14 czerwca 2017
Zrywanie parkietu
o, jeszcze chwilę, chociaż rok zatrzymać
ten świat bez pęknięć, wytrzymać ciśnienie
wspaniałej wrzawy buszującej wewnątrz
Wiesław Sadurski Jaki los mnie połączył
przestano tańczyć. muzyka, dotąd wżarta w ściany
unosi się, aż pod zimny, pomarańczowy księżyc
(tarcza przypomina zarys samochodu
rzęcha z wybitymi światłami)
siedzimy w ciszy, błądząc wzrokiem po kartkach
kroniki, którym nie można wierzyć
(Powtórzonego Bezprawia, wyimki
z półnatchnionych pism) kruszą się w dłoni
dokąd wyruszą twoje myśli, jeśli
im pozwolisz, spuścisz z łańcucha?
z metalowym krzyżem, od domu do domu
z maszkarą na kiju, po kolędzie
(wiem, nie ta pora, czerwiec, choć śniegu po pas)?
zostaw je, będzie czym się ogrzać
najdłużej palą się zdania zakończone wykrzyknikiem
przecież to oczywiste
24 stycznia 2025
Co ma upaść upadnie (okoBelamonte/Senograsta
24 stycznia 2025
24.01wiesiek
24 stycznia 2025
Kiedy chcę pisaćPrzędąc słowem
24 stycznia 2025
bycie sobą jest piękneYaro
24 stycznia 2025
wolni od razuYaro
24 stycznia 2025
agrafkaBezka
24 stycznia 2025
DobaPrzędąc słowem
24 stycznia 2025
Cesarski profilPrzędąc słowem
24 stycznia 2025
W ogrodach Semiramidywolnyduch
24 stycznia 2025
W tanecznych krokach Bolerowolnyduch