5 stycznia 2013
Bukiet rosiczek
kłęby dymu. szlugi, jeden po drugim
drapię się nożem po brodzie
twoja woń, wyczuwalna z daleka
szemrzący puls, diamentowy strumyczek
w głębi materiału
pęknięcie. tu, w ślepej uliczce
ostatni i pierwszy oddech
stłukłem niebieskie szybki, na których namalowałaś
moją wykrzywioną twarz, grymas obrzydzenia
(portrecistka od siedmiu boleści!)
powódź. zatapiam się w mazi. po szyję
kaskady błota przez okna i drzwi. duszno
pacierz w zwolnionym tempie
trzeba ukryć się, znaleźć sterylny bunkier
i w kimę. na rok, dwa, milenium
wziąć na przeczekanie
ocknąć się, gdy znów będzie ciemno
wtedy- zmiana planów. przekroczć widnokrąg
posługując się sfałszowanym paszportem
i już będzie można swobodnie- w kosmos
albo na ryby
17 grudnia 2025
wiesiek
17 grudnia 2025
sam53
16 grudnia 2025
wiesiek
16 grudnia 2025
sam53
15 grudnia 2025
wiesiek
15 grudnia 2025
Jaga
14 grudnia 2025
sam53
14 grudnia 2025
wiesiek
14 grudnia 2025
violetta
14 grudnia 2025
jeśli tylko