28 grudnia 2011
Ciężkie powroty
wycie ulicy
obudziło mnie schlanego
mętny wzrok nie doganiał ostrości
syf powietrza meliny
wgniatał moje ego
w odór pościeli
zlanej wódką
nie wiedziałem
co będzie lepsze
śmierć
czy tkwienie w wegetacji
-ja pierdole
przecież już nie żyje
-nie histeryzuj
wyszło z półświadomości
dasz radę
rusz dupę
usiadłem
przypalając papierosa
przypomniałem sobie
kurewsko piękną towarzyszkę nocy
spotkaną wczoraj
bez przypadku
-może do niczego nie doszło
rude włosy i jej nagość przeczyły
nie mając na sobie nic
nawet wstydu
powalała czerwienią ust
dziewczęcą jeszcze twarzą
zmieszaną z rzeczywistością
kotwiczyła mój stan
-spierdalaj do domu
poganiany rozszczepioną jaźnią
ubrałem się
uciekając przed spojrzeniem z lustra
wczołgałem się w życie
bukietem kwiatów
mijając litościwe uśmiechy
podobnych sobie robali
wracałem
-ty pijaku
wyłkała żona
stawiając na stole
talerz gorącego rosołu
pachnącego rodziną
-słony ten rosół
kocha mnie jeszcze
czy to jej łzy
utopione w kółkach tłuszczu domowej zupy
próbują obudzić sumienie
5 listopada 2024
AgnieszkaYaro
5 listopada 2024
odczuciaYaro
4 listopada 2024
WiewiórkaMarek Gajowniczek
4 listopada 2024
0411wiesiek
4 listopada 2024
z ręką w gipsiesam53
4 listopada 2024
Ostatnia prostaMarek Gajowniczek
4 listopada 2024
Słucham jeszcze, jak ostatnieEva T.
3 listopada 2024
Nie tak całkiem zielonyJaga
3 listopada 2024
0311wiesiek
3 listopada 2024
Listopad.Eva T.