8 lipca 2010
Wieczorem
Od topól smugi cienia padają w poprzek drogi,
w porywach wiatru jabłoń rozprósza białe kwiaty,
na miedzach i gościńcach rozrania się o głogi
zmierzch zimny, purpurowy toczący się w zaświaty.
Pajęczyn wisiorami skrzywiony płot srebrnieje,
zatratą barwnych świateł rozlane lśnią kałuże
i słońca śmierć powolna milczące wzrusza knieje,
gdy w pokłębionych chmurach szkarłatne płoną burze.
Ostatni blask upada pozłotą w sad pobliski,
w głębi ogrodu skrzypią targane wiatrem drzewa,
puszyste ćmy się garną w żółtawe szyb rozbłyski.
Za nimi płomień świecy kołysze cieni dreszcze,
wraz z blaskiem chybotliwym mój sen twą dłoń ogrzewa,
ty patrzysz w chwiejny ognik i nie wiesz o tym jeszcze.
22 grudnia 2024
Prostotadoremi
22 grudnia 2024
fantazjeYaro
22 grudnia 2024
2212wiesiek
22 grudnia 2024
śnieg w prezenciesam53
22 grudnia 2024
Błogosław nam Boże Dziecię!Marek Gajowniczek
21 grudnia 2024
2112wiesiek
21 grudnia 2024
Wesołych ŚwiątJaga
21 grudnia 2024
Rośliny z nasieniem i bezdobrosław77
21 grudnia 2024
NEOMisiek
21 grudnia 2024
Mgła pojmowaniaBelamonte/Senograsta