rafa grabiec | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (8) Książki (1) Poezja (583) Proza (6) Fotografia (96) Grafika (21) Dziennik (21) |
rafa grabiec, 11 września 2012
nie kochaj mnie
nie jestem do kochania
lepiej zrób mi kanapkę z radamerem
lub uprasuj koszulę
wiem że tego nie znosisz
ale zrób chociaż tyle
i mów do mnie za dużo o różnych rzeczach
nawet jeśli udaję że nie słucham
mów
to taki ludzki odruch
chcę słyszeć głosy
chcę wiedzieć o czym myślisz
jak rozumiesz świat
rafa grabiec, 12 września 2012
zamawiamy kawę
ona białą z dwoma łyżeczkami cukru
ja czarną tym razem bez dodatków
kawa daje swobodę rozmowie
jej zapach siada na stoliku
otula nadgarstki
co innego herbata (nie daj boże smakowa)
której dym ucieka beznamiętnie pod sufit
albo przymila się niczym kot (a dobrze wiem
jak nie znosisz kotów)
więc
kawa pozwala nam na chwilową rozkosz
podobnie do łóżka
ale o tym w następnym wejściu
rafa grabiec, 14 maja 2013
no i mam wiersz który umrze szybciej niż motyl
zaczyna się wyciskaniem soków z liter
kończy się winem rozlanym na pościel
ja
tam gdzie wylęga się fraza o miłości gramy jazz
synonim dawania to branie na potęgę snów
alelleluja konstytucjom
wychodzimy z siebie może gdzieś się zakorzenimy
na przykład po drugiej stronie kłamstwa
ale kogo to istnienie mierzi
wyciągam szyję jak żyrafa
po pokrzywdzony monopol na najmniejszy koniec świata
już jestem autostopem Boga
rafa grabiec, 5 maja 2012
nie powiem że mnie to boli
słowa są bardziej kształtne od czynów
ale to czyny budują ludzkość
wbiłem dzisiaj gwóźdź w ścianę
i odpadło coś stworzonego
posprzątałem po sobie
w telewizji transmitowali regaty Sidney – Hobart
podziwiam zapędy człowieka
błękit wiatr i wola zwycięstwa
otworzyłem lodówkę z arktyczną bielą
horror pustki dopadł mnie przy maśle
zamknąłem się w pokoju
i kiedy myślę o bezkresie
patrzę w sufit
by poczuć się bezpiecznie
rafa grabiec, 15 września 2012
szybko mówisz – pieprz się
cicho – czy mógłbyś
jasne – odpowiadam
dni rozbijają się jak jajka
lądują na rozgrzanej patelni lata
wieczorami szukamy się pod pościelą
poduszki to oazy
wychylam się fatamorganą
mogę otworzyć drzwi samotnym kobietom
będzie wiało od zazdrości
i słońce zaczerwieni się
ze wstydu
połknie nas perkaty księżyc
w chłód pachnący pustynią
zjednoczonych kolorów szaleństwa
mieszkamy w piekle
niebo to tylko paleta w ręce malarza
a święty Mikołaj oszukuje
rafa grabiec, 20 sierpnia 2012
w tę szarpaną noc
zadzwonimy na policję
i zgłosimy kradzież marzeń
dyspozytorka poprosi o numer telefonu
na wariata podam 600921749
rozumiem, przyjęłam - syknie do słuchawki
a my pójdziemy w miasto
jak w prerię skojarzeń
rafa grabiec, 29 kwietnia 2013
w ostatnią noc którą pamiętam byłem w drugim śnie mężczyzną
nie tym z lustra ale kimś bardziej z pogranicza niż z centrum
potrafiłem już oddychać wiedziałem że w drugim człowieku mieszka wróg
tyle na obecną kalpę mi wystarczało czułem że widzę
inni nie mogli być tego pewni nosili oczy narysowane na kartkach
tuż po rozprostowaniu głosu i zlokalizowaniu go poczuliśmy się płascy jak dywan
chodził po naszych wnętrznościach
następnie wsiadł do autobusu i opuścił ciało
rafa grabiec, 18 maja 2012
tam gdzie słowo wyrosło jabłkiem
zaczęli się ludzie
korzeniami ranili kontynenty
i kamienowali usta światłu
kochankowie jak dzikie konie
biegli korytarzem wyjątków
przepaść oceanów krzyczała ciężko
po porodzie wyrosły im skrzydła
niebo nie miało gdzie spaść
ułożyli je na kolanach i przykryli kwiatami
które równie szybko zasnęły
zawsze chciałem zobaczyć polującego lwa
pomyślałem o panu od początku
gdy oni dla niego wybudowali miasta
nic co później nie miało już sensu
rafa grabiec, 2 czerwca 2012
dotyk to cienka granica nieporozumień
od strzału w mordę przez położenie ręki na ramieniu
oddychanie przyspieszone o kilkanaście uderzeń na minutę
specjaliści z jakiegoś zachodniego kraju
nazywają powyższe zachowanie nieistotnym
dla człowieczeństwa
wszystko zaczyna się w stanie uniesienia
za które odpowiada układ rozrodczy ssaków
długo się nad tym nie zastanawiałem
tylko wyciągnąłem rękę i zarecytowałem
pokój nam wszystkim
rafa grabiec, 8 listopada 2013
moje serce to ćma
chce być bliżej żarówki i przytulać elektryczny wiatr
chować takie małe zapomniane obrazki pod dachówkowate skrzydła
tak więc szuka latarni szuka morza przed odpowiednim padaniem do portów
wieczorem zanurza się w tłumie podobnych
albo z jednolitego tła atakuje jaskrawą ripostą
rafa grabiec, 10 stycznia 2013
na panu bogu skóra
jest nieistotna
więc po co te brednie
o człowieczeństwie
wiemy tyle co o kamieniu
rafa grabiec, 11 czerwca 2012
a gdyby tak chcieć prawdziwie
dojrzeć
co na zewnątrz słów
wewnątrz usłyszeć
ze zrozumieniem choćby fragmentu
stóp oddalających się na śniegu
w wiatr zanurzyć ręce
i dotknąć ciało obecnością
rafa grabiec, 31 maja 2012
na krawędzi zmęczenia
stawiam butelkę wina
poprawiasz włosy i sukienkę
jest szansa że ten wieczór nie pójdzie w zapomnienie
rafa grabiec, 26 kwietnia 2013
wczoraj miałem na imię amplituda. (jak można tak ochrzcić faceta)
dziś jestem dzieckiem rozcinam sobie palec o twoje czerwone dni
jako chłopiec bawiłem się resorakami (żeby nie było) twoja mama powtarzała - mąż to plaster
ze zdjęć pamiętam sepię opanowujesz matematykę rodziny ja jestem dobry
w piciu piciu piciu – mówi teściowa (mama z nie mojej strony) o parzeniu się świń
kochanie bywam chmurą ty jesteś pedagogiem
rafa grabiec, 14 września 2012
masz wplątany różaniec pod poduszką
bóg nacina noc od strony schodów
rozsypane cegły popieleją ręce
na zakręcie usta ochrzczone chlebem
po co wracać do domu
rafa grabiec, 12 sierpnia 2013
jeśli rozmawiamy o grobie
to ja już go sobie kopię
spokojnie
wyciągam nogi na długość przeznaczenia
zaangażowanie w cokolwiek ma się nijak do czegokolwiek
smutne
ale ile wydasz zmartwień na zimną ziemię
można to porównać do obłoków które definitywnie robią się płaskie
człowiek ma swoje zachowanie o którym wiedzą najczarniejsze myśli
już nie potrzeba misia i laleczki by przytulić dziecinę do poduszki
jeśli kiedykolwiek zrozumiesz człowieka napisz do mnie
rafa grabiec, 10 września 2012
chodź za mną wszystko kwitnie
grzyb w kąciku łazienki
dług pożądania w za ciasnym łóżku
chodź ze mną wszystko kwitnie
wiosna obrzygała nas zielenią
dzień ciągnie się niedokończoną autostradą
chodź za mną wszystko kwitnie
powiedziało echo do przydrożnej dziewki
zmarły ptaki a kwiaty tańczyły
aż muzykę miasta zatkałem korkiem od wina
i ławka była miękka jak policzki
rafa grabiec, 15 maja 2013
staramy się światłem wypełniać puste pokoje
wchodzimy innym do łóżek i szaf
ciągle z urojeń budujemy nonsens
a na śniadanie podajemy chłam
o starości nie pisze się książek
dla młodości istotny jest wiatr
idziemy razem do bram świadomości
wycieramy stopy o prawdę dla mas
jeszcze koniec przegoni początek
jeszcze szansa na minę wprowadzi sukces
tylko niech człowiekiem zawładnie porządek
zasad czynów i lat
'98
rafa grabiec, 20 kwietnia 2012
mówią że mur upadł
że kurtyna jest już wysoko
żelazo potrzebne na mosty
Warszawa z okien pociągu
jest czarna
nocą
przesiadamy się na autobus z Dworca Wschodniego
powiedzmy do lat osiemdziesiątych
rafa grabiec, 17 września 2012
rozebrałem się ze swych słabości
i teraz marznę
przy stole pełnym niczego
co może mnie obudzić
od niechcenia towarzyszą mi blizny
i nieudane próby niczym labirynty
samobójcze sny
o spadaniu z wysokości ust
rozumiem zbyt dużo
a wiem za mało
uśmiechnij się do mnie kochanie
i patrz
nasza córka potrafi już
oddychać podwórkiem
rafa grabiec, 19 kwietnia 2012
widział czarno-białą krew
na śniegu
nie będziesz niewidoczny
gorączka może cię zaprowadzić
do szopy pełnej jeńców
na podłodze leży okrucieństwo
niezawiązane krzesła skrzypią
dzieci niewinnej matki
zostały na taboretach
przytula się do zimnego płotu
gdy piec kaszle iskrami
jeszcze przez chwilę
warto o nim pomyśleć
a później wygonić sumienie na wiatr
aż zgaśnie
rafa grabiec, 21 października 2013
na początku było czarne i płaskie
na końcu będzie czerwone i kuliste
bierzemy w ręce mąkę i wodę do budowy miasta ustosunkowujemy się jak mężczyzna do kobiety albo odwrotnie wychodzimy z brzucha paraboli
zaufałem ciepłu zanurzając stopy w pustyni jaką mi zgotowałaś
ja chcę to hasło na którym wyrosną kaktusy
to żadna przypowiednia to tylko czysty kalendarz bez imion
same cyfry porozrzucane we fragmentach korytarzy
rafa grabiec, 17 października 2012
wyszedłem z kobiety
by stać się mężczyzną
przestałem udawać
płacz
rafa grabiec, 1 sierpnia 2013
jałowa atmosfera powiedzmy
atrofia
pogranicze wyobcowania
mieszkanie w kłębku
na zewnątrz nazwisko
ojca nie było po wypłacie
skąd miał widzieć że dziecko płakało
rafa grabiec, 12 sierpnia 2013
ona ma cytrynę w ustach
słucha ojca który oddycha nią w nocy
śpiewamy rdzawe pieśni
kiedy spadają koty
kolory ulic wchodzą na nasze ręce
piękna jest wiolonczela na dzień dobry
pachniemy poranną trawą
i możemy być młodzi przynajmniej do godzin przedpołudniowych
rafa grabiec, 25 grudnia 2013
już trzeba wstać
wyciągnąć się z łóżka
na światło dzienne
otworzyć okno na przestrzał
włożyć spodnie zapiąć pas
zacisnąć portfel w kieszeni
jeszcze powiedzieć wróblom smacznego
dzieciom by były grzeczne na święta
odrobić lekcje z grzechów
rozłożyć na stole widelce i noże
przy talerzach pełnych oczu
odnaleźć
zgubić
nakarmić puste krzesło
rafa grabiec, 20 stycznia 2014
są oddechy głębsze od bycia samotnym
oddechy o jakich nie da się zapomnieć
trafiamy na spojrzenia z których nie ma wyjścia
spojrzenia jakie znajdziesz za przepaścią
możemy uśmiechać się w tym małym świecie
nawet do odlatujących ptaków
teraz wiemy że deszcz który obmywa nam barki
jest jednym z nas
jest w jakimś stopniu miłością
bycie mężczyzną we mgle z kobietą w świetle
nie musi być zimne
nie musi trwać jedną noc
kochanie
rafa grabiec, 29 stycznia 2014
nazywają mnie synem niedzieli
zawsze kiedy gubię cień na połamanych płytach
wcierają proch w akompaniamencie igieł
boję się pustego pokoju córki
wycinam ze wspomnień księżyce
przeciąganie liny z obcym
od kiedy to miasto obrosło pajęczyną
nie wyciągam wniosków z siebie
już nie myślę że warto
już nie tęsknię za tamtym smakiem
już przestałem organizować się dla pomsty
nazywają mnie synem niedzieli
moja matka migrena
moja żona Barcelona
moja córka opuszcza pokój
rafa grabiec, 23 lutego 2014
- Dziś przy mnie nie siadaj. Siądź dalej.
Pilch
z omamami nie rozmawiam, podobnie jak z tobą Panie Boże
wyszedłem na kompletnego durnia. próbowałem udawać,
próbowałem nawet oddychać tak, by zwiększyć objętość
przepony i żeber. i co? i nic. byłem doskonały w zabijaniu czasu
na kwaśne jabłko, tak w tym mogłem osiągnąć poziom olimpijski.
tylko gdzieś pomiędzy układem oddechowym a krwionośnym
mam styl wychodzenia z siebie przed siebie i potrafię w tym trwać, nawet jeśli żyłoby to tylko do rana.
cierpliwie opanowuję ciszę. sznuruję jej buty, otulam kocem, mówię że jeszcze wszystko się otworzy. bo niby co mam powiedzieć, że znów przyjdzie wiatr i porwie rozłożone na sznurach pranie.
rafa grabiec, 28 kwietnia 2015
kiedy przyjdzie czas opuścić to miasto
obiecuję zamieść pod dywan wszystkie za i przeciw
kiedy skończy się uciekanie przed byciem chłopcem
postaram się podwinąć rękawy i wziąć się do roboty
kiedy z czterech stron świata wybierzesz piątą
pójdą za tobą jak w dym
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
19 maja 2024
DystansMarcin Olszewski
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis
14 maja 2024
Z dymem pożaruMarek Gajowniczek