Sztelak Marcin, 30 stycznia 2014
Pada – to moja wina – umyłem okna.
Zachciało się jaśniejszej perspektywy,
głębi horyzontu.
Na myśl przychodzi soczystość
słowa dupa.
Będzie dobrze – umarłem przedwczoraj,
a może dziś wieczorem – nie sięgam pamięcią
poza zasłonę. Świata nie widać.
Ale nadal się kręci – także mea culpa.
I trzy razy w piersi.
Pięścią.
Sztelak Marcin, 28 stycznia 2014
Hau, hau, hauuuuu.
Tak koncepcja – totalna, przynajmniej na czas
prowadzenia. Oraz nieporozumień w kwestii
rozkładu akcentów.
Chaos.
Procesy gnilne i rozwiązania ostateczne,
vice versa.
Pomyłki od zarania.
Tymczasem tradycyjny
księżyc w pełni.
Auuuuu.
Sztelak Marcin, 27 stycznia 2014
Więc zapisuję zdanie, do kropki.
Z największą możliwą prędkością domorosłego
mistrza klawiatury.
Na przykład:
Jeże popierdalają na swych krótkich nóżkach,
ile natura dała pary.
Albo:
Życie się toczy i flaczeje niczym balon.
I tak dalej.
W stu procentach wystarczy, reszta jest
nieporozumieniem.
Sztelak Marcin, 23 stycznia 2014
I ćwierć obrotu w lewo.
Planeta ciągle drży na zakrętach, pewnie stąd niepokój.
Oto całkiem nowy człowiek – myślący, klękajcie narody.
Wróć, ich jeszcze nie ma, dopiero się narodzą.
W pocie i żądzy.
Jednak już pachnie obietnicą ameryki, snem o El Dorado.
Przyszłe poczęcie w kraju największego;
głupcy mówią – zbrodniarza;
zobowiązuje.
Do kajania się na każdym kroku, zawsze z wyciągniętym
kciukiem. Tym od odróżnienia.
Plus postawa wyprostowana.
I ćwierć obrotu w prawo.
Z krwi i kości – Człowiek Myślący.
Sztelak Marcin, 22 stycznia 2014
Szykujemy się na długą zimę,
połączoną z żałobą.
Orszaki i kondukty drepczą niecierpliwie
w przedpokoju, wyglądając celebry.
Nieswojo, aż ciarki wzdłuż kręgosłupa.
Biegną. Jeszcze nas straszą minionymi
grzeszkami i brudem pod paznokciem.
Dzień zaduszny.
Zbieramy chrust i szmaty do zatykania
szpar i nieszczelności świtów
oraz zbyt długich nocy.
Środek lata.
Sztelak Marcin, 21 stycznia 2014
Hannibal już przegrał. Święty spokój w okolicach Rzymu.
Do końca roku napiszę jakieś tysiąc wierszy,
w przybliżeniu dwa megabajty pamięci.
Właściwie na tym można zakończyć, reszta jest
słowotokiem. Zwykłym wodolejstwem.
U bram nikt nie stoi.
Sztelak Marcin, 20 stycznia 2014
Poeci sikają w krzakach, to niesprawiedliwe z punktu widzenia
feminizmu, ale jest jak jest – nie ma wśród nich poetek.
Później rozmawiają, pierwszy: w tym roku napisałem tylko trzy
wiersze, żaden mi się nie spodobał.
Drugi: ja napisałem dwieście, wszystkie genialne.
I oczywiście niedocenione.
Trzeci: kiedy w końcu pójdziemy na piwo. Cholera.
Prawdziwy artysta.
Czwarty myśli: za dużo na raz do rzucania, palenie zabija,
niepalenie także. Najskuteczniej jednak zabija życie.
Na śmierć.
Pocieszające – w szerokim kontekście historycznym wszystko
to nie ma żadnego znaczenia.
W postscriptum dodam,
jako usprawiedliwienie, kiedy miałem piętnaście lat nie było internetu,
ba, nie było jeszcze poezji.
Ale zważywszy na upływ czasu może w końcu
napiszę wiersz i zamknę
usta.
Sztelak Marcin, 17 stycznia 2014
Przeciwko wszystkim
znakom na ziemi, bo niebo poza skutecznym zasięgiem
modlitwy.
Jak zawsze szampański nastrój i kolorowe zdjęcie truskawek,
własnego chowu.
Na naturalnym nawozie od żywcem do raju wziętych
kur. I potępionych kogutów.
Trzy dni i noce robienia na drutach.
Sweter dla wnuka,
może nie zasłużył, ale taki ładny. Ponadto
krew z krwi.
Kość przodków, zgodnie z kultem
relikwii. Oraz odpustem
na sprzedaż. Środek lipca, a w kominku
ogień.
Wesoło trzaska. Pani Zofia myśli o kiełbasie,
ślinka cieknie na dywan.
Sztelak Marcin, 16 stycznia 2014
Królik z kapelusza ma przycięte uszy.
Te ostatnie bolą od dzwonów katedry,
spóźnione larum – trzydzieści dni
po zagładzie ludzkości wciąż biją
po mordach. Pot i łzy ciekną ciurkiem,
potop bez arki. Na słupach ogłoszenia
drobne, między innymi: wynajmę króliczą norkę,
niewygodną jak diabli. Tanio, za bezcen.
Tymczasem na horyzoncie bardzo ładne grzyby,
szkoda – nie ma komu zrobić zdjęcia.
Ale to normalne w czasie apokalipsy.
Zresztą zegarki już niepotrzebne, wszyscy jesteśmy
bezrobotni. Ewentualnie martwi.
Zresztą na jedno wychodzi. Szczególnie w karcianych
sztukach, takich jak pasjans,
po przecinku brakuje już tylko
kropki.
Sztelak Marcin, 9 stycznia 2014
Płytki oddech nie wróży
nic dobrego, czasami szybki
ożenek, który można zaliczyć do nieszczęść
dorastania.
Jak trądzik, albo nieoczekiwane zmiany
głosu. W najmniej odpowiednich momentach.
Tymczasem cyganki bawią się w chiromancję,
wygrzebują życia z plątaniny linii. Na otwartych dłoniach.
Wolni od uprzedzeń mocniej zaciskamy
portfele. Z przyzwyczajenia, zresztą nie wiadomo
kiedy parę groszy wpadnie.
Na przykład do studzienki kanalizacyjnej.
Tak sobie wędrujemy od przystanku do przystanku,
w poszukiwaniu nowych odmian
wyrazów. Jeszcze nieznanych nauce.
Mamy spodnie i buty, a w zanadrzu kilka pomysłów.
W ostateczności wyświechtane będzie dobrze.
Oraz pełną symbiozę z podłożem,
na którym poleżeć wypadnie.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
18 listopada 2024
ze wspomnień: co by byłosam53
18 listopada 2024
Tak łatwo ganićdoremi
18 listopada 2024
1811wiesiek
18 listopada 2024
jednak trzeba od czegośjeśli tylko
18 listopada 2024
0007.
18 listopada 2024
0006.
18 listopada 2024
noc bez zgody na senTeresa Tomys
18 listopada 2024
obcaTeresa Tomys
18 listopada 2024
ból którego nie widaćTeresa Tomys
18 listopada 2024
Ułudadoremi