Sztelak Marcin, 20 kwietnia 2015
Siedzimy w branży robienia dobrze
i źle. Po uszy, nawet czubki.
Czyniąc znaki zrozumiałe dla wybrańców
zawiązujemy nici – spiski na klatkach.
Wątek, osnowa oraz schody: wstępne,
zastępne, bo góra – dół to tylko kierunek.
Nic nie mówiący o zwrocie,
czasami przeciwstawnym, częściej współgra
z marszrutą. Wysoko unoszone
kolana i stopy równo.
Nawet w ostatnim szeregu, który będzie
pierwszy. Jeśli nastąpimy na drogę
powrotną, na przestrzał.
Sztelak Marcin, 18 kwietnia 2015
Zaciśnięte w kieszeniach czekają na okazję
wychynięcia na światło
lub ciemność – bez różnicy.
Chociaż wszystkiego żal, nawet oparów
poranka, zaginionego
wśród innych.
Więc wstydząc się łez celebrujemy
pogrzeby, pełne sztucznych
zapachów.
Wilgotne jak ziemia wodzą
na pokuszenie nienazwaniami,
snem i przemijaniem.
Śmierć jak śniadanie do łóżka.
Sztelak Marcin, 17 kwietnia 2015
W norze u wezgłowia łóżka powiesiła się mysz.
Wszyscy nieżyjący składają kondolencje,
choć wyrwane z kontekstu brzmią
jak życzenia. Na nowy rok przestępny.
Zbyt długi luty wywołuje frustracje,
szczególnie u tych z dnia ostatniego.
Skazani na skrócone listy prezentów
ćwierć i półludzie mocno zaciskają pięści.
Albo, co który tam ma – czcze gesty,
bo z próżnego w puste, choćbyś się wdrapał
na najwyższy piedestał.
Mysz nie żyje – msza pogrzebowa i darmowy ser.
Sztelak Marcin, 16 kwietnia 2015
Dni bezpłodne:
W kalendarzyku wyprostowana helisa,
współczynnik naprężeń drży
jak struna.
Na niej zawiśnie twoja bielizna
– zapomniana z wrodzonej
złośliwości.
Noce wykreślne:
Sny warczą, skręcając się w znaki
zakazu.
Jednak nie zamykam drzwi, z nadzieją
na poprawę.
Jakąkolwiek, nawet losu.
Modele z błota:
Manekin przebrany w szaty
króla – nagiego,
a uśmiech nie schodzi,
nawet wyszorowany do kości.
Te i kolejne stałe, zakarbowane
na datowniku.
Oraz wszystkie oznaczenia, stąd
do innych niebytów.
Przestrzennych..
Sztelak Marcin, 15 kwietnia 2015
Zakonnice majaczą na horyzontach,
w rozwianych habitach.
Cywilizacja egoistów zakasuje rękawy,
czas na wysiłek uczłowieczeń.
I nikogo nie martwią struktury kryształów
rozbite w pył, ani modlitwy sióstr
o dobry rok. Mieszkańcy pisują pozwy
przeciwko umieraniu,
skoro zawsze krzyżuje plany.
Jednak instancje milczą, zirytowane.
Albo obojętnie strzepujące proch z palców,
ten obrócony.
Zakończenie stwarzań, aż ponownie,
na początku, stanie się ciałem.
Lub słowem.
Sztelak Marcin, 13 kwietnia 2015
Dzień ucieka dziurką od klucza,
smużka dymu na klatce,
nic więcej.
Jednak śnię rozedrgane obrazy,
w nich upadki i uparte odbijanie,
niepewne kroki we wszystkie strony
życia.
Zmęczony jałowością na wysypiskach
zbieram myśli niepowiązane.
Z całą celebrą i namaszczeniem,
chociaż dookoła błoto, grzęzawisko wydarzeń,
splot słów. Lecz na ustach; Całujcie mnie
w testament – którego nie napiszę, na pohybel
miłośnikom parafek i dat.
Zresztą przez dziurkę także można podejrzeć
światy oraz umierania.
Sztelak Marcin, 3 kwietnia 2015
Osiołkowi w żłoby dano
Nagminnie popełniane prozy życia,
czasami poezje
– w ustalonych miejscach, zazębianie
słów.
Zadowoleni z namiastek niedostrzegamy
szczerb w spójnościach światła.
Zabezpieczeni przed porażeniem za pazuchą
nosimy opatrzność i słuszny kierunek.
Jedynie czasami ktoś wycedzi: zdrady,
dyskretnie zamykamy mu usta plując
przez ramię, koniecznie lewe.
Gdy uroki odczynione klękamy zginając
prawe kolana, z zaciśniętymi pięściami
– oczywiście na szczęście.
w jednym owies, w drugim siano.
Sztelak Marcin, 2 kwietnia 2015
Skrzętnie zbierałem twoje odbicia,
dziś twierdzę – w przeczuciu nadchodzących
straceń.
Jednak było inaczej, pieszcząc chwile
aż do utraty oddechu zamykaliśmy
światy przed spojrzeniem obcych oczu.
Mimo wszystko nadeszły cienie,
gęstsze po każdej nocy.
Dzisiaj zaciskam w dłoniach powietrze
z braku słów.
Zresztą te są niepotrzebne, milczenia
znaczą wiele więcej.
Chociaż zapewne już nic nie znaczą.
Sztelak Marcin, 1 kwietnia 2015
Ciśnienia rodzą się wewnątrz skorupy,
dalej zwanej łonem pramatki,
Ewą, Adamem, Wężem.
Ten ostatni pozostaje bezimienny
milcząc swoje tajemnice.
Od początku do końca.
Zapętleni zbieramy kwaśne owoce
z na wpół martwych jabłoni.
Popijając cienkusza zapominamy
o ślepych zaułkach i drogach pod góry.
Zresztą pewnie jesteśmy obłąkani, przynajmniej
dopóki ciśnienie nie rozsadzi dualizmu
światła i cienia.
O sekundę za późno na poznanie.
Sztelak Marcin, 31 marca 2015
Krzyżowcy ruszają pod Jerozolimę,
wzgórze świątynne gotowe do obrony.
Atak i kontr – jatka ku czci boga
wojny. Na przykład Baala.
U nas spokój – nie licząc drobnych
zatargów o wartość słowa rzucanego
w przestrzeń.
Otwartą, chłonną – cierpliwość jest cnotą,
czasami najwyższą. Dlatego zbieram kamienie
na nową Akkę.
Bo stos Jakuba już ostygł, klątwa upadła
na jałową ziemię. Zresztą będzie,
co pisane. Nie ucieknę.
Sztandar tak pięknie łopocze na wietrze,
zapewne Historii.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
16 listopada 2024
listopadowe zakochaniesam53
16 listopada 2024
na wiekiYaro
16 listopada 2024
1611wiesiek
16 listopada 2024
Brzoskwiniowevioletta
16 listopada 2024
Katastroficzny dramat...dobrosław77
15 listopada 2024
Bez zapowiedzisam53
15 listopada 2024
1511wiesiek
15 listopada 2024
Wielki BratJaga
15 listopada 2024
Słodziakudoremi
14 listopada 2024
KaterinYaro