Edmund Muscar Czynszak | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (32) Książki (6) Poezja (546) Proza (18) Fotografia (20) Grafika (2) |
Edmund Muscar Czynszak, 25 maja 2010
Kiedy noc swój czarny welon rozkłada,
czasem zmysły moje dziwna pustka dopada.
Wycie samotnego kundla dobiega gdzieś z oddali,
smutkiem nasiąkają oczy i w sercu coś pali
Nawet słowiki zamilkły otulone snem głębokim.
Tak czasem chciałbym, by ktoś moją pustkę i smutek rozpoznał,
objął mnie zwyczajnie swoją miłością, gestem mnie swoim dotknął,
do swego serca mnie zaprosił.
Tak często różnymi słowami mnie częstujesz!
Lecz czy ty jeszcze mnie, choć trochę rozumiesz?
Edmund Muscar Czynszak, 25 maja 2010
Kiedy do końca wypełni się dzień,
zapiszę w nim ostatnie zdanie.
Nasze sylwetki skryje nocy cień
i czas zmyje kolejną plamę.
A księżyc na zmroku zawieszony,
śledzić będzie myśli, które ja ułożę.
Na trawie dywan rozścielony,
na którym swoje marzenia złożę.
I znowu będę jednym śnić
i nic nie powiem nikomu.
Dla siebie zatrzymam myśli nić,
zanim nie wrócę do domu.
Edmund Muscar Czynszak, 25 maja 2010
Obłapiani wygranymi problemami,
pławimy się w uczuciach, rodem z komiksów.
Słońce wschodzi i zachodzi poza naszym nie spokojnym oddechem,
czerwone odcienie naszych uczuć, zapalają się i gasną jak uliczne reklamy.
Świadome wybory stają się krokami popełnianymi po omacku.
Gwiazdy bledną z wolna ustępując miejsca następnym i następnym.
Każdy kolejny wybór jest wyborem ostatecznym,
nigdy niezaspokojeni poszukujemy ciągle nowych namiętności,
które na nowo pobudzą nasze ego, bredzimy o miłości,
porastając automatycznie naszym anachronizmem.
Nasza selekcja jest subiektywna, wyzuta z resztek prawd,
Artykulacja naszych kolejnych uczuć, grzęźnie w wąwozie naszej krtani.
A na horyzoncie tracimy wektor prawdziwych naszych wartości.
Tylko dzień rozpoczyna się i kończy o właściwej sobie porze.
Edmund Muscar Czynszak, 25 maja 2010
Cisza – poszarpana ostrymi słowami,
mosiężna klamka , podaje się,
słowa wybiegające poza próg nie powracają.
Na klamce przepalona żarówka milczy.
Powracający spokój piecze, przerywany chaotycznym rytmem serca.
Kroki milkną.
Moja samotność jest samotnością z wyboru.
Edmund Muscar Czynszak, 25 maja 2010
Bólu, co, smutkiem dusze trawisz
Zamykasz usta hałaśliwe
W czerni pośród tłumów chodzisz
Obłudy sztandar rozwija człowiek
Coś, co, wczoraj było złem
Jutro słodkim słowem przyozdobi
Na stosie spłonie ostatni żart
Niemocą strawisz ciało moje
Pustka na placu pozostaje
Na drugą stronę prze chodzi czyjaś postać
Ból wciąż z nami pozostaje
Towarzysz nasz niezwyciężony
Od narodzin aż do zgonu!
Edmund Muscar Czynszak, 25 maja 2010
Myśli w mroku się rozpierzchły.
Stado czarnych kuropatw, przy śmietniku krąży.
Pustka się rozsiadła – smutek umysł drąży.
I tylko zdjęcie twoje, trwa po swojej stronie.
Słońce obiecało, że się dziś pokłoni.
Bezsilność zniewala wszystkie moje tkanki
Drzewa z liści odarte- gałązkami wymiatają cisze.
Twój głos pragnienia, nowe w mym sercu wznieca.
Czasem tylko trwoga krtań mej duszy ściska.
Abyś mi do innej bajki nie czmychała!
Gdzie myśl spokojna – w ciszy uwięziona.?
Czy zdołam cię jeszcze słowem mym podniecić?
Na kamieniu biedronka do lotu się szykuje.
Skwerki emanują wiosną – tulipany uśmiechem swoim mnie czarują.
I tylko stadko czarnych chmur niebem wolno płynie.
Podaj mi swą nadzieje, abym nie zaginął.
Edmund Muscar Czynszak, 25 maja 2010
W białej pościeli ból się pławi kotłując się z nadzieją.
A respirator ciężko dyszy,
anielki spokój w twarzy doktora .
Radośnie dzwonią naczynia w szpitalnej kuchni .
I nikt nie wraca już do wczoraj,
zamiast zegara puls monitora .
Plusk rytmicznie płynącej kroplówki,
wymierza chorym kolejne minuty .
Za okna słonko nieśmiało zerka .
Czas się zatrzymał dzień przestał tańczyć .
Radość ze smutkiem królują w pospołu ,
wieczorną modlitwę odmówi za was wiatr .
Na giełdzie życia wieczna trwa gra ,
kogo poranny obchód jeszcze obejmie .
kto zaś parawan nicości przekroczy , gdzie ból nie sięga , i wieczny spokój twa.
Edmund Muscar Czynszak, 25 maja 2010
W witrynie sklepowej zając, czekoladowy przysiadł.
Do gniazdka skowronek powrócił.
Słońca uśmiech szeroki.
Kaczeniec w mokradłach się moczy.
Wierzbowe kotki wiosnę zwiastują.
Ciepłymi podarunkami wiatr nas obdarza.
Sweter w szafie znika – rękawica się nie przyda.
Kocie zaloty już widać i ptaki pląsy swe toczą.
Trawnik z rana jeszcze wilgotny - kwiaty głowy ku niebu unoszą.
Z pierwiosnkiem przed tobą dziś staje!
Smutek jak ostatnia bryła lodu, niech zniknie.
To dla ciebie się ten spektakl się zaczyna ,
by na nowo wiarę w życie przywrócić.
Nigdy nie rezygnujmy z marzeń!!!
Edmund Muscar Czynszak, 24 maja 2010
Maj, co czasem rajem bywa,
gdy zwykła łąka mai kwiatkiem,
obsypana kolorowym bratkiem,
dziko rosnąca w polu śliwa.
Lecz gdy zachlapane deszczem,
nasze krajobrazy,
serca biją bez urazy,
a słońce spływa dreszczem.
I czasem smutkiem przesiąka nadzieja
i melancholia marszczy czoło
i cisza i żal wokoło
uśmiech schował się w kniejach.
Edmund Muscar Czynszak, 24 maja 2010
Tafla mojego spokoju zburzona słowem.
Chaos umysłu wylewa na zewnątrz mego ja.
Podrażniony przeciągłym, powtarzającym się płaczem,
otaczam się wulgarnym słowem.
Grzech dotyka wszystkich moich członków
i fala goryczy przelewa przez tamę mojej prywatności.
Słone łzy matki, nie mają smaku goryczy.
Moja postać staje się mi obca,
a ruchy nie są pochodną moich myśli.
Każdy gest ukochanej osoby jest obcy,
budzący sprzeciw.
Tylko znaki czynione wieczorem
przypomina mi, że jestem
tym samym człowiekiem.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
28 listopada 2024
Wahanie (czekanie)Belamonte/Senograsta
27 listopada 2024
w sen głębokiYaro
27 listopada 2024
2611wiesiek
27 listopada 2024
Wyostrzone obrazy bycia kimśabsynt
27 listopada 2024
0023absynt
27 listopada 2024
0022absynt
27 listopada 2024
Jedno pióro jest ptakiemEva T.
27 listopada 2024
Mgła ustępujeJaga
27 listopada 2024
Camouflage.Eva T.
26 listopada 2024
Zjesiennieniedoremi