agnieszka_n | |
PROFILE About me Friends (50) Forums (1) Books (1) Poetry (229) Prose (3) Photography (7) Postcards (4) Diary (5) |
agnieszka_n, 16 august 2011
chodzę po wodzie
rozplatasz rzemyki win
i wierzysz jak ja
2011.
agnieszka_n, 21 august 2011
grudzień jest pełen zakłamania.
pod czapami chowa rozłożyste choinki.
chwilową czystością mami wzrok
i rozdaje światu orgazm.
ekrany zapamiętują szczęśliwe twarze.
widać palące się świeczki w kącie
niczym na starej pocztówce.
kosze na śmieci są rozepchane papierami
malowanymi w rogate renifery. ich nadmiar
przyciska wylizane, nagie kręgosłupy ryb,
zakończone nieruchomymi głowami
jakichś dwoje grzęźnie w miękkim śniegu.
zamykają ciemność w uścisku rękawiczek
i niemal dławią się własnymi językami.
niebawem marcowa odwilż
wszystko bezdusznie obnaży.
2011.
agnieszka_n, 15 may 2011
jakie to życie jest do dupy - opróżniam kolejną butelkę.
zawsze wszystkiemu winna jest ona- zła kobieta, jak w tym filmie.
może jednak matka miała rację? tylko, że ja nigdy nie lubiłem się uczyć.
nie musiałbym teraz siedzieć na tej ławce, sprzedawać pustych flaszek
i sępić od ludzi na fajki...
czasami zastanawiam się ile liczy doba,
bo czuję na skórze jak kurczy się czas.
śpiewamy z ryśkiem "whisky, moja żono"
- ta mnie nigdy nie zdradziła.
w życiu piękne są tylko chwile.
12.05.2011
agnieszka_n, 5 april 2011
gorącą łuną wschodzi świt
nad głuchym miastem
wszystkie odcienie
nieba miesza w jednej szklance
przecieram oczy
choć tak bardzo boję się
popatrzeć
mieści my
w dłoniach
wielkie zawsze
skronie pachną wilgocią
i deski w podłodze rozprężają się
przechodzisz przez próg
01.04.2011
agnieszka_n, 2 february 2012
pamięci Wisławy Szymborskiej
zmilczałaś jak poetka*
wątła niczym przecinek między frazami
nim luty w motyle rozrysował śnieg
ucichłaś z szumem kapci
i szmerem pościeli
zostały tylko buty
i telefon głuchy
który ktoś odbierze
po drugiej stronie
zajęty smakowaniem
trwale zapisanych liter
co poczną teraz szare koty
gdy byłaś i byłaś
aż do nagłego zniknięcia
solą posypując kartki
na dnie szklanek
kolejne
niedopite herbaty
luty, 2012
* zaczerpnięte z piosenki A. Jantar "Nie wierz mi, nie ufaj mi"
agnieszka_n, 11 february 2011
na poduszce ślady twoich rzęs
choć nie jestem pewna to
dostrzegam okruch
i uśmiecham się
kapie słodki deszcz
i herbatę znów
zamieszać chcę
widzę sens
w spojrzeniu jasnym cała
mieszczę się to dziwne
lecz odnaleźć możesz tam
sam siebie
ułamek gestu blady
cień sprawia że
znów tak jak dziecko
wierzyć chcę
10.02.2011
*** Inspiracją do napisania tego wiersza był utwór
"WŁAŚNIE TAK" Gabriela Fleszara. ***
agnieszka_n, 17 september 2010
Dni wymiotują deszczem.
Zimne powietrze przeszywa na wylot.
Cuchnie. Rozkładają się wspomnienia.
W wąskich żyłach zamrażam błękitną wiosnę.
Nocą odparowuję. Cisza przylega do skóry.
mam szczęście- w doniczce na parapecie,
ale w dzień zapominam o podlewaniu...
11.09.2010
agnieszka_n, 17 january 2012
pamiętam zbieranie ryżu i jak wycierałam kurz
do siebie bo tak nie widać smug.
dzień od wschodu do zachodu czerwonych słońc
mierzony liczbą wypijanych herbat
zeszyt z przypalonymi kartkami w środku liść obcięte włosy
i zdjęcie dziewczynki zapisany błysk żarówki.
utkany obraz. ile jeszcze zostało? zeszła ropa z kolan
niczym farba z pierwszokomunijnego rowerka.
sonata księżycowa albo dziewiąta symfonia
w czarnych głowach nut.
teraz idź ciebie już nie potrzebuję
może nie chcę.
2012
agnieszka_n, 29 august 2010
Przeznaczenie depcze mi
po piętach. Chcę uciekać.
Tylko dokąd?
Gubię niezliczone oddechy.
Siadam w parku, gdze ławki
skrzypią westchnieniami par...
Patrzę. Mgliste obłoki błyszczą deszczem.
Po której stronie tkwi sens?
Dziękuję, że potrafisz ze mną milczeć...
-PRZYJACIELOWI-
26.08.2010
agnieszka_n, 16 january 2011
Ty już wiesz,
że wtedy bardziej uciekam
przed chłodem i mam ochotę
na ciastka z kremem.
Chcesz? Mogę się rozebrać,
ale dzisiaj nie mogę być bliżej.
Widzę, jak wbijasz palce
w moją świadomość
i odsuwasz na boki
myśli pęczniejące jak owoce.
Nic nie poradzę,
że kratka na piżamie
nie jest grzechu warta,
a kalendarz na pięć dni
zalała czerwień.
16.01.2011
agnieszka_n, 26 november 2012
Wiersz ten przeznaczyłam na aukcję dla Nesci.
Publikuję go na życzenie zwycięzcy licytacji. Uprzejmie proszę, nie głosujcie na ten utwór, ponieważ celem była pomoc dla naszej portalowej koleżanki, a nie jakakolwiek promocja mojej twórczości.
Dziękuję.
lato. w radiu mówią coś o rewolucji.
w jej pokoju zawsze stała witryna, galeria dla porcelanowych lal.
wszystkie miały blade buzie ze sztucznym rumieńcem i kręciły piruety
na postumentach, wedle nakręcenia. to zapewne z braku dzieci,
których ciotka nie mogła mieć i dlatego szukała substytutu.
rodzice zginęli w wypadku. to przepaść oddzielająca tamten czas od dziś.
miałam tylko ją, a twarz dawno nie przypominała rumianego rogalika.
ciągle tylko: "melanie, nie biegaj! podrzesz te nowe rajstopki.
zaraz uczeszę ci loki i przyjdzie guwernantka. musisz więcej czytać, dużo więcej".
słyszę ten głos niczym mantrę. bo dzieci powinny być najedzone, wyuczone
i znać dobre maniery. ale mnie nudziła historia starożytna,
loki, falbaniaste sukienki i wiecznie wyprostowana postawa.
koronki i tiule oddałabym za bieganie na boso i zrywanie jabłek w sadzie sąsiada
oraz za wieczorne nakrywanie kołdrą. ale to strona nieznanego świata,
bo zawsze ktoś szorstką dłonią pociągał za sznurki.
lecz teraz wiem, że ten śpiący obok jest kubkiem mleka na dobranoc,
i poduszką pod zmęczoną głową, a ramiona ma ciepłe jak szarlotka.
choć przed oczyma rozciągał się bruk, moje sny nie zostały upokorzone.
2012
agnieszka_n, 15 january 2011
Światło wdrapuje się po policzkach,
zaznaczając obecność uśmiechem.
Nocne szelesty śpią w pościeli.
Prostujesz palce,
chcesz dosięgnąć dnia,
niby przypadkiem wyciągasz
po mnie dłoń.
Idę. Oczy mam zamknięte.
Wystarczy, że jak ty
wierzę w Nibylandię...
15.01.2011
agnieszka_n, 26 august 2011
promienie rozbijają się o dymiące kominy i cmentarne krzyże
wzlatujące do czegoś, co nazwano niebem.
to krzesło poraża zimnem, a jabłko rani dziąsła do krwi,
ale przynajmniej wiem, że jeszcze czuję.
żywcem wyjmuję z brzucha frazesy, którymi mnie karmiłeś
i oddaję krzyk zdecydowanymi bohomazami.
choć szyby są wybite i uśmiech schowany w ustach
trzeszczy jak piasek między zębami
z uporem atlasa i wiernością penelopy
potrzymuję dach naszego domu.
2011.
agnieszka_n, 8 august 2011
bez znaczenia na jaką powierzchnię,
byleby tylko przypominała łono chmury.
rozpłaszczam się nibyciałem,
rozwiązłość wplatam we włosy,
a pragnienia rozpinam
jak linie wysokiego napięcia.
pozornie tylko krok
od zbadania gładkości błękitu.
w przedrganiu drążę skamieniałą ziemię,
aż żałobę mam pod paznokciami.
2011.
agnieszka_n, 21 november 2010
Pod dachem świata
my
jak ziarnka piasku
na dwóch krańcach
przecież gdzieś musi istnieć
zbiór wspólnych gwiazd
już słony wieczór doprawiam
cierpkością zielonej herbaty
niebo do wynajęcia
niebo z widokiem na raj
pęcznieje
coraz bardziej
19.11.2010
agnieszka_n, 2 november 2010
"Oto jest życia mała garść..."
Składam
usta w modlitewny szept
i w ciszę owijam głowę.
Kwiaty trzesą się
z zimna na Twoim grobie,
kolejny mija już rok
i coraz mniej w sobie
samych nas...
Jeszcze tylko rzut okiem
na krzyże i mrowie
drżących iskier.
Dobranoc.
Zapalam Ci z uśmiechu znicz,
spokojnie śpij.
My musimy
już dalej iść...
02.11.2010
agnieszka_n, 24 october 2010
Zmęczone gwiazdy
padają na twarz
mechanicznie uderzam w klawisze
pod palcami wyrastają naiwne wersy
znowu tęsknota wykoślawia litery
mętne źrenice świateł ulicznych
zwiastują kolejny świt
już czwarta
sen jednak nie przyjdzie
czyżby poeci kłamali
ten sam wiatr niepewności
trzeszczy w moich skroniach
ale codziennie
kruchy szkielet przyodziewam
w inną skórę
23.06.2010
agnieszka_n, 31 october 2010
Chcę zatańczyć w rudych liściach,
w twoim swetrze schować twarz.
Niech ze szczęścia drży powietrze
jak ta kropla, która nie chce spaść.
Obiecaj, że
już się nie będę bać,
że w dłoniach zmieścisz
mój cały świat.
Mogę w palcach kruszyć gwiazdy,
lepić z chmur genialny plan.
Nic już przecież nie jest ważne,
kiedy los przytula nas.
Nareszczie wiem,
już się nie będę bać,
że w dłoniach zmieścisz
mój cały świat.
Niech ta chwila trwa
bo gdy patrzysz w moje oczy-
zawsze siebie znajdziesz tam.
30.10.2010
agnieszka_n, 21 september 2015
to będzie miłość aż do krwi. poznasz ją do żywego mięsa,
zanim przyjdą noce jak psy głodne i napłyniesz z koniecznością,
od której rosną oczy.
być blisko,
to być nawet daleko. mówić, choć powiedzieć nie ma komu,
gdy nie patrzysz na śliskie kolana, bo deszczu już dość,
a dzieci dopiero nosiły kamienie w wiaderkach, przytulone
ziarnko do ziarnka.
spójrz, mapy pogody są znów bardziej niebieskie.
wieczór zbyt dotyka chłodem, który dzieli
na dwie wypłowiałe trawy.
gdzieś mężczyźni porzucają kwiaty
i więdną kobiety.
agnieszka_n, 8 march 2011
dzielić się chcę
pół na pół- każdy dzień.
w skórze pusto i na pościeli śnieg...
płatek biały- na powiece
co noc - ciebie mieć
znów myśli zasypało,
to tak proste
i tak wiele- wiem
gdy uda jeszcze mokre...
chodzić po wodzie,
po kolana zanurzać się w niej.
wciąż potrzebuję żebra,
abyś jabłko z moich rąk
zechciał jeść...
06.03.2011
agnieszka_n, 1 may 2015
przywodzisz najodleglejsze lato. egzotyczny targ z przyprawami
albo zapach pieczonego chleba, kiedy nikt nie myślał o zimowych grudach.
to nie tak, że niczego już nie można. włożę sukienkę
w łączkę - na podobnej źdźbła umierały bezgłośnie.
zaraz po tobie jest najbliższa ciału. z podobną
siłą naciągnę ją na siebie
i też pęknie w niewidocznym miejscu.
agnieszka_n, 11 september 2011
rozłupana jak wyschnięta skorupa
przelewam w szkicowniku zapomniane prawdy
ciemniejące niczym stare srebro.
zapamiętuję kolejne z urojeń plamiąc pożółkłe kartki.
ucieram w makutrze porośniętej włosami, myśli na masę,
chociaż prosta samogłoska wyraża więcej.
pęknięcia dzielą na warstwy.
łączę wargi obierając liście z płomieni.
tam - jestem określa grupa krwi i budowa kości.
2011.
agnieszka_n, 25 january 2011
wieczór tańczy w oknie
szeptem kruszysz ciszę
a palcami gładzisz rzęsy
nawet wierzę
gdy mówisz że
to najważniejsze
od szesnastej nie jestem już
mistrzynią w zaciskaniu pięści
i zębów
rozpuszczam włosy
dobry duch jak aromat
roznosi się po kątach
ciała przez dłonie odcedzamy
z tęsknoty
25.01.2011
agnieszka_n, 18 january 2011
Brakuje mi powietrza, chociaż
między ścianami nie jest najgorzej.
Mogę unosić się do sufitu
z bosymi stopami.
Raz...,dwa..., trzy...
Opadam.
Prosto przed nosem
mam monitor i kubek
z zieloną herbatą. To cud,
że liście jeszcze nie sfermentowały.
Lubię czytać stare listy
od ciebie. Papier jest
(wy)czerpany i pożółkły.
Nie biorę tabletek
na radość czytam jedynie
archwium oznaczone słońcem.
Wtem skrzynka odbiorcza
skrzeczy:"masz wiadomość"...
Na komodzie
para szarych słoni
na szczęście- przypomina mi,
że byłeś- naprawdę.
18.01.2011
agnieszka_n, 19 january 2011
Brakuje mi powietrza,chociaż
między ścianami nie jest najgorzej.
Mogę unosić się do sufitu
z bosymi stopami.
Raz...,dwa..., trzy...
Opadam.
Lubię czytać stare listy
od ciebie. Papier jest
(wy)czerpany i pożółkły.
Nie biorę tabletek
na radość czytam jedynie
archwium oznaczone słońcem.
Wtem skrzynka odbiorcza
skrzeczy:"masz wiadomość"...
Na komodzie
para szarych słoni
na szczęście- przypomina mi,
że byłeś- naprawdę.
agnieszka_n, 21 october 2010
Są myśli
którym nie potrzeba słów
proszę więc nie mówmy już
chcę z tobą w rudych liściach
chować twarz
cisza jak babie lato splącze nas
słońce za drzewami dawno poszło spać
na ławce wytniesz krzywe serca dwa
Są myśli
którym nie potrzeba słów
i takie szczęście że brakuje tchu
16.10.2010
agnieszka_n, 31 august 2010
Leżę na wznak
wychładzam ciało z emocji
wdycham ciemność
cisza pęka na pół
litery wyruszają na spacer
w myślach odciskam
twoje linie papilarne
na moich palcach
nadal mam dla Ciebie
przezroczyste powieki
uciekam
krople spływają po brzuchu
a ty wciąż jesteś blisko
29.06.2010
agnieszka_n, 21 may 2015
Najtrudniej z elementów ułożyć krajobraz,
kiedy nie jesteś, a jednak tak blisko.
Wypruć żyłę, co powstała z drugiej
i prowadziła przez chwilę.
Dalej powiedzie ten, którego głos
przewodzi ciepło i rozprasza dreszcz,
czysty jak początek z transparentnej nici
dojrzeje piersi, co zapadną w pamięć i dłonie
bez bólu zrosną się kości,
zwiążą się korzeń z ziemią.
agnieszka_n, 23 june 2015
miasteczko zwija się w kłębek, mruży światła. staje się kotem z uładzoną sierścią.
całuje przy otwartym oknie. później splatamy się ciasno ze strachu najbardziej
zapamiętuję dłonie i odciśnięte lędźwie nie chronią już wilgotne trawy,
lecz nimi jesteśmy w kolorze szarego błękitu
mówi, że kocha. bez lęku i po prostu. to czas,
by gubić czereśniowe kolczyki, a brodawki twardsze są od pestek
zwiedzamy uliczki, gdzie nie ma brudnych strumieni,
porzucamy skorupy. nie dostrzegamy, jakie przyniosły nas nurty,
bo trzeba być morzem: matko-córką płynąć w głąb.
nawadniać bez względu niczym deszcz,
co odróżni kamień od kamienia i zmilczy,
gdy tylko ona wie jak bardzo się boję.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
19 may 2024
1905wiesiek
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma