2 lutego 2011
Krajobraz nadreński
Ren wylał w styczniu tego roku
zapachem smutku popielatym,
drżą drzewa pomazane szronem
sennie i smętnie, uwięzione
w kałużach rzeki.
Na niebie chmury wprost z fabryki
ciężkie od pracy robotników,
pozasłaniały nowe słońce,
to obiecane na dwa tysiące
jedenaście.
Cicha, jak dziecko, nos do szyby,
by mgły nie spłoszyć, kropel deszczu,
chodź ze mną, słyszę, załóż czapkę,
a dłonie takie masz gorące -
zresztą jak zawsze.
I nic nie musisz więcej mówić,
wystarczy, że otulasz płaszczem,
oddechem włosy moje głaszczesz,
topię się w myśli twej spokojnej,
w myśli dobrej.
Mijamy twarze mokre z deszczu,
szepczesz, że to ich dusze płaczą,
spływają ciepłem po policzkach,
bo takie wszystkie są różowe
jak płatki bratków.
Nie wiem jak mogłam przetrwać zimy,
żyć pośród ludzi i przestrzeni,
której nie można wzruszyć gestem,
chyba tam wcale mnie nie było,
a teraz jestem.
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga
21 listopada 2024
4. KONTAKT Z RZECZYWISTOŚCIĄBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
FIANÇAILLES D'AUTOMNEsam53
20 listopada 2024
2011wiesiek
20 listopada 2024
3. Uogólniłbym pojęcieBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
Mówią o nich - anachronizmMarek Gajowniczek
19 listopada 2024
Bielszy odcień bieliMarek Gajowniczek
19 listopada 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.