28 maja 2014
Dystanse
Azyle, gdzie zwinięty w supeł przeczesuję
życie. Od podszewki.
Całe wszechświaty wciskam w pustą puszkę
– zbiór surowców wtórnych.
Baloniki snów pękają z trzaskiem,
piekło wlewa się w źrenice.
Rozszerzonych nie można zamknąć,
chyba że palcem.
Czekam na twoje usta – bezzasadnie,
w wannie zatapiam uniesienia i porywy.
Milczę całymi zdaniami, cisza brzęczy w szkle.
Zrywam cienką warstwę politur ze skóry,
niech płowieje. Czas leczy wszelkie rany,
szkoda, że przy tym pacjent schodzi
śmiertelnie.
6 września 2025
Yaro
6 września 2025
ais
6 września 2025
wiesiek
6 września 2025
dobrosław77
5 września 2025
violetta
5 września 2025
absynt
5 września 2025
sam53
5 września 2025
sam53
5 września 2025
ajw
5 września 2025
ajw