Sztelak Marcin, 29 maja 2013
Rzućmy palenie – powiedział przyjaciel – będzie więcej
na wódkę.
Jemu się udało. Już nie żyje, na skutek
wrodzonej wady serca.
Z cyklu: Makabreski
Sztelak Marcin, 27 maja 2013
A żaba – pierwsza tajemnica wieczoru.
Lektura w wannie, płynne czytanie wznosi
ponad poziomy.
Później wtórna dysleksja ze współudziałem
mopa.
Winny. Jak najbardziej – prawie że sąd
ostateczny, chciałoby się powiedzieć.
Mimowolnie zahaczając o bluźnierstwo,
szczególnie jeśli za oknem upływ godzin
wyznaczają panie dość lekkich obyczajów.
Do tego bez wiary w klienta, szlifują bruki
rutynowym kołysaniem bioder.
Gdzieś tam samobójcy spijają łzy nad pierwszą
męską decyzją. Nieskutecznie.
Zresztą przeczytałem już siebie do ostatniej linijki,
teraz wezmę w cudzysłów.
Kropka albo gwóźdź programu.
Jeszcze tylko znaki niedrukowalne;
jakieś osiemdziesiąt procent. Ale nad tym kurtyna
milczenia.
Ene, due, rabe, połknął bocian – w ostatnim słowie.
Sztelak Marcin, 23 maja 2013
Bezpańscy święci tańczą menueta
na zakrystii. Szulerzy piją kwaśne wino z czereśni,
szklane kule pokazują przyszłość – najbliższą.
Martwi mężczyźni spożywają zatrute jabłka
licząc na zmartwychwstanie w ramionach
księżniczki. Ta ostatnia na ziarnku
pszenicy wzbudza nieuzasadnioną litość.
Myszy zjadły domek z piernika, na deser
po Popielu. Głupi Jasiu zrobił graal
ze starej miski, smok popełnia samobójstwo,
kieliszek po kieliszku.
Na łebku od szpilki siedzą urodzeni w złym
humorze, zapisują bajki bez morału.
Papier cały w plamach wątrobowych
– zniesie wszystko.
Można by oddać
królestwo za buty i sny o pięknych kobietach,
cóż kiedy to tylko ostatni etap
opętania.
Albo pierwszy konwersji. Na całkiem inną stronę tego,
co zwykliśmy nazywać życiem.
Sztelak Marcin, 21 maja 2013
O dawco orgazmów – modlą się samotne kobiety
unikając wzroku mężczyzn,
którzy może by i mogli, jednak bezpretensjonalnie,
z butami w pościel, nie mieści się w ramach
samopomocy sąsiedzkiej.
Więc pozostają ćwiczenia na dwie ręce
z poezji, jak najbardziej miłosnej.
Bez cienia erotyzmu, aby nikt nie posądził
o wyuzdanie. Albo gorszą stronę marzeń.
Czas złych przypadków, nawet jeśli to całe życie,
zawsze ma swoje zakończenie.
Szczególnie w czterech ścianach. Pomiędzy łóżkiem,
butelką wina i wyszywaną serwetką.
To takie wulgarne, ale przynajmniej raz w miesiącu,
nie musi być dobrze – modlą się samotni
mężczyźni, paląc na klatce ostatniego papierosa
na dzisiaj.
Niedziela, godzina dwudziesta czwarta.
Koniec,
załóżmy tygodnia.
Sztelak Marcin, 17 maja 2013
Nie ma już poezji,
tylko dłubanina. Warta słów
uproszczonego języka.
Za deprawacje nieletnich skazany
na poszukiwanie puenty.
Półgeniusz, półanalfabeta.
Prawdziwi poeci nie zwykli
zakąszać zdania.
Z niecyklu: Nic o rowerach
Sztelak Marcin, 16 maja 2013
Zdetronizowani królowie współczesnej
wytaczają ciężkie
słowa.
Na odlew,
przez empiki i galerie handlowe
do bibliotek uzbrojonych w bramki
oraz drzwi antywłamaniowe.
W odwodzie internet gdzie zawsze
można zmienić listę znajomych.
Albo zabłysnąć genialnym zdaniem:
a w mordę chcesz, chamie?
Z niecyklu: Nic o rowerach
Sztelak Marcin, 15 maja 2013
I. Stratygrafie ludów pierwotnych:
Po pierwsze kaligrafia naskalna,
niedokończony zbiór znaczków alfabetu.
Rozrzucony w drodze.
Po drugie ostraki zgarnięte na kupkę,
zaschłe liście nienazwanych kalendarzy.
Nigdy nieprzeliczone imiona.
Leksyki tkwiące w przekrojach warstwowych.
II. Elizjum:
Idealna broń masowego rażenia w cenie
kilku pustych żołądków. Czy kilkunastu
milionów. Nie czas sprzeczać się o liczby.
Oszczędni w słowa żyją dłużej,
na najszczęśliwszym ze światów.
Albo łez padole.
Semantyka tkwiąca w szczegółach.
Sztelak Marcin, 14 maja 2013
Teraz zapamiętaj – to nie jest wiersz, jedynie prowokacja.
W tłumaczeniu na nasze.
Są wiec:
gwoździe jaskrawo oświetlonych okien,
nawet korony cierniowe mokrych chodników.
Kuśtykanie starego diabła w stronę bramy,
najciemniejszej w tych okolicach.
Na domiar – królowie śmietników niosący dary,
mocno spóźnione. Jak zwykle w drodze ze sklepu.
Erudyci samotnych poranków i wciąż brakujących
kilku groszy.
Jakby pasja, tylko nieco mniejsza. Ewentualnie czysta
mistyka.
Sztelak Marcin, 13 maja 2013
Hau, hau, hau – nauczyłem żółwia szczekać.
Pluszaka, taki miękki jak owieczka,
a gryzie piętę. Która go wyrzuca na spacer.
Zwykły dziwkarz, a nie poeta – napisano w wyroku,
czarno na białym. Komisja był wolna od uprzedzeń
rasowych.
W końcu będzie dobrze – wykrzyczał umierając,
pod płotem. Później nawet bezpańskie psy
omijały to miejsce.
Resztka myśli przytrzaśnięta wiekiem zębów. Ostatnie
słowa ucięte językiem zaczynały się od liter: kur.
Wprawną ręką dokuto patetyczne epitafium.
Miau, miau, miau – nauczyłem rybkę latać.
Sztelak Marcin, 11 maja 2013
Artysta musi czuć się niezrozumiany – powiedział Felek
opróżniając butelkę.
Łagodne bulgotanie oraz westchnięcie.
Codzienna celebra za załomem
poniedziałku.
I dalej, aż do wyschnięcia
kalendarzy.
Poznałem wszystkie tajemnice, pomijając takie banały
jak sens życia.
O którym zresztą natrętnie przypomniało
chlupotanie resztek
w kieszeni.
Szkoda – są też argumenty przeciw.
Niespijalne.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
19 listopada 2024
Bielszy odcień bieliMarek Gajowniczek
19 listopada 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.
19 listopada 2024
RozbitekYaro
19 listopada 2024
1911wiesiek
19 listopada 2024
Jeden mostJaga
19 listopada 2024
Świat za oknemMarek Gajowniczek
19 listopada 2024
0011.
19 listopada 2024
SzybciejYaro
19 listopada 2024
0010.
19 listopada 2024
0009.