7 lutego 2018
Papierowe dzieci
łapią się za ręce
taki udawany cmetarz, łąka z drzemiącą
wewnątrz bielą. przestrzeń pomiędzy palcami -
statyczne szalenisko, niby tętniące gwarem
jednak - kamienne, dyskoteka, na którą spadł
niewystygły popiół. próbujemy szukać kogokolwiek
po datach, twarzach
odbitych na muszlach porcelanek
pozornie - nikogo nie ma
przemarznięci żołnierze, cudem uratowani
alpiniści - oni wszyscy - w gorącą zamieć
domyślamy się, że panuje
zazdrość wsteczna, sięgająca głębiej, niż kość
bohaterowie oraz łajzy, odkrywcy pustyń na Księżycu
i pan - pierwszy zdobywca, przecieracz szlaków
- jakby mieli za złe, że dopisujemy
nowe wersy, że umiemy czytać alejki
dzieciaki wracają do domów
- ciągle gapimy się w ziejącą wyrwę
jaka została na placu zabaw
rozpadlinę, w którą można
krzyknać dowolne słowo
echo powtarza jedynie
-późno -óźno -źno
22 lutego 2025
Eva T.
22 lutego 2025
violetta
22 lutego 2025
Eva T.
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
wiesiek
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
absynt
22 lutego 2025
absynt