agnieszka_n | |
PROFILE About me Friends (50) Forums (1) Books (1) Poetry (229) Prose (3) Photography (7) Postcards (4) Diary (5) |
agnieszka_n, 29 september 2011
palce nie dotykają kształtów i stopy giną w przestrzeni.
między krawędziami wyznaczam horyzont, gdzie wpełza światło
i załamuje się we włosach. myśli niczym śnięte ryby leżą brzuchami do góry.
o świcie ciepłym jak mleko, wgłębienia linii brzegowej nabierają pełności.
oddycham płynnie nie stawiając przecinków.
woda gładzi cienkie żyły liści. nawet nie szeleszczę.
2011.
agnieszka_n, 26 september 2011
(wiersze z anką)
anka miała dużo koleżanek wybieranych na podstawie koloru lakieru do paznokci
albo drogich perfum. ubierała się na czarno i nosiła podarte rajstopy.
chłopaków zmieniała jak rękawiczki. nie wiadomo co popalała w kącie.
odkąd pozdrowiła gościa od fizyki środkowym palcem
w szkole widywano ją rzadko. po awanturze ze starymi
z powodu tatuażu, wyprowadziła się do krzyśka.
kiedy pierwszy raz zemdlała, sądziła
że to z powodu obfitych miesiączek i nocnych zmian,
ale krwawe wybroczyny na twarzy nie dawały spokoju.
półprzytomną zabrało pogotowie,
majaczyła, mamo odbierz małego z przedszkola,
i odgrzej pomidorową z ryżem, bo on nie lubi rosołu.
liczbę płytek we krwi policzono na sztuki.
krzysiek nie chciał dać nazwiska bękartowi,
a anka, nazwana kurwą, zamieszkała u starych.
2011.
agnieszka_n, 25 september 2011
październik bez dna zmieszał się z krwią,
skóra pomarszyła. na ramiona spadły wrony
z ostrymi dziobami. deszcz wybił szyby.
*
przylegam jak wosk
na powiekach
kruszą się liście.
powietrze nie-dzieli.
2011.
agnieszka_n, 23 september 2011
woda liże ulice obrazy wychodzą
z konturów opuszczając ramy
jesteś śniegiem pod paznokciami
namiętność przyrosła jak dzikie mięso
w pokoju ze szkła znaczenia
rozwijam na podłodze
wróżę z liści
bo już nie potrafię
od nagich drzew
nauczyłam się milczenia
a wiersz
2011
agnieszka_n, 17 september 2011
nie myślałam nigdy że
kamienie mogą się przytulać
ale pod dębem dwa szare głazy
bezszelestnie sklejają wyżłobienia
zmęczyłam się wędrówką
z punktu a do gie
aż jesień weszła bez pukania
i śliskie liście wypluła na ławkę
pod czaszkę wraca trauma
uparcie zwijam tren
przy sukni w gwiazdy
jestem julią
mam lat dwadzieścia siedem
wciąż czekam na balkonie
2011
agnieszka_n, 11 september 2011
rozłupana jak wyschnięta skorupa
przelewam w szkicowniku zapomniane prawdy
ciemniejące niczym stare srebro.
zapamiętuję kolejne z urojeń plamiąc pożółkłe kartki.
ucieram w makutrze porośniętej włosami, myśli na masę,
chociaż prosta samogłoska wyraża więcej.
pęknięcia dzielą na warstwy.
łączę wargi obierając liście z płomieni.
tam - jestem określa grupa krwi i budowa kości.
2011.
agnieszka_n, 7 september 2011
jest tyle pozwijanych myśli, do których nie potrafię wrócić.
wygładzam cienie próbując naprostować powietrze.
zapamiętuję obrazy rysowane światłem, woląc
wschody od zachodów i wędrówkę między nimi.
spod koron sypią się spalone włosy niczym
rdzeń świeżo zatemperowanego ołówka.
trzeszczą w skroniach słowa mędrców
wyryte ostatkiem sił artretycznych dłoni.
liście pleśnieją w wodzie, kruszą się i rozbijają o echo.
spróbujmy na trzy cztery, przecież dzikość płynie
jak żywica pod pomarszczoną korą.
jeszcze raz powstań z mojego żebra.
2011.
agnieszka_n, 2 september 2011
wypłukana badam czy pozostał jeszcze osad i ślady
po ognistym drzewie z poprzedniego wcielenia.
dociskam kolanami prawdę. kurczę zimne stopy.
nie oddzielam bezkształtnym snem jałowego wczoraj od dzisiaj.
dziurawię kartki zaostrzonym grafitem stojąc obok własnego ciała
i przerysowuję mrok wnikający w każde zagłębienie.
gliniany wazon wysycha z wody. wiesz, że nigdy nie lubiłam ciętych kwiatów?
pozbawianie życia w zamian za jeden uśmiech nie jest niczego warte.
muszę więc wylinieć i wrócić do początku.
2011.
agnieszka_n, 1 september 2011
w miejscu, gdzie wieże kościołów przebijają chmury,
jarzębiny ułożyły szpaler z powyginanych konarów.
nadzieja jest jak afta w jamie ustnej.
utrzymuje stan zapalny, dopóki nie wycieknie ropa.
zostań przykleiło się do palców,
po których spływają kwaśne obietnice.
po zmierzchu straszą puste oczodoły
i słychać trzask łamanych gałęzi.
ptaki wypadają z gniazd. razem z nimi
rozbijam głowę o zamarzniętą taflę,
a ty przekręcasz się na drugi bok
udając, że nie słyszysz krzyku.
2011.
agnieszka_n, 31 august 2011
natarczywe wcieranie mydła w oczy
sprawiło, że kulki komosy zamalowuję na szaro.
na sznurach wyżęte prześcieradła
wysychają z trywialności,
która przypominała sierpniowy zachwyt
nad koszami pomidorów.
autobusy mechanicznie odjeżdżają z przystanku,
na którym młodzi wypisują swoje credo,
doświadczają pierwszych pocałunków
albo gaszą potajemnie palone papierosy.
drzewa znów mają liście,
a ja jestem - głupia.
2011.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
25 november 2024
Pod skrzydłamiJaga
24 november 2024
0018absynt
24 november 2024
0017absynt
24 november 2024
0016absynt
24 november 2024
0015absynt
24 november 2024
2411wiesiek
23 november 2024
0012absynt
22 november 2024
22.11wiesiek
22 november 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 november 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.