21 stycznia 2016
co rano deptam zebrę w drodze po chleb
świat ma poplamione skrzydła mną
tobą zatrute serce
cieknie z nas ciemność
ze snów budujemy dom
nadzieje jest łatwiej spalić niż papier
trudniej napisać za jakie cudzysłowy się kochamy
próbuję wyobrazić sobie pożar na plaży
udaję że koniec wiosny nie zamieni takich jak my w Warszawę '44
pod płaszczem północnego bieguna
kryje się chłopak wychowany przez dym
5 listopada 2024
Wierszyk specjalnyMarek Gajowniczek
5 listopada 2024
0511wiesiek
5 listopada 2024
Klub Kawalerów OrderówMarek Gajowniczek
5 listopada 2024
"W żółtych płomieniachJaga
5 listopada 2024
Jesień.Eva T.
5 listopada 2024
AgnieszkaYaro
5 listopada 2024
odczuciaYaro
4 listopada 2024
WiewiórkaMarek Gajowniczek
4 listopada 2024
0411wiesiek
4 listopada 2024
z ręką w gipsiesam53