Jarosław Baprawski, 16 lutego 2012
umieram
a jeszcze kołysze się serce
czuję wczorajszy oddech
i presję otoczenia
na sponiewieranej duszy stopy tysięcznego tłumu
i widzę ich każdy odcisk w krzywym odbiciu haluksów
chciałbym krzyknąć wypierdalać
umieram wyjebana zgrajo
lecz muszę trwać
na pograniczu
Jarosław Baprawski, 27 grudnia 2011
matko moja ty wiesz
nigdy nie chciałem łez
nad pijackim moim żywotem
całowałem twoje ręce
nad grobem twoich marzeń i wierzeń
podziwiając ciebie w tym czerwonym świecie
którego nie rozumiałaś z nad matczynego stołu
nad którym chleb jawił się tęsknotą
za ogniskiem suchych kłosów
i ziarna pod stopami
kocham cię
i
to jest najważniejsze
bardziej niż to
że nikogo nie zabiłem
nie okradłem z własnej godności
postawiłem mamo nas wszystkich
ruletka kręci się nad twoim grobem
w swiatełku mojego znicza
sil wu ple
Jarosław Baprawski, 16 stycznia 2012
noc czy dzień w ulicznym jestem zgiełku
pod niebem neonów rozczepioną przędę jaźnią
przeganiany klaksonami w głośnym krzyku aut
pokazuje środkowy palec na przejściu
a z bramy ścieli się muzyka
pijany grajek zgięty w pół
z chodnikowych petów
wskrzesza nuty
zaprawiam z nim kolejne wina
z kapelusza pieniędzy nędznych drzazg
składamy w toasty modlitwę do nieba
dziękując za dary z krzyża dnia
a saksofon czaruje nam dziwki do snu
co wylazły skulone zimnem zza rogu
jeszcze pudrem strzepują swe twarze
i pomadki czerwienią odcisną piętno
na szklanych szyjach
gwintowanych marzeń
jeszcze wina ze cztery i Hajda
zabawmy się w miłość
jutro znowu bladym świtem
znikniemy w oczach ludzi
by wieczorem nową
odnaleźć nadzieję
na dnie butelki
utopić życie
lub czekać
na śmierć
bez nikogo
Jarosław Baprawski, 3 grudnia 2011
nie ma wyjscia z labiryntu
jest bezwzględny przymus
ulepić resztkę siebie
z tego co zostało
graniczy z cudem
na dzień dobry
niewłaściwym pinem
zblokowałem bankomat
kolejka niecierpliwych
wsciekłym wzrokiem
wychłostała plecy
muszę kupić pół litra
papierosy i kawę
zdenerwowany
chętnie bym ich zjebał
pozostałem człowiekiem
na skraju paniki
w ataku depresji
spadłem ze schodów
najmądrzejszy z tłumu
przyłożył kamieniem
alkoholowej choroby
przeszli nade mną
tacy dumni
i zdrowi
obrzucili gównem
kwiecistych epitetów
było tak świątecznie
bożonarodzeniowo
bankomaty rzygały królami
pastuszkowie witali
odarty ze złudzeń
stałem nad żłóbkiem
Jarosław Baprawski, 24 listopada 2011
noc ci wpina
gwiazdy we włosy
księżyc srebro
na usta kładzie
w pocałunkach przemierzam szczyty
gorących piersi zmysłowe wulkany
patrzysz na mnie
z uśmiechem mówiąc
przestań pieprzyć
te głodne kawałki
dobre dla dziewczyn
z krainy bajek
chodz i zrób robotę
porządnie mnie przeleć
dokładnie
raz przy razie
ty mój poeto
Ooooooo!
teraz rozumiesz
prawdziwy wiersz
recytujmy
inwokacja już była
Jarosław Baprawski, 7 stycznia 2012
kochanie tak bardzo cię kocham
gwoździe i młotek nie ranią
tak bardzo
jak słowa
potrzebuję nowej fali
na której wniosę się powyżej ciebie
by zdominować to wewnętrzne coś
co pozwoli mi być w pełni kobietą
o ja pierdolę
trwajmy
Jarosław Baprawski, 25 marca 2012
z rozbitych marzeń układam witraże
w szklanym sacrum zamykam bajkę
o facecie który chciał tylko okruchu
a z miłości dostał piekarnię
z córką młynarza
nie było mu łatwo
ciągła pylica i stres
mimo że przepił wiatraki ojca
ona jedna po grób
dzieliła kłos
Jarosław Baprawski, 28 listopada 2011
w ciemnej nocy
wilgotnej ulicy
oślizły bruk
oplutym językiem
liże podeszwy
wysadzonych z siodła
tradycjonalistów
rozkołysane tułowia
niesione promilami
gasną w bladych
światłach latarni
na oddechach
parujących wódą
w rozcinanym zębami neonów
obrazie śmierdzącego miasta
zimny pisk szczurów
szelesci prutą folią
populistycznych czipsów
ze śmietników plugawego życia
histerycznym odruchem
pukają do okien
słowa piosenek
dupy moje dupy
dupy i dupeczki
śpijcie kurwa łachmany
pedalskie
dziady wy
polewaj nie pytaj
my Polacy
Jarosław Baprawski, 1 marca 2012
wołam do ciebie w ciemne noce
w rozpaczliwym skowycie
tęsknię za gestem
matko mamulku
najdroższa mi istoto
jakże kurwa pojebały mi się drogi
jak bardzo pragnę twojej dłoni na głowie
tego spojrzenia
i tych łez trwogi
na dołku
kraty
w ciszy korytarza
poszedłem światem
ścieżką godną królów
przy tobie byłem cesarzam
zdobywcą kolumbem
wsród złodziei
zostałem
wybacz serce
jeszcze wspomina
wyrzuty sumienia
zostawiam chrystusom
madonna moja czarna
matko litościwa
perełko
Jarosław Baprawski, 31 grudnia 2011
naprawdę
mam złamaną nogę
potrącił mnie samochód
który w moim kraju nie ma hamulców
dwanaście ibupromów popiłem
dwunastoma piwami
czuje się hujowo
jak moje ubezpieczenie
do drugiego nowego roku
na koniec w tym dniu
dołaczam Wam życzenia
cytując słowa bukowskiego
bezczelnego jak ja
"opieram głowę o białą
lodówkę i mam ochotę wydać z siebie
ostatni skowyt życia ale
jestem większy niż góry"
powodzenia najdrożsi:)
Jarosław Baprawski, 15 stycznia 2012
wypijemy po kielichu
a pierdolić
wypijemy
co nam zostało
tylko pić
póki turla się życie
napełniaj szklanki
wejdziemy na fazę
niech napięcie
wyrzuci kopytami
wszystkie bezpieczniki
wystrzeli nas w kosmos
tak
z parkowej ławki
popatrzymy na marsa
a marsjanie na nas
Jarosław Baprawski, 31 marca 2012
gdy noc ciemna
i nie widać scieżek w mroku
istynktownie po omacku czuję szlak
zawieszony między piersią a oddechem
wspinam się na krawędzie ciepłych warg
gdzieś nade mną pod powieką płoną gwiazdy
choć nie widzę oddam wszysko za ten szept
Jarosław Baprawski, 30 listopada 2011
wsłuchany w amplitudy myśli
błądzę w roztańczonych trawach
przesuwam wzrokiem
delikatne kontrasty barw
krzykiem żurawi
powracam w przeszłość
na styku nieba i ziemi
szum skrzydeł duszy
i ja
łzy spływające w środku
zamazują zarysy wyrazistości
zacierając abstrakcyjną akwarelę
niedosytu mijajacego życia
wtulony w polny głaz
chłonę chropowatośc skóry
na twardej surowości trwania
okrywam stopy kocem mchów
by zgasnąć w słońca zachodzie
zimnej stronie cienia
nie żałuję niczego
Jarosław Baprawski, 27 marca 2012
syf
mogiła i dziwki
w szatańskim śpiewie
biała noc
zorza polarna
w świetle lodówki
igloo z duszy spiewa Ave Maryja
ojcze nasz przekłada
sałatkę z papryką
śledź kona
przebity widelcem
duszy już nie ma
jest pociąg do wierszy
lecz o czym tu pisać
gdy nie bije serce
może tylko o dzieciństwie
kromce chleba z masłem i solą
dłoniach ojca który chciał
bym nie nosił tenisówek
kosmyku włosów mamy na policzku
uśmiechu siostry ponad świadectwem z paskiem
poprzez pryzmat pierogów
z goryczą czarnej kawy
wybaczcie
proszę
Jarosław Baprawski, 4 lutego 2012
kiedyś
pamiętam strzeliłem
pięćdziesiąt punktów na pięć
dla jednej cipki z podlasia
odałem belki i pet
potem poszedłem przez zaspy
w ciemną pochmurną noc
przez pola orane i lasy
by zdązyć ogarnąć ją
nim inny za nią się wezmie
przytuli spaskudzi niebogę
która będzie mi kurwą
najdroższą dziwką
być może żoną
a sierżant co pisał glejty
trzydniewgo urlopu i laby
powiedział króko
kurwy są twoje
bądz chłopem
i wróć na czas
olałem go z góry jak mogłem
wartownik na bramie oddał cześć
w pierwszym sklepie uzupełniłem płyny
niedostatku siarkowodorów
dla otuchy i odwagi wypiłem trzy setki rojalu
w wyniku spotkania armii czerwonej
pod jedną z przydrożnych knajp
jak doszedłem do celu
byłem gotowy do seksu
na łuku kurskim rozbiłem resztki
złudzeń niedoszłego teścia
o chłopcu który nie bał się wideł
lecz ćwiartkami do piekła szedł
Jarosław Baprawski, 7 lutego 2012
wracam nad ranem zgłuszony jak neptyk
cztery kurwy prowadzą mnie pod pachy
na wykręconych obcasach szpilek
jeszcze tylko dwa jebane kroki
do rana okradną mnie z resztek
z poetyckich uniesień mojego życia
zapierdolą marzenia z portfela
zostawią tylko sam tytuł
i fotografię na której
nagotuję zupy cubulowej
jak niegdyś ona
przesolę
zapominając
że jeszcze kocham
kompotem z suszonych śliwek
popiję sny w zimnym barłogu
gdzieś tam ciągle majaczysz
z butelką piwa nad ranem
już nie jako lekarz
żółcią mi stoisz
nad klapą
jestem tylko
obłąkanym poetą
Jarosław Baprawski, 22 stycznia 2012
mówiłaś
nasza miłośc przetrwa wszystko
dziś wyjemy jak kojoty
na sali rozpraw
obnażeni do kolonoskopi
wygnańcy edenu
wszystko przez żmiję
która nagotowała kompotu
z suszonych jabłek
tamtego drzewa
pozostały ogryzki
z naszej pierwszej randki
i choć dałaś na trzeciej
nigdy cię kurwa nie zapomnę
z widokiem tej jabłoni pod którą spadłaś
przy samej dupie odrąbię rękę
sięgającą po grzeszny owoc
w przystópach
Jarosław Baprawski, 11 marca 2012
odeszła jedna żona
drugą sam wygnałem
z domu została sterta popiołu
miną lata nim pozbieram w całość
porwne zawieruchą wiersze
w myślach ubijam tratwę
lecz tak naprawdę nie czuję bryzy
nadciśnienie tętnicze i kłopoty z błędnikiem
stawiają pod znakiem zapytania
możliwości staru w kolejne
próby wyjścia z impasu
uzależniony od przypływu
budzę się w śpiewie syren
robinson crusoe trzyma kroplówkę
a piętaszek czarny jak asfalt
masuje mi aorty
na dziurawej drodze
kończę slalom gigant
z ostatnią lokatą
Jarosław Baprawski, 12 grudnia 2011
w moim świecie śmierdzące skarpety
to zawsze rozmnożone bakterie
nie ma kwiatów o pąkach diamentowych
i z szamba nie skrzeszę magii
nie jestem czarodziejem
lecz tym który wtyka palec
w odwieczny dylemat
poetyckiego gówna
czy bić pianę
z tego czego nie ma
robić wodę z mózgu
mydląc oczy
zachwycającą formą
czy wędrować krawędzią
zdrowego rozsądku
opisać prawdę
wyzwolić z kajdan iluzji
zagubionego człowieka
dwadzieścia cztery godziny na dobę
faszerowanego kłamstwem
telewizyjno reklamowych bilbordów
niekończącego się szczęścia
każda płytka ulicznego chodnika
zawiera piasek wodę i cement
a oprócz barwnika
jeszcze krew i pot brukarza
lecz kto świadomie
popadnie w niełaskę czytelnika
zamiast lawendowych zapachów
wydobędzie smród kurewsko samotnej ulicy
upomni się o chleb dla matki bez grosza
porzuconej przez męża i państwo
nakarmi obdartych bezdomnych
koczujących na obskórnych dworcach
zauważy samotne staruszki
pozostawione same sobie
z węglarką węgla
a naprzeciwko
niekończące się oferty
lazurowych wybrzeży słonecznej Turcji
rozpalone neonami kryształowe witryny
przepięknych sukni i smokingów
czerwone chodniki pełne gwiazd
za uśmiech których fotograf
kasuje majątek
i prawda
nic mnie tak nie boli
jak dramat tych najmniejszych
straconych z oczu dzieci
nad brzegami rzek
jeziorek
stosów śmieci
jestem w szoku
czy ten świat
to jeszcze jest poezja
a my to jeszcze ludzie
nie wiem
i to mnie przeraża
Jarosław Baprawski, 10 marca 2012
że czasami mam dość poezji pijaków
przepisów na jajka w majonezie
galarety z nóżek na dworcach
miłości francuskiej o świcie
ogólnie kocham wódkę
kwiatostany marihuany
harmonię i skrzypce
codzienne biadolenie dziwek
doprowadza mnie do szału
łapię się za i przeciw
jak można powiesić się dla jednej dupy
trzy razy z rzędu nieszczęsliwej
wtedy nie wiem
czy rżnąć jeszcze czy płakać nad losem
mogę przecież wskrzesić jakieś padło
upominające się o miejsce
w moich wierszach
nie ma miłości
na środku wersalki
zapierdalam cudzą miedzą
wsród klekotu bocianów
niestraszne mi kosy
obawiam się o mięśnie kegla
w młodości miażdżyła banany
dzisiaj nie trzyma moczu
po dwóch piwach
i ośmiu winach
Jarosław Baprawski, 22 grudnia 2011
codziennie z zaciśniętą pętlą w drogę
drogi której nie czuję pod stopami
lecz wiem że jest pokrętna
i do dupy jak wzgardzony taboret
i mogę żyć z tym sznurem
i mogę przebierać nogami
w nicości bezwolnie dyndając
otwartymi oczami patrzeć w sufit
szarpać na haku lub spokojnie zdechnąć
pogodzony jak kukiełka
na którą zabrakło materiału
lub tchnienie stwórcy było zbyt słabe
by dała radę dzwignąć główną rolę
w teatrzyku życia
mogła pić
pierdolić
a nawet kochać
w kilku odsłonach
rozłożyła wszystkie role
fikcyjnych bohaterów
pozostała sobą
wywrócona na drugą stronę
między sceną a kurtyną tańczy na wietrze
za pijanym suflerem przekręca kwestię
w poezję bez picu
dopóki hak w suficie
Jarosław Baprawski, 21 stycznia 2012
w obliczu niefortunnego zbiegu okoliczności
wiedziony koleiną młodzieńczej fantazji
dopchałem się do poradni uzależnień
kochających alkohol inaczej
po zderzeniu z mega ciężarówką betonu
pozostały jedynie fragmenty pamięci
w animuszu szczątkowej fryzury
parę blizn z uśmiechem szelmy
niezniszczalna potencja
na sam widok pani psycholog
zaczesuję bandycki przedziałek
a ona patrzy i czuję jej bezradność
gdy stawia diagnozę
czytając kabaretowy życiorys można odnieść wrażenie
że pana przypadek i doświadczenia nie są zwykłym skeczem
albo pijaństwo i poezja
do wyboru najgorszy asortyment kobiet
albo trzeźwość i proza
śmierć samotna w zapomnieniu
anonimowy alkoholizm
Jarosław Baprawski, 12 grudnia 2011
chodzę ulicami
zaglądając kobietom w oczy
ciągle sam
wystraszony
kładę się cieniem
pod rzęsami ich pięknych oczu
we łzach spływam
im po policzkach
skarmiany okruchami
kobiecej dobroci
po słodyczy czekoladowej
przenikam uśmiechem
w otwarte serca uczuć
w papierkowe sreberka
zawijam marzenia w pytanie
czy też mnie szukasz
mamo
Jarosław Baprawski, 14 marca 2012
przychodzę czwarta
może piąta nad ranem
w śpiewie śmieciarek
uśmiechnięty w ryj
pukam do drzwi
w pościeli miękiej
jak puch marny kobiety
przytulony do piersi śnię
objęty gestem
odarty z przestępstw
wali mnie los całego świata
wylizać ci cipkę mała
jaruś miej litość
śpij
Jarosław Baprawski, 23 listopada 2011
głowa mi pęka w tym nienormalnym domu
pakować się zdziry i won mi z chałupy
skończyło się wracam do życia
koniec
heniek pierdolnięty jesteś daj pospać
wczoraj tak kryśkę gniotłeś po nocy
zmęczona jestem niewyspana rozbita
a ty się rzucasz z samego rana
niedochlany jesteś czy źle ci dała
sylwia ty się odwal od mojej szparki
no nie baby nie wytrzymam wypierdalać
wiersz chcę napisać
na dziś
na odnowę
jak mam się skupić
butelka pusta
usta suche
coś gadacie
kto was zrozumie
jak wy same
takie głupie
heniek a o czym ten wiersz napiszesz
o was bezmyślne rury
a o mnie napiszesz że ładna jestem
ładna jesteś ale głowę masz do dupy
a w wierszu chodzi
by miał duszę
delikatnośc i piękno
a wy takie jesteście puste
bez ambicji
tak mi wstyd za was
no i gdzie goła mi tu idziesz
nie widzisz że piszę
heniu
heniu
jutro napiszesz
rzucisz picie
może nawet wygrasz w totka
lub znajdziesz pracę
wszystko się zmieni
kupisz dziś flaszkę
heniek
ty to zawsze popadasz w przygnębienie
gdy w twoich oczach te marzenia
chodz do pokoju
dam ci za darmo
tylko już przestań
no nie płacz
heniu
heniuśku
heniuńku
ty marzycielu
poeto
Jarosław Baprawski, 29 listopada 2011
przychodzimy nad ranem
kran dalej kapie
to samo łóżko
z nową twarzą
wygląda bosko
mechanicznie zmieniam płyty
otwieram butelkę
kolorując złudzenia
pukamy się do czwartej
w przerwach na siku
trochę dymu
lampka wina
wraz z naftą
gasną tematy
resztkę ciepła
wcieramy w ciała
do południa
wyczarujemy z fusów
niezgodność charakterów
nie patrząc w oczy
zamieciemy pod dywan
stertę rozczarowania
jak zwykle
nacisnę stop
trzask w głośnikach
zagłuszy kroki za drzwiami
sąsiadka krzyknie przez ścianę
kurwiarz i pijak
wysmaruję jej klamkę gównem
rozkocham
po ślubie
wyrzucę w pizdu
te płyty
naprawię kran
posadzę drzewo
Jarosław Baprawski, 1 grudnia 2011
mówiła że kocha
może mieszkać pod mostem
pierdoliła o miłości
nawet przez sen
teraz śpi
w drugim pokoju
mówi że ją duszę
zaciskam pętle
czyta harlekiny
rozwiązuje krzyżówki
na koniec miesiąca płacze
że nie ma na podpaski
ja piorę
gotuję obiady
i dymam
jej najlepszą koleżankę
Jarosław Baprawski, 1 grudnia 2011
cześć pijaki
łachudry
pięknoty
stare dupy
obszczymury
złodzieje i degeneraci
wchodzę na melinę
a ona pieje w zachwycie
cześć pierdolcu
siema wariacie
klepią po plecach
wóda się leje
pełne garnuchy
zalane blaty
mordy się smieją
ślubowanie
braterstwo
muza płynie
nieprzerwanie
wyzwiska
krzyki i wrzaski
walimy wszyscy
lecz wszystko to mało
ręce już chodzą
za gardło
za ciuchy
wyrzuty
żale
a w mordę
ten z tym
a tamten za tamtym
napierdalamy
nie patrzymy
krew
zęby
kopy i jęki
pisk dup
i cisza
później nostalgia
dalsze picie
zwycięzcy wybaczają
pokonani przepraszają
jedni się mądrzą
drudzy słuchają
łoimy dalej
coś pieprzymy
tulimy
pocieszamy
płaczemy
rzygamy
szczymy
rzęźimy
śpimy
słońce wstaje
my już dawno
co niedopite
dopijamy
melanż życia
ktoś dochodzi
inny znika
nawet śmierć
nas łączy
w innm składzie
rzeka płynie
melina też
porywa nurtem
bezpowrotnie
nieśmiertelna
mutuje
brak szczepionki
Jarosław Baprawski, 25 marca 2012
faceci biją się po mordach
w każdym kącie i o każdej porze
w zadymionej knajpie znajdzie się jakaś dupa
stworzona tylko po to by wykonać na niej kolejny wyrok
rozjechać czołgiem nie pytając o imię
tak najzwyczajniej na świecie
powtarzać za wszystkimi
utarte slogany
kurwy kochają złodziei
kto nie pije ten jest żydem
Jarosław Baprawski, 1 kwietnia 2012
najpiękniejsze jest uczucie
że zostałeś sam
na lodzie
nie szukaj zrozumienia
gdy nazwą cię samobójcą
przepłyniesz przez życie
ponad wrakami
bo jesteś większy
niż lodołamacz
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
18 maja 2024
....wiesiek
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
17 maja 2024
1705wiesiek
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
1505wiesiek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis