18 października 2011
a numer mój sześćdziesiąt osiem
Urodziłam się wbrew naturze. Mama schudła
do porodu, chociaż babcia dbała o nią jak o swoją
matkę, po powrocie z Ravensbrück. Wyglądały
podobnie; z wydętymi brzuchami, z twarzami,
obrzuconymi krostami. Potem znowu Bóg chciał,
bym umarła, lecz lekarka włożyła mnie do balii
z zimną wodą i gorączka skończyła się tylko
zapaleniem ucha. Siedziałam zmęczona bólem
na kolanach taty, ale to ja ściągnęłam na siebie
wrzątek. Na pamiątkę zrobiono fotografię buźki
z ustami w podkówkę i obłożonych opatrunkami
kończyn. Jestem na niej. Jestem jeszcze
na kilkunastu smutnych, innych, schowanych
w czerwonym pudełku za książkami. Odkąd
sama robię zdjęcia, uśmiecham się. Nie ma
nic bardziej zwodniczego od uśmiechu. Myślę
sobie, że jeśli was oszukam to i siebie
uratuję.
9 sierpnia 2025
Jaga
9 sierpnia 2025
dobrosław77
9 sierpnia 2025
ais
8 sierpnia 2025
violetta
8 sierpnia 2025
absynt
8 sierpnia 2025
absynt
8 sierpnia 2025
wiesiek
8 sierpnia 2025
Bezka
8 sierpnia 2025
ais
7 sierpnia 2025
sam53