23 października 2013
wiersz dla synów i syren
widziałem dni przez pryzmat zielnego szkła
zgadnij jaki kolor mógł mieć wtedy śnieg
to na pewno nie mieściło się w twojej torebce kochanie
(mówią że nie jestem jak mój ojciec
Wiesz że mam to gdzieś i wcale od tego nie uciekam)
teraz klęczę pod gniazdem kruków
meble pachną sosnami a węgielne zasłony skrzydeł siadają na kolanach
zaczynamy od ojcze nasz któryś kradł gwiazdy z nieba
(mówią że oczy to studnia dla zbłąkanych
wiesz że moje piekło zrzuciło skórę i jest nagie)
syreny oddychały mgłą podczas gdy psy wylizują z łap październikowy przymrozek
żeby zakończyć wiersz czasem potrzebujesz zapalić papierosa
26 listopada 2024
Oczekiwanie na nowego GodotaMisiek
25 listopada 2024
AfrykankaTeresa Tomys
25 listopada 2024
2511wiesiek
25 listopada 2024
Bajkaabsynt
25 listopada 2024
0019absynt
25 listopada 2024
Pod skrzydłamiJaga
25 listopada 2024
Widzenie wielu poetówdoremi
25 listopada 2024
refleksjasam53
25 listopada 2024
AniołyBelamonte/Senograsta
25 listopada 2024
Wróciłem do domu, MamoArsis