23 sierpnia 2017
Wiersz bezmyślny
Upchany w ciasnej klatce oblizuję
pręty. Smaczne.
Tylko język drętwieje, więc nie warto
wzywać pomocy.
Zresztą niebiosa mają problem
ze słuchem. Od kiedy eden
zamknięto na głucho.
Tymczasem przeklęte ptaki
wciąż są wolne i obelżywie
jazgoczą gdy wybucha słońce.
Żółty karzeł bezczelnie rozmywa
nocne ekstazy. I już żadnej myśli
do końca.
Dnia lub drogi mlecznej.
20 maja 2025
Atanazy Pernat
20 maja 2025
Belamonte/Senograsta
19 maja 2025
Belamonte/Senograsta
19 maja 2025
wiesiek
19 maja 2025
sam53
18 maja 2025
Marcin Olszewski
18 maja 2025
violetta
17 maja 2025
dobrosław77
17 maja 2025
violetta
16 maja 2025
sam53