9 september 2012
Wiersz wysmażony
Wręczam niewerbalnie
bukiet kwiatów z okazji dnia nienarodzonych
cudów. Ściskam sobie rękę w podzięce.
Pełen niewiary klękam przed plastikowym
obliczem świętej z Tijuany.
Zadośćuczyniłem rytuałom, mimo wszystko
marzy się pogrzeb wikinga, albo inna – bez
sina dal. Tymczasem straszy perspektywa
nocnych milczeń do lustra, powolnego usychania
kalendarzy.
Uprościwszy język do granic percepcji wyciągam
za uszy poetę z kapelusza; wielka wyprzedaż
ze znacznym rabatem dla par z długim stażem
samotności.
Na koniec postawcie mnie na panteonie nieistniejących,
aczkolwiek wielkich.
I wybaczcie – nie zgrzeszyłem:
mową, uczynkiem, zaniedbaniem.
11 january 2025
ciepło-zimnojeśli tylko
10 january 2025
1001wiesiek
9 january 2025
stalker gwiazdkowyAS
9 january 2025
09.01wiesiek
6 january 2025
0601wiesiek
3 january 2025
Każde wspomnienie jest jakEva T.
2 january 2025
Każda rzecz nocą nabieraEva T.
1 january 2025
Happy New Year!Eva T.
1 january 2025
010125wiesiek
30 december 2024
(...) jeżeli będziemy sięEva T.