rafa grabiec | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (8) Książki (1) Poezja (583) Proza (6) Fotografia (96) Grafika (21) Dziennik (21) |
rafa grabiec, 31 stycznia 2017
mówiłaś że nie ma czasu opierać się snom
że nawet wiatr rodzi się by w końcu osiąć na gałęziach drzew
każdy przez chwilę jest panem wieczorów i każda dzięki nocy może być królową
mówiłaś że miłość to zlepek liter i że budowanie rodziny to nie z talii kart
wczoraj z alfabetu wybraliśmy imię dla córki a w domu na półce leżą damy na asach
każdy przez lata wychodzi do ludzi a ludzie robią z nas człowieka
rafa grabiec, 26 stycznia 2017
zamykasz się w paczce papierosów i pustej butelce
możesz nawet być wypalonym zniczem na grobie niewyrozmawianego ojca
modlitwa to rozmowa o schodzącej lawinie
jeszcze nie wiesz jak głęboko się posunąłeś a już czujesz że nie jesteś na swoim miejscu
idziesz kanałami żył i trujesz mi głowę
im więcej milczysz tym więcej poluzowanych śrub mam w sobie
droga wzdłuż cmentarza jak dwupasmówka do ołtarza wchodzi w pięty
i będziemy zimni i szczęśliwi aż popołudniowe zorze siądą nam na maskach samochodów
rafa grabiec, 25 stycznia 2017
jaką prognozę pogody
z zachodu przyjdzie z brzuchem
pełnym dzieci
nim zaciśnie zęby wschód okaże się farsą
bocian znów założy gnizdo
a słowa matki zamienią się w odlatującą przestrogę
z drzew macie papier na donos i ciepło
dla córek pieniądze na taksówkę
rafa grabiec, 19 stycznia 2017
korytarzem możesz wyjść na świat
aż świat wejdzie w ciebie kablem
droga do bycia tu i tam jest krótsza niż po chleb
próbuję jeszcze łapać zapachy za skrzydła
ten obcy z lektury szkolnej wciąż mieszka na wyspie
im mniej nieślubnych posiłków tym mniej głodnych dzieci
rzuciłem miłość na barykady
albo ktoś ją rozstrzela albo szlag trafi
kości są po to by je wylizać ze szpiku
związki są po to by nie były radzieckie
rafa grabiec, 18 stycznia 2017
nie było mnie tu trzy finały ligi mistrzów bez udziału Barcelony i naście paczek lucky strike'ów
w tym czasie żadna modlitwa nie zaprowadziła by mnie do konfesjonału
wszędzie grzech jak kurz a kurz jak miłość włazi w każdy kąt
teraz wracam starszy o Zofię i głupszy od Magdaleny
ale już nie schowany za cieniem tylko za bałwanem lepionym bez 500+
życie rodzinne toczy się w HD czyli handlujących dupami
nie ma świętości w obrazie telewizyjnym
nie jestem trudny w związkach a w szczególności w tych na odległość
ona mówi że telefon zastępuje jej moje usta
ja że słuchawka to kobieta
teraz nie wychodzę z siebie prawie wcale
jestem zamknięty aż pod szyję
rafa grabiec, 12 stycznia 2017
próbuję wyjść ze spodni Bruce Lee
krokiem szerszym niż cios szach mat
w stosunkach emżet trzymam się zasady na marchewkę
bo kto kogo ma w garści nie jest wróblem
spowalniam dyskusję do samogłosek
każde nowe dziecko to nie same plusy
idziemy pochylnią do nieba choć ślisko i nudno
splute miasto niesie nas jak pies wilgotną sierść
ale jak nie zakochać się lepiej niż z deszczem na twarzy
kiedyś usłuszałem skąd się bierze tęcza
tęcza bierze się z dupy koników Pony czyli szczęście
może jest ważne ale zawsze czymś śmierdzi
rafa grabiec, 4 stycznia 2017
taksówka oświetla nas od północy
wiatr jest zmęczony przez ruskich
pies spogląda ostrożnie spod jednej z nóg od stołu
zimno przychodzi cicho
strach wpada jak mysz w pułapkę
jak to możliwe że słonie w porcelanie czują się jak w domu
tak to
diabła widzą tylko ci co wierzą w boga
podobnie jak miłość dotyka ślepców
pamięć ma tylko sześć liter z których być może zbudujesz ognisko
i zrozumiesz po co robi się maj
rafa grabiec, 3 stycznia 2017
wychodzimy ze świąt jak z supermarketu
bogatsi o prezenty ubożsi o dym z ogniska
na skrzyżowaniu nie szukamy policyjnej choinki
w żłóbku leżą zeszłoroczne postanowienia
trzej królowie Kościół Militaria Benzyna
potrzebujemy małych trzęsień ziemi
by wyciągnąć wnioski z kocich poranków
telewizor mówi językiem domokrążców
radio gra przeboje na spacer z babcią
najpierw długie smarowanie chleba margaryną
(masłem smarowała matka bolące kolana)
później killing in the faith
i niech moc będzie z głową w chmurach
rafa grabiec, 15 grudnia 2016
miasto i miłość bywają za ciasne
w przymierzalni lustra mówią że jest dobrze
sprzedawcy nucą że jest jeszcze lepiej
ulice plączą się ślimakami na szyi
kamienice to stare kurwy które miały w sobie niejednego
trudno wierzyć w pacierze
bardziej niebezpieczniej zaufać kobiecie
z którą sakramenty remanenty i łóżko
rafa grabiec, 24 listopada 2016
co dzień widzę setki ludzi na ulicach
szeleszczących jak jesień w tym kraju
co dzień widzę setki na półkach sklepów monopolowych
gorących jak dziewczyny ze słonecznego patrolu o których szybko się zapomina
co dzień widzę resztki z setki rzucane na ladę
kiedy trzeba kupić kiełbasę i coś do niej
nikt nie chce pamiętać że odsetki
są pewniejsze niż obrączka albo że od setki głowa nie boli
tylko chce się jeszcze śledzia
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga