22 stycznia 2013
Karma dla psa, czyli straszna historia z morałem
(stary, poprawiony tylko)
Nie ma psa - powiedziała mama, kiedy zadzwoniła późnym
popołudniem. Mama spędziła kilka dobrych dni u mnie.
Nazywała mnie swoją córeczką, a ja ją moją mamusią.
Jadzia od Koclęgów zajmowała się psem,
a ja zajmowałam się mamą.
Ale Jadzia nie lubiła lizania, odpychała psa,
a on i tak wskakiwał na jej kolana. Uciekał i wracał.
Obwąchiwał ludzi na przystankach, wył nocami,
bo w nikim nie wywąchał mamy.
Mama musiała wracać.
Nie ma psa – powiedziała mama, kiedy zadzwoniła późnym
wieczorem, gdy już rozpakowała walizkę z psiej kiełbasy
i kaszy jaglanej, którą dostała w kościele dla najbiedniejszych
w Unii Europejskiej i wyciągnęła z torebki szczotkę
z prawdziwego włosia do czesania sierści.
Szukała, szukała. Wołała, wołała: Misiek, Misiek.
Pies wabił się Misiek jak przystało na porządnego
psa ze wsi, choć nie był swój. Przyplątał się
niczym moja mama. Obcy był. Stary był.
I nie lubił dzieci.
Nie ma psa – powiedziała mama,
kiedy podniosła już słuchawkę. Czekała.
Czekała. Czekała.
Następnego roku zmarła Jadzia.
21 grudnia 2024
2112wiesiek
21 grudnia 2024
Wesołych ŚwiątJaga
21 grudnia 2024
Rośliny z nasieniem i bezdobrosław77
21 grudnia 2024
NEOMisiek
21 grudnia 2024
Mgła pojmowaniaBelamonte/Senograsta
20 grudnia 2024
Na świętavioletta
20 grudnia 2024
Zamiast ibupromudoremi
20 grudnia 2024
jeszcze jeszczesam53
20 grudnia 2024
2012wiesiek
20 grudnia 2024
Pastorałka trochę kulawajeśli tylko