26 february 2011
Niebozgon
wychodzę chwilę po dwudziestej trzeciej
zostawiam pod paznokciami obcego mężczyzny
ciebie - czarny, gorący koralik
kobietę ze szkła i pulsu
z góry, kamiennym bielmem
zerka satelita. tarcza odbija zimne światło
jest ślisko i odnoszę wrażenie, że po ulicy
płynie prąd, gdzieś musi być przebicie
wypluwam przechodnią śmierć, pocisk z papieru
drży w nim próbka człowieka
strzępki włosów, skóra, usta wykrzywione w grymasie
nie zapijam by wyrosło to - to w kimś innym
może uda się wrócić
w końcu to tylko świat, sen niewidomego o kolorach
czego tu się bać? na dobrą sprawę
wszystko powstało z jednej skały
- nie wiem, panie
ale tam pod ziemią było kiedyś miasto
dużo ludzi
mieli nawet poetę. dużo pił, powiesił się
- mówi staruszka
gdy pytam o drogę do domu
9 november 2024
To End The PoemSatish Verma
8 november 2024
0811wiesiek
8 november 2024
Never Found YouSatish Verma
7 november 2024
0711wiesiek
7 november 2024
"In This Hell"steve
7 november 2024
"My Love For You"steve
7 november 2024
DefaulterSatish Verma
6 november 2024
0611wiesiek
6 november 2024
Filigran.Eva T.
6 november 2024
VirginitySatish Verma