bosonoga - Gabriela Bartnicka | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (88) Kolekcje Forum (3) Poezja (165) Proza (9) Wideo wiersz (6) Pocztówka poetycka (2) Dziennik (6) Handmade (1) |
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 19 lutego 2017
poeta nie powinien dożyć starości
zeschnięty liść szeleści pokornie
niewskazane też by krążył wokół złotego cielca
przez dziury w butach czuje najlepiej
ale może nadużywać do woli
zalewane żale
wyskakują z mocą korka od szampana
dobrze jeśli potrafi
ze splątanych motków
wyszarpywać czarną przędzę
z wisielczym uśmiechem
wskazując drogę do donikąd
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 10 października 2011
i dzisiaj kipi od rozmaitości. nawet drewniane kiwi przyciąga
brzęczących natrętów; lecz tylko wtedy pierwszy po długiej
zimie pomidor, troskliwie obrany ze skórki, zawierał w sobie
wszystkie smaki wiosny; a pochłaniane bez umiaru czereśnie
spoglądały zalotnie ze skleconych naprędce, szeleszczących
torebek. zawieszone na drobnych uszkach, dyndały radośnie
zapowiadając niezwykłą słodycz lata. w majowych zieleniach
ozdobny kramik kusił ckliwymi barwami łakoci, ale ona i tak
wybierała tatarczany chlebek - najlepszy w objęciach babci
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 9 czerwca 2016
„a dla mnie nie ma ani poniedziałku, ani niedzieli: są tylko dni popychające się w bezładzie"
kiedy przypełza
pękają wątłe od napięć postronki
do jasnych źródeł za plecami
wpadają czarne ptaki
w stłamszonych echach tkwią śmiechy dzieci
i słowa tak puste jakby ich nie było
bezsenne przedświty przyciągają twarze
bliskich którzy już zgasili ostatnie świeczki
na urodzinowych tortach
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 24 marca 2015
nie zapowiedziała jej czarna woda. tuż po północy
zaklekotała na powitanie. nawet nie była brzydka.
podobna do Anji, zwłaszcza z oczodołów i linii.
przyszłaś nie w porę, kilka miesięcy wstecz
nie oponowałabym chyba –
aż dziwne że tak lekko
słowa przechodziły przez gardło. z założenia
powinno być zdrętwiałe.
mam jeszcze coś do załatwienia. wiosna przecież.
trzeba roślinki posiać, niech ucieszą zmysły.
i myśli zawiesić między zwiewnymi płatkami
w sadzie, nie wspominając już o porządkach
wśród słów rozgrzebanych.
przestań mnie dotykać. odsuń lodowate dłonie.
i nie chuchaj, bo bez obrazy oddech masz nieświeży,
podreperuj trochę kondycję. może w którymś z listopadów
pozwolę się porwać. pod warunkiem
że zapewnisz miękkie lądowanie.
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 14 grudnia 2015
dzisiaj happy morning czarna plaża biały kawior
jutra żadna Kasandra nie przewidzi
kiedyś możesz znaleźć się w złym miejscu
o złej godzinie bicz nieboży spadnie znienacka
zawzięta choroba bezmózgowy barbarzyńca
to nic że uderzy z niejasnego nieba
najgorsza jest niewiedza jak będziesz umierał
czy ktoś bliski potrzyma za rękę w pieleszach
czy w pożarze skręcony z bólu
podobny do palącego się zwitka gazety
bez szans na doczytanie
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 23 lutego 2019
Krakanie stu wron
obłoki pociemniały
grom w miejscu słońca
Lilia złamana
wiatr rozsypuje płatki
pod mrocznym niebem
Echo wśród jezior
głosy drapieżnych ptaków
pliszki w szuwarach
Rosa na listkach
kotłują się padalce
w biskupich barwach
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 17 grudnia 2015
przeinaczą fakty głosząc święte prawdy
klepią jak automat patos w każdym słowie
od tempa różańców nabrały już wprawy
zawsze nawiedzone kobiety kruchtowe
zaglądają w okna pod kołdry sąsiadek
która się nie modli która spina zadek
ciągle są na straży do ocen gotowe
nie odpuszczą grzesznym kobiety kruchtowe
mocno wierzą w cuda wchodzą pod kropidła
chcą synów w kapłaństwie przed pokusą schować
choć dla niepokornych szykują imadła
głoszą bogobojność kobiety kruchtowej
z buźką wciąż kamienną niczym Buster Keaton
i duszą pojemną chyba w geny wrytą
oprócz tego w górze czci ziemskiego boga
wierna jak kundelek kobieta kruchtowa
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 13 października 2011
to już na lekcjach wuefu
zaczęła się ta udręka
gdy belfer cały w uśmiechach
kazał mi stawać na rękach
choć trzepotałam rzęsami
bo miałam śliczne oczęta
każdy w to miejsce wciąż zerkał
gdzie bluzka była opięta
chętna do dysput poważnych
chciałam przekazać im tyle
lecz z roztargnieniem na twarzach
czekali aż się pochylę
może przestaną mnie męczyć
kiedy wykrzyknę do licha
spójrzcie nareszcie we wnętrze
a nie w zawartość stanika
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 22 listopada 2017
młoda kobieta potrzebuje faceta
zachrypiała orędowniczka prawdy
na miękkich nóżkach
troskliwi macho
znikali w zawrotnym tempie
sina dal wciąż wygrywała
tylko drobne pamiątki
pętały się po mieszkaniu
a pani z opieki odeszła zadziwiona
nowiutką w beciku
od początku tolerował starsze
jak oni wszyscy posyłał do sklepu
po kilku piwkach
płacz najmłodszej
nieznośnie dzwonił w głowie
wrażliwy na hałas musiał uciszać
kabel nie wystarczył
dopiero rzut o ścianę
pani z opieki zna takie przypadki
bo przecież
młode kobiety potrzebują mężczyzny
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 12 kwietnia 2014
wiosenny powiew wyciąga z lamusa
zapach pomarańczowej skórki spleciony
z cienkim dyszkantem ciotki Polci –
co wy się tak grzebiecie dziewczęta
czekamy jeszcze na Ryśków – bystrooka
liczy luki w familii i koszyczki
w alejce sześć białych podkolanówek
tańczy naprzeciw dezaprobaty wujów
przyklejonej do powagi przedkościelnej
nad indyczymi podbródkami cioteczek
fikuśne kapelusze potakują ze zrozumieniem -
młodym kozom trzeba wybaczyć
bim bam bom na starej wieży zanurza się w minionym
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 8 września 2016
„... twój ślubny welon, w pomiętą zwinąłem gazetę „
rankiem snuje się niczym
dym z gasnącego ogniska
powoli uchyla drzwi
unika przedsiębiorczych sąsiadek
niepewnie stąpa między regałami
dobre pomysły dobry smak
po założeniu kapci
szuka pilota
o szarej godzinie robi kilka okrążeń
między kanapą a oknem
przed snem
zalewa wrzątkiem melisę
w białej filiżance z nadrukiem
pasujemy do siebie
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 2 kwietnia 2016
jak trudno odrzucić nieodłączne ego
nie płakać nad dotkliwą raną
lecz uśmiechem otulać milknące dni
odchodzącym
pomagać zasnąć
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 18 marca 2015
słowa miały posmak strawy
z blaszanych menażek
na tak podaną
tylko bardzo głodni czekają
w największej rozwodniona zupa –
wśród wielu innych zawsze będziesz
numerem jeden
w środkowej niestrawny klops –
nie potrafiłem odmówić
gorące uderzają do głowy
w najmniejszej niewymyślny deser
doprawiony zwietrzałym lukrem -
mój słodki biszkopciku
chcę wrócić
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 22 lipca 2015
przyklejone do dostojnych murów
balkony niczym parasole
osłaniają przed nieśmiałym słońcem
drzemiącą uliczkę
budzi zachrypnięty tembr - kartofle kartofle
tupoty zapobiegliwych gospodyń
wyciągają z łóżek
okutanych w pajacykowe piżamki
poza parapety wychodzą
zapachy zbożowej kawy
stukot fajansowych kubków
w końcu z dołu dobiega
galop nóg z teczkami
a kilka kwadransów później przymusowe
szuranie nóżek z tornistrami
pałka zapałka dwa kije - wesołe
głosy podkreślają smak letniego poranka
który około południa przeplata się z aromatem
zup koperkowych szczawiowych i rabarbaru
Gośka, Ewa, Krzysiek – do domu
w oknach pojawiają się głowy ubrane
w nieśmiertelną trwałą
wyrywając najmłodszych z raju
po wąskim chodniku wloką się nogi z teczkami
nóżki z tornistrami przybyły wcześniej
w podskokach
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 9 listopada 2011
hołubi swój liczny przychówek niczym kwoka
o kurczęta dba nadzwyczajnie
i krowę zawsze wydoi na czas
nad niejednym pijakiem się ulituje
a nawet uśmiechnie dobrotliwie
że tak się biedakowi przydarzyło
ale kiedy ujrzy w pobliżu wynędzniałego kundla
robi się prawdziwie waleczna - sięga po kamień
bo przecież z takiego darmozjada
nie ma żadnego pożytku a i kurę zadusić może
najważniejsze jednak że nigdy nie opuszcza
niedzielnej mszy i pamięta o spowiedzi -
Świętej przecież Bóg wybacza drobne grzechy
http://www.ratujzwierzeta.pl/?p=9046
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 25 kwietnia 2018
z kręcących się pod sufitem motków,
garściami wyłazi czarna przędza.
/białą diabli wzięli dawno temu/.
nieco niżej korowód głuchych numerów;
prym wiedzie naciskany codziennie.
czarna przędza gęstnieje,
opada na wyrko.
nie wiadomo, co cięższe
głowa czy dupa?
tak czy tak -
nie warto kłaść stopy
na opustoszałym deptaku
prowadzącym donikąd.
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 14 grudnia 2011
widok drzewka skrępowanego na balkonie
zasmucał; ale jak już stało na zaszczytnym miejscu
to powiew lasu zbratany z zapachem pasty do podłogi,
tylko ten jeden raz w roku oznajmiał, że są już za pasem…
połyskujące cacka nie sprawiały tyle radości,
co przybrudzony anioł ze skrzydłami z firanki
i koślawe łańcuchy z kolorowych papierków.
dzieci i ryby głosu nie mają - gderała sąsiadka
wezwana do mordowania rybek, w odpowiedzi
na lamenty i deklaracje - my ich i tak jeść nie będziemy;
co innego rodzynki, czekoladowe polewy
i miodowy mak, który wyjadały ukradkiem
z przytupem przeganiane przy pomocy kraciastej ścierki.
gdy już wszystkie twarze były tak samo odświętne
jak śnieżnobiały obrus, spoglądały w grudniowe niebo
a potem do późna chwaliły tego, który właśnie się narodził.
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 18 stycznia 2014
jak to u zgorzknialca bywa
chichoczesz złośliwie nad pięknymi
bo wiesz
że prędzej czy później
obligatoryjnie udekorujesz
pergaminową skórą
mięśniami jak z waty
a na osłodę dasz tylko Alzheimera
abyśmy mogli choć na krótko
zanurzyć się w beztroskim przypływie
młodości
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 18 października 2015
skryta w rękawie
czepliwa ośmiornica
wyciąga macki
słowa trzech kobiet
nadmiernie ubarwione
gruszki na wierzbie
mikra purchawka
chwilami agresywna
jak Napoleon
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 24 maja 2011
starzy
ludzie odchodzą z szelestem i pokorą
zeschniętych liści
one
lewitując niczym białe duszki
wśród zimnych kroplówek
mocno tulą się do misiów
jeśli
zdążą dotknąć prawdziwej księżniczki
albo przeżyją trzy chwile na kucyku
odlatują szczęśliwe
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 25 maja 2017
wiatr beztrosko rozdawał
majowe pocałunki
gdzieś blisko fruwała najczystsza z czystych
ptasia muzyka
zaplatałeś w nią słowa
w zapachu wiosennych zieloności
próbowaliśmy ulecieć
ponad czasem
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 16 czerwca 2018
chciałam
powiedzieć jak zwykle
czekam na wiosnę z tobą
będziemy się dziwić
że trawa jeszcze zmęczona
i delikatnie
rozdmuchamy tulipany
a ty
niezmiennie rozśmiejesz każdy dzień
później wyjmiesz farby
najchętniej
gdy biało-różowy puch
wyjrzy zza parkanu sąsiada
lecz
gdzieś z tyłu dociera
tłumiona prawda
już nie wypatrzymy
pierwszych hiacyntów
razem
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 5 kwietnia 2012
na śnieżnej bieli obrusów
zapachy pierwszych dni wiosny
wśród drobnych liści borowin
przycupnął zając radosny
znów czerstwą szatę odnowił
niewielki z ciasta baranek
nad losem świata się głowi
zdziwiony krasą pisanek
i żółtym licem żonkili
co uśmiech dają od rana
jak mazur z buźką w wanilii
i baba w lukier odziana
promykiem mikrym wiosennym
świat cały chcemy nakarmić
gdzieś znika bura codzienność
gdy Alleluja śpiewamy
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 5 lutego 2012
to nie była waza z epoki Ming
ale Pan krzyczał i machał rękami
kiedy rozbiła się w drobny mak
nikt już nie pamiętał
o słodkim mruczmurando
i kojących dotykach futerka
Pan zadbał o wygodę w podróży
tekturowe pudełko było przestronne
i szczelnie oklejone mocną taśmą
łapki chociaż zwinne nie poradziły sobie
kiedy na przystanku powiało mrozem -
okrutnie
http://biznes.ekologia.pl/Pomoz-zwierzetom-przetrwac-zime,16517.html
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 23 marca 2018
Dziarska babina z Powiatowa
znowu ryczała niczym krowa.
Przecież siano się należy:
za polany w Białowieży,
podziw w świecie, szukanie wroga!
Wiersz Wieśniaka
darła się baba pod niebiosa
że jest taka goła i bosa
a Pan zapytał Piotra czemu ta wrzeszczy
Piotr jej wyjaśnił że to eks burmistrz z Brzeszczy
Bóg się zafrasował i podrapał po brodzie
Oj za bardzo was doświadczyłem -
mój ulubiony narodzie
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 16 czerwca 2015
bywałeś tego lata daleki
a może to złudzenie na tle szczytów
bo przecież gdy przyszedł halny mieliśmy
tylko siebie bliżej niż ciepło
parujące z oddechów
byłeś tego lata zmęczonym drozdem
który utkwił w splątanych szuwarach
a może dopadły mnie zwidy po palącym słońcu
gdy czekałam na burzę z piorunami
byle nie usłyszeć ciszy
byłeś tego lata bladym płomieniem
słaniającym się na brzegu ognia
a może to nagłe zamglenia wypaczały widzenie
są tacy którzy mówią że już ciebie nie ma
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 5 października 2017
spróbuj wejść w ich skórę – powtarzał.
dzień po dniu
przeżywałam drżenia chorych, żale porzuconych;
ale od kiedy dół pokazał dno,
sięgam tylko po ulubione powłoki.
w południe zawłaszczam postać Tyche i smakuję
owoce Wysp Szczęśliwych.
nocą opleciona włosami Małgorzaty rozsiewam
złoto z cerkiewnych kopuł wokół Sadowej.
kwadrans później zaznaczam księżyc
na granatowym blejtramie
i tańczę w Nataszy na jej pierwszym balu
zakochana jak nastolatka
w księciu Bołkońskim
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 23 lipca 2011
Nowe przydeptuje stare - mawiała babcia Marynia.
Istotnie. Bolało zaledwie do następnego lata, bo przecież
radosny błękit nawet przez szybę wdziera się w źrenice
młodych kobiet.
A potem? To normalne, że przymus ciągłego dreptania
nie pozwalał na przewracanie stronic do przodu.
Czasem tylko w dusznym, letnim zapachu przemykało
Send me an Angel. Niczym mgnienie słońca wśród cumulusów.
Nie wykrzyczę nigdy żalu na widok czarnosmutnej kartki.
Jednak chciałabym dotrzeć, przeprosić za zwłokę i przemówić
chociażby tylko kroplą deszczu, głosem ptaka -
przykro mi
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 2 stycznia 2017
wypucowane szyby
zakłamują widzenie
w zmęczonych źrenicach
kalendarz gubi zeszłoroczne
świętowania
noc otwiera niechciane echa
na drodze bliscy
którzy jeszcze wczoraj
porządkowali ważności
ich rozmyte postacie
wymknęły się jutrom
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 27 listopada 2016
Eleonora sunęła po parku
z wdziękiem łabędzicy
godnej rozłożystych skrzydeł
cóż z tego że peleryna zna czasy króla Ćwieczka
a rozczłapane trzewiki wydają dźwięki
zepsutego klaksonu
ważne że kiedyś do niej należały
uśmiechy słane znad pachnących koszy
i wisienki ze szczytów lukru
zjadane pospołu z idolem sceny
który wreszcie skorzystał z wygód
alei zasłużonych
i w nosie ma mole
zżerające lampasy ze spodni marszałka
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 8 marca 2012
od czasu do czasu, w marcu przy kominku;
schodzą się o zmierzchu damy nad damami.
nie skubią już pierza, degustują winko;
setka głosów naraz – gwar niczym w małpiarni!
kanonada śmiechów bębenki poraża;
gorzej, gdy przy drinkach chandra nagle wpadnie.
w mig pogłębia zmarszczki na ceglastych twarzach,
by wydobyć żale, które drzemią na dnie:
że teściowa głupia
mąż zerka na młódki
szef klepie po pupie
a na udach grudki
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 8 listopada 2016
cóż za urozmaicenie
te po ojcu skłonne do rozmyślań
prąc do przodu wieczorami
wyskakują z mętnej modlitwy
te po matce kokieteryjne wesołki
budzą się razem ze słońcem
i zakładają kolczyki
na sterczące uszy
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 16 kwietnia 2015
Śmieszył Pokora w kiecce kobiety,
Anioł, co łeb miał nie od parady;
geniusz Bareja odszedł niestety!
Kości, podroby, kawał chabety,
wciąż zdobywane nawet spod lady
- cenne trofea sprytnej kobiety.
Ważne urzędy jak kabarety:
biurwy, donosy, mętne układy;
mądry Bareja odkrył niestety.
Nie dla Balcerków modne gadżety,
luksus z peweksu, suknie od Prady
i dewizowe - cymes kobiety!
Marian po miodku wił piruety,
gdy pruł ulicą, padał strach blady;
kpiarza Barei nie ma niestety.
Tamte absurdy budzą uśmiechy,
i dziś nieobce - cóż nie ma rady;
cwane Jarząbki, mocne kobiety
- chociaż Breja odszedł niestety.
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 11 października 2011
na początku chaotyczne stąpanie po kruchym wierzchu.
jeden niewyraźny uśmiech, to już powód do paniki. nazajutrz
coraz śmielsze gesty, rozpalone słowa nie przepuszczają wątpliwości.
i od rana do wieczora ta sama melodia – kocham cię kochanie moje.
kolejny jej wariant rodzi zdziwienie -
przecież tak pięknie nieraz bywało, czyżby znowu identyczny refren?
ale co tam! i tak warto po raz enty zaśpiewać
radosne besame mucho przed zdezorientowanym księżycem.
stara jak zwykle odeszła poszarpana, lecz na palcach skrada się nowa,
ukryta pod zalotnym przebraniem -
by nie zrazić weteranki
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 7 sierpnia 2012
pewien cny poeta, w sieci zasłużony;
chciał wysłać do garów panny, wdowy, żony.
dla was głupie baby łepkowskiej seriale,
dosyć już na trumlu wierszowanych kalek!
nieco łagodniejszy wobec męskich tworów,
uznał - będą lepsi przy budowie torów.
mosty mogą tworzyć, bo cóż mosty znaczą;
inna rzecz poezja – nie zniosę pokracznej!
gdy już zrobię czystkę na trumlowej grzędzie,
wtedy w mig na szczycie arcydzieło siędzie!
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 11 stycznia 2019
udajesz pomocną dłoń
a tu głodowe majaki w Somalii
biały grant dla dzieci raz na tydzień
i za pustynią sępy tną kość słoniową
na walutę
wieścisz jasność błękitu
a maski w Linfen wyprzedane
i choć ryby nie są rozmowne
śnięte krzyczą
w niebo /głosy/
myślisz że uwierzę w cud rodziny
bo siniaki znikają w zaciszu
małe życie tli się na oiomie
a niby-tatuś często
na klęczkach
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 23 listopada 2019
niewyżyte dusze
trzymają się kurczowo
wytartych prześcieradeł
gdy wiązadła zawodzą
nad gmachami
kolebie się powietrze
uparte duszyczki
w locie walczą
o obiecujące miejsca
ale i tak
często gęsto w najlepsze
trafiają protegowane
Szefa
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 16 lipca 2012
dzień zaczynała od zbierania
nut rozsypanych po kątach
zalążków tego co miała kiedyś usłyszeć
bemole i krzyżyki dopieszczała tak samo
skrupulatnie jak jego wyszukaną garderobę
w nocy nawiedzały ją niezwykłe melodie
nigdy wcześniej niesłyszane
zdarzały się i takie kiedy po piano
następowało gwałtowne crescendo -
budziła się wtedy szczęśliwa
dla niego była gotowa
zaśpiewać arię sopranem -
pomimo wrodzonej chrypki
pewnego dnia maestro postanowił
zostać księgowym
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 14 marca 2020
zemsta ślepego nietoperza
bunt zarzynanej świni
a może i wściekła krowa
miała dość
albo
obijane dla osiągnięcia kruchości
psy w klatkach
na targu
dogadały się z gadami
pokręcony wąż
w końcu zwiał z niewoli
pozbierał wszystkie obolałe skóry
dokleił pogruchotane skrzydła
rozciągnął nad ziemią
i pokazał środkowy palec
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 3 lutego 2020
Babcia Halina brała życie za rogi
nawet odejście męża
nie wywaliło jej z butów
krzątała się w nich często
gęsto podśpiewując
wolne godziny
pielęgnowała równie ochoczo
jak marchewki i róże
Boga podejmowała z uśmiechem
ubrana w nocną koszulę
Babcia Marynia do głębi liryczna
w kapeluszach chciała dorównać
prawdziwym damom
połykając romanse zalewała się łzami
przy losie Stefci Trędowatej
wyprzedzała o kilka kroków
nieszczęścia
przebywała jakby
tylko na pół gwizdka
w codzienności
ogólnie
dwa razy krócej niż Halina
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 22 lipca 2011
oni to mają fajnie -
chociaż spodnie pod brzuchobalonem
i pożyczka z trzech tłustych włosów -
to przecież i tak dokoła czają się amatorki
każdego męskiego ramienia
one to mają przekichane -
od pierwszej zmarchy i niewinnego wałeczka
walka z góry skazana na przegraną
kolejny krem z kolagenem a po nim wyłącznie -
alergia na reklamy
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 16 września 2015
wrześniowe słońce
częstuje aromatem
złotej szarlotki
różowy zachód
na wyciszonym niebie
klangor żurawi
w szarej godzinie
jesień gra Vivaldiego
źdźbło dyrygentem
damy zapachu
stulają barwne usta
przed chłodnym zmierzchem
ostatni bociek
wymachuje skrzydłami
gest pożegnania
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 27 października 2016
lisek cwaniak na tron łasy
sypnął ludkom sporo kasy
teraz zrobi to co zechce
bo dukacik w łapki łechce
sprytny lisek jak wieść niesie
mocno dzierży władzę w lesie
jednym głosem mówią zając
wilk ropuchy czarny pająk
grzmi krażąc wokół koryta
moja prawda jest niezbita
gorsze z sortu sarny łosie
to diabelskie jest pokłosie
niech im się luz nie zamarzy
bo waleczny wąż na straży
choć mu obłęd z oczu tryska
z gwardią będzie bronić liska
zasępione stare sowy
wciąż się drapią w mądre głowy
wiedzą że naiwne ludki
stracą wolność oraz dudki
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 23 stycznia 2017
w wyblakłych godzinach
przewijam pamięć
ponurym kadrom w zimowej czapie
celowo zwiększam tempo
zatrzymuję
pędzącą ciuchcię na wydmach
pierwsze lato nad morzem
melanż złota z błękitem
ślady stópek
wokół piaskowych zamków
wracam bo coś umknęło
z rozsłonecznionej wiosny
na stawikach
śmigające wiosła rozmazują
znajomy uśmiech
za chwilę ukazuje się w pełnej krasie
na uliczce starego miasta
między kramami migoczą
barwne wiatraczki
i chociaż to niemożliwe
czuję zapach cukrowej waty
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 27 maja 2017
Odkąd Ciebie już nie ma, straciły ciepło lata.
Nawet szpitalne biele nie mroziły dotykiem,
kiedy w Twoich objęciach mogłam ciemność wypłakać.
Noce, w których motyle tkały zapachy w kwiatach,
pierwszą kąpiel, karmienie ogarniałaś wciąż wzrokiem.
Dar bezcenny dla dzieci - czułość jak ciepło lata.
Niosłaś na tacy uśmiech, który troski rozplatał,
słodki kompocik z wiśni, misia z łatką nad okiem.
A na Twoich kolanach mogłam ciemność wypłakać.
Trwałaś z nosem przy szybie, gdy wracałam ze świata.
Smutki, niepowodzenia zostawiałam za progiem,
przytulona do Ciebie czułam znów ciepło lata.
Czasem przychodzisz we śnie – zwiewna, piękna choć blada.
Ściągasz gwiazdy na ziemię, znikasz razem z księżycem.
Wołam - zostań tu ze mną, pozwól ciemność wypłakać!
Niczym mocnym kokonem chcąc mnie ciągle oplatać
byłaś domem, schronieniem, gdy wiatr pukał do okien.
Teraz gdy Ciebie nie ma, straciły ciepło lata.
Słowa miałkie, zbyt puste, by żal w wierszu wypłakać.
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 25 kwietnia 2019
aby na zawsze nie przylgnął smutek
dokąd
wykonanie wyroku odległe
wybrzmiewa radość
z muzyki wiosennego wiatru
kiedy
spiętrzony lament
ogarnia wszystkie zakątki
myśli i ciała
wtedy
wypowiadaj cicho
im jest lżej
najtrudniejsze zmaganie
mają za sobą
i rozwiązali niewiadomą
gdzie się skończył
ostatni oddech
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 1 lutego 2017
chcieliśmy
dotknąć błękitu
z czułością słonecznej wiosny
do końca wierzyłam
że przemkniemy
między cumulusami
lecz wiatr rozstrajał
westchnienia
brzmiały fałszywie
niczym dźwięki ze zdartej płyty
przywołując coraz bardziej
natrętną myśl
musimy zapomnieć
o spadaniu w gwiazdach
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 2 listopada 2018
jeszcze wczoraj wokół szczytów
pod gwiazdami
kręcił się nasz młody świat
a ranek
miewał zapach czereśni
jeszcze wczoraj
mocne bluesy
schładzaliśmy wermutem
odkąd
odeszliście jedno po drugim
światło stało się natrętem
a dni mają posmak zwietrzałego wina
odkąd
odleciało ciepło
cierpną mi myśli
Teni i Markowi
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 20 listopada 2018
jakżebym chciała wejść w czasy minione
gdzie kolorowym był świat czarno-biały
niczym mdły pierrot w kołnierzu czerwonym
próbuję tamte barwy w snach dogonić
łapię w dwa ognie później gramy w gałę
nogi mi chyba wpadły w czas miniony
skręcam w zakątki kiedyś ulubione
po drodze biały miś wskakuje w karmel
na małpę Fredry spadł kołnierz czerwony
z rozkoszą wciągam wielobarwne wonie
cukrowej waty i lodowych gałek
znów powiew przeniósł mnie w czasy minione
przed domem biały trawnik w blaskach tonie
grudzień wśród bliskich jest zielonym rajem
w bramie lśni pierrot w kołnierzu czerwonym
gdzieś w sennych oknach tkwią twarze znajome
co barwny patchwork tkały z cząstek małych
choć przeniosły się z teraz w czas miniony
to pierrot nadal ma kołnierz czerwony
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 25 października 2019
Nie bój się cieni. One świadczą o tym,
że gdzieś znajduje się światło.
nieograniczona przestrzeń drgała
od kojących westchnień
nie widziała nikogo a jednak
czuła wszechobecność
rozproszeni w nieodgadnionych
odległościach
nie dotykali nie mówili
ale nie ulegało wątpliwościom
że są ojcem matką ukochaną
Terenią a nawet kudłatą Daisy
która istniała tak blisko że przywoływanie
nie miało sensu
wszyscy za którymi tęskniła
stali się jej częścią
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 5 listopada 2018
za bramą starej kamienicy
niezmiennie jak co roku
przebywają bez zameldowania;
starzec drepczący z wysiłkiem.
daleko od okna. nie dostrzega
trzymającej go kurczowo dziewczynki.
trzy siostry snują żałobną sagę; z szelestem
spod obrazu wynurza się ciemnowłosa kobieta
w kwiecistej sukni. płynie po schodach. i znika.
głucha na błagania
w jesiennej mgle
rozpraszają się nie do końca
pożegnani
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 7 czerwca 2011
czas ostatnimi czasy
filcuje mi się bez opamiętania
zupełnie jak mój ulubiony stary sweter
i staje się podobnie jak on
wyblakły od zdarzeń
które momentami nabierają kolorów
i brylują na dawnych salonach
niestety w obydwu przypadkach
filcowanie jest nieodwracalne
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 31 sierpnia 2018
są zakłamani - stwierdził wuj Michał;
mnożą podatki, łatwo rozdając,
nie grupie słabych, co ledwie dycha;
do młodych, zdrowych ślą Mikołajów!
wątłe staruszki, chorzy na wózku
mogą zejść w niebyt przed wyborami.
mądrzej ogierów mieć na powrózku;
warto przez lata kasą ich mamić!
są groteskowi - stwierdził wuj Michał;
szczodrze wspierają kiesę sekciarza.
i choć ty brachu z niesmakiem prychasz
całują łapy kłamcy w ornatach.
nie myj penisa pobożny bracie -
już wkrótce w druku ujrzysz nakazy.
czy też kochani wrażenie macie,
że średniowieczem chcą nas obdarzyć?
są niczym koszmar - stwierdził wuj Michał;
głaszczą wszechpolskich po pustych głowach.
do barw brunatnych niejeden wzdycha,
choć ryzykownych, lecz narodowych!
pazerna władza, jej prawo górą!
trójpodział został właśnie przegnany.
w mig zapomnieli, że dyktatura
jest brzytwą w rękach małp opętanych!
nie chcę żyć obok niby-rodaków,
oznajmił Michał stanowczym głosem.
oddzielcie murem sektę ciemniaków,
nim niepokornym wymierzy ciosy!
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 17 listopada 2017
czy pamiętasz kuzyneczko jak niebo leżało na górach
a baranka uznałyśmy za płaczliwego pieska?
gaździna śmiała się do rozpuku znad paplaniny
wyciągała blaszane kubki - mleko z kożuchem było wstrętne,
lecz w powietrzu krążył zapach malinowej obietnicy.
czy pamiętasz kuzyneczko gdacząco-kwaczące podwórko?
pierzaste kuleczki zaklepywałyśmy na raz dwa trzy –
moja najżółciejsza! albo wieczorne zagniatanie ciasta z pierzynki
i stały okrzyk silniejszej - człowiek za burtą!
lądowałam na twardej podłodze, siniaki wokół pupy bolały;
po latach urosły do rangi czułego wspomnienia.
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 15 maja 2018
dziękuj mu bez końca
za wkłucia komara
oczy w okularach
alergię na słońce
za wredną człeczynę
co czerpie uciechę
gdy z gębą w uśmiechach
podstawia ci świnię
podziękuj za raki
oraz boreliozy
moc dopustów bożych
przyjmij jak podarki
za traumy z pożegnań
przyjaciół wciąż bliskich
choć żal wnętrze ściska
też dziękować trzeba
za ruchome piaski
i żniwo tsunami
za brane garściami
dobro z pańskiej łaski
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 25 maja 2011
to nie były czasy dla odważnych kobiet
- nie myślała o tym kiedy ostatni raz spojrzała
na śpiącego synka
wszak to najtrudniejszy wybór
gdy pojawia się ktoś kto przypomina
że nie jest się wyłącznie czcigodną damą
ale przede wszystkim piękną kobietą
niestety
stary mąż klepiący modlitwy i ustawy okazał się
tak samo skostniały jak stado wypłowiałych matron
szepczących po kątach
- uczciwe kobiety zachowują przecież pozory
to nic
że wokół niej jakby rozlało się
morowe powietrze i że dla wszystkich
była powietrzem –
nauczyła się być tylko dla niego
aż
do tego poranka
kiedy dostrzegła spojrzenie
- chłodniejsze niż kiedykolwiek
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 26 marca 2019
lubię rozglądać się po ciszy;
światło przenika przez witraże.
myślę -
jeśli zaglądasz wszędzie,
to masz szerokie horyzonty,
więc nie możesz być okrutnikiem
ani nadętym narcyzem
czołobitność, strach przed tobą
i bicie się w piersi
wciskali do chłonnych prześwitów
przez całe wieki żądni władzy
sprytni szamani
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 29 maja 2018
powieki zwisają
przed zmętniałym obrazem
ołowiane lacie
opierają się wędrówkom
mokra wiedźma
kąsa palce
włazi do lędźwi
a stamtąd po sękatej drabinie
aż na czubek głowy
po zmroku boa dusiciel
zaciska się na szyi
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 4 kwietnia 2020
wbijanych w ziemię nie cieszy
świeżość zieleni smak wiosny
chcieliby zaszyć się w lesie
stłumić porażkę ludzkości
na cóż nam owca z klonami
opanowanie księżyca
gdy mikrus niczym tsunami
siłę rozumu przechytrza
stokrotki wabią z daleka
słońce maluje błysk w oknach
śnisz o spacerach nad rzeką
coraz to bardziej samotna
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 23 lipca 2018
w gorące lato ulice
łapią oddech po zmierzchu
światła latarni budzą
podgotowane zmysły
do zaspanych cieni
przyklejają się małe księżyce
ze zwiewnych spódnic
i żwawe zygzaki
połączone
znikają w zadrzewionych alejkach.
nieruchome powietrze
zaczyna wirować
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 4 listopada 2022
mistrz pędzla najchętniej w pracowni przebywał
po nóżkę z kaczuszki wymykał się w nocy
gdy w sen zapadała krakuska gderliwa
nakładał cynober na turecki dywan
uznając że zabrakło znów w kolorach mocy
krakowski mistrz musiał w pracowni przebywać
dbałość o detale to sztuka prawdziwa
wymagała czasu lecz trudno fakt przeoczyć
że czekała żona krakuska gderliwa
czasem u Hawełki wypił kufel piwa
potem o Floriańskiej miewał sen proroczy
ale znów najchętniej w pracowni przebywał
wydłużał podcienie zmieniał refleks w grzywach
nie szczędził wysiłku by rozświetlić oczy
bo w domu czekała krakuska gderliwa
doskonalił dzieła tkwi w tym wielka siła
odczuwam jednakże w historii niedosyt
może nieustannie w pracowni przebywał
gdyż w domu czyhała krakuska gderliwa
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 18 lutego 2020
przegrał walkę z rakiem
szansa na zwycięstwo przemilczana
/lek sprzed ćwierćwiecza
więcej trutki niż balsamu/
przez wydęte pontony
gwiazda lansuje ptasi móżdżek
odkrycie na miarę
upodobań ludu
ululana na trawniku
wielokrotna mamuśka
wyśpiewuje przez te oczy zielone
hit z repertuaru niejakiego Zenka
trofea zdeklarowanych łowców
czekają na błogosławieństwo
ojczulka
główka przy główce w tańcu
trzymają się za rączki
wielbiciele toruńskiego
Piernika
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 6 marca 2020
częste przewijanie pamięci
wymyka się spod kontroli
na olśniewające wiosną słońca
nachodzi smutek deszczu
dziewczynki z kokardami
spowalniają w biegu
ze schodów
przed bramą z pierrotem
nieruchomieją
znajome postaci
uśmiechnięte twarze
bliskich przesłania mgła
gdy usiłuję ją rozproszyć
pośrodku
tworzy się napis
nie ma takiego czasu
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 12 lutego 2023
„Dramat Syzyfa nie polega na wiecznym trwaniu jego mozołu,
ale na jego świadomości, na świadomości wiecznej porażki”
Trudno obejść błoto tkwiąc w ulewnym deszczu:
zamknąć drzwi przed gwarem, kiedy milknie cisza.
Trudno wspiąć się wyżej, gdy konary trzeszczą;
pójść wybraną drogą, skoro cel umyka.
Trudno ciągle dążyć do biegu bez przeszkód,
jeśli Styks na mecie i cień przewoźnika.
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 5 sierpnia 2011
mama mówiła że tata musiał lecz one czekały
na to hałaśliwe święto bo tylko wtedy już od świtu
dęły błyszczące trąby dudniły bębny i wiatr
przetrzepywał flagi a od bibułkowych kwiatów
w pstrych kolorach migotało w oczach
krótkie nóżki po długim marszu stawały się coraz
krótsze ale chwilę potem z pozycji na barana
widać było przeróżne głowy co wiązało się z odkryciem
że nie na każdej są włosy
najbardziej zadziwiały głowy panów
powkładanych za lady zwane trybunami
gdyż to w ich kierunku krzyczało się i powiewało
czym popadnie
prawdziwą frajdą był jednak finał - zejście z ramion
tatusia po cukrową watę albo balonik który często
umykał w majowe błękity
/z cyklu – w oczach dzieci/
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
20 maja 2024
Czeka nas wojna!Marek Gajowniczek
20 maja 2024
Za ciepło się ubrałaJaga
19 maja 2024
Świat LucaArsis
19 maja 2024
DystansMarcin Olszewski
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta