17 października 2014
Równiny i równie
Jesteśmy na płaskim, kochanie
– wzruszasz ramionami, bo cóż cię obchodzą
stygmaty i znamiona.
Może tylko odległa linia horyzontu za którą
znikasz.
Nagle wiem, że jednak pofalowane, niespokojne
niczym ocean w sezonie burz.
Schnie atrament, blaknę jak nieprzymierzając
wczoraj. Być może jeszcze wcześniej.
Później wrócisz, pokazać wszystkie wieczności
pomiędzy oraz poza nami. Za późno o zaledwie
jedno spojrzenie, zaciśnięcie pięści, z której łzy
wsiąkły w ziemię, piasek, łóżko.
Znikaj, póki jeszcze została odrobina miejsca
do znikania.
13 listopada 2024
Słońce w wielkim mieścieJaga
13 listopada 2024
0003.
13 listopada 2024
1311wiesiek
13 listopada 2024
naturaYaro
13 listopada 2024
jesienny obereksam53
13 listopada 2024
Nie szukajmy winnychdoremi
12 listopada 2024
0002.
12 listopada 2024
1211wiesiek
12 listopada 2024
w końcu jesteśYaro
12 listopada 2024
Przemijaniedoremi