rafa grabiec | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (8) Książki (1) Poezja (583) Proza (6) Fotografia (96) Grafika (21) Dziennik (21) |
rafa grabiec, 19 listopada 2015
Woland zawitał do Moskwy
lda dla matki przełożonej odwiedza rodzinne strony
Luke Skywalker dowiaduje sie prawdy o ojcu
rafa grabiec, 19 listopada 2015
to już nie jest nasz świat
świat poszedł się jebać
ziemia poszła w piach
ty wyszłaś za mnie
słońce zaszło za horyzont
już nie można identyfikować się z telewizją
kiedyś nawet MTV miała w sobie prawdę
nawet RMF grało dobrą muzykę
dziś ideały poszły się jebać
wydałaś się za mnie ja przestałem być wulgarny
pod parasolem możemy jeszcze być anonimowi
możemy roztrzaskiwać pod stopami liście
przepoczwarzać popołudnia w poranki i na odwrót
zapominać o smarowaniu chleba masłem
wykradać się z teraźniejszości by być gdzieś daleko stąd
rafa grabiec, 18 listopada 2015
umówiliśmy się na kawę herbatę gdzieżby indziej jak nie w kawiarni
teraz to jest jakaś wojna z czystością powietrza
papieros przed ale szarlotka w środku
umówiliśmy że nikomu nie powiemy o co tutaj chodzi
śmiech jak cytryna w herbacie niesie kwaśne przesłanie
możemy jeszcze zacząć wszystko od miejsca na mapie
później tylko po co później czy nie może być zawsze teraz
zaczynam rozumieć dlaczego kiedyś uważano że ziemia jest płaska
perspektywa stołu daje jakże niebezpieczne pole
manewrujemy serwetkami jak czołgami
imbryk jak latarnia morska nakierowuje ręce na falochrony filiżanek
bezpieczniej jest rozmawiać o starej miłości o rozbitym kolanie
o grze w głuchy telefon nie zapamiętuj spod jakiego numeru dzwoniłem
któregoś dnia powiedzmy 20 któryś lipca 2025 dlaczego nie
data jak każda inna do której możemy ułożyć sobie śniadanie
głupie to ale ze wspomnień do rzeczywistości jadę snem
mijam przystanki byłe koleżanki byłych kolegów wiosny i płyty kompaktowe koncentracyjne palce zabaw deszcz spod matki
psa z ogonem przyciętym w drzwiach palące się śmieci śmierć w kwietniu roztrzaskane jabłko na asfalcie roztrzaskany nos
po dyskotece marsz z okazji pierwszego maja ciepła wódka nad Wisłą
sen ma to do siebie że kończy się przed czasem
wypijmy się nawzajem
napiwek ureguluję za nazwisko
kelner zrozumie
w normalnym miejscu
kelnerka rozumie więcej
rafa grabiec, 7 listopada 2015
1. teraz bądź mi człowiekiem
powiedział człowiek do wilka
2. z perspektywy drzew jesteśmy epoką
szukania ognia
3. z prochu powstałeś
co później niech będzie drogą
4. język pozwala smakować
smak pozwala wyciągnąć język za usta
5. jako sól ziemi
zróbmy Polskę na miarę białego orła
6. zakazanych owoc
ciągle kręci się i spada
7. Chopin miał rację
czuję się sam choć otoczony
8. tworząc człowieka
zapomniał o człowieczeństwie
9.budujemy coraz więcej
a miejsca coraz mniej
10. dzieci otwórzcie nam drzwi
by znaleźć was w sobie
rafa grabiec, 5 listopada 2015
ptaki nie ukrywają że już czas zejść na ziemię
poczuć chłód ziemi zrozumieć korzenie drzew
marzną łapy bezpańskich psów
pozwalam wpaść przez okno świeżym promieniom jesiennego słońca
liście rozbijają się o parapet jak papierowe samoloty
przyjaciele z pudełka z zapałkami
spalę koniec lata
bociany zostawią za sobą puste gniazda
czas posprzątać szafę odwiedzić strych schować do pudełek rozdarte marzenia
rozmawiajmy z malowanymi na przedramieniach aniołami
może otworzą skrzydła i wszystko stanie się z lotu bardziej oczywiste
ale nim świat wyciągniemy z rękawa nauczmy się nie myśleć o murze
bycie Guliwerem to nie wstyd
rafa grabiec, 4 listopada 2015
siedzimy na przeciw siebie i przepowiadamy przyszłość
z tego co jest pod ręką karty fusy z kawy czarny kot i wszystkie te brednie
ze stojącą pod ścianą drabiną którą można wejść jak przez okno prosto
do twojego serca
maluję obraz na którym wszystkie kolory przypominają jesień
śmiejesz się że nie na tym polega życie
to nie zawsze wiersze farby i wino wina albo nazywaj to jak chcesz
tylko nie mów mi że bujam w obłokach bo będziemy w nich wszyscy
ze słowem mogę zawsze być na ty powiedzieć jakim jestem błaznem
napisać gdzie wychodzę nocą i kim nie umiem być
słońce zastygło między skrzydłami żaluzji jak pszczoła
małe litery w środku miłości nie mogą stać przed szeregiem
w jej świecie nawet tydzień miał osiem dni
mówiliśmy że kiedyś wenus musiała się zetknąć z ziemią
i ona jest ich córką
tańczyliśmy na dachu czteropiętrowego bloku
dni płynęły jak rozlany miód wszystkie godziny nad przepaścią domowego szlabanu
pamiętam coraz mniej a tyle do opowiedzenia
miłość na ulicy drzew nad rozlanym mlekiem nie warto było się schylić
ciągle zielone światło ciągle puste kieszenie
człowiek to stado problemów
możesz być wilkiem w owczej skórze ale to tylko kolorowanie własnego cienia
umiejscowienie się między kimś a nikim to pole minowe
zawsze może się wydarzyć o jeden wybuch za mało
matka polka pijaka córka miłosierdzia
kocham cię na zakręcie
rafa grabiec, 29 października 2015
od kąta pamiętam jak zasadzali we mnie kościół
przez drogi krzyżowe aż po zmartwychwstania po sobocie
już nawet poniedziałek był do polubienia
wychodziłem przed siebie by zarobić na umieranie
jakie to fajne być lodołamaczem i przecinać skorupę zamarzniętych rozmów
później wyciągaałem wnioski z brzucha napoczętego ojcostwa
tata matma wszyscy śnięci i pi
es
wo
zda
odkąd nie chcę pamiętać popiół sypie się raz do roku na przekór
bo być w takim dniu tam to nie plotka
kolana bolą pacierze cierpną łzy jak złotówki przeciekają przez kieszenie
rafa grabiec, 22 października 2015
To jest wszechświat
Bezdotykowa miłość
Zabawki na strychu
Biało czerwona flaga raz do roku
To i księdzu wolno
Boję się dotykać
Mimo że mamy do siebie zaufanie
Kolory miasta kolory paznokci kolory linii lotniczych
Mamy aż za dużo by wyrazić siebie
rafa grabiec, 22 października 2015
mięso zmienia barwy komunikacji z tego czym było
na to kim nie chce być
musi się utożsamić
z pokorą nie wychodzi się dobrze nawet na zdjęciu
dzieci w szkole
na ulicach szalik samochodów
religia to Hamlet
wnioski jak liście spadają pod nogi
ciało próbuje odnaleźć się w sytuacji
bez wyjścia są psy uwiązane do budy
kocham patrzeć jak lądują ptaki
wiem jak się czuje dziewczyna czekająca na autobus do nikąd
później krzyżówka facebook'a z ławką w parku
iloraz inteligencji do mieszanych uczuć
bóg raczy wiedzieć co się z takiej przyjaźni urodzi
wytatuujmy sobie picie wódki zlizywanie ran über alles
mgła w nas to cisza przy stole
po co komplikować spokój
po co bawić się w wojnę
kiedy jutro może być wulkanem
rafa grabiec, 21 października 2015
Słowo rodzi się z dźwięku – dźwięk przed słowem
F.Chopin
nie ma przegranych
psy chodzą po niewidzialnym sznurku
pijacy zataczają kręgi
słowa spływają deszczem z okien
mamy sobie coraz mniej do powiedzenia
bywam jak stary fortepian na którym stoją paprotki
wewnętrzny dźwięk ma konsystencję rozlanego wina
nie ma nic bardziej obrzydliwego niż wymijające zdanie
stwórzmy słowo od źródła
dźwięk będzie się rodził w bólu
*tytuł by Schumann
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
24 listopada 2024
Po ludzkuMarek Gajowniczek
23 listopada 2024
0012.
23 listopada 2024
Myśldoremi
23 listopada 2024
z oddechem we włosachsam53
23 listopada 2024
2311wiesiek
23 listopada 2024
Psychologia wskazuje wzórdobrosław77
23 listopada 2024
ZnaniMarek Gajowniczek
23 listopada 2024
Delikatny śniegvioletta
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro