9 september 2012
Wiersz wysmażony
Wręczam niewerbalnie
bukiet kwiatów z okazji dnia nienarodzonych
cudów. Ściskam sobie rękę w podzięce.
Pełen niewiary klękam przed plastikowym
obliczem świętej z Tijuany.
Zadośćuczyniłem rytuałom, mimo wszystko
marzy się pogrzeb wikinga, albo inna – bez
sina dal. Tymczasem straszy perspektywa
nocnych milczeń do lustra, powolnego usychania
kalendarzy.
Uprościwszy język do granic percepcji wyciągam
za uszy poetę z kapelusza; wielka wyprzedaż
ze znacznym rabatem dla par z długim stażem
samotności.
Na koniec postawcie mnie na panteonie nieistniejących,
aczkolwiek wielkich.
I wybaczcie – nie zgrzeszyłem:
mową, uczynkiem, zaniedbaniem.
25 april 2025
wiesiek
24 april 2025
wiesiek
23 april 2025
wiesiek
22 april 2025
wiesiek
21 april 2025
wiesiek
19 april 2025
wiesiek
19 april 2025
Eva T.
18 april 2025
jeśli tylko
17 april 2025
Eva T.
15 april 2025
ajw