1 november 2012
Wiecznogłód dotyku
wyciągnięta cisza z rękami do nieba,
opadła nieproszonym słowem.
wiążę litery jak supły pozawczorajszego dnia,
szukam uzasadnień dla podmiotu lirycznego.
myśli przytulone do szyb dźwięczą półsennie,
w kroplach deszczu tkają witraże.
rozwarstwione cumulusy goni jesień do jesieni.
w podmuchach wiatru gną się cienie za cieniem,
tańczą zaokiennie bezlistne Panny Madonny.
pochylony potykam o kąty, ściany drapią pustką,
sny otwierają drogę na niepokój. alfabet buduje historię,
życie.
a życie, ma takie małe dłonie, ledwie okruchy zmieści.
8 may 2025
wiesiek
7 may 2025
wiesiek
6 may 2025
Eva T.
5 may 2025
wiesiek
4 may 2025
wiesiek
3 may 2025
marka
3 may 2025
marka
3 may 2025
marka
3 may 2025
marka
3 may 2025
marka