20 november 2011
Ideał sięgnął kiczu
Całe życie w wynajętych kawalerkach, nieustanne kołysanie
w rytmie od zmierzchu do świtu. Czcza gadanina i przeciągle
pusta lodówka, malowanie urojeń w oceanach piwa. Gra
w bierki z rutynowym przekleństwem na wargach.
Niebo tuż poza zasięgiem ramion, marna piędź ziemi do
piekła.
Stary diabeł spacerując po zmroku w lekko przyciasnym
obuwiu,
twierdzi: najgorsi są
neofici, sprzedają się jak świeże bułeczki.
W dobie kryzysu
przydatna jest druga ręka i toaletowy z odzysku.
Tymczasem babcie w parkach karmią gołębie, taka ptasia
kolęda.
Dziadkowie dość obojętnie rozmyślają o minionym. Tegoroczne
lato
nas nie rozpieszcza. Podobnie jak inne pory. Nocy i dni
naznaczonych
powolną agonią słońca.
A życie spokojnie się plecie na marginesie, kompletnie trzy
po trzy,
czasami po pięćdziesiąt. Kiedyś pozostanie tylko garść kartek
z kalendarza. Ot całe życie na kilku papierkach i te przeklęte
skrzypiące lakierki.
18 october 2025
wiesiek
17 october 2025
wiesiek
16 october 2025
wiesiek
15 october 2025
wiesiek
15 october 2025
Jaga
14 october 2025
wiesiek
13 october 2025
Jaga
10 october 2025
wiesiek
8 october 2025
ajw
8 october 2025
ajw