Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 16 november 2011

Nadciąga zima


Jak kukułki podrzuceni na świat,
uparcie szukamy gniazd.
W nieumiejętnych wiecznie dłoniach,

ledwie namiętnych ustach trawimy
czas
na poszukiwania.
 
Pomiędzy wschodami a zachodami
zagubieni,
tworzymy złudne obrazy. Oczekujemy
nocy.
Najlepszej pory na
niewypowiedziane,
później na strach.
 
Splątani uściskami w końcu tracimy
skrzydła
i na łeb, na szyję w kierunku
odwrotnym
do gwiazd.
Tymczasem wprawna ręka istnienia
rzeźbi
twarz, zaćma zasnuwa kalendarze.
 
I tylko koty nie zważają na dawno
minioną wiosnę.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 7 november 2011

Ostatnia baśń Szecherezady

Od pewnego już czasu jeżdżę do
pracy

na wielbłądzie.
Przyplątał się pewnego wieczoru,
prosząc o szklankę
herbaty z wkładką.
 
Codziennie widujemy śliczne kobiety,
zerkając na nie
ukradkiem.
Dla odmiany nie żywimy zaufania do
zbyt pięknych
mężczyzn.
Ich wypracowanych gestów, życzliwości
na wydatnych
wargach.
 
Wieczorami dromader opowiada przygody
tysiąca
i jednej.
W pustynnych oazach, albo nawet
portowych
knajpach.
Mrużę wtedy oczy, wcale nie
posądzając go

o kłamstwa.
 
Później zasypia na balkonie, budząc
zdziwienie,
niekoniecznie aplauz.
Głośno chrapie, szczególnie kiedy
wypije dużo wody
z burbonem.
 
Przekornie nadałem mu imię Ferdynand,
chociaż wymienił
inne.
Od tego czasu grozi że odejdzie, kiedy
tylko mocno
stanę na ziemi.
 


number of comments: 4 | rating: 7 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 7 november 2011

Kuchenne implikacje

Koliste ruchy gąbki też się mogą
kojarzyć.
Nawet bez dużej dozy wyobraźni.
Jednak mycie garnków to takie
trywialne zajęcie,
nie wypada wtedy marzyć o kobietach i
seksie.
 
Wielu lat potrzebuje mężczyzna by się
nie gapić
w dekolt, nie myśleć o bieliźnie.
Najlepiej koronkowej,
zmiętej obok łóżka.
Fakt bywamy zawodni, czas nas nie
rozpieszcza,
tylko smukłe palce – czasami.
 
Specjaliści od niemoralnych propozycji
rano stają się

do bólu zwykli. Zawsze można na
usprawiedliwienie
wymruczeć znad kawy i jajka: Wy
ciągle liczycie

na Don Juanów, albo innych
baśniowych kochanków.

 
Później obnosimy się z samotnością,
uparcie twierdząc
że nigdy nie chcieliśmy: „Napraw
kran” albo „nie chrap”.
Bardzo nam dobrze z garstką wspomnień,
zmiętymi liścikami
utraconej młodości.
 
Taka nostalgia przy zlewie może
spowodować powódź,
w minimalnej skali. Nie szkodzi,
wszystko wyschnie.
To prawo fizyki na pewno zadziała.
 
 
 


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 7 november 2011

Mniej więcej z piątku na poniedziałek

Zaciskam powieki środkowymi palcami,
byle się głupie sny nie powyrywały,
nawet najkrótsze, poprzerywane jawami.
 
Dookoła ściany, puste, od kiedy
fotografie
spłonęły w czerwcowych upałach.
Duszno,
okna szczelnie zamknięte, zabite
gwoździami.
 
Na zewnątrz czai się dzień pełen
twarzy,
słów rzuconych na wiatr, przysiąg
złamanych.
Na szczęście noc kolory zatrze, nawet
koty
staną się czarne. Czterej jeźdźcy
odjadą,
w ślad za nimi ostatnie taksówki.
 
Będzie można pokrążyć w
poszukiwaniu skórek
chleba powszedniego, ostatnich butelek
absyntu,
zadymionych barów z bohemą, w trupa
zalanych
pegazów, muz chętnych ze znużenia.
 
I tak się wszystko rozpłynie w
poranku. Słońce
wymaże obrazy, znów oczy trzeba
będzie zamknąć,
czekając na przewidywalny ciąg
zdarzeń.
 


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 4 november 2011

Rigor mortis

Surrealistyczny widoczek na pięć
minut przed chwilą zgonu.
Księża z namaszczeniem błogosławią
samochody, niedzielnych
kierowców, dziury w jezdni i
mimochodem walec drogowy.
Pewnie wszyscy pojadą prosto do nieba,
głupio by było per pedes
po raju.
 
A znając moje szczęście nawet wieko
trumny przytrzaśnie mi nogę,
biletem wstępu będzie życiorys
pradziadka, którego nie znałem.
 
Tymczasem pod oknem śpiewają
gregoriańskie chorały,
czterej panowie w chwiejnym stanie.
Zresztą może to disco polo, w mocno
bełkotliwym wydaniu.
 
A miała być niespodzianka wraz z
wiosną i pierwszym
bocianem. Potem już tylko ręce
sterane na przerzedzonych
włosach i święty obrazek u wezgłowia
łóżka.
 
Złośliwie pozostał stek modlitw
niewysłuchanych,
krzywe uśmieszki na pożegnanie,
figlarne szepty
nad garstką ziemi. Złośliwe słońce
wpatrzone
w ostatni sakrament.
 


number of comments: 5 | rating: 6 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 4 november 2011

W sekwojażach wielebnych

W zmurszałych dzielnicach dziwacy są
na porządku
dziennym. Ciemne typy mają swoje
parki, pobrzęk
butelek zwiastuje wieczór.
 
Po zachodzie słońca filantropii
zrzucają uniformy.
Żądni przeżyć natury metafizycznej
jeżdżą
autobusami komunikacji miejskiej,
skrycie
kasując bilety.
 
W drogich papierowych torbach chowają
napoje
wieloowocowe. Nocą udają chóralne
śpiewy.
Na widok radiowozów zawiązują
krawaty, zawzięcie
dyskutując o polityce, sztuce,
historii.
 
Rano podróż służbowa pierwszą
klasą, w skrzętnie
spakowanych walizkach. Pewnie pot
znaczyłby
obficie ich śnieżnobiałe,
wyprasowane koszule

gdyby nie zbawienny wpływ klimatyzacji.


number of comments: 1 | rating: 8 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 4 november 2011

Lekcja dobrego wychowania

Trzymam jej podarte pończochy pod
poduszką,
taki symbol nieuchronności.
Na szczęście znak krzyża mamy w
genach.
To i tak nadmiar rozgrzeszenia, jak na
nasze
spocone członki.
 
Oglądając pornografię (namiętnie)
mam wrażenie
że autorzy Kamasutry niewiele
wiedzieli,
znacznie większe pojęcie o tym
wszystkim
mają najmarniejsze nawet dziwki.

Kroczą krzywą drogą, jedne od łóżka
do łóżka,
inne od tylnej kanapy do maski.
Nie można im jednak odmówić
pokoleniowej
mądrości i swoistego savoir vivre.
 
Zastanawiam się gdzie zawiedzie mnie
instynkt,
niekoniecznie samozachowawczy.
Tymczasowo nieporadnie składam słowa
popijając najtańszą z małmazji.
 
Nawet jeśli jutro już było –
wczoraj
to i tak czuję, w przeciwieństwie do
moralistów
dotyk jedwabiu na nieogolonych
policzkach.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 12 october 2011

Kolory w negatywie

Człowiek to najgorszy gatunek człowieka,
tak jak przykładowo mężczyzna stuprocentowy,
niestety niepraktykujący.
Lub ta kobieta niewinna, co to śniadanie zjadła
z innym i wyłączyła telefon.

Tymczasem nocne nadinterpretacje zbierają żniwo.
Czasami zawałów serca, częściej zerwanych
łóżek. Później trzeba to jakoś do kupy poskładać,
ewentualnie spokojnie zasnąć.

Tak na marginesie to Tony Halik miał klawe życie.
Inni mają na własność wszystkie odcienie szarości
z krótkimi przerwami na kolorowe reklamy.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 12 october 2011

Po urojonej stronie księżyca

Otacza mnie wianuszek słów, ciężki w obfitość znaczeń.
Lepki od potu dłonie drżą i pustka przelewa się na papier.

W winie śliwkowym zachód słońca
znowu wyraźnie drwi. Nie zasnę
gdy na parapecie, wciąż od nowa
gołębie wystukują wściekły rytm.

I ciężar powiek, co to opuszcza głowę jakby jej było wstyd.
Więc duszkiem piję zdrowie tych, co to mnie mają za szaleńca.

Do świtu jeszcze milion lat,
niejeden zadławiony krzyk.
Tańczę przeklętą bosanove
co chwila gubiąc krok i szyk.

Poranek mnie zastaje in flagranti, na podłodze. W objęciach
trzymam sny. Oczy czarne, włosy kasztanowe i w parkiet wbite łzy.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 12 october 2011

Do diabła z łzawymi wierszydłami

Lukrowane obrazki na szkle. Od cukru bolą zęby.
Słowa zlane w jeden szum. Jakby jesiennie.
Zgodnie z kolorem paznokci pięknych dziewczyn.
I te prowokujące usta.

W zlanych potem parkach i miękkich łóżkach
próbujemy zapomnieć. O wczorajszym.
Na gniecenie w dołku mamy sprawdzone sposoby.
Kradniemy dni i noce pazernie.

Nawet te bezgwiezdne. Czekamy beznadziejnie
lub ze wzruszeniem ramion. Jutro nadejdzie.
To raczej pewne. Pora na porządki. Pełne
kosze trafią na śmietnik.

I wszystko w porządku. Najlepszym. Kalendarze
schudną bezszelestnie. Przeklęty romantyzm
już ze snu nie wyrwie do niepotrzebnych wierszy.

Ostatecznie czas i tak zdechnie Umilknie tykanie
zegarków. W końcu zgaśnie głupi księżyc.
Może tylko szepnę do ciebie: szkoda piękna.
Gdziekolwiek wtedy będziesz.


number of comments: 4 | rating: 4 | detail


  10 - 30 - 100  



Other poems: Światełka dla zbłąkanych wędrowców, Antypody, Ołowiane żołnierzyki, Sumowania, Perpetuum mobile, Zabawy w gruzowisku, Horoskop na rok przeszły, Bez pokrycia, Początek, Ulęgałka, Mrzonki, Kolaps, Dobry dzień na nie pisanie wierszy, Rozmowy sepulkarne, Delete, Raj przeklęty, Raj nieobliczalny, Raj wyzwolony, Raj niewydarzony, Kulinarna śmierć wszechświat, Kury na krużganku. Uwaga płytki wiersz, W czasie deszczu, Inhibitory, Gawry, Gawry, O czym szumią wierzby, Duperelki, Gatunek wymarły, Cydr z cynaderek, Monter koszmarów, Nad głęboką wodą, Kosmos w rondlu, Kwaśne deszcze, Pokój bez widoku, Czarno na czarnym, Fenologia, Kodycyle, Świat uzależniony, Rozbrygi, Martwe ptaki, Fazowanie, Komentarze apolityczne, Życie w przeciągu, Mroczne bajania, Znaki nieszczególne, Dzień bezgwiezdny, Słońce świeci zbyt głośno, Fantomy, Pierwsza wieczerza, Sklep z pustymi butelkami, Raj monotonny, Człowiek z szafy, Znajda, Cholerny surrealizm, Poronione bajki, Krótki wiersz o śmierci, Wiersz o dziurawych skarpetach, Czterdzieści i cztery godziny apokalipsy, Żywe trupy, Sen o kawie, Sen o kawie, Wyższa szkoła olewactwa (4), Wyższa szkoła olewactwa (3), Wyższa szkoła olewactwa (2), Wyższa szkoła olewactwa (1), Mamrotanie, Z menelskiej ławeczki, Parytety, Milczenie na niedzielę, Post mortem, Nie opowiadaj mi bzdur o miłości, Ogród na dzień dobry, Popiół na kolację, Arka Mojżesza, Sen o winie, Sen o tobie, Ostatnia pieśń, I sprawiedliwość dla wszystkich, Sen o jawie, Sen o chlebie, Wiersz z wkładką, Wypociny, Carpe diem, Bez związków, Niedokładna kopia, Ogryzki, Wprawki, Eliksiry, Mitologiczne zwierzątka, Zdziwienia, Punkty odniesienia, Qasi wiersz, Klub niedoszłych filozofów (5), Klub niedoszłych filozofów (4), Klub niedoszłych filozofów (3), Klub niedoszłych filozofów (2), Klub niedoszłych filozofów (1), Zupa noworoczna, Kolacja na jedną osobę plus kot, Zic - zac, Piknik w grudniowym deszczu, Najdłuższa wigilia w życiu, Marnota, Wiersz chtoniczny, Metropatia, Nadprodukcja przecinków, Ogry w sklepie z fajerwerkami, Ostatnia gwiazdka, Prosta historia z minus sześć w tle, Szczekanina, Nie czyń drugiemu, Pustki, Epikryza, Król znowu jest nagi, Tłuszcz bezmlekowy, Katedra w ogniu, Uwaga wulgaryzmy, Ofensywa mięsożerców, Dekapitacja, Aleksyka, Upał w pudełku, Poskramianie mamutów, Ogórki w kosmosie, Wniebowzięcie pana D., Dystopia, Egzegeza alegorycznego wielbłąda, Statyczne powietrze, Ćwierćmroki, Teoria białej dziury, Kontrapunkcik, Asymetrie, Kogutek czy kurka, Sok ze smoka, Kurara na śniadanie, Wiersz mdły, W pustej lodówce, Taki sobie wierszyk, Kebabożercy, Punkt szczepień odwykowych, Przejesiennienie, Flaki, Nastroje. Psychodela, Post scriptum, Telefony z zaświatów, Eucharystie, Błahy temat, Teoria snów, Marginalia, Postprawdy, Cieki,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1