1 listopada 2012
Wiecznogłód dotyku
wyciągnięta cisza z rękami do nieba,
opadła nieproszonym słowem.
wiążę litery jak supły pozawczorajszego dnia,
szukam uzasadnień dla podmiotu lirycznego.
myśli przytulone do szyb dźwięczą półsennie,
w kroplach deszczu tkają witraże.
rozwarstwione cumulusy goni jesień do jesieni.
w podmuchach wiatru gną się cienie za cieniem,
tańczą zaokiennie bezlistne Panny Madonny.
pochylony potykam o kąty, ściany drapią pustką,
sny otwierają drogę na niepokój. alfabet buduje historię,
życie.
a życie, ma takie małe dłonie, ledwie okruchy zmieści.
14 grudnia 2025
sam53
14 grudnia 2025
wiesiek
14 grudnia 2025
violetta
14 grudnia 2025
jeśli tylko
13 grudnia 2025
sam53
13 grudnia 2025
Yaro
13 grudnia 2025
wiesiek
13 grudnia 2025
Yaro
13 grudnia 2025
Yaro
13 grudnia 2025
tetu