Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 20 maja 2010

Znaki

Ali

Dajesz mi znaki naszym tajnym szyfrem.
Rozkoduję, odczytam je wszystkie :
twojej dłoni mimowolny gest,
zamyślenie i uśmiech niewinny,
i spojrzenie, rumieniec na poliku
tak nikły, że trudno się domyśleć, czy jest...
Są niczym słowa w pradawnym języku,
których prócz nas nie zna nikt inny...



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 20 maja 2010

* * *

Oczy masz takie piękne.
Chyba mi serce pęknie,
jeśli zobaczę w nich łzę.

I nie będzie nadziei
- pęknie i się nie sklei -
więc proszę – nie smuć się.

Pewna jak gwiazda północna,
krucha, a jednak mocna,
ta między nami nić.

Sercem jak filiżanką
miłość jak kawę z pianką
chcę razem z tobą pić.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 20 maja 2010

My - na moście

My – na moście, przechyleni,
w dół patrzymy rozbawieni,
nie widzimy tego jeszcze,
że odpływa, już daleki,
już niejasny, pełen cienia
chwiejny obraz w nurcie rzeki.

Już za późno, trochę szkoda,
dostrzegamy to zdziwieni,
że czas bierze tak jak woda.
By niczego nie uronić,
przechodzimy most w milczeniu,
dłoni twej nie puszczam z dłoni.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 20 maja 2010

* * *

Biegniemy w głąb parku aleją,
skaczemy przez wielkie kałuże.
Jesień to sny, sny i podróże...

Na drogę spadają kasztany.
Policzki twe płoną jak róże !
Jesień to z tobą w jesień podróże...

Katedry chmur w górze nad nami,
my w drzew gęstwinie, w liści purpurze,
my i nieśmiałe ku sobie podróże...

Spoglądasz na mnie, twe oczy się śmieją !
Niech tak zostanie, niech trwa jak najdłużej
jesień i nasze w siebie podróże...



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 15 maja 2010

Haiku

mrok czarne bory
niebo rozdarte gromem
serce rozdarte

*

słota zawieja
sine niebo w strzępach chmur
bezsenną nocą

*

obsiadły krzewy
nastroszyły się... wróble
krople szarości

*

olchy w ciemności
nieznane mroczne światy
nim zburzy je świt

*

ciemny lód jezior
w śniegu tkwią trzcin chorągwie
szare złamane

*

zaduma smutek
w porywach wiatru skrzypi
furtka w ogrodzie

*

zmierzch – nad drzewami
niespokojne loty wron
w jesiennym wietrze

*

w mgliste wieczory
żółkną liście kasztanów
śniąc o jesieni

*

trzask szelest liści
patrz – mknie po korze buka
ruda wiewiórka

*

nikną obłoki
jak sny co odpłynęły
już za daleko

*

odbicie w rzece
ciemna woda przepływa
przez zarys twarzy

*

prześwit – gałązka
kreśli na korze buka
ciemny rysunek

*

chwila bez nazwy
niebo szare jak płótno
szare jak życie

*

leśna gęstwina
liść zaplątany w siatkę
świateł i cieni

*

złociste liście
jesień wiedzie donikąd
wiatru muzyką

*

zatarte znaki
rdzy na liściu łopianu
czytam jak pismo

*

w wysokiej trawie
spod nóg mi skaczą świerszcze
bezładną zgrają

*

ciche jezioro
wieczór rysuje koło
na tafli wody

*

zawisła nagle
nad trzciny chorągiewką
błękitna ważka

*

krąży przy tobie
kołuje jak jaskółka
moja tęsknota

*

zwódź mnie urzekaj
niech noc złamie tajemne
szyfry naszych ciał

*

na leśnej dróżce
nawzajem w sobie toną
blaski i cienie

*

nad śpiącą wodą
na złamanym badylu
chwieje się żaba

*

moja samotność
to patyk rzucony w nurt
płynie ku tobie

*

zanim utonie
płynie rzeką jak łódka
opadły listek

*

na rudym liściu
mróz powoli wykreśla
biały hieroglif

*

twoje spojrzenie
jasne i ciche jak świt
ponad wodami

*

kiedy ucichniesz
muśnie cię złoty motyl
odurzy cię świat

*

zielony kamyk
w dłoni ogrzej zachowaj
promyk nadziei

*

w cichej alei
rude liście w kałużach
płoną i toną

*

niebo wieczorem
strzępy chmur poszarpanych
na mrocznych wzgórzach

*

siedzę nad rzeką
moje myśli jak liście
unosi woda

*

w kieszeniach noszę
strofy – jak barwne szkiełka
skarby dzieciństwa

*

jest już inaczej
choć wspomnienie powraca
po dawną chwilę

*

puszczam marzenia
szybują jak latawce
po całym niebie

*

nosi nas jesień
porywa jak wiatr liście !...
... inni są inni

*

klonowy nosek
październikowy motyl
frunie w aleję !...

*

marzenia plany
patykiem w piasku ryte
tuż przed przypływem



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 12 maja 2010

Śpiewka

Zgarbione chaty posnęły w dolinie.
Kosmaty oset wyrosły pod płotem
światu zielonym narzuca się złotem.
Gwiżdże radośnie wilga na topoli.
Po mleczach, chabrach muzyka łąk płynie
i skwarem dźwięczy na gęślach kąkoli.

Wiśniowe sady pulsują muzyką.
W słońcu wirują migoty motyli.
Krzyż na rozstaju w głąb boru się chyli,
jakby za chwilę miał runąć w zaświaty.
W błękicie śnią się i płyną donikąd
sady obłoków i śnieżne fregaty.

W świecie tak śpiewno od świata nadmiaru.
Niebo aż dymi od złotego lśniwa.
Ślepy dziad - lirnik swe śpiewki wygrywa.
Witrażem jarzy się wiejski kościółek.
Nad rzeką cisza dyszy od oparu
i dzwoni w sercach znikliwych jaskółek.

Na trawę jesion cień kładzie podłużny.
W kurzawę drogi pastuch bydło goni.
Ogród utonął w poszumie jabłoni.
Przedwieczerz broczy złotem i szkarłatem.
Dłonie żebrzące o okruch jałmużny
z całym się nagle spotykają światem.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 12 maja 2010

* * *

Nocą sierpniową
jeziora toń oddycha chłodem
i srebro mgieł opada w wodę,
a ponad głową
niebo od gwiazd aż się gnie.
W poświacie brzóz srebrne pnie
jak świece płoną.
Odległych gwiazd srebrzyste łodzie
rzucone w mrok toną jak w wodzie
za chmur przesłoną.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 12 maja 2010

Zmierzch

Zmierzch. W lesie cicho i mgliście.
Zbutwiałe, brunatne liście
toną w kałuż brudnych szkłach.

Nim ją gęstwina uwięzi
w zawiłej siatce gałęzi
w dzikim bzie snuje się mgła.

W brzezinie alei przestrzał
- opar mokrego powietrza -
dokąd prowadzi ? Kto wie...

Butwieją w kałużach liście
i jest tak cicho i mgliście
o zmierzchu tobie i mnie...



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 12 maja 2010

* * *

W ciepły wrześniowy dzień
przy płocie schnie pęd fasoli,
drogę przecina cień
rosnącej za domem topoli,
i chce się, i nie chce się
uwierzyć w bliską jesień.

Z dala dobiega głos
dzieci w radosnej wrzawie,
senne brzęczenie os
w kwiatach się plącze i w trawie,
i szkoda, i nie szkoda
malw więdnących w ogrodach.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 12 maja 2010

Świt

Jeziorna cisza i umieranie
bezkresnych lasów i wysp obłoków
tak się narzuca niespodziewanie
zapatrzonemu w powietrzność oku,
że śniąc szarzyznę dalekich chat
w mglistej topieli pogrąża świat.

W głębi ogrodu, którego zgliszcza
trwają pod bladym pustkowiem nieba,
śmierć zwiędłych astrów we mgle się ziszcza,
mokną badyle, których nie trzeba,
by w tę jesienną szarugę iść,
zanim ostatni zbutwieje liść.

Samotna grusza i skrawek lasu,
dal nieprzejrzysta, i krzyż nad drogą,
niknąc powoli w bezdeni czasu
istnieją jeszcze, by dla nikogo
złudnie majaczył ich marny byt,
w którym zabłąkał się blady świt.




  10 - 30 - 100  




Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


kontakt z redakcją






Zgłoś nadużycie

W pierwszej kolejności proszę rozważyć możliwość zablokowania konkretnego użytkownika za pomocą ikony ,
szczególnie w przypadku subiektywnej oceny sytuacji. Blokada dotyczyć będzie jedynie komentarzy pod własnymi pracami.
Globalne zgłoszenie uwzględniane będzie jedynie w przypadku oczywistego naruszenia regulaminu lub prawa,
o czym będzie decydowała administracja, bez konieczności informowania o swojej decyzji.

Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1