12 maja 2010
* * *
Nad lustrem wody zgięta pod własnym ciężarem
gałąź brzozy wraz z żółtych liści postrzępiną
biel kory spokrewniając z błękitną głębiną
jednoczy się z podwodnych, chwiejnych łąk bezmiarem.
Migocze w toni siwo, złoto lub błękitnie,
wśród omszonych kamieni śni się nieuchwytnie
jak plama roziskrzona sprzecznych barw nadmiarem.
Gdy nurzam się w zielonych, szumnych łąk zamroczach,
lśni we mnie zawierucha kwitnącego mlecza,
świeża, wonna, łąkowa – właśnie nie człowiecza.
Moja nikła odrębność w traw zwiewnych uboczach
kształty, barwy i wonie tak śpiewnie odmienia
- odmienia dla odmiany, trwoni dla trwonienia –
że nie poznaję siebie w mych zdumionych oczach.
9 marca 2025
Trepifajksel
9 marca 2025
absynt
9 marca 2025
absynt
9 marca 2025
Yaro
9 marca 2025
sam53
9 marca 2025
Belamonte/Senograsta
8 marca 2025
wiesiek
8 marca 2025
Marek Gajowniczek
8 marca 2025
Arsis
8 marca 2025
dobrosław77