26 listopada 2022
Dom chorych
Bóg mieszka w szafie, odziany w szlafrok
dobrotliwie kiwa głową gładząc grzechy
pierworodne.
Mam za pazuchą kosmos, galaktyki
na krótkiej smyczy. Spaceruję w pustce,
pełnej bezczasu.
Przykazania wykute na nowo nie spoczną
w arce, w skrzyni martwego tapczanu
pokryją się kurzem, patyną przemilczeń.
Nocą świat ujawnia prawdziwe oblicze,
wykręcam go na drugą stronę,
spiralnie segregując grudki ziemi.
Stracone pokolenia wzbijają gęsty kurz
podczas wspinaczki. Góra nie ma znaczenia,
tylko kręta droga usiana odłamkami modlitw.
Nad ranem płynę poprzez eony,
smiertelność już nie uwiera, delikatnie
łaskocze podniebienie.
Słowa, bo cóż zostało w na wiór
wyschniętym powietrzu. Drzwi szafy
skrzypią ostatecznie wzywając.
Zmiłuj się. Amen.
11 czerwca 2025
wiesiek
11 czerwca 2025
Belamonte/Senograsta
10 czerwca 2025
Yaro
10 czerwca 2025
wiesiek
10 czerwca 2025
Belamonte/Senograsta
9 czerwca 2025
Melancthe
8 czerwca 2025
Misiek
8 czerwca 2025
Marcin Olszewski
7 czerwca 2025
violetta
7 czerwca 2025
dobrosław77