Sztelak Marcin, 14 kwietnia 2014
Modlitwa na czworaka, wyznaczona pokuta.
Nic się nie dziej nadaremnie, odpuszczamy
winowajcom chleb powszedni.
Przynajmniej wieczorem, tuż przed zaśnięciem.
Później są sny i mocny zapach kawy,
trzeba iść. Czasami zdarza się karnawał,
czasami posty.
Nadzieje i prośby, popiół na głowy,
ostatnie słowa.
Oraz amen – w testamencie.
Tuż obok zapewnień o zdrowych zmysłach.
Solennych.
Sztelak Marcin, 3 kwietnia 2014
Tragedie miłosne, może nie Szekspir,
jednak: to tu, to tam drżenia
i maślane oczy.
Tymczasem noc, dzień – zwykłe następstwa
i obroty. Zaklęcia, szepty
i inne tajemnice.
Ciemna, niewidoczna strona satelity.
Nów, pełnia – dokładnie nad
tym wszystkim.
Sztelak Marcin, 2 kwietnia 2014
Dziś napiszemy powieść, bez liku zdań i znaków
przystankowych.
Ponadto wszystkie błędy językowe,
nieodmienne części, mniej więcej
takie:
Homer był ślepy jak kret.
albo
W małych sklepikach nie sprzedają graali,
tylko szkło i plastik.
Ku pokrzepieniu serc, ewentualnie dla
zwykłej wprawki.
Sztelak Marcin, 1 kwietnia 2014
Bije północ,
zaczyna się nie wyśnione przez filozofów.
Pod niebem gwiaździstym, nawet we mnie.
Zabrali ziemi kolor,
na wieczne niespełnienie, jednak kreślę krzyż
na drogę. Rozstajną jak zwykle.
Świat jest za mały na święty spokój,
w tle: słowa, znaki nawigacyjne.
Takiej jak: chroń nas od złego
oka.
Wybiła.
Nikt nie słyszał.
* – prawa autorskie zastrzeżone.
Sztelak Marcin, 31 marca 2014
Prorok z aktówką wieszczy pod sklepem nocnym:
zapominanie nie boli, zwyczajne drzwi
w jedną stronę.
Tymczasem słowa poupychane w szafie
trzeszczą dopóki noc nie pęknie
dzwonkiem telefonu.
Wagowa równoważnia zdania. Niewypowiedzianego
na amen – praktycznie umarł w butach
na drodze. Wybrukowanej czym tylko się chce,
ale do piekła.
Prorok leży z twarzą schowaną. Zupełnie
nie na miejscu, jednak
nikt nie spogląda w jego stronę.
Wstyd, ewentualnie drugi dzień stworzenia.
Sztelak Marcin, 29 marca 2014
W taką noc jak dziś Titanic opadł na dno.
Czytanie po ciemku – kurza ślepota;
pozwy i tajne dokumenty. Czas bardzo przeszły.
Na jałowej ziemi wzrastam bujnie,
ponadprzeciętność.
I inne potrzeby natury
filozoficznej,
hipokryzja wyssana z mlekiem matki.
Ewentualnie ironicznym spojrzeniem ojca.
Kompletnie nieznanego.
N. N. u palca.
A nad tym wszystkim zakurzona żarówka
oraz góra lodowa, na sterburcie.
Sztelak Marcin, 28 marca 2014
Lewa:
Martwi ludzie szczerzą zęby
– będziesz żył długo, a nieszczęścia
maszerują czwórkami. Krokiem defiladowym.
Czego jak czego, ale czasu mamy w nadmiarze.
Pamiątki po życiu zawsze zmieścisz
w worku na śmieci. Wytrzymałym jak diabli.
Prawa:
Tymczasem upał zabija wszelki romantyzm,
spocone ciała, paradoksalnie, nie lgną.
Nudy.
A podobno wiara, choćby w prognozę długoterminową,
czyni cuda. Mrzonki o deszczu.
I dalej noga za nogą.
Odciski.
Prawy, lewy.
Sztelak Marcin, 27 marca 2014
Może się okazać, że wyznawcy Wielkiego Potwora Spaghetti
mają racje. Nawet więcej – na pewno.
Sterylnie i cicho – szkło i plastik, płaczemy w ciemności
jarzeniówek. Osobiście, zanim zasnę, wypijam pół szklanki
środka do czyszczenia srebra – dobre, więc milczę.
W oddali, nad miastem, lśni neon:
„Odwołujemy zagładę cywilizacji”; czasami:
„Promocja marchewki duszonej na maśle”.
Dookoła cztery żywioły i piąty, ten najważniejszy
– okrągłe tabletki. Po pełnej garści wiem:
Małe, zielone ludziki kontrolują umysły.
Jakie to wygodne dla wszystkich,
diabłów i świętych.
Sztelak Marcin, 26 marca 2014
Ani
Traktuj mnie co najmniej tak jakbym nie żył.
Od z górą trzydziestu lat.
Pisz bajki ze szczęśliwym zakończeniem.
A ja będę wierzył.
Solennie.
Tak, czy inaczej jesteś
moim słowem. Pierwszym. Początkiem
każdej opowieści.
I końcem – wyzutym z puenty.
Albo najdłuższym zdaniem,
(byleby nie postawić kropki)
Sztelak Marcin, 25 marca 2014
Umarł król, niech żyje.
A ty masz jak zwykle za długie paznokcie.
Denerwująco wybijasz rytm na kuchennym
stole. Przeszukuję lodówkę, niepewny
czy nogi wytrzymają skalkulowaną namiętność.
Wypinasz pierś, z dumą niosę na kość
zamarzniętego kurczaka.
Napiłabyś się pewnie winna, lecz w kieliszkach
kurz. Osiadł w najbardziej słoneczne dni,
minionego roku. Poczekamy do sylwestra,
szampan z gwinta na mrozie.
Fajerwerki, kochanie.
Niech żyje, umarł król.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
9 września 2025
wiesiek
9 września 2025
absynt
9 września 2025
Arsis
9 września 2025
Arsis
9 września 2025
absynt
9 września 2025
absynt
9 września 2025
wolnyduch
9 września 2025
ajw
9 września 2025
ajw
9 września 2025
ais