
w telegotowaniu na twardo
jajogłowych pederastów
ciągnących sobie druty
po zejściu wizji
z orbity
na ziemię
osranych
zaszczanych
obrzyganych
zachlanych
na ziemię syfu
monopoli
taniego wina
agencji towarzyskich
poselskich biur
miast
wsi
a na ulicy leżą wszyscy
równo w gównie
obyczajowa śmietana
pierwszej strony gazety
i obowiązkowo
wysokiego szczebla
prowokacja
z tłustej czcionki
arcy kurwa
sekretarka
asystentka
cichodajka
bez pracy
skruszone damy
nakarmią motłoch rewelacją
seksualnych dewiacji
pseudoliderów
prawicy
lewicy
skrajnych ugrupowań
centro olewaków
zacnych ludzi
na szlaku
na flaku
na fleku
wszyscy są karmą
wszyscy pożywieniem
wszyscy małpami łykającymi kit
padłem żerującym na tonącej łajbie
mimo to
popierdolmy
jeszcze o ideach
wartościaciach
państwie
komórce
invitro
bogactwie
gejach
lesbijkach
anarchii
o lewych rękach do pracy
i innych chujach mujach
nie mówmy
codziennie
popijam to wódą
spłukuję do szamba
z resztkami kaca
szczęśliwy jak mało kto
piszę swoją poezję
sam czytam
i czekam
na wielki wybuch
fanatycznej wolności
Jarosław Baprawski, 20 listopada 2011
zawsze biegałem najszybciej
wciąż pierwszy
najlepszy
wspaniały
lecz chyba słabo trenowałem
w prawdziwym wyścigu
wypierdoliłem się wraz z życiem
na pierwszym zakręcie
na łeb spadło mi małżeństwo
samochód co wiecznie się pierdoli
raty za mieszkanie
rachunki
prąd
telefon
tablice dekalogu
skopały mi rozum
na dodatek córka
oznajmiła że w ciąże zaszła
kurwa
co za życie
codziennie oglądam
podeszwy od spodu
znowu podnieśli ceny paliwa
jutro wzrośnie akcyza
czy wejdziemy w strefę euro
polacy ruszyli do niemiec
czytam ze zwitków gazet
przybitych gwożdziem obok sedesu
spłuczka kieruje je do żródła
szambo
szambo też jest pełne
wywóz gówna
para stów
chuj
mam dość
jutro niedziela
żonka drze się z kuchni
-masz drobne na ofiarę
-tak
jutro sam się położę
wypiję ile dam radę
oddam wszystko
by stanąć na chwilę
świat niech zapierdala
ja nie biegnę
zrywam kontakt
jestem żoną alkoholika
wyznanie na zwitku
wcale się nie dziwię
podcieram tyłek
idę spać
kurwa
zapomniałem spłukać
do szamba
które to okrążenie
w dupie to mam
a żonka
-chcesz seksu
śpij
jutro ci oddam
wszystkie pieniądze
tylko śpij
-zabezpieczyłaś się
-no coś ty
musisz wyskoczyć
kurwa
mieszkam na parterze
jutro niedziela
wysłuchamy kazanie
jak miliony innych
pobiegniemy
do komunii
i komunikanta
przecelebrujemy naszą świętość
zaledwie do ławki
jeszcze krzyżyk na drogę
i start
na golgotę
żonka
-jakie jutro spodnie włożysz
te od garnituru
-nie
dżinsy
-włóż te od garnituru
kurwa
o d p i e r d o l s i ę
krzyczę całym ciałem
nie otwierając ust
komory serca drżą
komórki mózgu zalane krwią
jądra pękły
-dobrze
te od garnituru
śpij
Jarosław Baprawski, 17 grudnia 2011
rozłożyć się w poprzek na łóżku
każdy z muszlą szklaną przy uchu
kołysać w śpiewnym alzheimerze
można
wyczekiwanym świtem
pobiec przez pustynię
w rajskich smakach
opłukać języki
można
na ulicy
zanurkować
w studzienkę
i wyjść dnem morza
na brzegu wyprowadzenia
powrócić do domu z niewoli
można
wypić ostrygi
zasłuchać się w szumie
wody w muszli klozetowej
wszystko można
hasta maniana
kubusie puchatki
Jarosław Baprawski, 26 marca 2012
dziwki są samotne
wiatr hula po kieszeniach
kłębek dymu podzielony na cztery
smakuje jak piosenka johna lennona
wszystko przez czas
nieodpowiednią chwilę urodzin
wtedy powracam do nieznanych budowniczych
chińskiego muru przez pryzmaty ostatecznego rozwiazania
chcę zrozumieć zdolnego hodowcę drobiu
jak mam to wyczytać ze słów
nie miałbyś tej władzy nade mną
gdyby nie była Ci dana z góry
ogólnie pierdolę to w czapkę
tak jak miłość
Jarosław Baprawski, 18 stycznia 2012
w butlach wina
żyło tysiące marzeń
odeszła żona
Jarosław Baprawski, 15 stycznia 2012
siedzę w wygodnym fotelu
moczę nogi w blaszanej misce
jakaś nowa dupcia podaje mi lufę
a ja już nie mam siły
jej golnąć
kurwa
nie mam rewolweru
pierdolnąłbym prosto
pomiędzy żuchwy
tonę ołowiu
nalać ci jeszcze
a co odpowiedziałby hemingway
będąc na moim miejscu
lub ja na jego
nie wiem
lej kurwa bo nie wyrobię
może napiszesz wiersz
pokochamy się
Heniu
zrób sobie sama
lub pokochaj kogoś innego
z każdym dniem będziemy dalej
z uporem maniaka kruszyć skrzydła
o szklane tafle betonowych spojrzeń
nie pamiętam już nawet dzieciństwa
jedyne piękno które jeszcze pamiętam
to moja pierwsza miłość
na poddaszu
i jej piersi
ciepłych pąków
zaróżowienie
i wilgoć
Jarosław Baprawski, 10 stycznia 2012
założyłem na siebie zgrzebny wór
przewiązałem powrozem konopnym
i wszedłem na przedmieścia miasta
tłumy przywitały mnie entuzjazmem
graniczącym z euforyczną obojętnością
pod pierwszym sklepem wybrałem dwunastu
najbardziej obdartych i wynędzniałych nędzników
pomijając zbędne savoir virve przeszliśmy do bruderszaftu
do wieczora byli już moi
unurzałem ich ze trzy razy
w pobliskiej rynsztokowej kałuży
nadając każdemu ludzki przydomek
dalszy ciąg potoczył się z górki
zaintonowaliśmy rezerwę
maszerując w wiersze
gdy deklamowałem redutę
płakali jak sierotki
zabrakło naboi
ordon padł
potem
mi skończyła się flota
więc zdjąłem worek
i ruszyłem z kartą
na pustynię
a oni za mną szeptali
czyż to nie jest ten poeta
Jarosław Baprawski, 20 marca 2012
są jeszcze kurwa dziwki na świecie
które sądzą że seks jest dla bogaczy
maszerując przez jabłczane sady
wycisną soki z okiennej pelargonii
pospołu z teściową zasuną firanki
a tak naprawdę ich już nie ma
tak jak chleba bez mąki
nie zastąpią trociny
mojego głodu
za widokiem dziecka
z rozpłaszczonym noskiem
i uśmiechem beztroski za szybą
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
19 maja 2024
1905wiesiek
19 maja 2024
Świat LucaArsis
19 maja 2024
DystansMarcin Olszewski
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek