Sztelak Marcin, 31 stycznia 2014
Złamany kwiat zakwitł. Wbrew wszystkiemu.
Umarli namawiają do gry w szachy.
Mat – wykrzykuję przez sen, nie licząc oczywiście
zremisowanych partii.
Brak rozstrzygnięć po obu stronach powiek.
Ponadto łóżko niewygodne.
Można by sobie wyszyć na poduszce:
jak sobie pościelisz.
Tylko brak umiejętności, nici i igieł,
tymczasem na szachownicy utrata hetmana,
bezpośrednie zagrożenie królowi.
Zakwitł złamany kwiat. Wszystkiemu wbrew.
I tak dalej – ciągłe przestawianie figur.
Sztelak Marcin, 30 stycznia 2014
Tak się dzieje kiedy trzeba pisać,
a nie ma o czym, jak, gdzie.
Wystarczy cokolwiek – imperatyw.
W skali jeden do dziesięć.
Oficjalne kładzie się bruzdą na czole,
w poprzek życiorysu.
Po łacinie brzmi dumniej.
Karty mówią: jesteś głupi – nieodrodne dziecko
swoich rodziców. Gdzieś tam czerwienieją
zachody. I wschody, jeśli już o tym wspomnieć.
Budzę się, to powinno wystarczyć,
jestem zdolny do życia.
Otwierając słownik, sposobem chybił - trafił,
zawsze odnajduję hasło „maligna”.
I jak tu nie wierzyć w przeznaczenia.
Albo inne strachy na lachy.
Kant ma ubaw w siódmym niebie dla byłych
skurwysynów.
(Takie jest oficjalne stanowisko czynników,
trzymających za pysk całą resztę.)
Sztelak Marcin, 30 stycznia 2014
Pada – to moja wina – umyłem okna.
Zachciało się jaśniejszej perspektywy,
głębi horyzontu.
Na myśl przychodzi soczystość
słowa dupa.
Będzie dobrze – umarłem przedwczoraj,
a może dziś wieczorem – nie sięgam pamięcią
poza zasłonę. Świata nie widać.
Ale nadal się kręci – także mea culpa.
I trzy razy w piersi.
Pięścią.
Sztelak Marcin, 28 stycznia 2014
Hau, hau, hauuuuu.
Tak koncepcja – totalna, przynajmniej na czas
prowadzenia. Oraz nieporozumień w kwestii
rozkładu akcentów.
Chaos.
Procesy gnilne i rozwiązania ostateczne,
vice versa.
Pomyłki od zarania.
Tymczasem tradycyjny
księżyc w pełni.
Auuuuu.
Sztelak Marcin, 27 stycznia 2014
Więc zapisuję zdanie, do kropki.
Z największą możliwą prędkością domorosłego
mistrza klawiatury.
Na przykład:
Jeże popierdalają na swych krótkich nóżkach,
ile natura dała pary.
Albo:
Życie się toczy i flaczeje niczym balon.
I tak dalej.
W stu procentach wystarczy, reszta jest
nieporozumieniem.
Sztelak Marcin, 23 stycznia 2014
I ćwierć obrotu w lewo.
Planeta ciągle drży na zakrętach, pewnie stąd niepokój.
Oto całkiem nowy człowiek – myślący, klękajcie narody.
Wróć, ich jeszcze nie ma, dopiero się narodzą.
W pocie i żądzy.
Jednak już pachnie obietnicą ameryki, snem o El Dorado.
Przyszłe poczęcie w kraju największego;
głupcy mówią – zbrodniarza;
zobowiązuje.
Do kajania się na każdym kroku, zawsze z wyciągniętym
kciukiem. Tym od odróżnienia.
Plus postawa wyprostowana.
I ćwierć obrotu w prawo.
Z krwi i kości – Człowiek Myślący.
Sztelak Marcin, 22 stycznia 2014
Szykujemy się na długą zimę,
połączoną z żałobą.
Orszaki i kondukty drepczą niecierpliwie
w przedpokoju, wyglądając celebry.
Nieswojo, aż ciarki wzdłuż kręgosłupa.
Biegną. Jeszcze nas straszą minionymi
grzeszkami i brudem pod paznokciem.
Dzień zaduszny.
Zbieramy chrust i szmaty do zatykania
szpar i nieszczelności świtów
oraz zbyt długich nocy.
Środek lata.
Sztelak Marcin, 21 stycznia 2014
Hannibal już przegrał. Święty spokój w okolicach Rzymu.
Do końca roku napiszę jakieś tysiąc wierszy,
w przybliżeniu dwa megabajty pamięci.
Właściwie na tym można zakończyć, reszta jest
słowotokiem. Zwykłym wodolejstwem.
U bram nikt nie stoi.
Sztelak Marcin, 20 stycznia 2014
Poeci sikają w krzakach, to niesprawiedliwe z punktu widzenia
feminizmu, ale jest jak jest – nie ma wśród nich poetek.
Później rozmawiają, pierwszy: w tym roku napisałem tylko trzy
wiersze, żaden mi się nie spodobał.
Drugi: ja napisałem dwieście, wszystkie genialne.
I oczywiście niedocenione.
Trzeci: kiedy w końcu pójdziemy na piwo. Cholera.
Prawdziwy artysta.
Czwarty myśli: za dużo na raz do rzucania, palenie zabija,
niepalenie także. Najskuteczniej jednak zabija życie.
Na śmierć.
Pocieszające – w szerokim kontekście historycznym wszystko
to nie ma żadnego znaczenia.
W postscriptum dodam,
jako usprawiedliwienie, kiedy miałem piętnaście lat nie było internetu,
ba, nie było jeszcze poezji.
Ale zważywszy na upływ czasu może w końcu
napiszę wiersz i zamknę
usta.
Sztelak Marcin, 17 stycznia 2014
Przeciwko wszystkim
znakom na ziemi, bo niebo poza skutecznym zasięgiem
modlitwy.
Jak zawsze szampański nastrój i kolorowe zdjęcie truskawek,
własnego chowu.
Na naturalnym nawozie od żywcem do raju wziętych
kur. I potępionych kogutów.
Trzy dni i noce robienia na drutach.
Sweter dla wnuka,
może nie zasłużył, ale taki ładny. Ponadto
krew z krwi.
Kość przodków, zgodnie z kultem
relikwii. Oraz odpustem
na sprzedaż. Środek lipca, a w kominku
ogień.
Wesoło trzaska. Pani Zofia myśli o kiełbasie,
ślinka cieknie na dywan.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
10 września 2025
sam53
10 września 2025
smokjerzy
9 września 2025
wiesiek
9 września 2025
absynt
9 września 2025
Arsis
9 września 2025
Arsis
9 września 2025
absynt
9 września 2025
absynt
9 września 2025
wolnyduch
9 września 2025
ajw