25 listopada 2014
Samoloty z papieru
Zapalam trzy świece, jedna za spokój,
później następne.
Natarczywe miganie horyzontów, potrzaskane
lustra odbijają wszechświaty.
Na drugim planie miasta, podobne do Babilonu.
I karawany kupców – złoto, mirra, kadzidło;
ofiarowanie, stąd do brzegów Atlantydy.
Zatopionej ze względu na dziurę
pod linią wodną.
Tymczasem szurają bose stopy wędrowców.
Na drodze do Rzymu rozkrzyżowani,
tu i ówdzie na poboczach.
Śmierć podobno jak chleb, ale w to nie wierzą
pielgrzymi spijający miód modlitwy.
Na zakąskę manna.
Na rozcięciach szlaków kramarze sprzedają
odpuszczenie, w jaskiniach chłód i wspomnienia.
Świece zgasły, znów zdobyty Babilon płonie.
29 września 2024
BusolaBelamonte/Senograsta
29 września 2024
Śnię, że jesteś ze mnąMarek Gajowniczek
28 września 2024
tak trudno się zapomniećsam53
28 września 2024
Noc po ciężkim dniuMarek Gajowniczek
28 września 2024
jest w nas siła co o swojeYaro
28 września 2024
2809wiesiek
27 września 2024
Dwa krokiBelamonte/Senograsta
27 września 2024
Zapachniało powiewem jesieni,Eva T.
27 września 2024
2709wiesiek
27 września 2024
Na huśtawce nastrojuMarek Gajowniczek