Florian Konrad | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (1) Książki (14) Poezja (511) Proza (226) Fotografia (279) Grafika (73) Wideo wiersz (5) Dziennik (9) |
Florian Konrad, 12 lutego 2016
dedykuję Ipek Warnock. albo nie
wytaczają się. najpierw tankietki zbudowane
przez prepersów w przydomowych garażach
wyrzutnie kul plazmy. następnie- szaro-bury tabor
łopot skrzydeł. iskry sypiące się z cynowych futer
i jeszcze albinos, najmilszy z całej hałastry
gdy się zdenerwuje pysk zaczyna puchnąć
różowe oczy mętnieją
urwis niechętnie poddawał się tresurze
mruczy pod nosem. że równość i takie tam
niechcący dorośleję
ze złości zrzucam wszystkich z półek
odłamują się przyprószone siwizną łepetyny
co za tragedia! trzeba sprawić godny pogrzeb
rozpalić fajerki. i won. resoraki też
nie, to się może przydać
szmacianka nasiąknięta wodą. coraz cięższa
igła wchodzi jak w masło
na jednej z nieodkrytych planet. za meblościanką
kamień zmienia się w gąbkę
nasz wspólny sobowtór bawi się kłębkiem włóczki
to jest właściwy świat
kulka ziemska w pazurach sfinksa
Florian Konrad, 11 lutego 2016
,,You'll never get his road alive"
Radio Werewolf ,,1960 cadillack hearse"
co to znaczy ,,my"? dzieciaki z ciemnych zaułków
największego miasta w powiecie
przymusowo wysiedleni z rodzinnych wiosek
łachmaniarze z zapisaną w pamięci historią ognia
piachem z brzegów sadzawki
a może dzika zwierzyna, humanoidalne psy
biegle władające łaciną, podwórkowym sanskrytem?
spróbuj też określić położenie. z dokładnością do sześciu
miejsc po przecinku. płynne krainy tworzą się pod każdą
szerokością geograficzną. niekiedy naciekają do wewnątrz
skorupka błota pęka i widać gorący miąższ, nasz
pierwszy kontynent. pełno tam srebra i symboli
kamieniczki upstrzone piórami rajskich wron
tik-tak! wisielcy z uśmiechem na ustach
jak metronomy
możemy kłamać że nie ma powrotu
szukać najprostszych definicji. znajdziesz kulkę
zmiętych wyrazów. wyzwiska albo błogosławieństwo
ja- podarty zeszyt do religii
zadręczaj się, rozplątuj nitki
drzewo rośnie jedynie w nocy. korzenie wbijają się
w zamknięte oko, pieprzyk na czole bóstwa
najlepiej pamięta się to co zmyślone
żartowałem
Florian Konrad, 7 lutego 2016
z zachwytem oklaskujemy podwórkową commedię dell'arte
nurt Czarnej Armalii unosi bezwładne palta
miski i dzbanki wypełnione resztkami
bajdurzysta wylazł na środek klepiska
monolog pozbawiony logiki. coś o trutce
na prusaki i poborców podatkowych
gwizd. ,,błazny do gazu!"- z publiki
uważaj by nie podejść zbyt blisko. nie ma żartów
groźny jest i głupi, przegraniec
nocami z brody kiełkują osty
z kolców - eksplozja gwiazd. strzały w niebiosa
(fakt, iskry z proszku do pieczenia
tani efekt specjalny)
wpadają w ciała najstarszych wnuczek albo topielic
nie boli, chyba że na zewnątrz
po siedmiu miesiącach z brzucha wyłania się
niecierpliwa rączka. myśli targane antycyklonami
zaczynają szczypać
po upływie dekady chłopczyce żółkną ze starości
zniewieściali amanci do reszty tracą pamięć
ciężko zapudrować, rysy japy ciągle widoczne
ubić czorta to mało- sarkają wyrzuceni z trupy
ostrzą się siekiery, doklejają szponiaste tipsy
trzeba drapnąć zboka. i w pysk!
słuchaj jak schnie ta rzeka. o czym wyją skrzypce
może domyślisz się, jedynaczku
kogo całkiem pochłonęła powiastka
tak, że nie uśmierzyć
*tytuł jest moim nazwiskiem czytanym od tyłu. Zatem nie podam w całości.
Florian Konrad, 1 lutego 2016
po nas choćby potok. kaskada dźwięków
z dachu spichrza. łatwo domyślić się treści
(,,kup chleb" albo ,,nie teraz")
nietypowa odmiana zespołu Fregoliego- w każdej
książce widzimy tę samą
współżyciorys posklejany z tekstów piosenek bigbitowych
oboje lubimy znęcać się, bazgrać
tłuste węże sunną przez kartki. kolczyki w oślich uszach
w zasadzie to śmietnik
szkiełka rozsypane po brzegach, czerwone ziarno
zasiane za okładką
i jeszcze te wieloznaczne sformułowania
(twoje ,,1-9-0-2" mogą być szczęśliwymi cyframi
w najlepszym razie- datą śmierci)
wypełniłem tysiące kuponów totolotka
groszak rocznie. trudno wygrać więcej
przybliż świecę. teraz widać?
słowa wystrzeliły w chmury
pewnie znowu z nieba spadną betonowe skrzypce
albo inny szajs
co poradzić. nawet jakby na ostatniej stronie
pojawił się czort z aureolą
i tak wszyscy powiedzą: upiłeś się
zmyślasz
Florian Konrad, 27 stycznia 2016
,,Gdy przemierzamy naszą piękną ojczyznę, ogarnia nas przerażenie"
Ireneusz Gwidon Kamiński ,,Diabelska ballada"
wybraliśmy się na wycieczkę do Republiki F.
mikronacji gdzie językiem urzędowym jest Java
samouczek ,,I ty możesz zostać Wozniakiem"
robi za konstytucję
nie jest to, rzecz jasna państewko wirtualne
enklawa mieści się na końcu ulicy
jednopokojowy domek (bity miesiąc zwiedzania)
pogranicznik- trójoki dziwak rozszarpie każdego
kto będzie starał się przejść bez paszportu albo flachy
pepsi light
już pierwszego dnia nie mogliśmy się ruszyć
absudalna procedura ujęcia życych istot w figurki
puzzle geometryczne wycięte przez ślepca
przed oczami- przesuwały się plakaty. wrzask haseł:
,,Polacy- wszy- tyfus plamisty"
,,chodź z nami budować szczęśliwe jutro
albo się wyloguj"
potem wrzucili nas do koszyka
obnoszą od kąta w kąt. zaczynam rozumieć
facet do którego pasuję musi być
wyjątkowo obleśnym typem
boję się kiedy wniknie
jaki obrazek stworzymy
Florian Konrad, 26 stycznia 2016
Ać datma ścierwa świata będzie próba
-Łukasz Amor 1988 Żydek -,,Ać datma"
kilka dni temu był ostatni mityng
anonimowych akolitów. wszyscy świeżo prześwięceni
od stóp do głów w bieli. głowy owinięte prześcieradałami
nie poznać kto
patrzyliśmy ukradkiem przez szybki. ja- zieloną, z łusek
(głowa smoka), ty- bladosrebrną
(miecz świętego Jerzego)
kazanie trwało krótko, najwyżej dobę
na koniec okrutnik (w rozmazującym się witrażu
widać było jedynie zarys sylwetki) kazał
przykuć się do drzew w samym sercu puszczy
wyrzucić kluczyki
większość zgromadzonych oczywiście- w śmiech
najstarsza z sióstr posłuchała (jedyna mądra decyzja w życiu)
właśnie rzeźbię ściany domku
z jej świeżo obranych kości
jak skończę będzie parapetówka
(nie zapraszaj nikogo)
i wprowadzimy się do sekretnego pokoiku
pod schodami. regał z książkami stanie
w czaszce. miejsca-aż nadto
Florian Konrad, 25 stycznia 2016
gazety straszą że lada dzień nastąpi ochłodzenie
latem klimat stanie się subpolarny
wyobraź sobie te dzieciaki
rzucające zbrylonymi obrazkami
grudy oznaczające fantazje. kreskówki pokryte szronem
jeszcze cykają niezliczone zegarki. płacz
przejrzałych pannic z aureolami zapiętymi pod szyją
dobiega ze strychu
pełni nadziei że uda się uciec w porę
antydatujemy listy. może uda się zmylić pogoń
pogoda nie połamie się
Butch i Femme, lalki oplecione tęczową pajęczynką
lądują w koszu. po co kusić los?
zabawa w śnieg. będę kostuchą
nie dotykaj bo zmienię się w kubek błota
rozpuszczoną cyrkonię
no dobra- kłamałem. jutro kryminał zacznie się
od początku nie zdołasz odgadnąć kto był Królową
(dwie dziewczyny przymarznięte do stołu
jedna ma brodę)
czemu tu tak gorąco?
Florian Konrad, 24 stycznia 2016
wioski zbudowane z nieodkrytych pierwiastków
widoczne jedynie pod mikroskopem
przez jedną- korowód. tłum za czarnym samochodem
szkielet za kierownicą. karawana ciągnie w stronę lasu
ludzie jak w transie powtarzają kłamstwa
że nie warto się ukrywać
(i tak wygrzebią, nawet z najgłębszej nory)
oraz by nie wierzyć w tabelki. znikomy procent
przepowiedni się sprawdza. można wróżyć
z flaków, czytać znaki na niebie
cętki pokrywające słońce
i tak wszyscy skończymy pod lupą
w butelce oranżady za złoty dwadzieścia
albo cydru Sanctissimus (najniższa półka)
nie uciekniesz, chłopczyku. połóż się wygodnie
na trawie. wtul. szkiełko przekłuwa trójkątne oko
święte księgi? pulp magazines dla roboli
prawda- po drugiej stronie etykiety
marzec 2017
Florian Konrad, 23 stycznia 2016
rzeczy najdziwniejsze: matka w trumnie
siwa pleśń porastającą babcię. na dole
powojskowa buda, która płonie nieprzerwanie
od dwa tysiące drugiego (zachciało się szczeniakowi
kopcić mewy w ukryciu)
najczystsza dewiacja: setki zapisanych kartek
dwie i pół powieści w ogniu
dryf w oceanie nudy, bezsensowny pamiętnik
trzy niepoprawialne wiersze, złote obrączki
przepite (i dobrze)
do tego- przyszli ludzie. okoliczni złodzieje
i mieszkańcy mego pokoju. czuję jak się lęgną
tworzą z kurzu zza szafy. zaludniacze, lalki w kostnicy
i jeszcze cholerne imię. jak dla samobójcy
wszystko to włożyć do worka.rozetrzeć na pył
matka chodzi po Księżycu
wraz z ojcem ciskamy kamieniami, by ją strącić
Florian Konrad, 16 stycznia 2016
,,Nie mogłem się z tym gościem dogadać na żadnej płaszczyźnie"
Maciej Maleńczuk ,,Chlałem, ćpałem i przetrwałem"
bywać szufladą w najmniejszym pokoju
okazjonalnie- stołem. meblościanki i komody
ulepione z gliny. jeszcze przed wypaleniem
(czekaj- już podkładam ogień!)
próbuję odtworzyć najwcześniejszy obraz
słońce prześwituje przez zielone zasłony
płaczę w wózku. ty- nie zostałaś jeszcze wymyślona
plan dnia: punkt pierwszy- odsłonić się
upadek na skalniak powoduje lekkie przesunięcie czasowe:
zdięcia legitymacyjne w benzynie, autoportret starego
brodacza, który myśli że jest chłopcem
po drugie- oszaleć. porządnie. symulowanie wzbronione
pod karą wiecznej dorosłości
(barbarzyństwo nie do pomyślenia
w co bardziej cywilizowanych krajach!)
sekretarzyk puchnie. w kopertach rękopisy powieści
erotycznych, podania z prośbą o ułaskawienie
życzenia noworoczne do wysłania na Berdyczów
przypomnij co jest na końcu listy
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
25 listopada 2024
Pod skrzydłamiJaga
25 listopada 2024
Widzenie wielu poetówdoremi
25 listopada 2024
refleksjasam53
25 listopada 2024
AniołyBelamonte/Senograsta
25 listopada 2024
Wróciłem do domu, MamoArsis
24 listopada 2024
Nie ma lekko...Marek Gajowniczek
24 listopada 2024
0018absynt
24 listopada 2024
0017absynt
24 listopada 2024
0016absynt
24 listopada 2024
0015absynt