Florian Konrad

Florian Konrad, 7 december 2012

F.K.

na dobrą sprawę nigdy nie istniał
resztki znaleziono w piwnicy, przysypane węglem
spalone wszystkie kładki

był tylko czarno- białą wycinanką
kartką wydartą ze starego tomiszcza
serce z popiołu i kawy

kiedyś miał marzenie: należeć do 27 Club
przerósł

jakiś facet widział go w 2010
szedł zaprawiony łąką, śpiewał
trudno ustalić – co
ponoć Pater noster, falsetem

teraz tam, na dachu
z butelką ,,Krajowej” z Biedronki
obtańcowuje komin
włosy rozwiewa wiatr

bywa, że przesadzi (równowaga nie ta, co kiedyś
tak łatwo trzymać głowę niżej poziomu)
 
spada, mordziaką na dół
kartoflany Ikarek relegowany z mitologii
 
rozwiewa się, nim uderzy o ziemię


number of comments: 46 | rating: 32 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 3 february 2013

Mors putativa

(...) tyle jest przecież prób śmierci na ciele nagiej kobiety, 
pijanych, bożków lub spotkań tych, którzy umierają i ustępowali miejsca lepszym od siebie.
My już tylko boimy się umarłej samotności sprzed.
                         Donat Kirsch ,,Zadziwiający wdzięk"

to tutaj
pałac kryty słomą. sto lat temu wygnano ostatniego władcę
otwieram drzwi

dębowe biurko, szuflady ciężkie od pajęczyn
w powietrzu drobiny letargu. ogarnia nas senność
ciała toną w słodkim puchu. coraz dalej od świateł

trzy metry dalej zaczyna się ściemniać
przedawniamy się. dobre myśli ukryte pod siennikiem
na czarną godzinę. nie zdradź ich nikomu

nowy dzień
na posadzce pokruszone czaszki złych doradców
bawię się scyzorykiem

nasze inicjały przebite strzałą


number of comments: 48 | rating: 25 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 31 october 2012

Archiwalia

dziwaczni ludzie: bliźnięta prawie syjamskie
ta sama ślina, podobny charakter pisma
 
on, ubrany na czarno. pali papierosy
sumiennie upija się w weekendy. w zasadzie nie lubi dzieci
ona w kremowej sukience. kolekcjonuje znicze
rzadko się uśmiecha. chodzi do kościoła
 
mur niedługo legnie w gruzach
perz pod pustymi oknami, przegniłe łóżka
przeterminowane lekarstwa
 
on jeździ rdzewiejącym Polonezem
nigdy nie miał telefonu ani zegarka
ona wierzy w anioły
raz w życiu spróbowała wódki. skrzywiła się z obrzydzeniem
 
kamienie o ostrych brzegach spalają się w atmosferze
na ziemię spada para i lepki piasek
 
młoda kobieta o zrudziałym uśmiechu
i stary mężczyzna, niemowa. od lat przyrośnięty do podłogi
dwa cienie odbijające się na ekranie czarno-białego Neptuna
 
pokruszony obraz, dziesiątki kamyczków
szczerozłote wiśnie w dłoniach starca
wieczna pełnia księżyca, obowiązek picia na umór
 
książki pokrywają się niebieskimi kwiatami
fala uderza o ściany. powstają zacieki
kości kobiety. siwe włosy w nieładzie
on odszedł, gdy było jeszcze ciemno


number of comments: 27 | rating: 22 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 20 october 2012

Coup de grâce

wyglądamy niewyjściowo
we włosach ognie świętego Elma
kieszenie pełne piachu
  
woda znów podrażniona czarnym, bryzga ciężka piana 
szkielety biurokratów przestały lśnić
zlepione skrzydełka muszek, ptaki w mazi   
niech ktoś rzuci zapałkę. dzień skończy się wcześniej
 
przykrywam się gałęziami. zaraz burza
dwóch piratów wygląda z butelek 
Latający Holender zalany olejem rzepakowym 
 
może kiedyś nasz przyrodni mężczyzna 
zbuduje dom na roponośnej łące, zmizerniałe brzozy
  
lub kobieta do złudzenia przypominająca ciebie 
znajdzie złoty hak w pogorzelisku
 
 w przeciwnym razie- wszyscy- w parę


number of comments: 12 | rating: 20 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 28 december 2011

Kozłorożec

Awe Sejten lub True Norwegian Black Poseur
 
(…)  jeśli rap
można nazwać muzyką, to z równym powodzeniem można by zacząć podawać gówno w
restauracjach jako delikates o wyrafinowanym smaku.

Tomasz Beksiński,, Solsbury Hill”
 

lipiec
szaleństwo pełne aksamitu, czerwonej wódki
pękające ściany, resztki tynku we włosach
strupy na podniebieniu
 
biorę tabletki spłycające oddech
od klątw, topielic, nagłego wytrzeźwienia
głęboko pod jęzor, coraz dalej od światła
morge'n roll
 
resztkami sił nachylam się 
słucham zagubionych melodii, opowiadań demonofila
 
tam, po jasnej stronie wciąż mam imię i skórę
ciągle piszę bezładny, chaotyczny pamiętnik
każde słowo powtarzam sześćset sześćdziesiąt pięć
razy
(…a Bogu ogarek)
 
podobno znów jestem małym dzieckiem
błądzę po lesie, nadchodzi północ
z rozbitych szklanek wylewa się żółć





http://www.youtube.com/watch?v=SBwu83RR6ZU


http://www.youtube.com/watch?v=v5nEqFmM6Nc


number of comments: 31 | rating: 20 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 4 march 2012

\m/

to na pewno ona? zmieniła się. za bardzo
słyszę ją. szepcze o zapomnianym kraju
słowa bez granic
 
czuję, jak układają się w slasherpoem, mały, brudny tekst
napisała go wiele lat temu. chyba jeszcze w dzieciństwie
do dziś aktualny
 
kładę czaszkę na ziemi, z oczodołów mech
resztki gazet. nagłówki niegdyś krzyczące czerwoną farbą
dziś różowe. na kościach ślady sierpów. głębokie bruzdy
(oni to ból, oni to blaknięcie- mówiła)
 
mundur odbarwił się, cholera, tyle lat w wilgoci
medaliki sczerniały, tylko imię to samo
 
na czubku głowy mam zadrapania
od pospiesznie nałożonej korony. dała mi ją
przed śmiercią , nauczyła oddychać
gdy nikogo nie ma w pobliżu


number of comments: 34 | rating: 17 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 18 november 2011

Ten wiersz mnie kiedyś zajebie

unikam starych książek, ich bohaterowie
oblepiają mnie, łażą po ciele jak muchy
podobno to ma swoją nazwę
trwożnia, lub inne cholerstwo
 
próbowano mnie uzdrowić
i piłem z żelaza ciężkie płyny
gromnica w ustach, wszystko na nic
 
odbicie w szybie: ja, pokój i litery, nieskładne
zdania, martwa natura z nieudolnym poetą
diabelnie martwa
znów muszę iść po wino, opium lub cykutę
 
nad ranem śniła mi się matka
szedłem do niej po pas w błocie, a ona
z każdym moim krokiem była coraz dalej dalej
i dalej


number of comments: 32 | rating: 17 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 26 january 2013

Eponim

strużka kawy na stole, roztrzaskany ekran
kruszacy się pokój, ja w epicentrum urojeń

czytam list wyjęty z butelki po tequili
pismo węzełkowe, pętle na nadgarstkach
sznury przecinają wilgotny papier
 
w zielonych oczach pływają łodzie
ktoś zarzucił sieci
drżą metalowe łuski ryb, ciężkie zbroje

bad trip, sępy krążą coraz niżej
ostrzegano mnie, że stąd się nie wraca bez uszczerbku
nie chciałem wierzyć

śnieg topnieje pod twoimi krokami
skrzypienie drzwi. jesteś

łodzie zatonęły, w muszlach słychać radiowy szum
głosy z oddali

mówisz, że urodził się syn
byłem zbyt daleko
nadałaś mu imię trzy dni po śmierci


number of comments: 8 | rating: 17 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 24 february 2013

Death is the law, death under will

,,Pożerać będą swe ciało, wyrywać sobie włosy, drapać twarz, a może nawet w napadzie szalonej wściekłości 
włożą palce do ócz, by je wyłupić i uwolnić się od widoku Boga, który ich karze ze śmiechem."
O. Paweł Segneri SI, Kazania wielkopostne

 
wczesne lata dziewięćdziesiąte
w leśnym gąszczu odkryłem cmentarzysko
na które zwożono padłe zwierzęta
skorupy porośnięte paprociami, ślepe tunele

przyniosłem końską czaszkę
szkolnymi plakatówkami- na czarno
kolejnego dnia- drugą. przyozdobiłem pokój

aż kazali je wyrzucić
odniosłem. pewnie jeszcze tam leżą

minął szmat czasu
na starówce przeklęła mnie żebrząca cyganka
nie miałem ani grosza

zaczynam wierzyć w przesądy
woda w klepsydrze, cienka strużka na nieodpuszczenie grzechów

strzykawka z zakażeniem, pędzelek
przez mięśnie, ciężki pęd. to szybko postępuje

psuję się od głowy
pomaluj



http://www.youtube.com/watch?NR=1&feature=endscreen&v=MdnADi9e9Lw

http://www.youtube.com/watch?v=OwYnx_E8exA&list=ALHTd1VmZQRNp-zG1NTJF-51nVT6q8us8Z

http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&v=dTADU0iMnF4&NR=1


number of comments: 35 | rating: 17 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 21 december 2012

Obłąkalnik

wykład z szaleństwa
siwobrody mężczyzna w połatanym garniturze 
rozmawia ze zwidami
przekleństwa wyżłobione na podłodze
 
dysputa powoduje zamieć, paraliż miasta 
porzucone samochody z kwiatami na szybach
stoją w poprzek dróg
 
pękają stropy zapomnianych domów 
bezludność, aż w gardle zasycha
 
zgorzkniały gapię się na ślepą ścianę
świece powoli dogasają
on mówi, ciągle mówi w swoim narzeczu  
macha rękami by odpędzić złe
 
jeszcze chwila, błysk. by razem z nim, pod ziemię
by pić rosę z ciemnych źródeł
kraść kwiatom listeczki 
 palić je, poznawać nieodgadnione
 
by, budząc się tracić odurzone sny 
nawlekać koraliki na nić z błękitu
 
ostatnie, to już ostatnie


number of comments: 56 | rating: 15 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 24 april 2013

Paragnomen

dama pik przed lustrem. flakoniki, zimny strumień perfum
z twarzy podobna do śmierci

wolno patrzeć w jej oczy. zielone lub złote, zależy od kąta padania
światła. siedemdziesiąt dwie gwiazdki, pyzate czerwie

podchodzę blisko bariery. próba bluźnierstwa
odgryza mi język. wstrzemięźliwość
możemy się złączyć dopiero po pierwszym wspólnym oddechu

erupcja wzywa do modlitwy, w strzępach pasteli święty tłuszcz
kartki na wietrze, porwane starodruki

dama trefl przed lustrem. marność,
złudzenie optyczne w topiących się szybach
trigger fetish, nawracanie strachem- ból ma zawsze rację

padam na twarz, liczę płonące sztandary
palec przyrośnięty do zawleczki


number of comments: 25 | rating: 15 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 17 february 2013

Acedia

(...) Then I got to thinking that maybe something had happened something more than that they couldn't talk about. 
Something that they were too stupid to understand and something they were too quiet of to be knowing of that it was bad.
And they just carried on their everyday life unthinking of anything different. What's happening? (...)
Roky Erickson ,, I know the hole in baby's head."

wiatr przywiał południową zarazę. zamknęli granice
pękały gardła najciężej chorych
udało mi się zbiec pod osłoną nocy

myśli krążą wokół tamtej dziewczyny. najwyżej szesnaście lat
rozdarta sukienka. puchnące ciało. ptaki zaczęły się zlatywać

szkielet wtopi się w piasek, mieszkanie poświęcą na nowo
modlitwy świetnie zmazują brud
w miejscu zbiorowych mogił za kilka lat wyrośnie hipermarket

wyobrażam sobie, że nie jestem szczurem. zostałem
biorę ją w ramiona. i budzi się z zimnego snu, całkiem zdrowa
ucieka

toczy mnie obrzydzenie przypadkowo udało mi się odkryć inny wymiar
relikty minionej epoki, niespełnione proroctwa szalonych kapłanek
zobaczyłem, co jest za ciężką kotarą 
do dziś nie potrafię się otrzasnąć
 
wszystko na marne 
 
http://www.youtube.com/watch?v=41qMZ3U21UQ&feature=endscreen&NR=1


number of comments: 17 | rating: 15 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 1 january 2013

Vita intermedia

 
przyszli nad ranem w maskach klaunów 
zrzucili tęczę. na to miejsce- reklama taniej wędliny
kolory w śmieciach 
  
jutro zamażą szyby błotem
(ochrona przed spalinami i promieniowaniem UV) 
pakuję się. pięćsetletnia depresja 
papieros w wyjałowionej gębie
  
przedwczoraj ściąłem ostatnie drzewo 
od dawna rodziło słone owoce
  
kapiszony i śrut upchany po kieszeniach
do walizki-kaszanka, serdak
sztuczny garb, proteza lewego płuca
 
myśli na opał. porwać stare zdjęcia 
zostawić dom, niech zalęgną się
pijacy i dzikie zwierzęta, oswojone kleszcze
  
przegryźć szwy. lekko zapiecze
(doskonała metoda pozbywania się pamiątek)
przed siebie. krok w dół 
  
zrównać z ziemią
 


number of comments: 37 | rating: 14 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 5 january 2013

Bukiet rosiczek

 
kłęby dymu. szlugi, jeden po drugim
drapię się nożem po brodzie
 
twoja woń, wyczuwalna z daleka
szemrzący puls, diamentowy strumyczek 
w głębi materiału
 
pęknięcie. tu, w ślepej uliczce
ostatni i pierwszy oddech
 
stłukłem niebieskie szybki, na których namalowałaś 
moją wykrzywioną twarz, grymas obrzydzenia
(portrecistka od siedmiu boleści!)
 
powódź. zatapiam się w mazi. po szyję
kaskady błota przez okna i drzwi. duszno
pacierz w zwolnionym tempie
 
trzeba ukryć się, znaleźć sterylny bunkier
i w kimę. na rok, dwa, milenium
wziąć na przeczekanie
 
ocknąć się, gdy znów będzie ciemno 
 
wtedy- zmiana planów. przekroczć widnokrąg
posługując się sfałszowanym paszportem
 
i już będzie można swobodnie- w kosmos
albo na ryby


number of comments: 10 | rating: 14 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 31 may 2012

Imituj

dwoje się wylęgło. z niej, jak z mokrej skorupy
po południu. trawa cała we krwi. mięso i liście
pochodzące z jednej czerni. z jednej bieli
(reszta to tylko brud, nudna szarość przyklejona do podeszwy)
 
pozowali do zdjęć. wywoływałem je w wapnie i cemencie
moczyłem w żółtkach, w szkarlatynie
potem z obrzydzeniem wrzucałem do ognia. zdrowieli od tego

szli za miasto, a wraz z nimi chmury
zaklinali duchy przodków. burzyli groby. ale to nie przychodziło
nie chciało się spełnić. bóstewka zaczęły blaknąć
wracali więc znużeni, pełni nowych chorób
 
następna poza. i trach. przesłoną
kijem przez kark. w końcu to tylko ślepy miot
jeden z wielu, które zostaną tu, pod drzewem, na zawsze


number of comments: 18 | rating: 14 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 1 september 2012

Myiasis

Bierze też czart częstokroć postać, i owszem samo materialne corpus konia, psa, a czemu nie ma brać ludzkich trupów? Dla jednego cieleśnie żyjącego sprowadził diabeł osobę urodziwą; aliści post actum pokazał się ścirw bydlęcy w łóżku, jako pisze Gvillielmus Parisiensis
Benedykt Chmielowski,,Nowe Ateny”
 
 


kiedyś w pijackiej złości podarłem rękopis 
zbiór legend o pękatych cielcach 
i równie spasionych boginiach 
czarne, pochyłe robaczki, pismo starego człowieka 
  
strzępy kartek lśniły jak skórki dojrzałego słońca 
które obrał ktoś cholernie głodny 
po czym zjadł w pośpiechu, bez popijania 
promienie ciekły mu po brodzie 
  
później- wyrzuty sumienia 
zamknąłem się w pokoju, zasłoniłem okna 
sklejałem strona po stronie 
iskry uciekały za okładki 
  
ocknąłem się z potężnym kacem 
na szybach zimne kwiaty i paprocie 
rozlepiając żółte oczy z przerażeniem stwierdziłem 
że rękopis ewoluuje
 treść rośnie, żyje własnym życiem 
  
to jakaś dzika i nienasycona opowieść 
wspak, pismem lustrzanym, na dodatek w obcym języku
  
jutro zakopię ją za domem 
wyrosną seledynowe kwiaty o mdłym zapachu 
zrobię bukiet, pstryknę zapalniczką
w narkotycznym śnie zobaczę 
matuzalema schylonego nad kartkami 
 
porwę na jego oczach
 


number of comments: 12 | rating: 13 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 12 december 2012

Reincarnum


ciała są niespokojnym morzem
źródłem zaś błoto, biel z jego czerni
dawno skrzepłe kolory
on stworzył morze i błoto
 
od pokoleń w lepkiej kryjówce
udawanie jego pulsu, życie na wygasłym wulkanie
 
poza nim świat jest mały
ciasna klitka, ściany okrywające miąższ
śliskie powierzchnie szyb nie potrafią ogrzać
 
on stworzył słodką woń i niewypowiedziany nakaz
powrotu do schnących rzek
gdzie zaczęło się życie
 
są w nas jego utracone zmysły
we wzroku, oddechu, tam, gdzie rodziła się myśl
nastaje nowe, sztorm kwitnący z kamiennego spokoju
fale z impetem, o bielejące brzegi


number of comments: 10 | rating: 13 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 5 december 2011

Bastruk

gdy wszystko zacznie stygnąć, jednej z tych małych 
nocy, które ciągną się od czerwca po październik
zahaczają o starość, albo (paranoja!)
przełażą na dzieci
 
 wyjdę z domu, nieuroczego schroniska
dla szklanych lalek, papierowych wiedźm
(koniecznie trzasnąć drzwiami by korniki
zakrztusiły się próchnem)
 
konwulsyjnie przed siebie. jeszcze dalej
po drzazgach, po kamieniach
obijając się o szkielety chałup
wyprute mury marki wartburg czy IFA
 
spotkam ją nad brzegiem
tuszu, przesłodzonej kawy, sangrii
będzie mieć czarne włosy, bliznę na brzuchu
wręcz krater
 
i wejdę głęboko, aż po miąższ
 poczuję metal, po grzbiecie popłyną iskry
(pożar na złomowisku potrwa do
Bożego Narodzenia, albo i dalej) 
 
wrócę, będziesz czekać przed komputerem
od niechcenia zapytasz jaka jest
 czy naprawdę tak boli. czy odrastają więzy 
 
nie będę umiał odpowiedzieć
prościej wrzucić płonącą szmatę przez komin
do baku


number of comments: 17 | rating: 13 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 26 february 2012

Demoralizatornik

In secret hate we drown,
bajka obłąkana

 
rano czytałem ci nowy tekst. cicho, by nie zbudzić
nasza ziemia kryła wiele tajemnic, bóstewka dawno wymarłej kultury
posążki obmywane podziemnym deszczem
bławatki usychały, denaturat występował z brzegów
 
wydawało mi się, że stoję po kolana w chwastach
obgryzam paznokcie
twój głos przedzierał się przez iskry.
 
leśne ogniska. w jednym z nich rodziło się dziecko
kaleka
nie było nikogo, kto mógłby mu nadać imię
miało zbyt czarne oczy, gęste serce
(do dziś czuję jak bije. na umór)
 
rosło w nas to nieme uczucie. gorycz
jadłem miąższ gorących owoców. zapijałem wódką
 
pod wieczór ucichło
podobno łuna zgaśnie za kilka lat
ludzie zdążą zapomnieć


number of comments: 22 | rating: 14 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 2 april 2013

Vaticanorion

kuszenie: puchar słodyczy, wianuszek cierni okala słońce
ewangelia pisana przez dwoje dzieciaków
nieuleczalna piosenka o spiżowych zwrotkach
w refrenie czyha słowo ,,śmierć", groźba ocknięcia się

pojutrze skończy się lato, z nim ta powiastka
zlodowacenie. my, szkielety w sztucznym ogrodzie

pokuta: jestem pątnikiem. na wzgórze, na kolanach. we włosiennicy.
padam na gębę. smród kadzidła

a kiedyś byłem jadowity. zostawiałem na tobie lepkie ślady
krew splamiła niepoświęcony obrazek

później język zrósł się. łuski - tylko na oczach

rozgrzeszanie: wyrywamy pióra pyzatym puttom
kocha, nie kocha, nie kocha

płatek stokrotki przebija bok
chłepczesz


number of comments: 28 | rating: 13 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 14 january 2013

Burdizzo


jeszcze kilka lat temu potrafiłem udawać mężczyznę
wędrowałem po wyimaginowanych dróżkach
napotkanym kloszardom rozdawałem pięciozłotówki
i butelki z fioletową wódką
 
z czasem przyrosłem do ciebie. lina w pępku
nieznane dotąd bezpieczeństwo
 
lęgły się w nas toksyny
(przepis na nieopętanie: szczypta magii, dwie garści soli
zmieszane z jadem grzechotnika
potem razem z prądem, do wnętrza)
 
chwile, jak ziarna wpadały w ziemię
wyrastały pokrzywy
 
kładę się na wznak, by przeczekać resztę życia
patrząc jak świat kurczy się
ucieka w ciemny kąt
 
boję się z tobą rozmawiać
 
2012- 2013


number of comments: 10 | rating: 13 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 28 september 2012

Digitus impudicus

polarna noc. łażę od domu do domu 
pięściami w drzwi. milczenie. wiem, że są tam 
niedługo zaczną się roić 
  
syn cara o perłowej twarzy spadł z cokołu, skręcił kark 
maki wyrosły z ust (po dwa na każdą kroplę jadu) 
postawili mrowie pomników. jeden brzydszy od drugiego 
  
zgrzyt. usiłują mnie zamknąć na dobre 
zgubiły się spiżowe klucze 
sen, coraz cięższy 
  
źli wystrzelili rakiety. wiwat! -szepczą 
iskry odbijają się od pancernych szyb 
niewzruszone bloki 
  
zanim się przejaśni mężczyzna w połatanym garniturze 
zmiecie radioaktywne okruchy z chodnika 
przepiłuję kraty- i przed siebie! 
łodygi maków złamią się pod ciężarem śniegu 


number of comments: 5 | rating: 12 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 19 december 2011

Disco polo ist Krieg

na strychu pod stertą pokruszonych płyt
w zniszczonej kaburze przechowuję zabawkę
pamiątkę po ojcu
 
jest niemal całkiem tępa
ma zardzewiały bębenek, wybite szkła
głowę wilka wyrytą na miedzianej rękojeści
 
blaszany listek z wahadłem w środku
żarówka świeci po około kwadransie od włączenia 
dźwięk-ledwie słyszalny
jednak zostaje w pamięci na długo
 
mając cztery lata bawiłem się w wojnę
zabijałem motyle i psy
celowałem do nauczycielek, kwiatów, szyb
tworzyły się lepkie plamy, aż na wylot
 
najdłuższym ostrzem ukłułem się w oko
od dziś drży w nim śnieg
 
wtedy zrozumiałem, że zabawka jest groźna
należy trzymać przez szmatkę
 
na dwuaste urodzony podaruję najstarszemu synowi
 wprawi w ruch najlepiej, jak będzie umiał
i umrze zanim zajdzie słońce
głuptas
 


number of comments: 40 | rating: 13 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 17 september 2011

Język na ostrzu

Sangria tremens

niedokończony budynek
zamiast fundamentów- alkohol
podszyty mną, resztkami tkanek i chwastów

elektrofagia, za wcześnie na światło
nadużycie substancji wierszopędnej

z miski wyrasta oset, jak nałóg, nienazwane zboczenie
kaleczy usta, nie daje zasnąć

piję słodkawy lizol nucąc pod nosem deliriady
(agrafka lub tusz, do gardła, do wnętrza choroby)

z hukiem
pęka kolejna lepka noc
która uczy mnie przekleństw i drżenia
która uczy wołania o pomoc

błąkam się po pustyni
w zielonym piekle, półprzezroczystym szkle
oczy ciągle otwarte
(to tylko sen, honey, tak naprawdę jesteś u siebie
demolujesz dom i krzyczysz w chłonną, wilgotną czerń
przez wybitą szybę)


number of comments: 20 | rating: 12 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 18 december 2011

Parkourwa

Blackened opium, albo zakopywanie nieba

lód. drzewa, chmury, psy oszalałe z głodu
wiatr od miasta niesie zapach
potu i zjełczałego smalcu, szarą bryzę
 
synonimy: parch. kobieta. krew. wilgoć. nadzieja
z tego może być dobra historyjka na dobranoc
blednąca kołysanka, gdy zaczniemy obrastać mchem
a w oczach zalęgną się tulipany
 
ale jeszcze nie zasypiaj
tłuste czerwia w popielniku. miski. kości. żebra
kłęby lukrowanego kurzu na ulicach. chude konie.
z tego będzie życiorys
 
nasz gatunek powoli wymiera
siedzimy na gruzowisku śmiejąc się jak idioci
podobno na złotym sznurku
powiesiła się kolejna brzydka królowa


number of comments: 21 | rating: 13 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 22 february 2012

Uczta w leprozorium

miasto niczym zamknięty pokój. moja wilgotna kryjówka
na klucz, bo, nie daj boże obudzę się zbyt wcześnie
 
serce przecieka przy co piątym uderzeniu
wszyscy goście dawno wyszli. wybroczyny na ścianach
 
w kieszeni konfetti. porwany bilet w jedną stronę
już nawet nie pamiętam, po jaką cholerę chciałem tam jechać
 
zawracam z drogi. na kolanach po oszronionym dachu
wpadam na dobre w szkło, zapałki i dym
 
coraz ciemniej, wiatr zdmuchnął żarówki
dzień- preparat jednodawkowy, wiatyk dla początkujących
 
toast  z zegarem. chwilę później ze wskazówek
złuszcza się farba. ostatni pociąg spóźnił się o ponad dobę
 
rtęć jest zbędna w termometrach
o tej porze roku wystarczą mgła i spirytus
zresztą, mało kto ma odwagę mnie teraz odwiedzić
 
wieczorem zmęczony, przed lustrem
rzucam się sobie do gardła
w radiu charczy jakiś stary szlagier


number of comments: 10 | rating: 13 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 17 september 2012

Sokushinbutsu

odkąd pamiętam była słodka, wręcz mdła
przynęta na usta i język, zimną ślinę, nieznajomy oddech
 
długie lata drzemała pod ziemią, otulona płótnem
wszy i powolne schnięcie, coraz mniej człowieka
 
na powierzchni papierowe samoloty wbijały się w zamkowe wieże
każdego dnia upadało jedno państwo, zakładano tysiąc nowych
 
szaleńcy ginęli broniąc butelek z czarnym płynem
na strzechach kwitł czerwiec, płomienie ogarniały drzewa
rodziły się dzieci, bez rąk i oczu
 
od dawna nie słyszano dźwięku dzwonka
gorzkie łuny nad miastami. jej ciało na wiór
 
kiedyś przepowiedziała przyszłość
niepokój wyryty gwoździem na glinianej tabliczce
mogiły bez krzyży, diamenty pokryte mchem
 
skorupa zaczęła pękać, zza chmur wyjrzały pozłacane listki
nadeszła zima
 
ogniska, by się ogrzać. długo płonęła
nie pozostał nawet popiół
nieliczni do dziś pamiętają dym. gęsty, pachnący malinami


number of comments: 14 | rating: 12 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 24 july 2012

Kwiaty dla głupiego chłopca


wypal mi lewe oko. potem nożem, przez całe czoło
(w nocy pozszywasz, abym jakoś wyglądał)
płatki śniegu roztapiając się, uśmierzą ból
 
 zostanie wielka blizna. ozdobię bursztynem
i niech pełznie w cholerę ten zaschnięty wąż
pełen strupów
 
gdzieś, w wiecznie gorącej krainie
urodzi się dziecko, z ryja podobne do mnie
sekundę później zdechnie. ot tak, bez powodu
zapłaczą po nim staruszki i ikony, gipsowe bożki
 
później, na dachu starej kamienicy
objawienie z rdzy, mesjaszyk
zbiorą się ludzie z aparatami i śpiewem
a ja, oszpecony, minę tłum najciszej, jak się da
 
wrócę na palcach do tamtego gorącego miejsca
przez resztę życia gapić się w lustro


number of comments: 11 | rating: 11 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 23 may 2012

Nierządniczka

sypka dróżka. z niebieskiego pieprzu i soli albo kokainy
i twój balsam. przepływający lekko, przez pory. wraz ze śliną
a później mocniej, do żywego, aż stracę oddech
 
to nasze dwa żelazne żywioły, złotawe łańcuchy oplatające gardła
dwie nie zaludnione ziemie. dzikie wysypiska, na które
pijacy wyrzucają pióra i zardzewiałe sprężyny
z niedopalonych wersalek. krainy bez kamieni i książek
 
przynosisz nowy litr. w zębach
wylewa się na nastroszoną trawę. z sykiem
schylamy karki, by chłeptać
 
podobno dla tych na dole jesteśmy już spaleni, półmartwi
ci na górze patrzą z większą pobłażliwością
czasem jeden złapie zabłąkaną kroplę
i cieszy się niebo. obok nas pada deszcz
nie dosięga
 
skuleni czekamy na  pioruny
domyślając się, że one nigdy nie nadejdą


number of comments: 14 | rating: 9 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 2 november 2011

Écorché

 w styczniu coś we mnie zdechło
skurczysyństwo bazgrzące żelowym długopisem
po ekranie po białych płachtach
embrion. grafotwór zza okna
 
w kościach powstają zalążki nowych wierszy
wszystkie hetero
łączą się w pary reprodukują
 
strofy żytnie, bez nakrętek (by lepiej się czytało)
metafory karpackie supermocne
rymy- cavaliery, pezeja igristaja
bąbelki najtańszego szampana- przerzutnie
 
części nie umiem zapisać
(siakieś to dziwaczne i potem głowa boli)
 
nejlepsze odlatują przed świtem
(sztuka to nic innego jak wyziewy)
 
ostatniio nie tworzę, nie spotykam 
na dobre zgubiłem się w czerniejącym lesie
 
chłopina z głupim tatuażem na ramieniu
 zbiera borówki
 
w szałasie z patyków leży pióro. nie parker
trzeba napełnić
 
i po omacku, sokiem. postawić kropkę
na zaschnietym liściu. na dnie


number of comments: 9 | rating: 9 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 9 july 2012

Perłożer


poranek. kilka kwiatów unosi się w powietrzu
wyrwały się z korzeniami. zapiekło
potem ulga, wyżej, ponad szarą rosę
płatki już nigdy nie uschną. nie mają prawa
 
pluję na deskę i w pianie gaszę papierosa
w kieszeni kilka zatrutych mandarynek
nie pamiętam, kto mi je dał
piję piwo z plastikowej butelki. słonawe
gdzieś tam, chyba w ziemi- krzyk
nieludzki
 
wieczór. kruche płatki spadają na trawę
twarde lądowanie w samym sercu łąki
 
nieczytelne listy, pełne szmeru, powróciły z nieba
słowa spływają powoli, od niechcenia
skraplają się na brzegach liści
 
noc. piszę ostatni wiersz w tym roku
serce wypełniają srebrne kulki
polana cuchnie spirytusem, benzyną
brakuje mi iskry, by wydostać się
na powierzchnię
 
skończył się jeszcze jeden dzień pełen juchy i satyny
jutro podpalę, jutro się odważę
i nie znajdziecie mnie za gorącym horyzontem –grożę
 
krzyk ucichł na dobre
zostaną na zawsze w ziemi. kimkolwiek byli
 
24.06- 09. 07 2012 r.


number of comments: 5 | rating: 9 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 28 october 2012

Nadkażenie

w snach rozbijam witraże. kolorowi święci
giną pod moimi ciosami. na wióry
 
kolekcjonuję gorzkie pigułki
wiersze pisane na czarnym papierze
czasami chwiejnym krokiem, na dach
opisuję swój pokój, szczury, spadanie
pleśń na talerzach, opuszczone kamienice
puenty pełne błota
każdy z przechodniów jest niemy
 
***
ledwie żyje, paskudna rana na szyi
ciężki oddech
i ta ropa z pyska, trzeba zdjąć kaganiec
 
niespodziewany ból, spadanie w kłęby chmur
później tylko dym, ciepłe przerażenie
 
zszyj. jest silny, wyliże się, za jakiś czas
będzie żarł aż się udławi
 
chcieli jeszcze połamać palce, skurwysyny
ktoś spłoszył. moje bezwładne ciało wsiąkało w chodnik
 
garnitur na grzbiet, póki się nie ocknął
posadź go przy biurku. jeszcze pióro do ręki
 
przynieśli mnie broczącego farbą
kilka strzykawek z jakimś świństwem
 
zostawmy go tak. niech zrasta się
cicho, drzwi na klucz
 
zmieniłem się w antyczną rzeźbę z odłamaną głową
w gęstej brei, nie odnajdzie mnie
żaden pieprzony archeolog


number of comments: 19 | rating: 9 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 29 july 2012

Trzy kolorowanki

staruszek pochyla się. kadź pełna najlepszych trucizn 
w worku- anonimy, pożółkłe sprawozdania
łamie kruche kostki. i wszystko do pieca. nie skwierczy 
ciemny płomyk odbija się na twarzy
 zapach ziół w powietrzu 
samochody wjeżdżają w ścianę ognia 
 
młodych nie ma w gnieździe, nauczyły się latać
pozbierałem piórka. jedne złamać
drugie wbić pod skórę
innymi pisać listy na brzegu kałuż
zgnuśnieć, obrócić czyjś dom w gruzy
 
popielaty kocur zakradł się przez okno
coś drży w pajęczynie, włochate i lepkie. boi się
kot strąca ze stołu szklankę ze srebrnym płynem
 przez chwilę, w ciemności szumi morze
zapalam światło, piasek zasypuje pokój
martwy kot wyrzucony na brzeg, porwane nici 
słońce mnie razi. wstało zbyt wcześnie 


number of comments: 1 | rating: 9 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 23 april 2013

Begottynka

podmiot liryczny zdradza objawy szaleństwa

przywiąż mnie do krzesła, daj brzytwę, abym nią pisał
nowy tekst Genezis. koślawe hieroglify
szarlatani w ogrodzie, żmija i brzoskwinia zamiast jabłka

z brzucha sypią się iskry, warczę, piana z oczodołów
pod żebrami jest zbyt ciasno

barbarzyńcy w łachmanach, ślepe dzieci
ja- flesh on bones, syn konwulsji
ty- odbicie, trumna pod skórą, chropowaty krzyk

rosną w nas kwiaty, mięso pełne powietrza
słońce we wszystkich odcieniach szarości

ciepło zostawia szramy, pustynny piach między zębami
na nieznanych planetach odkopujemy
rozbite talerze, mumie kotów

znalazłem papirus, nieznaną ewangelię
zrobiłem skręta

dym nad piaskami
starszyzna wybrała nowego króla. pięciolatek
dorośnie, nim nas wypędzą


number of comments: 8 | rating: 9 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 22 march 2013

Hierofantka

All truth is parallel. All truth is untrue
Rozz Williams




 
widziane przez czarna soczewkę


prapoczątek: świat stwarzany ze szkła i miodu 
aksamitne łąki, śmierć przewiązana wstążką
 
teraźniejszość: krucjata szalonych kobiet
w dłoniach noże i karty tarota
sąd nad niedowiarkami


przyszłość: wywloką z cel kłamców
stracą na brzegu. smugi krwi, czerwony nurt
matki będą złorzeczyć



widziane przez biała soczewkę:


prapoczątek: znaczone karty dryfują. meandry płytkiej rzeki
szalone kobiety wykrzykujące przepowiednie
mało kto im wierzy 
 
teraźniejszość: świat stwarzany z tombaku i bursztynu 
późno wyjęty kolec, gangrena
 
przyszłość: kłamcom przyznają ordery, książki na stos
na brzegu zabiją kapłanki i zielarki
czarne smugi ułożone w poemat
ze mnie- mar-rator, postać mówiąca
niewyraźnie


number of comments: 14 | rating: 9 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 1 june 2013

Symulakr

dorośli trzęsą się ze strachu zagrzebani w trociny
płoche sarny, kocięta pozbawione oczu.
portret szczurów namalowany na spróchniałej desce.
,,schowaj się, oni zaraz tu będą. wyczują twój zapach"

nawałnica. migotanie przedsionków, migotanie komór
ryk wiatru, drzewa wyrywane z korzeniami
Źli wychodzą z jaskiń na żer
gęsta maź

rozrzucasz kolorowe kamyki, rozwijasz nić
jesteśmy odważni. tańczymy słysząc wycie Złych

drą pazurami ziemię, warczą
bariera, nie zbliżą się nawet na krok

rankiem zbieram kamyki, we włosy wplatam nitkę
Źli zagryzają dorosłych. jak wilki

dryfujące strzępki papieru
twoja twarz pomarszczona od wilgoci
na setce porwanych zdjęć

powódź zatopiła miasto
z listka klonu robię stateczek
wiosłuję
kamyki połyskują na dnie

obraz ślepca uciekającego przed klątwą


number of comments: 8 | rating: 10 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 4 april 2013

Repelent

makabreska: przybysze z różnych ulic. wszystkożerni
zasychają w środku

pięć watów, najsłabsza żarówka w mętniejącym kloszu
nie da się odczytać ani jednego nazwiska
samoplastynacja, żółć paruje z papieru

prosektor, basior, przywódca stada
w ruch kły i piłki. pozbawia pędów
wiedzie na manowce

przepaść, spalona kartka z drugą datą
wróci sam, z hukiem domknie ostatnią szufladę

odczaruje jedną z księżniczek zamienionych w liszki
pozostałe rozdepcze

na zimnym ołtarzyku kicz. arcydzieło
krzyżyk, gwiazdka. rubryki owinięte drutem kolczastym

pomiędzy- strach na wrony
wiatr zawinięty w szmatę
 
 
 
 
 
 
 
 
http://www.youtube.com/watch?v=OjSuUHG4f_w


number of comments: 31 | rating: 8 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 24 january 2016

Unbibium

 wioski zbudowane z nieodkrytych pierwiastków
widoczne jedynie pod mikroskopem
 
przez jedną- korowód. tłum za czarnym samochodem
szkielet za kierownicą. karawana ciągnie w stronę lasu 
 
ludzie jak w transie powtarzają kłamstwa
że nie warto się ukrywać 
(i tak wygrzebią, nawet z najgłębszej nory) 
 
oraz by nie wierzyć w tabelki. znikomy procent
przepowiedni się sprawdza. można wróżyć 
z flaków, czytać znaki na niebie
cętki pokrywające słońce
 
i tak wszyscy skończymy pod lupą
w butelce oranżady za złoty dwadzieścia
albo cydru Sanctissimus (najniższa półka)
 
nie uciekniesz, chłopczyku. połóż się wygodnie
na trawie. wtul. szkiełko przekłuwa trójkątne oko
święte księgi? pulp magazines dla roboli
 
prawda- po drugiej stronie etykiety


marzec 2017 


number of comments: 7 | rating: 8 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 5 december 2015

Skorpiolamid

 
sprawcza moc słów: klawiatura zmieniona w fiolkę
medykament po zażyciu którego usychają zdania
ujawnienie receptury wywołało zamieszki
 
zbrylona notatka, niewyraźny zapis
liścik miłosny pełen wulgaryzmów, podanie o pracę
czasem- eutanazję
zależnie od dawki można by się tym otruć albo ogrzać
 
skatolog i prozelitka w otwartym związku
nawracanie pustych tłumów przynosi ulgę
 jednocześnie- odwrotny efekt 
ulotki pełne wykrzykników, brak treści
 
tłumek koproczyńców obrzucających się lepkimi racjami
bezideowe stronnictwo, miłośnicy hieroglifów
 
prababcie wróżą ze zmarszczek i muszli
próby wywołania ducha ostatniego patrioty
żadna nie pamięta nazwiska
 
ciemnieją nam podniebienia 
knebel i kaganiec, najmodniejsze w tym sezonie 
kukła wymyślonego wroga niedługo spłonie na rynku
 
paru wieśniaków rozpaczliwie szuka antidotum
a wystarczyło pozostać analfabetami
 


number of comments: 5 | rating: 8 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 26 november 2011

Nekrochiromanta

canibalistic poem

dwa tysiące dwunasty nareszcie idzie precz
nie ma ciebie, ani całego skurwionego świata
przeklęte zdychanko maminsynka w zanikającym domu
farba odłazi płatami, liszaje zmieniają się w komary

nauczyłem się sporo
więcej pić, użalać się w tekstach przypadkowym ludziom
nawet nie poetom. choć minął już prawie rok
żółta linka bezużytecznie leży na półce
ciągle- przytomność, snucie się pomiędzy włóknami

depressive black dalej żre słuch
ciągle odwiedzam twoje muzeum
przepłacam za bilet wstępu

wróżę z kurzu i kart choroby
wywołuję wieczór

nostradamizm, pod powiekami odnajdują się
alternatywne wersje rzeczywistości. jedna gorsza
od drugiej. jedynie chłód się nie zmienia
przymarzł od spodu, nie oderwać

śnisz się prawie każdej nocy
i nie chcesz odpuścić. przywiązanie do szyi

bruzdy coraz głębsze, meandry rzek wyschniętych
wieki temu. wystarczy splunąć, a odżyją


number of comments: 23 | rating: 8 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 20 april 2011

Numizmatyk

połóżcie po jednym w każdym oczodole
tak by rewers przylegał do wspomnień i powiek
przyklejcie by nie otwierali przed dopłynięciem
 
w kopertach zasadźcie białe brzozowe kartki
i tak nikt nie będzie chciał ich czytać potem wrzućcie
je do butelek razem z emblematami i strzępkami koszul
niech wykiełkują tam jako bezimienne flagi
 
w nozdrzach mają piasek szum płynących zodiaków
za plecami (nie) moralne prawo do słodkiej komety
wstrzelonej w tył głowy
na ustach czarną razową pokrojoną lemieszem
aby milczeli
 
...kopcie głębiej póki jeszcze oddychają


number of comments: 9 | rating: 8 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 31 march 2011

Polacy lecą na Księżyc

mamy imiona z taśmy klejącej i bimbru
twarze zamknięte w opierzonych gablotach
lampy mrużą się, gęstnieją, startujemy!
 
odrywamy się od planety z czerwoną kartką, przed nami nowy
świat, kratery i mgławice, Słońce w rtymie dąbrowy i mazurka
krople dzwonią o koronki, grają mistrza Fryderyka
orzeł i krzyż rozchylają wrota, w górę!
 
szyjka nabiera prędkości, włączają sie zawroty głowy
mijamy nieogolone, podkrążone satelity, rozedrgane
dłonie próbują schwycić stery, atmosfera gęstnieje
butelka pęka, zawartość srebrzystego globu ścieka
po ubiegłodniowym programie telewizyjnym
 
...kiedyś robili mocniejsze te poszycia
-warczy wściekły Kazik bezradnie machając rękami


number of comments: 33 | rating: 8 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 12 june 2011

Decomposing unicorn

cichodelia, albo true satanic black metal poem

,,gdybym spotkał moja muzę pewnie okazałaby się
trędowatą kurwą w mieście trędowatych”
-napisał nastoletni szczeniak który jeszcze nie wiedział
że stanie się mną

dzikie pole. idziemy w ciemnościach
w schnących oczach drżą resztki promieni, ślady po tęczy
płytki oddech, ognista wiruje we włosach
skrzydła ważek i świetliki znaczą drogę
noc świętej juchy
zakazane kadzidła, zakazany zapach

oddechy zrywają się ze smyczy, gdzieś tam jeszcze tlą się
proszkowe chmury perły i fałszywe nieba

,,gdybym spotkał moją śmierć pewnie okazałaby się
dziewicą w mieście trędowatych kurw - muz nastoletnich grafomanów"
-napiszę kiedyś w jednym z tysięcy moich ostatnich tekstów
a potem podpalę go
i przegryzę sznur

ranek. rozplątujesz mi linie papilarne
kolejny pijany wiersz, dogmat o pokalanym poczęciu


number of comments: 6 | rating: 8 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 22 march 2017

Radiacja

z nudów rozdrapuję chmury. przez rany na wodzie
przecieka chłodne, październikowe słońce
 
chciałbym pójść na wieś, wykrzyczeć 
jak szaleńczo cię kocham
ale czuję, że jestem złudzeniem optycznym
kimś między zorzą a błędnym ogniem
widzialnym jedynie przez pryzmat
 
nikt nie uwierzyłby zwidowi na słowo
ludzie mijaliby z pół - pogardą, pół -zażenowaniem
 
chyba pragnę zbyt wiele
być może wolno mi jedynie milczeć
 
niewypowiedziane uczucia mutują, biały cień 
migocze przed oczami
 
rytuał zamarzania: im bliżej do zimy
tym bardziej czuję, jak pod skórą
rodzi się Coś. jest słodkie i święte 
 
krainy szczęścia, nieprzemierzone Antarktydy 
na których panuje wieczny upał
Oksymoronia, planeta z zapomnianej galaktyki
dwa wyrazy, po wypowiedzeniu których
nastanie wieczna wiosna
 
nie mów


number of comments: 5 | rating: 8 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 14 november 2017

Katoptromantyk

kurtka pełna szkiełek. spomiędzy kłaków watoliny 
pobłyskuje niejedno lusterko. na szczęście
jeszcze nie zmatowiały
(kto by chciał być nosicielem plam?) 
 
zwiedzam krajobrazy: park, ulica, obrzydliwa
plaża publiczna, nieprywatne zaułki
i nasiąkam nimi. wtapiają się w ubranie
tworzą twój rozproszony obraz
tak spójny
 
stajesz się znakiem. wosk przelany przez klucz
kostnieje w zamku. może nikomu 
nie uda się otworzyć drzwi
bo co wtedy stałoby się z mozaiką?
w rozsypkę?
 
nie jestem tak biegły w układaniu barw
aby stworzyć cię na nowo
jeszcze wyszedłby mężczyzna, czarny gwiazdozbiór
lub (najbardziej prawdopodobne)
- wiadro piachu z najbliższej pustyni
 
co ja - wróżba? - rzucam ze złością w tłum
domagał się imienia, zdjęć, detali
ciężko udzielić prawidłowej odpowiedzi
będąc najprostszym z ludzi
 
w życiu przeczytałem tylko jedną książkę
proza życia zakończona przenośnią
ornamentem tuż przed słowem ,,zostań"
 
starczy za całą lirykę
 


number of comments: 3 | rating: 7 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 23 april 2013

Monster boy

życionaśladownictwo
Z cyklu Kwadratura szyi

rozdaję dniom nagrody Darwina, śmierć w stroju błazna  
kłębi się, podskórny, piąty rozbiór mnie
na atomy, na wodę i jad

zakładam matowe klapki na oczy
iluzjonista-puls znów stworzył mnie z konfetti
zlepiał długie dnie zielonkawym klejem
aż powstałem, mdły i wolny od poglądów

dla przechodniów - wizytówki z cierni, brunatny szkielet
parzę w palce i przełyki, gryzę po pierwszym kieliszku
ledwie odrosłem od ziemi, myśl- kikut

przebieram się w kolorowe proporce, szmatki z orzełkiem
na barykady- półpłynne ciało! (wina jak na lekarstwo!)

za trzy pięćdziesiąt założę co zechcesz
krzyżyk na rzemyku, koszulkę z czegewarą
z młotkiem, sierpem i pacyfą

rytuał blaknięcia, znów wabię się szał
śmierć ma twarz mojego nauczyciela z podstawówki

nieudolnie literka po literce
sylabizuję
nekrolog napisany sprejem na złamanej lufie
 
2010


number of comments: 12 | rating: 7 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 14 december 2015

Asineitas

jak zwykle zrozumiałem niewiele, ledwie kilka słów
patrzyli głęboko w ślepia
i lampa- prosto na pysk. pytania o miejsce urodzenia
z kim się spotykam. o przynależność

przyznaję, tysiąc dziewięćset osiemdziesiąt sześć lat temu
zapisałem się do tajnego Związku Podludzi
poznałem podobnych sobie- głuchych i przedwcześnie
osiwiałych mitomanów z przetrąconymi grzbietami

był nawet jeden malarz w drewnianej peruce
z wyglądu- trochę Antychryst albo Che Guevara

zgłosił moją kandydaturę na kierownika. nie oponowano
(podobnego głupka ze świecą szukać!-myśleli)

potem- wsypa. wyrok bez zawieszenia
siódmy miesiąc wydrapuję na ścianach inicjały
człapię z kąta w kąt. sąsiednie cele od dawna puste

do żarcia- owies, porwane książki
,,Kapitał" i słownik polsko- rosyjski, czasami- katechizm

niedługo powieszą na fortepianowej strunie
lub padnę z głodu. w końcu- kto by się przejmował osłem

szkielet pewnie trafi na wystawę osobliwości
czaszka z wiórami imitującymi włosy, gumowe serce
pomiędzy pomalowanymi na różowo żebrami

język? po co? jeszcze chlapnąłby co nie trzeba
lepiej związać szczęki drutem

skóry i mięsa starczy na ulepienie kilku
wybitnie uzdolnionych pisarzy, jednego męża stanu
przy odrobinie szczęścia -nie zmienią się w zwierzęta


number of comments: 3 | rating: 7 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 5 september 2015

Milionlistna koniczynka

kocham małe rzeczy

delikatność, jak zbyt szybko zakończony dzień
ulotna i płocha woń skóry. zapowiedź cudu?

zaskoczenie, gdy żart przeradza się w głębokie uczucie
lęgnąca się w potylicy gorycz
infra- strach przed utratą z oczu

i w końcu- myśl. początkowo ledwie widoczna
patrz- przebija moją skórę, kiełkuje
zmieniam się w wandala, łamię wskazowki zegarów

kocham wielkie rzeczy

łapczywie zbierane zdjęcia
kolekcje marzeń i pustych butelek
zazdrość, której nie umiem wypalić nawet
samochodową zapalniczką

słyszałem o szklanym kwiatku. istnieje tylko w bajkach
chodzę po łące. gnój, róże, mlecze.

znajdę go. przyniosę w poranionych dłoniach
wiem, że wyrzucisz


number of comments: 11 | rating: 7 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 13 march 2011

Placenta

ślinopis
 
jeszcze niedawno rosłem gdzieś obok
może pod dywanem
powstawałem z patyny i gorzkiej herbaty
mały prorok- pasożyt o czarnych paznokciach
ubogim słownictwie
zbity kieliszek pleśń na chlebie
 
nie znałaś mnie mogłaś jedynie czuć
pot miąższ powolną przemianę w mięso
 
obudziłem się w tobie pełen cegieł i starych książek
na plecach litery szara szczecina
miałem oczy które nie świecą w ciemnościach
 
teraz na dole
pomagasz mi zerwać półpłynną kurtynę
boisz się jej nazwy
ale oboje wiemy
czym jest ten skrzepły pieniądz
suchy grosz


number of comments: 3 | rating: 7 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 9 march 2011

Cantobiografia jętki

spotkałem go nad ranem. spuchnięty
usta były wylęgarnią jednodniowych przekleństw
gorzkim, niespełnionym morzem
paluchy z brudu i złota, czarne pierścionki
 
cholerny początkujący demonofil, wędrowny mistyk
pewnie znów wywoływał gorycz różdżką (tfu, na krew mu urok!)
ciało miał z dzikiego bagna, z młodej śliny
pełne niebieskiego kaca
 
chwiał się, mamrotał coś do siebie, a słowa sunęły
ruchem pełzakowatym, zawracały kijem wino
 
w oczach szkło. minął mnie, chyba nie zauważył
powoli zmieniał się w wodę
 
wylałem go na piasek
już nie odrósł


number of comments: 4 | rating: 7 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 10 july 2011

Waginomachia, lub zmęczenie jedwabiu

dla Najbielszej
 
świtało, szedłem na dworzec
miasto szeptało coś w malignie,
w czarnych piwnicach lęgły się szczury,
lęgło się zimno, cyklon B-zpieczeństwa
 
każdy mijany człowiek miał w ustach papierową wyliczankę
(ja, ty, łatwopalny śmiech, drewniany garb na plecach)

w oddali grali disco- polsko
weselmy się bracia, dopóki w nas mury
dopóki w nas chleb i barłóg
johnny wędrownik był owinięty w jasne płótno bez łat
 
jakiś pijak śpiewał ,,módl się, skrzydlaty, licz drzewce i lufy, aport!"
z oczu ciekła mu wódka
 
dopędził mnie
przyjaciół poznaje się po bliznach, mają flagi i krzywe twarze
masz tu nowy traktat niepokojowy, sypką Biblię
,,Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o ciele
ale boicie się odezwać"
 
czytaj ostrożnie, kartki parzą
główny bohater podobno zginie
napisane ostrym piórem, w tuszu zbyt mało krwi
-wymamrotał przełykając ślinę


number of comments: 11 | rating: 7 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 22 april 2011

Zdechły pejzaż

zawsze po pijanemu, choć to wstyd, słucham Placebo
śpiewam z Brianem dziewczyńskie smęty
piszę wiersze, później je zarzynam 
całuję Jane Doe 
  
nieporadnie próbuję spłacić dług 
czarny, drzemiący w brudnych myślach, rozłamanej 
wersalce. na dnie 
  
udaję że zdzieram cię do kości 
aż po koślawe marzenia, strzępy ubrań 
po godzinie znikasz, a ja 
wreszcie mogę zamknąć się na cztery spusty w głośniku 
  
świtamy ale jakoś dziwnie bez promieni, bez ciał
bo i z czego się cieszyć? pył i resztki szarawej szminki
pogardliwe spojrzenia opiekuńczych duchów
 
implikacja: jeżeli sfruwam po stromiźnie
ze stołu, schodów, z walącego się diabelskiego młyna
to oni też spadają, może nawet szybciej
 
,,biegnij, Florian biegnij" - odbija się w szkle


number of comments: 33 | rating: 8 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 21 august 2011

Styczeń, szósta rano

dwudziesty dziewiąty odpływa
coraz dalej, przez wiosnę, lato, przez zielone listki
i utleniasz się, pokój traci pamięć
 
jeszcze oglądasz telewizję, coś czytasz`
ale coraz wolniej, czujesz ten puls, gnicie, mętną wodę
 
gorąco w każdym śnie, grudzień się rozpuszcza 
pożółkła choinka
jesteśmy mali, zapadamy się w głąb podłóg
 
dzwonię do ciebie
nikt nie odbiera, pewnie zniknęłaś na dobre
lub rozwiązujesz krzyżówkę
tylko nie widzę cię przez gęste sito
 
dom choruje, coraz więcej w nim piasku i mgły
nie umiem cię przesiać, oddzielić od plew
leżę na brzegu
pluję krwią


number of comments: 4 | rating: 7 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 31 january 2012

Czarnowierca

wojna o jabłko albo wiersz desperacki 
 
,,we mnie wszystko mówi dobranoc” M. Kozioł
 
to jest jak sen kurwy
 
jasna kobieta, z której wyrasta drzewo
korzenie w litej skale. bezbronna i pozbawiona wstydu
strach na niedojrzałych chłopców 
 
wiem, że nigdy nie dosięgnę 
najwyższej gałęzi, jest ze szczerego brudu
 
niczym krematorystyka, zakazane słowo, kłujące
 w gardle już na drugiej randce, gdy ośmielam się
wejść głębiej, policzyć paznokciami słoje
 
jestem czarnym dzieckiem
w którym lęgną się przekleństwa
bliźniakiem syjamskim przyrośniętym do kory
(homo denaturatus, prymitywna forma lazuru)
 
zostawiam w niej świeże ciepło
 (ślad po wilgoci obcego o dwóch językach)
i bliznę układającą się w napis
„pierwszej bez ciasnego piętna  - wdzięczni naśladowcy’’
 
oboje się wstydzimy tego, co lepkie
 
to jest jak sen dziewicy


number of comments: 18 | rating: 8 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 10 november 2011

Tivizornia

,,Worker bees can leave. 
Even drones can fly away. 
The queen is their slave."
-Chuck Palahniuk
 
 
pozbądź się z mego łba
przeklętych szklanych ludzi bez życiorysów
chodzą przez całe dnie dokoła studni, śpiewają po rusku
palą długie liście
(obsceniczny przekaz podprogowy: żyj!)
 
samolot wbija się w drugą wieżę
na innym kanale Mickey i Mallory mieszają krew
biały szal w dół
 
podobno urodziło mi się dziecko
wypchany potwór z jednym skrzydłem, strupek
uduś przez cholerny ekran
 
pozostaw zerwane plakaty, ślady kleju na taśmie
i kropelki żołądkowej gorzkiej w kącikach ust
 
powoli tracę wzrok, obraz rozmywa się
oczy zmienione w przycisk
 
a podobno ,,in heaven everything is fine”
Lynch kręci remake ,,Plebanii"
kurwa mać


number of comments: 20 | rating: 7 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 10 march 2011

Bukiet dla przebitej

zrywam nerwokwiaty, wilgotną florę
spod obrusa wystają nogi zdarte na wysoki połysk
ślinotok- tasiemka, smak- wycinek kobiety
 
we włosach i żyłach czai się śmierć- klaun
plastelinowe proroctwo
(nie wierz w blask i korytarz
na końcu czeka zbita żarówka i paczka mdłych cukierków)
 
nóż przegrał zakład z fetyszem, wypadły mu wszystkie zęby
noc zmieniła się w łuk
(pieprzona brunetka, zawsze stygnie nie w porę)
 
przegryzam błonkę, światłowstręt, meszek na języku
zostawiam ci metkę przy stopie i miedziaki na drogę
requiescat- szepczę zamykając drzwi


number of comments: 7 | rating: 6 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 22 august 2012

Scatoromantic

Portret hieny, albo tańcząca piromanka
 


pod sufitem wiszą chmury, największa w kształcie 
rozdętej twarzy. moje odbicie w krzywym zwierciadle 
(dłoń w miejscu ust, cztery ostre ślepia 
krawat jak zawsze, bladoróżowy) 
na podłodze dopalają się kamienie 
  
schodzimy  objęci 
podziemia pełne mchu i tysiącletniego wina 
(kłamię. berbelucha!)
 
stłukłem butelkę, płyn miesza się okruchami szkła 
z kałuży wyrosną brunatne drzewa. gałęzie będą ranić 
  
za kilka lat dwóch malców zgubi się w lesie 
rodzice nie znajdą kości w paprociach 
pójdą nad urwisko oślepli ze smutku
 
nikt nie skoczy. diabelski młyn musi się kręcić
mleć mąkę pełną wołków
  
znów jesteśmy na powierzchni 
próbujesz pocałować żar
blizny na wargach zostaną na długo 
  
kolejny wzniecony dom
pod nami korzenie, pierwsze listki 
dzieci jeszcze nie przyszły na świat


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 27 august 2011

Not another gay poem

marzenia i strata, albo infra-mud
 
składasz się z wapna i światła
(niedobór powietrza daje się we znaki)
ślady wiodą przez przełyk
po kamieniach, po kościach poprzednich mężczyzn
 
podziel się tym, co masz w ustach (oddam świeże, nie wyplute)
potem podłącz do prądu i kolczastych palców
na gwiazdkę wypijemy truciznę
zagryziemy płótnem jakiegoś nieznanego malarza
smutnym malowidłem naskalnym
naskórnym
 
zmień się w pociąg, a każdej nocy będę kładł się na torach
(przeklęta wilgotna ucieczka)
 
wiatr rozrywa ziemię pod stopami
w zdjęciach rodzi się depresja, odbitki zastępują twarze
 
na czole ktoś mi napisał kredą
,,Puszkowe mocne daje wolność”
chyba wiedział, że dziś pierwszy raz
przetniemy się na pół


number of comments: 5 | rating: 6 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 6 october 2011

Grób białego psa

podejdź bliżej, pokażę ci sztuczkę
 
źli ludzie mówią, że tam, głęboko jest noc
słodkie dymy znad ognisk, zapach ziemi
czaszki oklejone zaproszeniami na kinderbal
 
trzydziestu trzech chłopców bawi się z grubym 
klaunem Pogo. dobry wujaszek zawsze przy forsie
kieszenie pełne baloników. 
 
potem schodzą do wnętrza
rzeźbią figurki bóstw w gorącym powietrzu
 
każdy z nich (wstyd przyznać) boi się larw
oddychają ciężko, palce wystają z mułu
 
na końcu kołysanki stoi mężczyzna
głos potrafi uśpić. brzydka zwrotka
 
złóż dłonie, jak do modlitwy 
trzydziestu trzech starców zamyka oczy
stęchlizna spod podłgi
 
ciała harcerzyków całe w gumie
 pierwsza wystawa tych sui generis dzieł
 dopiero za kilka lat
 
powtarzaj: Zmoraś Mario...
...wiem, że nic nie da
seryjne nudziarstwo. nie sposób wyplenić


number of comments: 10 | rating: 6 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 13 june 2011

Spandex Jesus

cholera. kolejna rewolucja z wina i pieczonego drewna
w szkle czerwone rekolekcje, zapach kruchty
rozbijam butelkę, kac czai się na dnie
chce wniknąć przez nozdrza
 
przestałem słuchać pomników, ostatnio
budują ich coraz więcej, na każdym twarze coraz bardziej
przygarbione, płytkie (ludzie- herby
litry jasnych piór, w oczach rozbite witraże)
 
gorącą mamy wiarę tego roku, więcej przekleństw
i marmuru, klęczniki rodzą dobre dzieci
dobre trucizny
 
odwracam się na drugi bok
wypluwam monety
są czerstwe


number of comments: 6 | rating: 6 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 1 june 2011

Okno nieistniejącego domu

słyszę ją, jest półobecna. szepcze coś
do bladych obrazów, sucha, pełna pokory
 
w ramach zamknięty szelest, korniki i stęchlizna 
ściany pamiętają poprzednie sezony, gorące farby
 
jej dni są pokryte popiołem, zagubione 
 na twarzach mają pożółkłe firanki
pod nimi matową krew, bezruch
mijają,  puste i bezosobowe jak wiatr
 
gdyby je uwolnić-czas cofnąłby się 
o dobrych kilkadziesiąt lat
znów miałaby imię i wyraźny cień
 
usłyszałoby się wybrzmiałą melodię
prawie-romantyczny utworek
 
 nie wchodź, nie dotykaj 
coś powstrzymuje dłoń
gdy kładę ją na zimnej zardzewiałej klamce 
 
żałosna niewolnica, prawie pies
rasa musi wyginąć


number of comments: 19 | rating: 6 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 11 march 2011

Msza za duszę kozła

Pani Purtefictia, lub Druga Xsięga Bałwochwalcza

ściemnia się
noc- kieliszek z aksamitną nalewką
energia sprawiająca, że kwiaty i ślady więdną
idziesz za mną, przyspieszam, na szyi fioletowe znamię

nazywam cię po imieniu (wiara- nadzieja- przepaść)
pod obłym futerkiem kiełkują wulgarne kazania
nic się nie zmieniłaś. ten sam smak

w tobie nawet kreda pęka, każda wilgoć
rośnie pod innym rodzajem skóry   
(wszystkie czarne z błyszczącym miąższem)

naucz mnie stygmatygrafii, tatuowania
zdartym gwoździem i drzazgą
wchodzę głębiej, zgadzasz się?
sapię, mimowolnie ocieram o brzegi
(siekierą przez monotonię aż do kręgosłupa)
 
klęczę na darmo


number of comments: 11 | rating: 6 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 2 april 2011

Prostywódka

z cyklu Kwadratura Szyi

budzę się. twarz p- gaz, w ustach wije się labirynt
głowa rozmywa się. rwę mięśnie
pulsujące ciasto

dzień jest lepki, w obcej walucie
stypa, na której jem pleśniejące maliny
czarne święto, przekroczona data przydatności do zabicia

zmieniłem się w burzę chwastów
odbicie kwitnie w lustrze, parzy
przechyl
pod spodem nie ma sztuki, tylko gorączka

nie musisz nic mówić, wiem, jesteś tania, takich jak ty
mam dużo, wszystkie są z mięsa, tynku i styropianu

pozwól się zagryźć, widzisz?
przyniosłem tusz, drewnianą czcionkę
bukiet z ,,Ostatnim podżeganiem
do szkła"


number of comments: 12 | rating: 6 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 2 april 2011

Agonalium

krótkie spięcie ludzi-wagonów
 
kolejny wieczór w niedorzeczu rzeki, młode, białe
latarnie obserwują mnie, widzą coraz więcej
(zmrok, cholerny kapo podgląda przez lufę)
 
promienie słońca stykają się, biorą mnie na cel
wyżej!- salutuję rzęsami, unoszę się na wilgotnym
płótnie, płynę po znoszonych włosach
 
ci tam, młodzi, nielotni
wyrośli z opowieści o tępych brzytwach
idą mniej pokornie, zataczają się
będzie z nich cięższy chleb
 
w ustach czuję mydliny, powietrze- nalewkę
na życiu i spieczonych wiśniach
przełykam ślinę
 
,,módl się do szyn idioto"-szepczą moje niebieskie demony
-Bless me father, for I have sinned"
-odpowiadam największemu z nich
trzymając go za gardło


number of comments: 15 | rating: 6 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 6 april 2011

Stos

mówią na nich iron sparks, synowie obroży
przeciekają
przez metal, czują zimne kobiece ciało
(podpal oddech, kochanie) i
wiecznie milczący telefon
 
ich szwy oblepiają chrust, parzą w nozdrza widzów
przez dusze przebiega prąd zawsze ten sam, sztywny
grzechy zostają na dnie w gąbce i pogorzelisku
 
gardło nie sprawdza się jako bezpiecznik
nowa
pora roku rodzi białe ściany zatrzymany zegar
twarze w odwróconym lustrze
nie wytarte ślady krwi
i oderwane serca. drętwotę.
 
wracają do domów w postrzępionych płaszczach
strzepują resztki piasku z rękawów
kulą się, nieudolnie próbują naśladować to
aksamitne drżenie, którego tak się bali
 
jutro zapomną smak dymu


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 11 april 2011

Brudowajca

nażryj się tym wierszem


 
mask of sanity, plamy na świetle. pod nimi ty
pejzaż z martwą śliską naturą
stygnący szkielet w którym rośnie tekst
(poezja? prędzej list pożegnalny którego
adresatem jest znienawidzony szef)
 
dym, zmięte zasłony, bliżej nieokreślony zapach
znów prowadzisz moją rękę
pod schody, gdzie wilgoć i ciemno 
gdzie duzi chłopcy puszczają latawce
 
układamy bezsensowne piosenki
o sztywnych zwrotkach i korzeniach zamiast refrenów
 melodie- granice po przekroczeniu których 
coś pęka nie może ożyć 
 
nie wierz w ciało to tylko udawanie
nie ufaj zdradliwemu ciepłu
-wydrapuję ci na plecach tępym piórem
gdy odwracasz się by zasnąć na dobre
 
niedługo nastąpi era pcheł 
i będziesz się iskał, panie kierowniku
śpiewał falsetem. do żywego
 


number of comments: 14 | rating: 6 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 12 april 2011

Parasomia

ciało zmienia się w wiklinową tacę
(zapłać a obejmę twój tors i wzwiedzione lusterko)
w ustach papier język o wysokim nominale i krzyk
gdy popycham cię 36,6 raz
 
zielona pościel pamięta czasy gdy wiła się czysta
a ty liczyłaś poronione krople płytkie eksplozje
ślady po pierwszym gardle
 
teraz musisz uważać każdy kęs jest -jawno
myśli są niedozwolone szybko się wypalają
 
szyby pachną papierosami i kolorowym akcentem
składasz powieki są zbyt gorące
 
,,spoceni głodni nie potrafią całować w usta"
-zapisujesz po wewnętrznej stronie


number of comments: 22 | rating: 6 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 13 april 2011

Delirium sapiens

ognie, bengalizmy w przełyku
ona patrzy ukradkiem przez bramy, pasy, kaftany
nie, źle wymawiasz jej zapach
tego nie można pić na głos
 
masz nerwicę, gardłowe natręctwo, ciało stawia opór
poszło, teraz lepiej, wejdź pod łóżko
tutaj panują szwy
 
masz numer, zmięte niedopałki, sznyty
kiedyś nauczysz się dogaszać dni (będą jarzyć się
w szkle) ciąć gęstą herbatę
 
jesteś za młody, by zagryzać strach. paznokciami.
widzisz- zasnęła
cała w etykietach wina ,,in hoc signo vinces"
nie wiem, chyba jakieś zagraniczne
 
do dna te iskry, do dna.
zagryź. kiszonym.


number of comments: 22 | rating: 6 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 5 may 2011

Beatyfikacja karalucha

ten wiersz może dać Ci w mordę


w ostatnim lepkim śnie wypadły mi
wszystkie zęby została krew chrzęst odnóży
list pisany wyschłym artamentem
(dzieliłem się na dwadzieścia dziewięć słów-
wszystkie zbyt mokre pozbawione mięsa)
 
zawsze budzę się o północy nad ranem piję
żałoba po jasnych kwiatach nie pozwala mi uschnąć
powiesić się w szufladzie pod stosem banknotów
dokończyć sen
 
zakopuję słoik pełen nadpalonych strzykawek
resztek tamtego zimna liter i mgły
 
wiem że czujesz te wszystkie połamane sekundy
że jesteś mną ochłapem papieru
strzępkiem
 
ten wiersz mógłby Cię przytulić
ale ma Cię w dupie


number of comments: 16 | rating: 7 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 18 may 2011

Ballbusting

Winogryzarka, albo gąbczaste zwyrodnienie wiersza
 
mam na szyi bruzdę
pełną szklanych kropli, kartek z pamiętnika
nie pytaj od kiedy nie wiem chyba od dawna
 
znów rozchylam cię jesteś blada
wokół zapach duszny jałowy
przychodzą twoi bracia całują cię
składają jajeczka w ustach nozdrzach pępku
przemycają coś lepkiego chrzęst
 
tętnisz pod skórą powstają larwy
gorące o dobrze znanych mi twarzach
zmieniają się w wiersze- muchy
tysiące skrzydełek wiruje w powietrzu
 
mam na szyi bruzdę po twoim pierwszym dziecku
syn bezwstydnik
 


number of comments: 17 | rating: 6 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 12 december 2017

Współsprawca

denerwują mnie nierozbieralne długopisy
wkłady, w których nie widać poziomu tuszu
chcę kontrolować małe śmierci
być gapiem i zabójcą
 
świętując rozkochalia zamazujemy wszystko
leżące choćby milimetr za nami:
 
bękartie - wsie, w których nie można się pobrać
miejsca schadzek muz i złodziei 
gdzie wszystko jest tak bardzo romantyczne 
i tymczasowe
że aż pokrywa się kamieniami
(prowizorka - wyjątkowo dojrzały
styl architektoniczny)
 
i nie obchodzi nas, że
tylko tam rodzi się sztuka
demortyzm, jedyny kierunek warty uwagi
 
kreśl, nie przestawaj - kiedyś nie będzie nic
poza nami, rzeczywistość wchłonie się
albo pokryją ją strupy
 
i narysuję uśmiechniętą buźkę
szczeniacki emotikon
 
kto zdrapie?
 
 


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 8 october 2017

Rosa naftowa

na łące wyświetlają się kwiaty
gorące, szklane klosze. możesz dotknąć
to nie patrzy
 
wewnątrz prawie każdego - wyznanie miłosne
(trzeba mieć wyjątkowego pecha
by trafić na pusty los)
 
nie dostrzegamy, że lato
które zaczęło się przedwcześnie
to przecież klatka z błota
widzimy jak przez mgłę
 
w gabinecie nadzorcy wirują zacięte płyty
słowa niczym z taśmociągu: nie ma ucieczki
bo kto stworzy głębszą, bardziej wyraźną wolność?
czy da się tak mocno ścisnąć myśl, jasną jak kartka
by aż wytrącił się róż?
 
nic sobie nie robiąc z ostrzeżeń
próbujemy mówić i mówić
by od ciepła rozpłynęły się szczeble
 
warto


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 3 january 2016

42 A

schrzaniona instalacja, siedzę przy lampce
strużynka światła, brzęcząca jak mucha w sieci
poza nią- ciemno jak u Afropolaka w piwnicy

kocopolarze w radiu kolejny raz wyją Gaudete. bzdury!
Bóg, jeśli istnieje jest czarnoskórym gangsta raperem
bawi się szczerozłotym gnatem. atomowa ruletka

kto mu się narazi musi odbyć wycieczkę do Skorfulandii
jak dotąd ani jeden nie powrócił

z pięcioosobowej rodziny zostało nas dwóch
ujemny przyrost naturalny
postaw dom na kominie, a wysypie się koszyk robaków

rozkop sad, a znajdą się pudełka. kości psów
owinięte pazłotkiem. w każdej kryje się matka
babcia albo dziadek. wsłuchaj się, a będzie jasne

chałupa w której nawet piosenki kisną. nie znoszę
hip hopu, więc naraziłem się stwórcy

lufa wycelowana w oczy. kara śmierci
za rozszyfrowanie podskórnego alfabetu
kochanych, rodzinnych strzyg

wystarczy spojrzeć przez palce by odkryć
że mieszkam w trupiarni
a wszystkie drogi prowadzą wstecz


number of comments: 22 | rating: 6 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 7 june 2016

Moobs

odnoszę wrażenie że zamiera. wciśnięto wielkie RWD, Rew 
i cofamy się. zapętlenie w rozwoju
 
burza w głębi. krzyczymy jak dzieci. zaciskamy
piąstki w leżaczko- bujaczkach marki bentley
albo wartburg. płacz, że mleko w butelce- niczym kumys
 
a kieszonkowe się przeterminowało
za Świerczewskiego czy Skłodowską nie można 
kupić nawet loda na patyku
 
tak, jestem prawie pewien- dusi się. na obrazku
w naszej pierwszej czytance mechaniczne łobuzy 
wznoszą toast sokiem pomarańczowym
mlekiem Kasztanki 
(ogólnonarodowe trunki, na zdrowie!)
 
do jutra całkiem sczeźnie. dopiero wówczas
złożymy imię z kolorowych puzzelków
(bełkot- pierwszy rozdział Księgi Mądrości)
 
 przekonasz się że to uczucie. bezradności i strachu
przerwana abstynencja
 
że to też postać. facet, ale tylko z gęby
(poniżej- wyrzeźbione brunatnej soli
nie radzę sprawdzać jak smakuje)
zwierzę żyjące na karłowatej planecie
 
niedługo odkryje się. zrzuci pióra


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 15 april 2013

Śmiejcy

bez obaw
w pobliżu ich nie ma
nie dalej jak przedwczoraj jeden taki, wąsacz
łaził od wioski do wioski w czerwonych szmatach
podpierał się kijem
 
bredził, że iskry wiszą w powietrzu
na domy runą blaszane gałęzie
 
chłopi próbowali zatłuc widziadło. długo lizał rany
. naprzykrzał się dalej, poszły w ruch noże
marnie skończył, w kijankach
dobrze, takich tu nie trzeba
 
kiedyś w mieście widziałem całą hałastrę
 błazeńscy i pozbawieni ludzkich rysów
gęby w lukrze, cekinach, zardzewiałe dzwonki 
na szyjach. oczy miedziane, od ciągle 
gapienia się w ogień 
 
jeszcze ten rechot, aż ciarki przechodzą
 
jeden chciał mi powróżyć z żaru, kazałem odejść
przecież oni szczury, ropuchy i kto wie
jakie jeszcze paskudztwo źrą
 
gadają, że jak kobieta w ciąży będzie się 
z kogoś naśmiewała
dziecko przyjdzie na świat z tym brzemieniem
grymasem. nim osiągnie wiek dojrzały-
 zatańcuje się na śmierć, albo kipnie na febrę
 
nie wiem, czy to prawda
dobrze, zmieńmy już temat, bo obrzydzenie bierze


number of comments: 13 | rating: 6 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 3 may 2016

Czybym

 
zeszłotygodniowy sen: nurkuję w Morzu 
Sarmackim. hiperwentylacja
za dużo tlenu!
 
mój nowy chłopak  z głodu gryzie ścianę wiaty
 ile tłuszczu można wycisnąć z blachy?- pyta
 
następny kadr, pamiątka z popołudniowej drzemki: 
lekcja religii. każdy wyznawca jest obowiązany 
namalować nowy rozdział Książki
 
swoimi słowami. najczęściej różem, zielenią
(czerń to najbardziej pastelowy z kolorów!)
 
Majster patrzy przez ogień
śmieje się z tworów farbiarzy
 
magia dla naiwnych: jeśli w noc poprzedzającą
urodziny, w samym sercu lasu
 położysz buty podeszwami do góry
- w ziemi zacznie rosnąć homunkulus
 
ostrożnie! jeśli będą to trampki
- wyjdzie człowieczek przypominający Cobaina
czerwone szpilki- dwumetrowy Lenin
 
zerwał się wiatr. tak silny
 że nie ma czym oddychać
siódmy dzień się wybudzam
 
na polanie ktoś zostawił sandały


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 16 august 2016

Agregacja

pewnostki:
dziewczyna ze Znów, samopowtarzalna
z koszmaru w koszmar
 
w innych
dzieciaki stacjonarne, nieprzenośne
bez choćby najmniejszych kółek
 
potomstwo rozgotowane na parze
szare myszolstwa zaczytane w pamiętnikach
wielobarwnych ptaków
mikrzy marzyciele w wiecznej pogoni za jawą
(nie wiedzą, głupcy, że dla nich
to tyle co śmierć)
 
wreszcie: zła myśl:
jeśli znów będę prowadzić po pijaku
przejadę każdego policjanta
który będzie chciał mnie zatrzymać
 
 
(jeśli iść do więzienia- to w ostrogach
z podniesioną głową
nigdy rakiem)
 
tych osób, wizji jestem pewien
nie da rady się wyrzec


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 21 august 2016

Dżojsticzek do sterowania rzeczywistością

dziś był tu mężczyzna. hetero- nim
gorzki niczym zbyt szybkie opamiętanie się
zanim człek zdążył zażyć coś psychoaktywnego
wzniecić wojnę, ogieniek w drugim końcu pokoju 
 
taki pan o głosie jak woda święcona
 chcesz umyć stopy
 nie spostrzegasz się kiedy zaczynasz tonąć
ciemno na dnie i do domu daleko
 
jutro przyjdzie panna. kompletnie pusta
cisza w niej. to jakby opiewać kamień, roślinę
pomijając milczeniem rzeczy najważniejsze
(koszula, serial, bilet miesięczny)
 
oboje wpełzną mi pod prześcieradło
owiną się sprężynami wersalki
 
cicho, teraz odpaliłem strzelankę 
najsłynniejszy z rozbitych samolotów 
jeszcze krąży pod sufitem
szumią pikselowe brzózki
niedługo wezmę na cel 
 
rozszerzony real: z ekranu leje się kranówa
ściek LCD
 
w nas, obok, w patosie i martyrologii
toczącej mój każdy- a przynajmniej co drugi- sen
kryje się chęć ścięcia drzewa
oplucia pamiątkowej tabliczki
 
bywam jak ten mężczyzna, jego brzydka laska
ludzik z zaciśniętymi piąstkami
wygrażający z okna żołnierzom na defiladzie


number of comments: 9 | rating: 5 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 4 december 2016

Neurastmatyka

 
ogłoszenie w poczytnym brukowcu:
,,Kupię tomik Ukrzyżowanie pana Cogito
Tylko poważne oferty"
i numer telefonu. dzwonię
 
po drugiej stronie - zalękniony, biały głos
stwierdzam, że nie ma takiej ksiażki
ale za odpowiednią opłatą podejmę się napisania
dobijamy targu
 
na bzdurzeniu schodzi mi dzień
w zasadzie-  krócej, godzina
siedemset osiemdziesiat stron
- w kopertę. i priorytetem
 
tydzień później telefonują z Ministerstwa Przesyłek 
Niedoręczonych. maszynopis zaginął podczas 
inwentaryzacji. ale mam się niczym nie przejmować
pół rządu pracuje nad otworzeniem treści 
powołano nawet biegłych szamanów
starego wróżbitę 
 
jest już pierwsza strofa


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 3 december 2016

Niewierca

cześć. to ja, ślepy wędrowiec
(od łóżka do stołu- dwieście lat świelnych
 nie doleci się za życia)
 
wiesz, codziennie się przekonuję
że jesteś nosicielką Morza, wody uświęconej
czarodziejką z nieułożonej legendy
 
myślisz życzenie i proszę
-chwilę później dotknięty klątwą
zmieniam się w czarnego psa
 tonę w gorących falach
 
ja- dziecko ze śmiesznego mitu
(został spisany na skórze nieoswajalnego zwierzęcia
leży półkę niżej niż Biblia)
 
co ja umiem? chodzić dookołą studni, przepraszać
(znane są przypadki rozszarpywania się
od wewnątrz- niektórzy ludzie tacy są
zwą ich astrologami lub mówi się 
bardziej wprost: durnie)
 
patrzę tępo w niebo. świecące punkciki
układają się w kobiecy kształt
matka - nie matka? ty?
 
znów wieczór
muchołówka zamyka się. osa w środku
- ciągle mam ten sen
objaśnij


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 23 december 2015

Wiersz dla synka

szczerze? miałem durną nadzieję że będziesz inny
krew z kości, szaroperłowe włosy, wieczny buntownik
o ego cierpiącym na gigantyzm
harley nie przerobiony ze skutera
 
a tu- walizka średnio świeżych kartofli
pokurcz dmuchający w szklany wiatraczek
beznikotynowe papierosy z odpustu
(pierwsza paczka za darmo
oferta ważna do wyczerpania zapasów) 
 
przezywają cię jakoś w szkole?
e, każdy -obok. po co przejmować się zatłuszczoną gębą
nawet już nie wiadomo kogo przedstawia
 jakiś śródbywatel
 
pewnie to farbowaniec, nielegal zza Buga
(czarnorynkowa wartość- dwie kopiejki, pół funka kłaków, smar
by było czym zaklajstrować luki w metryce)
 
 nie zaciągaj bo kiedyś się powiesisz na jęzorze
 twardo, jak po sznurku:
brzy-do-ta-brzęk- roz-rzy- nać- grzech-po-grzeb
seplenie dozwolone, choć nie polecam
 
współczuć? jeszcze czego! szkło ci w oczy
żarówka- kwoka zbyt nisko, aż się upieczesz
 
matka wrzuci swoją połowę do konterenera PCK


number of comments: 5 | rating: 5 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 19 november 2015

Postmortemia

niektóre słowa wyrastają późną nocą
z łodyg kwiatów ze spieczonych źródeł
przeciskają się pomiędzy suchymi wersami modlitw
 
smakują jak wargi dziewczynki która być może 
uparła się żyć w domku dla lalek
psiej budzie
 
pulsują słowa- maligny słowa - herbaria 
w których zgromadzono wszystkie rodzaje 
gwiazd popiołów i pleśni
mają zbyt mało tlenu
 
znam ich krzywe nadpalone nazwy
rozumiem drżenie bunt
 
czasami pojawiają na twojej skórze
dotykam, zlizuję
dławię się nimi
 
po oderwaniu pierwszej sylaby 
plastikowy dach runie


2010/ 2015


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 18 november 2016

Paskudota

,,Naród
oprawiony był
w skórę"
Ewa Lipska ,,Egzamin"
 
 
dziś Dzień Solidarności z Sektami
wielkie rekolekcje
 
pochód,  jak po sznurku. ludzie z amolem w żyłach
drepczą gęsiego. róże i rózgi liktorskie w zębach
(to uchroni przed mimowolnym uśmiechem)
 
pieśń się roznosi. drogą kropelkową
wersy powstają przez pączkowanie
na ilość, o czymkolwiek
byle z większą emfazą. półgębkiem
by inni nie zrozumieli
 
rzeźba patrzy z  góry
nasz bóg z prefabrykatów, do samodzierlnego
montażu (skleisz nierówno - wyjdzie generał
w ciemnych okularach, albo z wąsami jak Stalin)
kręci kamienną głową
 
szmaty, kwiaty, ornaty
 


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 7 september 2016

Płaskownictwo

teraz będzie zabawne: jeden domorosły turpista
gapiąc się w szklankę, niczym sroka w gnat
próbował podejrzeć przyszłosć
nawiązać kontakt z robakami, które go.... no wiecie

nastepny zaś, w stanie kompletnej manii
słał listy w cztery strony kraju
z prośbą o właściwe zdiagnozowanie
o ROZSŁUCH jego wnętrza
cokolwiek to znaczy
chyba przepranie duszy. koniecznie- z wyżymaniem

trzeci, największy, chłop na schwał, o szerokich
barach i rudej brodzie- wymyślił dwóch poprzednich
spisał na kartce. zrobił samolocik
i fru- na prztestrzał, przez osiedla i powiaty

jeśli zobaczycie lecący świstek
z którego wydobywa się jęk albo chichot
wiedzcie- to oni


wrzesień 1976, zmywając makijaż


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 24 november 2016

Nestbeschmutzer

pole makówek. aż po floryzont
niebo zasnute chmurami powystrzałowymi
choć od lat nie było tu wojny
 
skłamałaś, że nie poznajesz tego miejsca
choć przecież to rodzinne miasto
mieszkałaś przy ulicy której nazwę
wolno pisać wyłącznie różowymi kredkami
 
dwie linie oznaczały dom
barłóg był łóżkiem, w szafie wisiały koszule
 
teraz wszystko zasnute folią
przygnębiające
można tu jedynie oszaleć, powiesić się 
albo namalować obraz
Stańczyk na Kasztance
Autoportret z odciętą głową
 
- czy można komuś zadedykować wspomnienie?- pytasz
- chyba tak, w wyjątkowych przypadkach
- więc jesteś mną sprzed kilkunastu lat
idzie zima. drzesz zdjęcia i rękopisy
 
ja śpię z otwartymi oczami
w ciele co noc innego zwierzęcia


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 26 november 2016

Kojec świętego Guineforta

na czterech- w życiu! nie lubię się łasić
siedzę więc przy stole, wyprostowany w harmonijkę
 
córeczka państwa chciała pogłaskać
oparzyła dłoń o nimb
wyje czerwonym głosem
 
przeklęta niestabilność. odkąd dałem się uskrzydlić
 raz jestem przyziemny, piszę podania
 o przyjęcie do grona
 to znowu- o wydalenie z paczki przyjaciół 
latam wśród cirrostratusów
 
mój jest las, w którym się grzęźnie
 próchnica w kościach, czas widmowy (przesunięto 
metrykę o cztery - pięć lat, bym starzał się
równo z ludźmi)
 
według niektórych - to upadla 
ale - co w zamian? książki?
wszystkie są mętne w piwnych oczach
opowiastki o łańcuchach z masła, złotej budzie
zdychaniu z nudów przed szkłem
 
nie pozostaje nic innego, niż- dochłeptać
i biegiem, w wieczne PONAD
zwiedzać kosmosy kryte słomą
gdzie żyjątka aż proszą się, by je pożreć


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 20 december 2015

Art. 128 a § 1kk

Uciekam. Ciągle chwytam pomarszczonymi dłońmi księżyc wycięty z kartonu.
-Ewa Kosim ,,Zwoje"
 
od czasu do czasu trzeba stracić przytomność
diablik mieszka w kamiennym flakoniku. wypełza co noc
i-na przejażdżkę
 
bukiecik przezroczystych ziół, korzenie z cegieł i betonu
zalać wrzątkiem. trujące chwasty nadają się na nalewkę
można wznieść toast, kompletnie spalić żołądek 
 
słońce chowa się między gąłęziami
przypomina stłuczony kieliszek
 
docieramy nad brzeg. w wodzie majaczy cień
mężczyzny z oderwaną szczęką. zamiast skrzydeł
na plecach wyrosły mu szklane bańki. nie oddycha
 
hop. dwóch- w opalizującą toń. głęboko, aż po kostki
czort o sinych pazurach trzyma mocno. nie mogę oderwać
 
mgła unosi się nad bagnem
kropelki osiadają na włosach
 
zasypiamy w żelaznej muszli
kilogramy piasku nad głowami
niedobrze mi
tfu


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 5 september 2016

Fronemofobia

 
Kiedy nie chcemy mówić wprost o ziemi,
wtedy mówimy: niebo nie jest puste.
-Adam Ważyk ,,Poemat dla dorosłych"



plan: zaszczepić się przeciw pomorom
nabyć jako- taką odporność na szum
(wiecznie ma szary kolor. wiatr umiarkowany
przechodzący w porywisty)
 
i nie kończyć z grzebaniem w wyobraźni
więcej ruchu na świeżym powietrzu 
(ale bez przesady- to grozi opalenizną!)
 
no, to mamy zbiorek pobożnawych życzeń
średnio ziszczalne zamierzenia
 
i spoko, luz. Lublina przecież nie wyrwę z korzeniami
nie przewrócę. ani nawet Włodawy
 
rzeka, co nazywa się jak stwórca 
z błędem ortograficznym
będzie płynąć ciągle, bez różnicy
czy utopię się, czy wrzucę puszkę po mocnym


number of comments: 10 | rating: 5 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 1 december 2016

Paraponera clavata

patetyczny krzyk, pluję w megafon
zwiedza się zaułki Trójmiasta
(Gdańsk- Sopot- Inowrocław)
 
nie wiadomo czy już się urodziłem
na pewno wciąż trwa Bitwa pod D.
(okropna dziura na mapie) 
 
gubię się- tu ręka zgięta w geście Kozakiewicza
tam guzik od koszuli, oczywiście czarnej
suwak z kapturem, strzęp zagryzmolonej serwetki
łap, jeśli potrafisz
składaj do kupy. widzisz? wciąż wychodzi kot
stuzłotówka sprzed dwóch denominacji
 
bójcie się! - wrzeszczę jak najęty
przyjdzie okrutnik i wyleje nam wrzątek do domów!
 
spokojnie, kochana. znam rytuał oczyszczający ze strachu
co prawda można od niego umrzeć
ale gra warta ogarka. zamknij oczy 
to tylko ugryzienie, kropelka jadu
i ogarnia cię błogostan
na suficie zakwita pierwiosnek
 


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 3 september 2015

Wiersz napisany dzięki Noir Desir

skulić się w środku
 
twój akt pomiędzy mętnymi kwiatkami: białym i pomarańczowym
niżej- ślad po małym pejzażu. rósł pewien czas, oplatały go
liście bez żyłek. śmierć czyhała po lewej stronie
 
ktoś go rozpuścił, drugi, śmielszy pozbierał, co do kropli
z ramek sklecił łódkę, by odpłynąć w nieznane
 
ciągle w drodze, krajobraz unosi go
nie powinni istnieć- on i łajba z gałęzi, szadzi i pustych plansz
 
zasłoniłem bliznę twoim zdjęciem
wędrowiec walczy ze sztormem. nigdy nie przestanie 
oglądać się za siebie. gdziekolwiek trafi- ból
 
każdy świat pełen jest jest muzeów i świeżo opuszczonych domów
rekwizytów, których przeznaczenia nie rozumiem
można się włamywać nocą, uwalniać je z kurzu i ciszy
i tak wszystkie utoną w świeżo rozlanym morzu
 
zjeżyć się
 
ściany to kwietnik. białe pąki są jak twój rozmazany podpis
wizytówka zmyta przez słoną falę
zajadam się pomarańczowymi. maczam palec w soku z brzoskwini 
przeciągam po kartce
 
tamten obudzi się na dnie
,,dużo przyjemniej, co? nie razi cholerne światło
jakbyś wyrzucił słońce do kubła
po co ci ten śmieć? -powiesz z uśmiechem
 
nie cierpieć. rysować widoczki
 


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 18 december 2015

Tā moko

kładziemy podwaliny nowych ras. na podłodze
niepotrzebnie krzyżują się dwa gatunki drapieżników
to nie może się skończyć dobrze

pierwsze pokolenie- muły, bezpłodni dżwigacze głów:
chudziny w za ciasnych kalesonach, natapirowane matrony
bez połowy przednich zębów, niegramotne sprzątaczki biur

potem- pociotki, już pozbawione długich uszu i zajęczych warg
pyski w cętkach, wytatuowane ćmy lecą przez policzki
skrzydła- w głąb, aż do trupich główek

następnie-hałastra wyrodków, reducenci
zamieniający czas w próchno
gryzą się, szarpią, a i tak każdy kończy w ortalionowym dresie
z zygzakami na twarzy

najlepsi nastaną na chwilę przed końcem
nie zdążą naprawić błędów poprzedników
tyle tu deformacji- zbyt pochyłe pismo, albinizm
skłonność do popadania w hazard i dewocję

a potem- od nowa, tylko nieco brutalniej
mumia Azjatki, kot ciasno owinięty bandażami

i drukować. pyski to świetny nośnik


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 8 february 2017

Wiremia

podobno piszę za dużo tekstów o snach. zatem- jeszcze jeden
 
myślenie uchroni przed piachem
 - głosi najstarszy z hieroglifów
 
zasypiamy czytając komplementy z rewerencjarza
niezdrowi. bardzo niezdrowi
 
niedługo nad głowami zakwitną piwogrona
niemowlątka umrą uroczo schlane w pałacach i spelunach
 
a my - kim jesteśmy w tej farsie? - pytam
piękną dziewczynę o piwnych oczach
bawi się z innymi chłopcami
zbyt dumna by odpowiedzieć
 
większość przynosi jej kwiaty bez zapachu
klejnociki oprawione w modelinę
 
na górze Wielki Pan Prezydent
proklamuje Republikę  Kleptokracji
nawet sen da się ukraść
 
Władca światków (jeden nacieka w drugi
czasem więcej w nas nocnego oczadzenia
niż jawy) komputer neuromorficzny
drwi z nas, całkiem jakby był człowiekiem
 
nie warto się budzić. inni zrobią to za ciebie


number of comments: 6 | rating: 5 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 7 january 2017

Hirudoterapia

składamy się z lęku separacyjnego
(bądź przy mnie, nawet gdy zmienisz ciało
kolor skóry)
 
boimy się się zostać sami. strasznie tu:
pod łóżkiem ukrywają się martwi kosmici
szkielety wypełniają szafy
 
łyk najdroższej wody mineralnej 
(Sierocinianka, tysiąc dziewięćset osiemdziesiąt sześć 
dolców za kroplę) spowoduje śmierć w męczarniach
 
studnia na środku pokoju- bez dna
 po drugiej stronie kuli ziemskiej 
rosną dziwne kwiaty. łuski zamiast płatków
 
za chwilę wykluje się bestia
i będzie koniec bajeczki
 
potem odrodzimy się jako motyle
w dwóch różnych gablotach
rubinowe szpilki nie pozwolą odlecieć 
(kto to widział tak szwendać się samopas
po najśmieszniejszym ze światów!)
 
cicho. zamknij oczy
czekajmy na ogień
 
 https://www.youtube.com/watch?v=TpAAQjSbBZA
 


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 8 january 2017

Idiosynkrazja

pamiętam z dzieciństwa:
dwie ulice dalej mieszkał istny świr
chodził z drzewkiem przyrośniętym do dłoni
nikt nie dał się poczęstować owocem
 
teraz dom chyba stoi pusty
światło zapala się po dwunastej w nocy
coś czuję, że żyje tam złe
zwierzak Schrödingera czai się jak kot
ciągle gotowy do skoku
 
zachowaj ostrożność, mała
jeszcze napadnie
i pestka wrośnie w oko, nieznany gatunek
zapuści w tobie korzenie
 
przecież nie chcesz




https://www.youtube.com/watch?v=90ScdswQi-U&index=14&list=PLKJDDhwfwAranj9y-0jkWOaRBf9ALKBwL



https://www.youtube.com/watch?v=PxdavmVqBiQ&list=PLKJDDhwfwAranj9y-0jkWOaRBf9ALKBwL&index=11



https://www.youtube.com/watch?v=9Dhc2FcieTo&index=7&list=PLKJDDhwfwAranj9y-0jkWOaRBf9ALKBwL
 


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 7 february 2016

K*****

z zachwytem oklaskujemy podwórkową commedię dell'arte
nurt Czarnej Armalii unosi bezwładne palta
miski i dzbanki wypełnione resztkami
 
bajdurzysta wylazł na środek klepiska
monolog pozbawiony logiki. coś o trutce 
na prusaki i poborców podatkowych 
 
gwizd. ,,błazny do gazu!"- z publiki
 
uważaj by nie podejść zbyt blisko. nie ma żartów
groźny jest i głupi, przegraniec
nocami z brody kiełkują osty
 
z kolców - eksplozja gwiazd. strzały w niebiosa
(fakt, iskry z proszku do pieczenia
tani efekt specjalny)
 
wpadają w ciała najstarszych wnuczek albo topielic
nie boli, chyba że na zewnątrz
 
po siedmiu miesiącach z brzucha wyłania się  
niecierpliwa rączka. myśli targane antycyklonami 
zaczynają szczypać
 
po upływie dekady chłopczyce żółkną ze starości
zniewieściali amanci do reszty tracą pamięć
 ciężko zapudrować, rysy japy ciągle widoczne 
 
ubić czorta to mało- sarkają wyrzuceni z trupy
ostrzą się siekiery, doklejają szponiaste tipsy
 trzeba drapnąć zboka. i w pysk!
 
słuchaj jak schnie ta rzeka. o czym wyją skrzypce
może domyślisz się, jedynaczku 
kogo całkiem pochłonęła powiastka
tak, że nie uśmierzyć



*tytuł jest  moim nazwiskiem czytanym od tyłu. Zatem nie podam w całości. 


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 21 april 2013

Sheela na Gig

zasłonięte przed wścibskimi spojrzeniami:
talizman, rana po skaleczeniu wrzecionem
(dotknąć żarzącym się papierosem, nie wda się zakażenie)

warstwa pierwsza, skórka: blondynka śpi w szklanej trumnie
pąk zatrutej jabłoni
pożądanie

warstwa druga, miąższ: rozbudzona królewna
rzuca się w paszczę maszkarona
płodność, dojrzewający owoc

warstwa trzecia, pestki: różowa trawa na ciele. porzucony diadem
popiół pokrywa liście jak szadź
drzewo usycha

warstwa czwarta, ogryzek: korzenie oplotły żebra
nici babiego lata- siwe włosy
omszały pień

odkryte: bezwstydna szczelina w skale
kiedyś rósł tam mężczyzna. dziki, nieokrzesany
pozostawił kropelki na drogocennych kamieniach

splunął z obrzydzeniem odwracając głowę
 
 
http://www.youtube.com/watch?v=MEyAWstb9Jk


number of comments: 18 | rating: 5 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 21 may 2016

Multisensoryk

niosę bukiecik mokrych od rosy frenezji
staję się niezrównoważony
(to niemal to samo co niezrównany)
 
ekscentryczny obrzęd przejścia: przed kamerą
toczy się dialog dwojga świrów
(amant i femme fatale za dychę!)
głosy wnikają w siebie
 
powstaje jeden, nierdzewny
którym można by śpiewać arie z Traviaty 
deklamować poezje Herberta czy Dylana Thomasa
 
i oświadczać się jakiejś leciwej 
ale szalenie dzianej matronie
stojącym nad grobem krezusom
 
to głos nie do wygłaszania orędzi
w polskononserwatywnym bagienku
 zbyt obojnacki. tembr LBGT
 
pora przeciąć struny


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 10 may 2016

Panfloryzm

nie powinno być zbyt czysto. sterylność przynosi pecha
przezroczyste ludziki lęgną się w powietrzu
 
menażerie ze światła, córy moje, twoje i słońca
wykluwają się z błyszczących skorupek
 
niektóre z profilu przypominają owady
inne- to wykapane ptaki, kropelki rosy
 
przeklęci fikcjonarze! zmieść ich
potraktować cieniem! niech wracają
 do swych złotych klatek
 
 ufff- wpełzamy w bezpieczną czerń
trzy warstwy smoły, lepko i przytulnie
 
poudawajmy że zwiędł ostatni kwiat
(konwalia przekarmiona mięsem
- śmieszne, co nie?)
 
niech się pozżerają
co do promyczka


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 5 may 2016

Madonna z żyjątkiem

wyścig. głowami w dół
rozlewa się kwas dezoksykawonukleinowy
niezbędny by żyć. w biegu
 
kto pierwszy dotrze do mety- skończy 
marnie- ze stutonowym medalem na piersi
(nikomu się nie spieszy)
 
szkrab wypadł z rąk drewnianej macochy
rozsypane drzazgi. co za pech!
 
z bab wypełzają skorpiony. zapobiegliwi 
dziwacy zbierają pajęczaki do słoików
będzie czym zaspokoić głód
 
już- już dochodzę do siebie
do wniosku, że większość tych barwnych plam 
to ułuda, pleśń w filiżance
 
 prawdziwe są jedynie blogi szafiarek
 religie wyznawane przez zabawki
wiadomości dotknięte afazją
 cisza nadawana na każdej częstotliwości
 
więc odwracam się plecami. w wekach
kłują się dogorywające potworki. cieknie jad
urwis płacze. cały w kornikach
 
co mnie to obchodzi?


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 26 february 2011

Niebozgon

wychodzę chwilę po dwudziestej trzeciej 
zostawiam pod paznokciami obcego mężczyzny  
ciebie - czarny, gorący koralik  
kobietę ze szkła i pulsu  
  
z góry, kamiennym bielmem  
zerka satelita. tarcza odbija zimne światło 
jest ślisko i odnoszę wrażenie, że po ulicy  
płynie prąd, gdzieś musi być przebicie 
   
wypluwam przechodnią śmierć, pocisk z papieru  
drży w nim próbka człowieka  
strzępki włosów, skóra, usta wykrzywione w grymasie 
nie zapijam by wyrosło to - to w kimś innym  
  
może uda się wrócić  
w końcu to tylko świat, sen niewidomego o kolorach  
czego tu się bać? na dobrą sprawę 
wszystko powstało z jednej skały 
  
- nie wiem, panie  
ale tam pod ziemią było kiedyś miasto  
dużo ludzi  
mieli nawet poetę. dużo pił, powiesił się  
- mówi staruszka
gdy pytam o drogę do domu


number of comments: 4 | rating: 5 | detail


10 - 30 - 100  



Other poems: Barwy ukryte, Krótki wiersz o miłości, Oduracja, Fonogram, Etalaż, Feston, Drobić, Pangea proxima, Bezklas, Petroglify, Prefiguracja, Disjecta membra, Do strachliwych świat należy, Pato, Mursz, Anoksybiont, Eleusa, Obryw, Przezmysł. Klechda staropolska., Narkozy, Zwalcz mnie, Huncwoteria, Pajęczynki, źródełko, Nieujrzanka, Latentny, Chlornament, Inkrustacje, Wniebogłosek, Toksynowiec, Bajka o skalaniu, Dysgeniczni, Eskapizm, Przyjmij się, Krystalicznie. Albo ostrzej., Amorfia, Egzorta, Mistagogia, Zbieranie pyłu, Milionsierdzie, Wielowadzie, Ekskryptyda. Albo nie., Demarkacja, Uwierzytelnić, Papierowe dzieci, Prozemat, Decentrycznie, Handlarka roszczeń, Defenestranci, Blanknot, Cytofag, Anarchiada, Kladogram, Okładki zastępcze, Dawnogrzesznica, Pointylizm, Impertygen, Antyfonarz, Eschatopatia, Amartiotrofizm, Rozludnienie, Współsprawca, Rozchwyt, Wykroina, Determinant, Abisomental, Korelat, Nauczyciel snu, Katoptromantyk, Polifiletyzm, Apatryda, Rekwizycja, Judź, Teatrzyk udziwnień, Rosa naftowa, Ranielica, Diamentonizm, Strumieniowanie, Albinoscencja, Intersemiotyka, Nie obstawiać w Lotto, Antyfiliacja, Szczątki, asamblaże, Podwielokrotność, Kultywar, Procesualnie, Kinksteria, Ekssekracja, Eliminator slajdów, Cuckold, Lemniskata, Plantacja chwastów, Erodowani, Astroturfing, Antywyznanie, Deeksploracja, Czarne segregatory, Flatter, Neoplazma, Rozkradnę, Wymuszka, Uszebti, Setlista, BIOSy, Biblioklazm, Dyshymenium, Magnituda, Zastępujesz, Beneficjentka, Pieniężenie, Z wbudowaną, Detencja, Zrywanie parkietu, Docenzurować!, Współdysonans, Attentyzm, Oksydan, Wzór do prześladowania, Odrzuć połączenie, Znak próbny, Stany nieneutralne, Sen polifazowy, Fejsualizm, Przydrożnie, Głowizna, Strona przeglądowa, Dobarwianie, Intersygnał, Lot godowy, Protip, Probólowo, Epizootia, Znacznik. Wiersz półdestrukcyjny, Eklezjogenna, Urągowisko, Hipergamia, Anatomie, Przecinka, Tryptyk nowomiejski III., Tryptyk nowomiejski II., Tryptyk nowomiejski I, Horror feminae, Ekshalator, Kundys, Dunya, Mikrobiom, Radiacja, Mesith, Zrywanie się do lotu, Półsymbioza, Manananggal,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1