Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 1 april 2012

Dzień nie wszystkich świętych


Jak rozbita butelka po winie leżakowanym
przez dwa dni, cztery godziny i pełen bukiet
minut w okruchach szukam
wczorajszego dnia.
 
A to tylko szkło łypie w blasku miasta,
kompletny deficyt bohaterów,
nawet drobnych pijaczków z filozoficznym
podejściem.
 
Ostatni ekscentryk - idę spać,
tuż po południu.
I żadnych marzeń, nie tylko sennych.
 


number of comments: 6 | rating: 13 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 26 november 2013

Predestynacja. Erotyk złamany


Pan Nikt mieszka za szafą, powiada:
„brzydzę się współczesnością”.
Tak naprawdę jest nieuleczalnie chory.
Na przemijanie.
 
Dzisiaj przyszła koleżanka, mówiła:
zawsze znajdą wspólny język – krew z nosa,
podbite oko.
 
Potakiwałem, chichocząc w myślach;
cóż można odpowiedzieć na:
później trzeba zbudować dom,
urodzić dzieci.
 
Tymczasem kolorowa plama na szybie
zacierała horyzont. Dyskretnie zerkałem
na zegarek. Nie zauważyła.
 
Nikt siedział cicho, wtulony w szpargały
i dawno minione listy.
Ani kichnął, chociaż kurzu na minimum
trzy palce. Być może zasnął.
 
Zacząłem wgapiać się w jej dekolt.
Nachyliła się jeszcze bardziej.


number of comments: 5 | rating: 12 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 11 december 2011

Mój kot ubierałby się u Prady


 
Niestety król jest nagi, do
toalety biegnie zasłaniając
genitalia. Władczym gestem.
Dziwosłowa osiadają na głowach
przyprószonych brokatem.
Jak kapelusze na bakier, albo
cylindry magików ze spalonych
bud jarmarcznych.
 
Gdzieś na przedmieściach Paryża.
Może nawet po drugiej stronie
Bosforu. Tam wyraźniej odbija się
cierpienie za miliony.
Strofy biją przypływem o skały, bez
narzekania na twardość
granitu. I tak go wygładzi jak
grzechy w konfesjonale.
 
Tymczasem Laura wciąż szuka
Filona w jaskrawym świetle
neonów. Które zgasną wraz z
rozpadem ostatniego atomu
w prętach paliwowych. Głupie
miłostki przewijają się w stop
klatkach schodowych. Gdzie czas
płynie wolno niczym krew
z nosa po przypadkowym spotkaniu
z pasującą pięścią.
 
Ostatni szczegół fantasmagorii,
ktoś napisał na murze
nie jakieś tam niezrozumiałe mane,
tekel, fares,
ale: Na końcu zostanie nam tylko kciuk przeciwstawny,
abyśmy mogli sobie wsadzić. W ostatnim geście cesarzowi
co cesarskie, a diabłu ogarek. Może nawet całą świeczkę.
 


number of comments: 10 | rating: 12 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 10 march 2012

Już nie będę spełnieniem


Któryś tam z kolei wieczór
okazał się ostatnim.
Niedostrzegalnie.
 
Nagle zabrakło rąk splecionych
w rozgrzeszenie.
Ust wpółotwartych z pragnienia.
 
Przyszły kłamstwa z niezręcznym
obrazem
zmiętej pościeli.
Słowa mądre, które nie mogły
już nic zmienić.
 
W końcu zrozumiałem
- nikt już mnie tak nie wyśni.


number of comments: 7 | rating: 11 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 27 april 2012

Nieunikniona zmiana smaku


Świat mu już zbytnio chrzęści w stawach,
powtarza rdzewieję zawsze po schłodzonej
porcji wódki.
Ostatkiem sił przeklina oglądając wiadomości,
nadchodzi pokora za następnym zakrętem
urodzin.
 
Znowu zafałszują sto lat, nawet się wzruszy,
łzę obetrze schabowym. Mdlący zapach kwiatów
przypomni mu o czymś zupełnie innym,
wbrew intencjom gości.
 
Później wyśni młodość, rano otrząśnie zimną wodą
i pójdzie po bułki.
Zdziwiony że niedaleki koniec drogi nie boli
tak bardzo jak kiedyś się spodziewał.
 
Chociaż nadal nie ma ochoty na pakowanie
tych paru drobiazgów zbędnych do życia.


number of comments: 7 | rating: 9 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 8 september 2012

Wiersz półkrwisty


Światło w mroku było błędne.
 
Nie potrzebuję pasterza na asfodelowych łąkach,
mamy odtrutkę na czarne koty.
Czysta nikotyna lub splunięcie przez lewe ramię,
patrząc od strony zachodzącego świtu.
 
Ten ostatni był świadkiem pierwszego Łazarza,
wskrzeszony dnia ósmego po wypędzeniu
z raju, brał ślub z kobietą o obyczajach.
 
Zresztą faryzeusze zawsze widzą problem,
w stylu myśli głodnego o chlebie.
Niekoniecznie powszednim.
 
Zamiana wody w wino odbywa się po dzień
dzisiejszy. W woreczkach roznoszonych
zamiast posiłków, żyły napięte poza granice
odczuwania.
 
Na szczęście wszystko się kończy po pustej stronie
księżyca. Morze spokoju, błogosławieństwo
dozownika.
 
Odział chorych paliatywnie,
ósma rano albo dziesiąta wieczór.


number of comments: 5 | rating: 9 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 6 november 2013

Wigilia dla apostatów

Nie ma internetu.
Zapewne babcia na drutach plecie moherowe
cuda albo spadł śnieg. Pierwszy w tym roku
karp w galarecie wytrzeszcza oczy. A łuski
w portfelu już przynoszą szczęście.
 
Nawet przed pasterką
choinka się sypie. Chwiejny Mikołaj znika za kominem,
prezentów nie będzie. Przepite ze szczętem
głosy chórów wzywają na msze.
 
Na szczęście są szczere życzenia na facebooku,
od garstki przyjaciół widzianych przynajmniej
raz w życiu. Jeszcze opłatek za zdrowie
potrzebujących. Wszystko gotowe,
 
pierwsza gwiazdka zaprasza do stołu.
Zwiastowanie on - line.


number of comments: 9 | rating: 9 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 12 december 2011

Sen o mięsie


Tuż za szlabanem świeżo
przymkniętych powiek
psy się czają u progu miski.
Szczerzą kły na wyraźne
objawy braku altruizmu, cóż te
kilkanaście gram
szczęścia nie wystarczy nawet na
pełny talerz.
 
Warczą urażone, ale nad tym do
porządku dziennego
kiedy natrętne scenki nie
pozwalają wyśnić pięknych
kobiet w wyuzdanych pozach. Świat
jest mały, jeśli
przywiezie się go na cmentarz. I
przysypie świeżą ziemią.
 
Nie przychylę nikomu nieba,
drabina za krótka i święci
mogliby się nie posiadać z
oburzenia. Znacznie bardziej
przyziemny myślę o pełnym żołądku
i resztkach włażących
w zęby. Jeszcze bym może zaznał
ciut perwersji, kilka
 
rozpasań, smaczek gromkich na
zdrowie, cierpkość kaca.
Zapach zmiętej pościeli o
poranku, poetyckie upadki
z krzesła, od nadmiaru
natchnienia. W końcu na potępienie
też trzeba zasłużyć.
 
Na razie pobudka, krwista
wątróbka z cebulą
na bardzo późne śniadanie.


number of comments: 4 | rating: 9 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 9 september 2012

Wiersz wysmażony


Wręczam niewerbalnie
bukiet kwiatów z okazji dnia nienarodzonych
cudów. Ściskam sobie rękę w podzięce.
Pełen niewiary klękam przed plastikowym
obliczem świętej z Tijuany.
 
Zadośćuczyniłem rytuałom, mimo wszystko
marzy się pogrzeb wikinga, albo inna – bez 
sina dal. Tymczasem straszy perspektywa
nocnych milczeń do lustra, powolnego usychania
kalendarzy.
 
Uprościwszy język do granic percepcji wyciągam
za uszy poetę z kapelusza; wielka wyprzedaż
ze znacznym rabatem dla par z długim stażem
samotności.
 
Na koniec postawcie mnie na panteonie nieistniejących,
aczkolwiek wielkich.
I wybaczcie – nie zgrzeszyłem:
mową, uczynkiem, zaniedbaniem.


number of comments: 3 | rating: 9 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 9 april 2012

Mówią o nim pi... pi...pi

W przypływie desperacji został strażnikiem
miejskim. Sąsiedzi nie mówią mu dzień dobry,
żona zmieniła łóżko.
Syn przemyka osiedlem z mocno spuszczoną
głową.
 
W swoim mundurze wprost spod igły, myśli:
A na pi  mi to było.
Wystąpiło słowo nie do druku, oraz
nie licujące z municypalną godnością,
jaka by ona nie była.


number of comments: 32 | rating: 9 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 7 january 2018

Sklerotyki

 
Mam mole w przełyku,
nadaję im imiona z braku lepszych
perspektyw.
 
Na przykład wczoraj:
 
Świat się złożył
jak domek z kart, począwszy
od króla pik.
 
Ze zmierzwioną brodą,
w której rajskie ptaki uwiły gniazda.
Nieporadne.
 
Dama też upadła,
nie zaprosiłem jej na kawę.
Zabrakło.
 
Albo jutro:
 
Nie mogłem wyjść, schody
prowadziły tylko w dwie strony.
Obie poziome.
 
Wybrałem lewą, nie doszedłem.
Ręce opadły,
na dno.
 
Przeleżałem tam cały miesiąc,
licząc korzenie. Aż do dzisiaj.
 
Chociaż, prawdopodobnie, to była inna
historia. Nieważne, skoro mam motyle.
W szafie.


number of comments: 1 | rating: 9 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 5 january 2018

Podmiany

 
Kontury drżą – czytaj noc,
za mną, przede mną niepoliczalna
ilość słów. I przypisanych znaczeń,
na chybił - trafił.
 
Więc kroczcie bracia i siostry,
niekoniecznie po prostej, ale coraz dalej
w zawirowania kalendarzy.
 
Niezaprzeczalnie z urodzenia nietrwali
zgubimy się w schematach.
Czarno - białych.
 
I tylko ślady stóp utoną w szarzyznach,
najgłębszych z palety barw.


number of comments: 11 | rating: 8 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 18 december 2015

(Nie)spójności


Zapętlam się w przestrzeniach,
nienazwanych. Nawet twoim imieniem,
jakkolwiek pewnie uważasz ten brak
za zbyt daleko posuniętą ironię.
 
To na pewno nie jest mój dzień oraz tydzień,
miesiąc, rok. Być może także stulecie.
Wzruszasz ramionami na ten defetyzm,
pewnie nie wierzysz w gen nieszczęścia.
 
Rozchylasz usta, popadam ze skrajności
w skrajność myśląc tylko o jednym,
wbrew genetyce i innym wynalazkom.
 
Ostatecznie niewiele są warte
w porównaniu z wilgocią warg.
I wyszeptanym słowem: jeszcze.
 


number of comments: 3 | rating: 8 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 12 august 2013

Zupa z muchomorów


Poszukiwacze zaginionej arki snują się od śmietnika
do śmietnika. Osiedlowe pytie złorzeczą:
Kiedyś sobie biedy napytasz.
 
Kuszenie losu na tysiąc i jeden sposób,
wrzucanie pająka w mrowisko, wyrywanie
skrzydeł muchom.
 
Kto nie potrzebuje pieniędzy, ręce do góry.
Wysoko, z dłońmi na zewnątrz.
W geście przyjaźni ponad podziałami
bogaty – biedny.
 
A ty jedz, do upadłego, przecież
wiesz – diabeł tkwi
w pudełku.


number of comments: 3 | rating: 8 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 13 april 2012

Wstęp do wykańczania drewna

Kolejny, jakże niezbędny - brzozowy.
To nawet ładny materiał jednak cedry
mają o wiele piękniejszy rysunek,
szczególnie te ze wzgórz Libanu.

W błogosławionych czasach pax romana
robiono z nich okręty, do kaźni nie używano.
Szkoda by było rozrywać je wzdłużnie
nieumiejętnie wbitym gwoździem.

Zresztą w powszechnym użyciu były sznury,
słońce, deszcz, pragnienie.
Nikt się nie przejmował fakturą i połyskiem,
tylko liczbą.

Ponad sześć tysięcy na drodze do Rzymu
i trzy pod Jerozolimą.


number of comments: 44 | rating: 8 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 4 november 2011

W sekwojażach wielebnych

W zmurszałych dzielnicach dziwacy są
na porządku
dziennym. Ciemne typy mają swoje
parki, pobrzęk
butelek zwiastuje wieczór.
 
Po zachodzie słońca filantropii
zrzucają uniformy.
Żądni przeżyć natury metafizycznej
jeżdżą
autobusami komunikacji miejskiej,
skrycie
kasując bilety.
 
W drogich papierowych torbach chowają
napoje
wieloowocowe. Nocą udają chóralne
śpiewy.
Na widok radiowozów zawiązują
krawaty, zawzięcie
dyskutując o polityce, sztuce,
historii.
 
Rano podróż służbowa pierwszą
klasą, w skrzętnie
spakowanych walizkach. Pewnie pot
znaczyłby
obficie ich śnieżnobiałe,
wyprasowane koszule

gdyby nie zbawienny wpływ klimatyzacji.


number of comments: 1 | rating: 8 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 23 february 2011

Wiersz nie o miłości


La vive dell’arte – przez zaciśnięte pięści,
kartki szeroko rozwarte i pajęczynę dźwięków.
Dojrzali ludzie nie piszą wierszy. Dotknięci
chorobą dziecięcej wyobraźni układają życie
jak klocki. Nieporadnie.
 
Na przeciwległych brzegach jeszcze się uśmiechamy
do siebie. To minie, zdarzyło się nam zaprzepaszczenie.
Niewybaczalne. Tak ufnie to można głowę złożyć
tylko na pieńku. A nie w cudzych ramionach.
 
La vive dell’arte – powtarzane jak mantra. Miłość
strasznie deficytowa, poszukując trawimy życie
jak wczorajszy obiad. Nigdy i zawsze, dwa wyrazy
których nie chcemy zrozumieć, przychodzą do nas
w najmniej odpowiednich momentach.


number of comments: 4 | rating: 8 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 11 may 2013

Uniwersum. Argumenty za


Artysta musi czuć się niezrozumiany – powiedział Felek
opróżniając butelkę.
Łagodne bulgotanie oraz westchnięcie.
Codzienna celebra za załomem
poniedziałku.
 
I dalej, aż do wyschnięcia
kalendarzy.
 
Poznałem wszystkie tajemnice, pomijając takie banały
jak sens życia.
 
O którym zresztą natrętnie przypomniało
chlupotanie resztek
w kieszeni.
 
Szkoda – są też argumenty przeciw.
Niespijalne.


number of comments: 2 | rating: 8 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 11 june 2013

Stagnacja. Idzie wiosna


W zamrażalniku trzymam pikantne opowiadania,
bez morału. Smakują jak pasztet
z trocin.
 
Stać mnie tylko na wzruszenie ramionami,
bo dziura na przestrzał noworocznych
postanowień.
 
Tak, tak miało się zrobić, ale jeszcze czasu,
a czasu.
 
Tymczasem święci wszelkich imion zgodnie
pochyleni nad mapą sztabową.
Planują cuda, wniebowstąpienia i jałmużny.
 
I tak się nie załapię, nie mam szczęścia
w kolejkach.
 
Lepiej postoję na rogu, może trafi się łut;
spadnie śnieg zeszłoroczny, zegar się cofnie
w tył. Albo przód.
 
Niech szlag trafi wszystkie atrybuty dorosłości
oraz przedwiośnie.


number of comments: 4 | rating: 8 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 14 may 2012

Słowonaśladownictwo


Czy ta szklanka jest wolna?
zasieję w niej ziarno, zaowocuje
drzewem dobrego i złego.
Dylematy moralne oraz podbieranie
ciastek z kredensu.
Historyjki znane od zarania
kalendarzy.
 
Najsmutniejsze opowieści, jakie słyszałem
to te o późnej starości i dziecięcych marzeniach.
Chrześcijanie idą chociaż do piekła, lepsze
to niż sześć stóp nieistnienia.
 
Wszystko zrównane, siwa broda, niemowlęca
papka, sztuczne żebro Adama. Ewa uśmiechnięta
lubieżnie i wąż, któremu przypisujemy znaczenie.
Szkodliwość spożywania jabłek.
 
Żniwa nadchodzą niepostrzeżenie, podobnie jak
światło w tunelu. Teolodzy mają prywatny raj
odosobnienia, łakomczuchy nie mieszczą się
w ucho igielne. Wielorybie requiem.
 
A dalej
- podmiot liryczny przewidywalny do bólu,
ze wszystkimi znakami na niebie i ziemi.
 


number of comments: 3 | rating: 8 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 30 august 2013

Beztygodniówka wariatów


Cukier krzepi.
 
Poniedziałek  – dzień bez mięsa. Chociaż kartki
dawno  znieśli.
 
Wtorek – bez papierosa. Palenie szkodzi,
szczególnie ministrowi.
 
Środa – bez majtek, bieganina w mocno spłowiałych
pióropuszach. Z czasów zabawy w Indian.
 
Dobrze, że nie Klosa, ledwie dukam po niemiecku.
 
I to jest genialne, panie ministrze – wykrzyknął entuzjasta,
po raz dwudziesty trzeci.
Także gówno warte dodał malkontent spod stołu.
Skąd obszczekał towarzyszy.
Zabaw w czerwone i czarne.
 
W czwartek, przed południem, skończyły się leki.
Poszli do pracy.
 
 Czas przejść na dietę – bez węglowodanową.
 


number of comments: 3 | rating: 8 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 14 may 2013

Absolutorium. Bluźnierstwo na miarę


 

Teraz zapamiętaj – to nie jest wiersz, jedynie prowokacja.
W tłumaczeniu na nasze.
 
Są wiec:
gwoździe jaskrawo oświetlonych okien,
nawet korony cierniowe mokrych chodników.
Kuśtykanie starego diabła w stronę bramy,
najciemniejszej w tych okolicach.
 
Na domiar – królowie śmietników niosący dary,
mocno spóźnione. Jak zwykle w drodze ze sklepu.
Erudyci samotnych poranków i wciąż brakujących
kilku groszy.
 
Jakby pasja, tylko nieco mniejsza. Ewentualnie czysta
mistyka.
 


number of comments: 2 | rating: 7 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 17 june 2013

Futureska


Miraże ulicznych garkuchni, za garść bilonu
można postawić kropkę.
Nad dowolnie wybraną literą.
 
Niepożądany efekt astrologii – świat oszalał
na punkcie laleczek do samodzielnego
przebicia szpilką.
 
Ostatnia czarownica umarła na dyzenterię,
pasjansa stawiają w punktach medycznych.
Na stycznej szaleństwa oraz ran kłutych.
 
Pełna dezynfekcja, ponadto wybór trucizn.
Tymczasem literacko obciążeni nagminnie
kupują słodycze i gumowe róże dla kochanek.
 
Także kochanków, jako że równość, tolerancja
 i inne hasła z bilbordów.
Całkowity triumf demokracji.
 
Tylko wariaci opłakują słowa, które wyszły z użycia.
Jako zbędne obciążenie słowników.
W telefonach.


number of comments: 6 | rating: 7 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 20 february 2013

Eutanazja. Poza życiem


Idzie wiosna
– nie otwieram okien.
Niewiara czyni zaduch,
ale mimo wszystko na głowy maluczkich
błogosławieństwo.
 
Stare panny palcem wskazującym
na plecy
robotników.
 
Rozkwita
dzieworództwo w zaciszach
pracowniczych ogródków działkowych.
 
W czterech ścianach
wyginam słowa w podkówki.
 
Usta
– do pocałunku;
sny
 – do wymajaczenia.
 
Tęsknię,
lecz to nic nie znaczy.


number of comments: 4 | rating: 7 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 23 november 2013

Origami dla człekokształtnych

Biały pudel w walizce.
Obieżyświat schowany w przydrożnym
lasku.
 
Człowiek używa słów. Nagminnie
bezcześci ciszę.
Nawet groby nie są wolne
od egoizmu.
 
Papier zniesie
zginanie przez pół. I nie tylko.
Przysięgi oraz wyznania rzucane
mimochodem.
 
Na płask, zbitą mordę. O bruk.
Ten z ideałem.
 
Tymczasem w lasku Boski wiatr.
Szepcze opowieść o zbieraczu bambusów.
Po japońsku.
 
Człekokształtni ssą kciuki.


number of comments: 5 | rating: 7 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 4 march 2011

Komunikacja niewerbalna


W uliczce, numer sześć na dziewięć (łamane).
Dość wstydliwie, bo wzrok ciekawskich.
Lecz bez fałszywej skromności.
Cóż za spotkanie – wytrawny analfabeta
i bardzo tanie obyczaje.
 
Po wszystkim zrzucimy się na jakąś przekąskę.
(Bardzo lubię hot-dogi). Dla ukoronowania
i z głodu.
Później będzie noc nad klawiaturą.
Zanosi się na rozgwieżdżenie totalne.
 
Dla picu mogę zapisać twój numer,
chociaż wiesz - jest niewybieralny.
Doskonale dasz sobie radę.
Może nawet w tym samym zaułku.


number of comments: 8 | rating: 7 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 18 october 2010

Sabat czyli niespełnienie

Mam punkt widzenia. Oraz zeza, lecz to podobno
nie przeszkadza w celowaniu. Urzekająca prostota drogi
do piekła. Które jest wybrukowane.
 
Trochę się zagalopowałem, w stronę światła.
Upadnę – nie powstanę. Pijany albo wariat.
Codziennie mijam progi za wysokie. Schody
po których mi się nie chce. Mrugam okiem
 
przekornie. Z tęsknoty rzeczy wzniosłych na pysk lecę.
Ewentualnie w czujnie rozłożone ramiona stróża.
Ten się dzieli wylewnie łzami po spożyciu kielicha,
czary czy pucharu.
 
Pomiędzy rozchylonym brzegiem ust zaczajony
odległy horyzont samotnego łóżka. Na śniadanie
tupot białych mew. Wszystko na nic, z pustego
w próżne i tak dalej.
 
 I to jest dobry
moment na wzruszenie ramionami.
Komu w drogę, ten być może zasłużył na do widzenia.
Tylko to piekielne lato wypala oczy.
Będę walił laską na oślep. Każdego kogo spotkam.
 
Za wyjątkiem psów na zbyt krótkich łańcuchach.
Nie wiedzieć czemu się utożsamiam.


number of comments: 3 | rating: 7 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 13 september 2012

Midrasz. Pierwsze potępienie

Bądź dla mnie Lilith albo jakimkolwiek innym
przekleństwem. Oddal ten kielich pomiędzy
ustami a napiętą skórą.
 
Mężu z Kariotu, odważnie wkrocz w szarość,
już czekają spragnieni pocałunków.
Ciężar właściwy srebra usprawiedliwia
nierówność stąpnięć.
 
Spójrz:
strażnik twoich myśli w pełni, jedną miarą
przeliczona droga do ogrodu i w symbolikę.
Później będziesz lżejszy na wietrze, obojętny
na bycie dobrym człowiekiem.
 
Mógłbyś spisać testament od słów:
Bądź przeklęte Jeruzalem, ułudne miasto
albo:
Nie ma zbawienia ponad piekło we mnie.
 
Tymczasem
cień położy się krzyżem na wzgórzach,
zaśniesz ukołysany w ramionach bogów,
martwych jak świątynie Babilonu.
 
Jest dobrze, mogę ofiarować jedynie
sumę oddechów pozostałych do milczenia
i lubieżną reprodukcję Colliera.


number of comments: 8 | rating: 7 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 8 october 2011

Kynologia

Psy moknąc wydzielają intensywny zapach.
Aż łza się kręci pod rzęsą.
Do tego irytująca pewność: żadna już tobą nie będzie.

Dzień przed ostatnią pełnią w tym roku
wreszcie pojąłem – już mnie nie kochasz,
obojętnie przyjmiesz co los przywlecze
w dziurawym worku po zeszłorocznych ziemniakach.

Taki obskurny Mikołaj z pełnym asortymentem
rózg i kar za grzechy. Dla świętego spokoju wierzę
w predestynację, co komu pisane i tak dalej.

Lekką ręką wrzucam w błoto rzeczy niegdyś ważne.
Świata i tak nie zmienię, pomknie naprzód.
A swoje szczęśliwego nowego roku wsadź sobie
w buty.

Chociaż i tak nie będziesz wyższa.


number of comments: 6 | rating: 7 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 21 november 2013

Proces destylacji


Pustynia. Zatrzymany u jej progu czeszę piasek.
Układam figury geometryczne.
Takie jak: kwadrat, koło, trójkąt.
 
Niewdzięczny za pragnienie, głód – szukam perspektywy.
Umierającej w bezkresach.
Słowa pierzchną.
Czterdzieści pięć stopni Celsjusza.
 
Kąt prosty pomiędzy snem a jawą,
trzeba iść. Pod skórą narasta
wiatr. Bezwolny.
 
Gdyby chociaż bukiet kwiatów,
powiedzmy pierwiosnków.
Albo inne załamanie światła.
 
Tymczasem noc za plecami,
we mnie mgła.
I jeszcze gorsze rzeczy.
 
Czekają na szept: wody,
spluwam: oto pozbyłem się nadmiaru wilgoci.


number of comments: 3 | rating: 7 | detail


10 - 30 - 100  



Other poems: Ołowiane żołnierzyki, Sumowania, Perpetuum mobile, Zabawy w gruzowisku, Horoskop na rok przeszły, Bez pokrycia, Początek, Ulęgałka, Mrzonki, Kolaps, Dobry dzień na nie pisanie wierszy, Rozmowy sepulkarne, Delete, Raj przeklęty, Raj nieobliczalny, Raj wyzwolony, Raj niewydarzony, Kulinarna śmierć wszechświat, Kury na krużganku. Uwaga płytki wiersz, W czasie deszczu, Inhibitory, Gawry, Gawry, O czym szumią wierzby, Duperelki, Gatunek wymarły, Cydr z cynaderek, Monter koszmarów, Nad głęboką wodą, Kosmos w rondlu, Kwaśne deszcze, Pokój bez widoku, Czarno na czarnym, Fenologia, Kodycyle, Świat uzależniony, Rozbrygi, Martwe ptaki, Fazowanie, Komentarze apolityczne, Życie w przeciągu, Mroczne bajania, Znaki nieszczególne, Dzień bezgwiezdny, Słońce świeci zbyt głośno, Fantomy, Pierwsza wieczerza, Sklep z pustymi butelkami, Raj monotonny, Człowiek z szafy, Znajda, Cholerny surrealizm, Poronione bajki, Krótki wiersz o śmierci, Wiersz o dziurawych skarpetach, Czterdzieści i cztery godziny apokalipsy, Żywe trupy, Sen o kawie, Sen o kawie, Wyższa szkoła olewactwa (4), Wyższa szkoła olewactwa (3), Wyższa szkoła olewactwa (2), Wyższa szkoła olewactwa (1), Mamrotanie, Z menelskiej ławeczki, Parytety, Milczenie na niedzielę, Post mortem, Nie opowiadaj mi bzdur o miłości, Ogród na dzień dobry, Popiół na kolację, Arka Mojżesza, Sen o winie, Sen o tobie, Ostatnia pieśń, I sprawiedliwość dla wszystkich, Sen o jawie, Sen o chlebie, Wiersz z wkładką, Wypociny, Carpe diem, Bez związków, Niedokładna kopia, Ogryzki, Wprawki, Eliksiry, Mitologiczne zwierzątka, Zdziwienia, Punkty odniesienia, Qasi wiersz, Klub niedoszłych filozofów (5), Klub niedoszłych filozofów (4), Klub niedoszłych filozofów (3), Klub niedoszłych filozofów (2), Klub niedoszłych filozofów (1), Zupa noworoczna, Kolacja na jedną osobę plus kot, Zic - zac, Piknik w grudniowym deszczu, Najdłuższa wigilia w życiu, Marnota, Wiersz chtoniczny, Metropatia, Nadprodukcja przecinków, Ogry w sklepie z fajerwerkami, Ostatnia gwiazdka, Prosta historia z minus sześć w tle, Szczekanina, Nie czyń drugiemu, Pustki, Epikryza, Król znowu jest nagi, Tłuszcz bezmlekowy, Katedra w ogniu, Uwaga wulgaryzmy, Ofensywa mięsożerców, Dekapitacja, Aleksyka, Upał w pudełku, Poskramianie mamutów, Ogórki w kosmosie, Wniebowzięcie pana D., Dystopia, Egzegeza alegorycznego wielbłąda, Statyczne powietrze, Ćwierćmroki, Teoria białej dziury, Kontrapunkcik, Asymetrie, Kogutek czy kurka, Sok ze smoka, Kurara na śniadanie, Wiersz mdły, W pustej lodówce, Taki sobie wierszyk, Kebabożercy, Punkt szczepień odwykowych, Przejesiennienie, Flaki, Nastroje. Psychodela, Post scriptum, Telefony z zaświatów, Eucharystie, Błahy temat, Teoria snów, Marginalia, Postprawdy, Cieki, Bezprawdy, Sufler w operze,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1