rafa grabiec | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (8) Książki (1) Poezja (583) Proza (6) Fotografia (96) Grafika (21) Dziennik (21) |
rafa grabiec, 12 maja 2013
widziałem nowy film
był całkiem dobry
w zasadzie o niczym
na tym dziś polega sztuka
rafa grabiec, 29 lipca 2013
opamiętanie od wódki dzieli kobieta
deszcz spada na nas śmiechem
by zatrzasnąć się w klatce rozmowy
o drugim dziecku śpiewają sosny
wybiegam ze snu ciężki od potu
niosę klucz wycięty z przeprosin
bardzo długi biały korytarz
tam przywiązałem Chrystusa
rafa grabiec, 25 września 2012
wyobraź sobie ogień
miesza się z wodą
martwe ciała doganiają
żywych
piwo wódka coca-cola wybełtana we Frani (taki cud Polski Ludowej)
kolejki ludzi suną do fabryk (taka nowa nazwa czyśćca)
usta pełne informacji
(mimo szerokopasmowego internetu)
w tak zwanym międzyczasie
oglądasz potyczkę polskiej reprezentacji w piłce nożnej
(dlaczego nie żużel albo Małysza na Dakarze)
rzygasz (nie musisz przepraszać)
otwierasz okno w kuchni (bo na drzwi wejściowe za zimno)
i wołasz
ludzie
dlaczego jeszcze nie śpicie
rafa grabiec, 10 października 2013
śniłem się we śnie tam gdzie miasto zachodzi na inną planetę
nie mogłaś obdażyć życiem Prometeusza więc zmieniłem konsystencję na kulisto-pyłową
(jesteśmy tym kim chcą byśmy byli)
w nikim nie zmieścisz się tak jak w sobie
codziennie o wschodzie przyleci tu sęp i będzie wydziobywał
kawałki ciepła
rafa grabiec, 21 września 2012
nie porównuj mnie do wieszaka
i do histerii z nim związanych
owszem możesz się na mnie powiesić
tylko kto wtedy zajmie się naszą córką
rafa grabiec, 11 stycznia 2013
legendarny bramkarz reprezentacji Polski
w piłce nożnej
zgłosił do nagrody Nobla
trenera obecnej kardy (stan na pierwszą połowę 2012 roku)
matko i córko
zgłosił do nagrody Nobla!
rafa grabiec, 23 października 2013
widziałem dni przez pryzmat zielnego szkła
zgadnij jaki kolor mógł mieć wtedy śnieg
to na pewno nie mieściło się w twojej torebce kochanie
(mówią że nie jestem jak mój ojciec
Wiesz że mam to gdzieś i wcale od tego nie uciekam)
teraz klęczę pod gniazdem kruków
meble pachną sosnami a węgielne zasłony skrzydeł siadają na kolanach
zaczynamy od ojcze nasz któryś kradł gwiazdy z nieba
(mówią że oczy to studnia dla zbłąkanych
wiesz że moje piekło zrzuciło skórę i jest nagie)
syreny oddychały mgłą podczas gdy psy wylizują z łap październikowy przymrozek
żeby zakończyć wiersz czasem potrzebujesz zapalić papierosa
rafa grabiec, 17 października 2013
na około stołu czuję się jak w pasach bezpieczeństwa
są krzesła jest dywan hałas dziecięcego pokoju pochodzi z korytarza
taki język na którym farba na którym zapach
wszystko nosi imię smutnych piosenek
a przecież na śniadanie rozlało się mleko
teraz będzie czas na reklamę na kawę na spacer z psem
jeszcze
jeszcze
głosy niosę się przez liście
twoja twarz zmienia postać rzeczy
ile jeszcze mianowników by zapadła klamka?
(ten pytajnik tak na prawdę nie istnieje
przecież nikt nie wierzy że załapiesz się na bycie
już rozumiesz o czym mówiłem w pierwszym wersie)
rafa grabiec, 25 października 2013
przed wejściem do czyjegoś domu najpierw wycierasz buty
miejsce nazwane deszczem pozostawia ślad na krótką chwilę
pręty żeber dla białego grzechu podłączone do odruchów wymiotnych
moglibyśmy taki dzień ochrzcić idealnym ale
(zawsze jest jakieś ale) drzwi do pustki są zimne
zostawiasz światło i szukasz schodów czasem powtarzasz jak mocno jesteś niczyj
rafa grabiec, 31 lipca 2013
kamienie w głowie topią układ rodzinny
przez dom idzie myśl
ulotna alternatywa dla wychowania przez kobiety
po ślubie wolność kołysze się na łyżce zupy
rafa grabiec, 24 września 2013
obudziłem się zarośnięty. wiesz ciuchy, zegarek, obrączka. niby
nic. punkt który obrasta, a później dorabia się do tego kilka przecinów, kropek, a później światło przestaje mieć cokolwiek do powiedzenia.
rozcinamy to na połówki, nastęopnie ćwiartki, i tak dalej i jeszcze głębiej. cielesność jest tu niby spadochronem a może to są miękkie
(nie chcę nazywać tego łóżkiem. to byłoby zbyt banalne) słowa. znaczą
najpierw mało. by być kimś innym zakładasz płaszcz.
rafa grabiec, 24 lipca 2012
na gazeta.pl/krakow/
rozmowa z Maciejem Świetlickim
dwa pytania dwie odpowiedzi
i
„A cóż oznacza ten tytuł?”
pozostało 95 procent treści
za
dostęp do jednego artykułu 2,46 zł
brutto (z VAT)
to ja pierdolę
wychodzę eskejpem
rafa grabiec, 15 czerwca 2012
mówią byle do wiosny
kiedy zima jest na zakręcie
wciągają czapki
w drodze na roraty miasto truchleje
przed klepsydrą
rafa grabiec, 17 czerwca 2012
słyszałeś czekoladowego Jezusa Waits’a
co o tym sądzisz w niedzielne przedpołudnie
przecież niedziela nie jest dla sobotnich zmartwychwstańców dniem odpowiednim
cień tego dnia jest mocno sfatygowany i nie zmieni tego perkusja
nie zmieni tego klin
mimo zdartych kolan wnętrze odchodzi od słońca
rafa grabiec, 18 czerwca 2012
nadeszła stawka większa
niż życie
po życiu przyjdą
zaduszki
rafa grabiec, 20 czerwca 2012
niezrozumiany i cierpiący oddychałeś biedą
przy stole w Paryżu
Chopin i Słowacki jak barwy narodowe
na obczyźnie wiosna i jesień inaczej pachną
kwiaty zasypiają cicho
obudziłeś się w Polsce młodych
rafa grabiec, 29 czerwca 2012
nie lubię być sentymentalny
ale Casablanca ma w sobie liturgię
Bergman jest jak napoczęte jabłko
a Bogart w białej marynarce
podobno nikt nie wygląda dobrze poza Bogartem
w każdym razie Casablanca nie robi ze mnie mężczyzny
tak jak z Bogarta
rafa grabiec, 22 czerwca 2012
Adam nie rozumiał
co się święci
Ewa była pewna swego
reszty nie trzeba tłumaczyć
etap zdobywania Mt. Everestu
wierzowce
bomba atomowa
Wałęsa
internet bezprzewodowy
wszystko było
nierealne
rafa grabiec, 9 sierpnia 2012
w stodole śpią diabły
mówiła babcia
nie wchodź tam po zmroku
ciekawość dziecka
jest pierwszym krokiem do piekieł
rafa grabiec, 31 maja 2012
z atomów
ja
forma inna niż poprzednio
np. rano nie dotknąłem maszynki do golenia
nie zaparzyłem lnu
zapomniałem z premedytacją
ja
inna forma niż jutro
obetnę paznokcie
połknę aspirynę przepiję kranówką
z atomów
ja co sekundę
nowy stary atom odejmuję dodając
rafa grabiec, 6 sierpnia 2012
Chcesz. Opowiem ci bajeczkę.
Jest noc. Niezupełna, przedśrodkowa. Z gwiazdami
tam, tam. Wysoko
ujadają psy. Zza rzeki, zza drogi krajowej
nr 9
auta prują ciszę na samotność
i opiekę. Wśród świerszczy możesz
czuć się muzykalny. Możesz zapomnieć,
że anioły najlepiej wypadają na obrazach .
Jest noc. Sztywna jak drelich,
bezpieczna. ŚPisz. I dobrze.
rafa grabiec, 10 sierpnia 2012
noc jest śliną
boję się ją przełknąć
boję się zrobić z niej bańkę
rafa grabiec, 6 sierpnia 2013
słucham wyciętego dziecka z pomalowanymi snami
oddycha gumą balonową i wciska się na uliczną zebrę
z nóżkami jak korki od wina
zasłony miasta podpięte do sukienki mamy
pijana w dym wchodzi powietrzem stalą er grasejowanym
rafa grabiec, 5 czerwca 2012
pokoje hotelowe widziały więcej zmartwychwstańców niż
cała defilada ukrzyżowanych dotyków
jak gąbka wchłonęły rozmowy
jęki i cienie na ścianach
zastygłe źdźbła czasu
i miłość na skrzydłach żaluzji
rośnie wraz z pajęczyną
rafa grabiec, 8 marca 2017
chodzę po mieście z bratem deszczem
rozmazane ulice jak senne zdobywanie bieguna
tłoczą się mgłą rozmowy przy kioskach ruchu
chodzę po mieście o głupiej godzinie
aż złapie mnie radiowóz na nieczynnych światłach
wytłumaczyć się z chęci powrotu do domu będzie trudno
chodzić po mieście i myśleć o Bieszczadach to syndrom wieku i wielu
dlatego spróbuję odciąć się od pępowiny odkładających na emeryturę
zacznę jeszcze raz badać ulice jak kiedyś bawiliśmy się w doktora
i nikt nie był chory i wszyscy byliśmy młodzi
*przy dźwiękach St. Germain
rafa grabiec, 5 listopada 2015
ptaki nie ukrywają że już czas zejść na ziemię
poczuć chłód ziemi zrozumieć korzenie drzew
marzną łapy bezpańskich psów
pozwalam wpaść przez okno świeżym promieniom jesiennego słońca
liście rozbijają się o parapet jak papierowe samoloty
przyjaciele z pudełka z zapałkami
spalę koniec lata
bociany zostawią za sobą puste gniazda
czas posprzątać szafę odwiedzić strych schować do pudełek rozdarte marzenia
rozmawiajmy z malowanymi na przedramieniach aniołami
może otworzą skrzydła i wszystko stanie się z lotu bardziej oczywiste
ale nim świat wyciągniemy z rękawa nauczmy się nie myśleć o murze
bycie Guliwerem to nie wstyd
rafa grabiec, 6 lutego 2014
od kiedy schowałem się między szczytami
nazywają mnie echo
nocami wychodzę na miasto
siadam na dachach podnoszę zasłony
i patrzę na sny w jakich topi się mgła
już się nie obawiam śpiewu syren
nie dotykają mnie macki kaszmirowych podróży
kochanie stygnę w odkrytym śladzie
rafa grabiec, 14 stycznia 2014
przecież każda z was kiedyś usłyszała chodź
do tatusia. przez palce rozlewał się chaos podwórka.
koty tak dumie prowadzają się po płotach, gdy młodzi
tak bezczelnie za nic mają teraźniejszość. staramy się zrozumieć
kierunki odjazdów, przyjazdów.
niekonsekwentni w swym łapaniu przyczyn i skutków, wciąż
poszukujący i jeszcze niezagubieni.
rafa grabiec, 30 sierpnia 2014
tu ziemia
planeta klik klik google
na mojeje ulicy rośnie dąb stoi toyota z wgniecioną maską
dzieciaki jeżdżą na rowerkach
Zośka chlapie się w kałuży
Sara nie ma humoru
rączka za rączką
marsz marsz kamer google'a
z ziemi obcej do Polski
za twoim przewodem połączę się przewodem
rafa grabiec, 27 sierpnia 2014
pozwoliłem sobie na żydowską polopirynę
gorącą z elementami zieleni
nie pachniała wiosną tylko
wszyscy tutejsi opuszczeni mieszkańcy alumnatu
jakby zgubili się na bocianim szlaku
dni zatrzymały się w synagodze dzięki czemu
samotny koźlak dotyka ziemi i nie zatrzymuje wiatrów
rafa grabiec, 11 maja 2016
twoje łóżko to twoja wyspa
nie patrzę na to z kim się kochasz tylko jakie siejesz przesłanie
wymienia my się językami budujemy wieże wnikamy w fiolet
moja mała czarna jest pełna do połowy
stół na którym wybudowałaś autostradę przecina granice
szukam punktów stycznych do bycia tu i tam
gdyby nie Marlin Monroe na klatce wentylacyjnej
gdyby nie brama nr 2 gdańskiej stoczni
gdyby nie Myszka Miki
nie ważne kim się urodzisz ważne jak to przejdziesz
rafa grabiec, 2 lipca 2014
możemy być tajemnicą
żywym dowodem na to że z kołyski drogi dokądś prowadzą
nie robię z tego traktatu dla publicznej wiadomości
i tak historia wytapetuje swoje brudne ściany
dzień po nocy wyłania się cieniem
lepsze wszystko od ślepej uliczki
metamorfozy wychodzą z poczwarek
starość bywa pochodną głupoty
jedni potrzebują powietrza by oddychać drudzy
by mieć się gdzie ukryć
słowami nie zbudujesz domu
a modlitwą nie naprawisz grzechów
kosmos mieści się w drobiazgach
rafa grabiec, 30 czerwca 2014
był bokserem wrocławskiej Gwardii
między wierszami pracował u Cegielskiego
mając 10 lat widziałem jak
przytulał się do krawężnika
z nosem koloru truskawki i twarzą inną
niż przy wigilijnym stole
jakimś cudem namówiłem kumpli
by dali mu spokój
od tamtej chwili dziadek nie żyje
we mnie
odwiedzam go w imieniny
idę na cmentarz
i przedstawiam go swojej córce
tu leży twój pradziadek Edek mówię
był prawdziwym mężczyzną tłumaczę
a ona mówi czyli nosił brodę tak tatusiu?
wiem że chciał mnie poznać
tak jak ja chciałem się do niego przytulić i iść na mecz naszej drużyny
i wiem że pragnąłby tego mój ojciec
jedyne co mogłem zrobić to zamieszkać w jego mieszkaniu na Sosnowej
wiem że tego chciał
rafa grabiec, 26 kwietnia 2016
kiedy jestem w stanie rozmydlenia
czuję niedoszłe skargi
że powinienem być i sprawować się
a nie tylko rozciągać się jak guma
wiążę ręce do ogona
naprężam cięciwę do granic alarmu
na usprawiedliwienie wożę w bagażniku pół litra i klucz francuski
albo komuś dasz w mordę albo wlejesz na zdrowie
rafa grabiec, 31 października 2014
ubierasz mnie w trumnę
zamknięty pod szyję na ostatni gwóźdź
zalany żywicą nie do poznania
z Poznania mam nietrzeźwe wspomnienia
więc mówię dobranoc
umarli kołyszą swoje zimne sny
zabierają ostatnie minuty by było o czym pisać wiersze
rafa grabiec, 21 kwietnia 2016
cicho. Diabeł tkwi
w języku. Słowa przybierają
rozmiar rwącej rzeki. Próbuję się odnieść
do spadania podczas snu. Leci się.
Nie ma ścian, nie ma
dna. Jest DNA i zrzucanie winy na błędy
własnego charakteru. Nie uleczę
tego światła. Prawda przepadła jak nóż
w wodzie. Teraz będę chodził po
torze kolejowym i rzucał się pod pociąg
ciężkimi wyrazami.
Mówią, że sumę muzyki można zapisać
na pięciolinii. Spróbuję siebie zapisać po omacku.
rafa grabiec, 17 grudnia 2015
ktoś powiedział: jeszcze nie wszystko zostało zapisane
mimo że powiedziano stanowczo za dużo
ubierasz mnie co rano w te same niedopowiedzenia
po chleb nogi prowadzą korytarzami
pachnie jutrem
dym ciągnie się aresztowaniem
pamiętaj że kiedyś czołgi kochały się w miastach
nie ma mnie między językiem spustowym a kabłąkiem
wolę mieć cię na muszce
niewolę tłumaczę zdartą korą z drzewa
rafa grabiec, 13 września 2014
jeszcze tylko przetrzymać dorastanie córki
menopauzę żony i pewnie problemy z prostatą
dalej już poleci
zobaczę Szkocję przeżyję ugryzienie psa
zmienię kilka samochodów
i zabiorę cię na spacer po tym samym parku co w roku 2000
rafa grabiec, 6 października 2014
pod wycieraczką znalazłem kieszonkowe lusterko
z odbitymi ustami
miałem kiedyś do czynienia
rafa grabiec, 9 października 2014
strach woła przez ok-
no
siedział już na parapecie wyskoczył
z karabinów naszynowych płynie miłość
do muzyki poważnej
odnosimy się w literaturze do piękna
jak w tańcu gdzie jedno słucha a drugie myśli
deszcz nigdy nie będzie płaczem choć
hałas roztrzaskiwanych kropel ma stukturę końca
rafa grabiec, 9 kwietnia 2015
korytarz prowadzi nas spod ołtarza do komunii córki
powtórka z rozrywki naszych starych
z dziecinnej skarbonki pod postacią słonia z trąbą dłuższą od marzeń
wyciągam jakiś ochłap na pieluchy i fajki
z fotografii która wisi nad łóżkiem można wyczytać że byliśmy młodzi
i mieliśmy coś do powiedzenia
takie tanie czytanie chmur
obserwuje nas ocet i gąbka
raz na jakiś czas zamykam się z butelkami
muszę wyjaśnić sobie kilka spraw
ty masz do uzupełnienia dzienniki
ono staje się kobietą
rafa grabiec, 16 czerwca 2015
na dłoniach noszę papilarne kraty
w gardle kulę ziemską
przecież po to jestem żeby zbierać dla ciebie puszki
wymieniać je na kawałki chleba
oddycham pustą piwnicą
tam gdzie pająki czekają na owady
szukam włącznika światła
słońce ma kolor zwietrzałego piwa
tak cudownie czułem się przy piersi matki
ale to było kiedy po ulicach jeździły czołgi
są takie miejsca gdzie nie musisz wyciągać wniosków
wystarczy że spaliny mieszają się żelbetonem
przecież po to jestem żeby grabić liście z twoich włosów
podpalać niedokończone listy
rafa grabiec, 23 grudnia 2013
Panie i panowie. Oto siadłem z wami do stołu. Spożywam wypracowaną
przez wasze ręce kolację i opowiadam wam o moim ojcu, który również
zaczynał tak jak wy, pracą rąk i serca, tak serca, którego tak wielu się wstydzi
i tak niewielu je ma.
W moim domu piec wygasa tuż po ostatniej niewiadomej. Cudze wszyscy liczą,
dlatego wychodzę przed mury tego miasta, przed wasz ostatni oddech, kochani.
Pamiętam, choć to miasto zapomniało tak niewiele, tak wielu.
Uwaga, to że uciekł nam pociąg z nad przepaści nie znaczy że przepaść się skończy
z pierwszym snem. Panie i panowie, dziękuję za niezamieszkały kąt i za niewytrzepany dywan.
rafa grabiec, 31 sierpnia 2016
każde miasto ma swoje granice podobnie jak ty masz swoje
nie da się uciec przed zderzeniem z rzeczywistością
budujemy ogrody na kształt murów tak by sąsiedzi nie widzieli jakie rodzimy problemy
życie daje tyle ile z niego wyciśniesz
czasem jest to aż dom kiedy indziej butelka do której mówisz czulej niż do psa
połamane ulice wiedzą o tobie więcej niż stół z ciepłą zupą
podejmowanie decyzji to gra w chińczyka
wyrzuć mnie ze swojej planszy tak by noc zamknęła się w porannej telewizji
rafa grabiec, 10 września 2015
córka z którą noszę jedno nazwisko
mówi mi kocham cię
piękno może mieć krótkie imię
rafa grabiec, 8 stycznia 2015
za plecami mam czarne
toczy się cisza jak mysz
strach nie boli strach męczy
kobietom puchną stopy
mężczyznom trzeba przeprać koszule
przede mną jest ulica
gęsta od zaparkowanych aut
gdzie niebo odbija się w lusterku
rafa grabiec, 19 stycznia 2017
korytarzem możesz wyjść na świat
aż świat wejdzie w ciebie kablem
droga do bycia tu i tam jest krótsza niż po chleb
próbuję jeszcze łapać zapachy za skrzydła
ten obcy z lektury szkolnej wciąż mieszka na wyspie
im mniej nieślubnych posiłków tym mniej głodnych dzieci
rzuciłem miłość na barykady
albo ktoś ją rozstrzela albo szlag trafi
kości są po to by je wylizać ze szpiku
związki są po to by nie były radzieckie
rafa grabiec, 25 września 2015
wówczas jesień była podobna do włosów dziewczyny
wiatr żółć i zmęczone ptactwo
kolory jak zastygła młodość
zadymione rozmowy wśród wypalanych liści
jeszcze nieprzemyślane a już wypowiedziane
sny z których starasz się wyciągnąć puentę
żeby obietnice nie pokryły się ciszą
droga musiała być malowana przypadkiem
bowiem bycie ma w sobie coś z kosmosu
rafa grabiec, 30 grudnia 2014
podsumowań nie będzie
postanowień też nie będzie
jak między nogami
zwrotnik Raka i Koziorożca
otwarta książka z nadszarpniętą obwolutą
lubię czytać z miejskiego hałasu
wyciągać przed nawias połamane sny
pod postacią wina odnaleźć ciebie
za wszystkie błędy zapłaciłem
więcej człowieka w sobie nie noszę
rafa grabiec, 30 września 2015
przypadek rodzi owoc
cień toczy kamienie
słucham co ma do powiedzenia starość
patrzę czym kieruje się młodość
budzę się za każdym razem w nowym świecie
ściany jak płaszcz zapięte pod samą szyję
miłość to tylko obietnica dla której nie jesteśmy słońcem
niektórzy ludzie mają w sercu pole
sieją wiatr i zbierają chmury
próbuję być deszczem i zmyć błędy które ciągnę jak kulę
rafa grabiec, 27 listopada 2014
z rzeźni do najbliższego łóżka mogłaś dotrzeć przez uliczny korek
taka droga przez ziemię niczyją
kiedyś próbowałem złowić rybę ale albo ryba była zbyt chuda albo
było zbyt zimno
sam nie wiem ile wyjść po chleb kończyło się po wieczornych wiadomościach
miłość do matki to jak wychowanie fizyczne w szkole podstawowej
umawiasz się z kolegami na piłkę nożną a zamykacie się na oglądaniu pornosów
nie rozumiałaś jak daleko możne posunąć się syn
pod postacią choinki skryte wszystkie przebaczenia
światełka cukierki zimne owoce
kogo dziś obchodzą larwy albo zdjęcia z przeszłości
na których nawet nie widać zdartego do krwi kolana
chmury nad blokami kiedyś były bardziej nasze
wiatr był ich a pieniądze śmierdziały ciężką pracą
tylko do ziemi mieliśmy zaufanie jak do słów księdza
ale to było dawno i nikt nie chce o tym pamiętać
rafa grabiec, 28 października 2014
o wczesnym zlizywaniu siebie z przystanków
albo o ponownym wystrzeleniu w kosmos bólu głowy
noc powinna być wyznacznikiem linii papilarnych
jeśli zapomnę zejść ze środka skrzyżowania ciebie i jego pomysłów
nie utożsamiaj się z nieprzespanym krzyżem
kobiety w spodniach noszą macierzyństwo
mężczyźni zanoszą się co rano do roboty
życie to kolejka po chleb
kilka niepozbieranych odruchów
rafa grabiec, 14 października 2014
liście za przednią szybą samochodu
liście w sercu
liście zamiast powiek
liście pod kołdrą
lekko spadamy z pułapu marzeń
wiatr niesie
przestaliśmy się bać albo zapomnieliśmy jak to jest
rafa grabiec, 30 maja 2014
codziennie przechodzę samego siebie
na trasie imię ojca i syna
ducha świętego szukam
nie chwalę nikogo
jako w domu tak i na ulicy
chleb smaruję głosami
i ważę słowa
bo między słowami odnajdziesz człowieka
a pokuszenie było i będzie
rafa grabiec, 17 marca 2016
Gdyby każdy wyraz był potrzebny
nie byłoby poezji. Jabłonka
rodzi robaczywy owoc, który jest słodszy
niż reszta z tej samej gałęzi.
Nie pytaj mnie czy jutro
będziemy na tej samej planecie. Nie tędy
droga. Czy żółw pełznąc z gniazda do morza
tęskni za plażą?
rafa grabiec, 9 marca 2016
nie nazywajmy ulic imionami bohaterów
niech dowcipy o polaku niemcu i rusku znikną jak elementarz
próbuję zrozumieć otwieranie drzwi nieznajomym
łamanie się opłatkiem ze śmierdzącym jezusem
kiedyś to były zimy
była wiosna wagary i dziewczyny w których szukaliśmy czegoś więcej niż wilgoci
kiedyś mieliśmy pięści pełne koktajlów mołotowa
na drzewach rosły papierówki
przypomnij sobie o czym rozmawiano przy stole kiedy byłeś młody
przypomnij sobie co było ważne
rafa grabiec, 26 lipca 2017
nie ma lata tego lata już chyba nic nas nie spotka
w takie lato tylko babie oczekiwania rosną
że może zabierzesz ją na półnagą Jamajkę
w tamto lato tylko babom oczy kiwały się na torty z torsów
nie ma lata bo lata lecą wraz z bocianami
i tylko zostają pustki w gniazdach
za niespełniony rok znów przyjdzie wiosna a później jesień
rafa grabiec, 26 października 2017
jeśli będziesz mnie widziała w kolejce po chleb w poniedziałek
rano jeszcze jestem w niedzieli i próbuję doczekać kawopicia
może jesteśmy wciąż we śnie o piątku co to przychodzi jak kot
i zlizuje mleko z miski tygodniowych zapasów
w czwartek niech zawsze pada
i niech wrócą kryminały do TV
sobota to jędza z którą można kraść wieczory
i gubić się w korytarzach piekła
wtorek
na co komu wtorek skoro może być już środa
w następnym tygodniu
będzie wypłata i wszystko zacznie się na nowo
tylko w innej kolejności
środa
na co komu środa
rafa grabiec, 7 maja 2014
niemal jak każdy chłopiec chciałem być strażakiem
jednak brat cień gasił moje podpalenia
kiedy wracałem do siebie z pożarów
ogień siedział w głowie
i biegłem do pozostałych dzieci wzniecać w nich
tumany blokowiska
w moim mieście proch mieszał się z powietrzem
na wybuch czekam do jutra
rafa grabiec, 25 maja 2017
dom jak nos wydmuchany w chusteczkę
marzenia z którymi prędzej czy później trzeba się rozstać
podobnie jak z dziewczynami które teraz są matkami
sny otwierają drzwi do trójwymiaru
możesz porównać samotność z dyskoteką i pierwszym zakrztuszeniem się papierosem
kolejny krok to wybudzenie się z miłości
przystankiem jesteśmy dla siebie
i niech tak będzie bezpieczniej dla czekających na świeży chleb
rafa grabiec, 13 maja 2014
powiedziałem do małej nie patrz
świat musisz brać na pół
serio
drugie pół zostaw bogu
niech się martwi
sytuacja miała miejsce na przejściu dla pieszych
człowiek (kobieta) biało
czarno samochód
droga hamowania na wyciągnięcie ręki
tatusiu to mi się będzie śnić
to będzie do mnie przychodzić
przyśni się i pójdzie
nawinie się na kłębek i zniknie
rafa grabiec, 18 marca 2014
nad rozlanym mlekiem trzeba wysypać płatki
wycisnąć ile się da z liturgii i rozdrapać strupa z dziecinną łatwością
nim pojawi się czerwone być może wylosujesz czarne
koty nie będą miały nic przeciwko
psy wręcz przeciwnie
było nas w domu o jedno za mało
tylko jak porozmawiać o tym z matką
rafa grabiec, 20 stycznia 2016
odkąd nauczyłem się liczyć do dwóch liczę na siebie i swoje błędy
to dzięki nim spadam na cztery łapy i przez siebie wpadam w coraz to nowe sytuacje
na materacach schodów pogubiłem kilka grzechów
miękko im tam
na udach wierszy zapomniałem się o parę lat za w wcześnie
nie mam z tym problemu
nie jest za późno by wyciągnąć się z wnyków Wisły
moje państwo leży w moim łóżku
nie chcę być świętszy niż krzyż nad drzwiami
rafa grabiec, 24 sierpnia 2017
nazywam się grabiec to prawie jak garbage
nim stopy macierzy zaniosły mnie pod ołtarze
solidarność wałęsała się pod bramami zakładów pracy
młodość to gorąca herbata
zbyt szybko stygnie
nazwiska sie nie wybiera podobnie jak miejsca urodzenia
jestem stąd i pachnę jak stąd
moi koledzy chcą być skądś więc otaczają się drogimi spalinami
dojrzałość mówi że już nie wypada
czasem coś wpadnie do brzucha a później płacze
zwisa mi że można być tam żyjąc tu
kochanie bywa równie trudne jak wymiana żarówki
starość to wodospad
spada się systematycznie a woda nie gasi pragnienia
rafa grabiec, 8 stycznia 2016
zamieniłbym się na ślady stóp
karetki pogotowia prują miasto na pół
dobranoc to para o jakiej wciąż chce mi się marzyć
codziennie słychać złe wiadomości
codziennie falami płyną brudne czyny
codzienne spacery by nie zgubić tropu
blisko domu wita mnie PROCH KING
JEBAĆ BROŃ i jak się z tym nie zgodzić
jak wejść bez kastetu w ciemność
można kupić ocet i gąbkę
półki pełne są argumentów
rafa grabiec, 21 listopada 2017
ulice miasta ciągną się jak nogi modelki
możesz zobaczyć w nich więcej niż przez kratki konfesjonału
śmiechem wbijasz głębiej ból
niż torreador szpadę
miłość to nie tatuaż
miłość to koło ratunkowe
weszliśmy nadzy między karawany pustych pokoi
później w morze podobnych błędów
wymazać z czasu pragnienia o byciu kimś innym
niby łatwe niby kolejny krok w czasie
głód to takie coś z czym można nauczyć się żyć
(bądź moją nauczycielką
spróbuję być znów uczniem)
rafa grabiec, 16 listopada 2013
spacer rozpoczęty na deszczu nigdy nie będzie spełniony
tanie dygresje zostawiali na pomarańczowym świetle
teraz przed nimi zebra
czarno-biały kod kresowy
mówili że ona płonie jak radomskie
a ja im na to że każdy ogień powoduje pożar
po prostu kolejna dziewczyna na linie
jak modlitwa z kolan na upieczenie chleba
rafa grabiec, 22 marca 2018
wyprowadzę się na spacer i pokażę sobie to na co jestem ślepy
codziennie mijamy się między autobusami sklepami zaparkowanymi autami
rozmienię się na dobre
od zła mam ciężkie kieszenie
w relacjach chodzi o to żeby było miło
myślałem że złapałem diabła na gorącym uczynku w czasie snu
ale takie rzeczy tylko w nieistniejącej erze
zamienię się z tobą na jaźnie tak byś przestała wmawiać mi
że czasem bywam poza zasięgiem
rafa grabiec, 14 marca 2018
teraz będę kolorował twoje zmarszczki na czerwono
jak główne drogi w państwie na pe i nad wu
(gdzie pe to pewnego razu
gdzie wu to wódka)
później będę cię rozbierał
jak rozbieramy się do rosołu w niedzielę
wolno i bez komentarza
(gdzie niedziela to już niedziela
gdzie wolno to bez komentarza)
jutro znów będziemy wczorajsi
i za kołnierzem ukryjemy miłość
(gdzie będziemy
gdzie miłość)
rafa grabiec, 15 lutego 2018
moje oczy to telewizor
usta to radio
mogę wylizać palce z małomiasteczkowej miłości
i zamknąć się w kieszeni by nie rozmienić się na drobne
moje oczy to więzienie zza których widać wolność
usta to miejsce na papierosa
nie mogę udawać że żyjemy w kraju od można do Tatr
i kupić sobie wizę do odkrycia Ameryki
moje oczy to pożar w głowie
usta to nie ścierka
rafa grabiec, 13 marca 2018
biorę dni jak kobietę
dziko i na zawsze
nie każ mi wytaczać granic
Europa wyszła z mroku
wschodźmy ponad podziały
tak by nasze dzieci nie musiały udawać bycia kimś innym
rafa grabiec, 21 czerwca 2012
gdybyś mnie zapytała
co ostatnio mi się udało
to ja bym odpowiedział że spacer
więc mnie pytasz
co ostatnio ci się udało
odpowiadam że niewyspanie
rafa grabiec, 9 listopada 2012
na pajęczynie poszło oczko
co teraz zrobisz z kątem
rozwartym
nóg
rafa grabiec, 1 czerwca 2012
Marysia była łatwa
oddała się za niebowstąpienie
w międzyczasie poczęła bękarta
i świat się zawalił
a mogło być tak pięknie
rafa grabiec, 27 czerwca 2013
w środku mamy raczkujące kawałki
tęcza to przy tym cienka nić zasmarkanych dni
potrzebujemy lekarstwa
niech brzmi jak fortepian piersi
niech anioły przypominają matkę nad wysokimi szpilkami
wyciągmy wiersze na wietrze
nie chcemy nic zapomieć
rozrzućmy przestrzeń pod stopy bycia na luzie
rafa grabiec, 7 czerwca 2012
upadła i
rozbiła głowę
aż pękła czaszka
na krawężniku
zachwiał się świat
analogicznie
wychodzili i
śmiali się z siebie
dopóki nie
wsiedli do samochodów
i odjechali
każdy w swoją stronę
rafa grabiec, 9 czerwca 2012
zaczynam czytać
pauza
wiersz o niewidzialnym słowie
stop
łapię wdech
i na wydechu
wypuszczam pierwsze słowa
przecinek
gdzieś między czytaniem jest przecinek
czytam wiersz
pauza
a wy cholera nie uważacie
tylko czekacie aż się zapowietrzę
rafa grabiec, 27 maja 2013
mogłoby się wydawać że trzeba mieć szczęście
stworzeni z innej gliny niż nasza rozumieją spadające gwiazdy
dalej chcemy wiedzieć czy starczy nam ambicji
mądrzejszy będę w niedzielę
rafa grabiec, 6 marca 2013
dobry poeta
to martwy poeta
(Świetlicki)
ileż w tym zadośćuczynienia
ileż tam wkurwienia
wyciągnąć wnioski
spalić je i przespać
rano być ogolonym i w świeżej bieliźnie
rafa grabiec, 19 lutego 2013
dziś, dziś
mamy kryształ zamknięty w kuli
arcypiekło życia utkane przez pająki
kochanie
dziś, dziś
anioły będą wznosić skrzydła
daleko, albo jeszcze bliżej
kochanie daj mi mleka
i wysusz skrzydła na konarach płaczu
wysusz
jeszcze jeden żagiel śmierci
jeśli dziś nie nadejdzie odwilż
ugryź zegar
rafa grabiec, 21 maja 2013
kupię ci garść ironii w nagrodę za zmartwychwstanie przedpołudniowe
rozptrzestrzenianie się po kompasie living'u
rozwiewanie kolorów dochodzi do końca tęczy
(tam mieliśmy kupić działkę) ale pierdolone krachy systemów pozbawiły nas złudzeń
wyprowadziliśmy się na poddasze i zostaliśmy pionkami
bez ruchu
rafa grabiec, 15 maja 2012
dzieci interpretują ziemię w sposób płaski
(i mają podstawy by tak sądzić)
jest ociec jest matka i jest stół
droga do szkoły zaczyna się od założenia butów
rafa grabiec, 21 października 2012
bryczesy wciąż kojarzą mi się z Kosińskim
a szpicruta z ręką Kosińskiego
na wysokości torsu
kiedyś próbowałem to zrobić przed lustrem
ale wyglądałem jak analfabeta
w przedziale dla piszących
tak więc zrobiłem to pierwszy i ostatni raz
rafa grabiec, 19 września 2012
na ścianach umierają cienie
gdy milknie światło dnia
uchodzi ciepło z przewodów rozmowy
jeszcze opony gryzą asfalt za oknem
pijak przeklina zapałki
jeszcze psy kłócą się o ciszę
pokój tonie we śnie
dzisiaj przyjdzie do mnie łeb ryby
poczęstuje ostrzem języka
rafa grabiec, 30 lipca 2012
Nie tędy droga. Palce skraplają się
na brzuchu. Jest wyspa niecenzuralnych
języków. Ty mówisz swoje. A
ja zamykam się w. O
koło parzystej godziny szybko wciągamy na siebie
ciszę. Otwiera drzwi stojąc na palcach. Ta mała
dziewczynka. Nie rozumie jeszcze.
Dlaczego rodzice rozmawiają samogłoskami
rafa grabiec, 18 września 2012
szukając dziewczyny o barwach plaży
czerpię rozchodzone ziarna
w źródle słońca następna nadzieja
i kiedy ostatni dzień na ziemi
przyjdzie
zanurzę się w atłasie
który okryje lęki bałwanem fal
z radia popłyną poranne wiadomości
do usłyszenia
głos pisk szczekanie
wśród starych mebli
u progu okna czyściec
gdzie kroki coraz częstsze i bliższe
w to gorące przejściowe zaćmienie
sensu i braku poczucia czasu
żal słów które umierają
i nie mają szans by zaistnieć
by się wykrzyczeć
i zacumować do kartek
gniecionych szybciej niż puszki po piwie
i świeżo uprasowana koszula
podwijam rękawy i biorę się do roboty
pisanie to wolność w zamkniętym świecie
rafa grabiec, 24 października 2013
wszystko jest ruchem nawet kiedy słońce wchodzi do miasta
uczę się słuchać wiatru chodź mówi opowiem ci o włosach dziewczyny w których zapuściłem monsuny
oddycham bezsennością na języku molo a pod nim morze przytula się i odwraca niejednostajnie
ulga mogłaby wybudować most między odwiezieniem do domu a właśnie zaparzoną herbatą
rafa grabiec, 15 sierpnia 2012
światło to obraz
którego nie dogonisz
światło jest niewypite
jeśli skręcisz
za zakrętem
będziesz
rafa grabiec, 31 sierpnia 2012
znajdź w maszynie otchłań
i powiedz że to przyszłość
następnie narysuj siebie w środku
nitkami kolorów
zmierzchu
w rytmie tłoków i światła
cieknącego woltami
napocznij kolejny sześciopak wspomnień
i mów do ścian
mów do krzesła
niech pomogą ci dłonie
(tak będzie łatwiej)
słucha cię zegarek
(przynajmniej tak ci się wydaje)
głowa pełna głosów
na tak na nie sam już nie wiem – krzyczysz
sprężyna toczy się po trawniku
(chyba się uśmiecha)
pieprzona awaria samochodu
rafa grabiec, 16 października 2013
do piramidy wchodzimy parami najlepiej przez płuca
głęboki wdech na raz dwa trzy później wcale nie będzie łatwiej
zamówiliśmy taksówkę przed klatkę miała być za kwadrans
jest kwadrans po więc zdążymy wyciągnąć się na tylnym siedzeniu
i może posłuchamy ostatniej płyty Bowie'go
ale jeszcze proszę się zatrzymać w połowie
chcemy obejrzeć taniec nieprzespanej nocy
każdy ma swój fetysz na wyciągnięcie ręki
bzdura powtarzasz że to nie ma rytmu
a ja mówię witam cię kosmosie połączmy się
jeszcze psy pójdą naszym śladem a koty cóż koty
niech postarają się zrozumieć taksówkarza który
czeka przed klatką bloku numer jeden
oto nadchodzą pióropusze
może to jednak husaria
nie
to na pewno pióropusze
zupełnie nie rozumiem jej
tak jak nie rozumiem rytmicznego klaskania na koncercie
chcę być wtedy z boku
stać i się przyglądać
tylko
rafa grabiec, 11 października 2013
jeden
dwa
trzy cztery pięć
sześć
siedem
kurwa osiem
dziewięć
dziewięć
dziewięć i pół
kobiety
rafa grabiec, 17 sierpnia 2012
otwierają się ręce i widzisz
centymetry zmęczenia
kanaliki dzieciństwa pomnożone
przez dorastanie wiosny
otwieramy ręce na nowe
a nowe parzy niewiadomą
podniesioną do kwadratu
chęcią lub strachem
otwieracie ręce na piękno
gdy piękno jest równaniem
niedostrzegania brzydoty
otwierajmy ręce i liczmy na to że
wyleci z nas gołąb
rafa grabiec, 4 października 2013
Narysuj ołówkiem dom.
Wiesz, kwadrat, trójkąt i sprężyna dymu.
Nas umieść w kreskach i kółkach. Jeszcze
buda dla psa i płot, możesz kredką, najlepiej ciemną. By nic już nie było możliwe.
Ta gumka, która tu leży, nie jest przypadkowa. Dla ułatwienia możesz wymazać
czarne charaktery.
rafa grabiec, 20 sierpnia 2012
aresztowanie to jeszcze nie choroba
ale pamiętaj skąd pochodzisz
Polaczku
rafa grabiec, 12 września 2012
nie idź na druty
nadzieja jest okruchem
nawet w piekle
rodzą się dzieci
rafa grabiec, 9 maja 2012
każdy mężczyzna musi być mężczyzną
każda kobieta chce być kobietą
każdy płaszcz i kurtka i parasol
potrzebują wieszaka
zanosi się na jesień
w to niedorzeczne przedpołudnie
umieram nad wierszem o małomównej prostytutce
rafa grabiec, 26 września 2012
zapijam się wierszem Li Po
samotna uczta przy księżycu
wśród skowytu krajzegi dosięga
melodia krajowej dziewiątki
ptaki zanoszą się śpiewem nad cieniem
nadzianym na obłąkane niebo
z flakonu wczoraj wychylam mordę
chcę zrozumieć drogę zawiązaną na kokardę
rafa grabiec, 25 kwietnia 2012
mam skórę grubości ściany
w środku pokój jest
inkubatorem
kable światła temperatura
zbliżona do lata na Costa del Sol
poruszam się ruchem wczorajszym
i przeglądam się w ćmie
zastygłej od narodzin
mija kolejna hekatomba czasu
a może to tylko rosną paznokcie
nie wiem ile jeszcze pielęgniarek
uśmiechnie się do mnie
wszystkie są zimno - białe
jak proteza śmierci
rafa grabiec, 25 kwietnia 2014
moje niebo jest w cieniu twoich oczu
kochanie
pikantnie zanurzasz palce w wulkanie języka
pieprz swoje sylaby i dopełniczowe uniesienia
mówisz mówić mu
monorecytacja monologiem stonogą słowną
stajesz się budzisz larwę w satynie
w ostatnim pięciominutowym zwątpieniu
kryje się
nie wiem
co
poradzisz na to
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
19 maja 2024
DystansMarcin Olszewski
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis
14 maja 2024
Z dymem pożaruMarek Gajowniczek