1 września 2016
Akatyzja
wiersz ludowy
jesień zaciera wspomnienia. płoną liscie
i ubrania po naszych zmarłych rodzicach
obertasy Macabre- na truchłach chałupsk
roztańcowały się szkielety. nierodno tu i błoto
w dobrym tonie jest pokryć się zmarszczkami
wyglądać jak gleba. i oczy- niech w szarych grudach
nie płonie nawet iskierka
mówisz: pesymizm. e tam, raczej- właściwy obraz
drzewa podszyte dymem, kraina garbiących się płotów
(zbyt gotyckie, pochyłe pismo- nie sposób dojść sensu)
i to nieznośne milczenie. jakby poginęły klucze od kłódek
na które zamknięto nam usta. wrony odwracają łby
pachnie kiszoną kapustą i parafiną. w każdej dziupli
-jak w domu. pryszczaty świątek trzyma się za obolałe czoło
wielka parafia ponad nami, biały obrus i obrazek cuda czyniący
gromnice, znak krzyża. i pęta. na ogół- kiełbasy
tak swojskawo. aż chce się wziąć piłę motorową
kanister czegoś łatwopalnego
albo dać krok w prawo. urwać się z mapy
18 stycznia 2025
Orzeł BiałyYaro
18 stycznia 2025
1801wiesiek
18 stycznia 2025
Harmoniavioletta
18 stycznia 2025
O miłujących bezwarunkowowolnyduch
18 stycznia 2025
watahaAS
18 stycznia 2025
Aby rozjaśnić szary dzień.Eva T.
17 stycznia 2025
kołysz mnie kołyszajw
17 stycznia 2025
Na huśtawceJaga
17 stycznia 2025
1701wiesiek
17 stycznia 2025
1984prohibicja