4 june 2014
dwadzieścia pięć lat
wybacz Polsko, zapomniałam.
przechodziłam ulicą, stróż wywieszał flagę.
późno, ale z demonstracją. zabolało.
że mnie nie znasz Polsko i nie chcesz wiedzieć
dokąd idę, skąd przychodzę.
usiadłaś z nimi do stołu. ilu z nas nie było, nie wiesz.
polewali ci Polsko, karmili obficie. nawet bili
brawo. Janda przyniosła zdjęcia, jak ci było
w tych szarych sukienkach, którym przyglądały
się dziewczyny młode. dziś pełne życia. pamiętam
z dzieciństwa rozmowę, że chyba czas wyjechać.
tylko matka mimochodem wspomniała o grobach.
kto się będzie zajmował.
i ty bardziej wolisz historię, od tego co się dzieje.
a więc świętujcie. ja nie mogę. o piątej wstaję do pracy,
na osiemnastą mam drugą fuchę. i wiesz, to zawsze
za mało, aby usiąść do stołu przy którym świętujecie.
moją wolność.
19 march 2024
The Pain Was Not YouSatish Verma
18 march 2024
1802wiesiek
18 march 2024
Ruda na platynowoabsynt
18 march 2024
Art In DyingSatish Verma
17 march 2024
W gotowościJaga
17 march 2024
takie tam ćwiczenieabsynt
17 march 2024
I Will SurviveSatish Verma
16 march 2024
1603wiesiek
16 march 2024
tu i teraz, zanurzając sięTomek i Agatka
16 march 2024
Drzewo recykling 2020Marianna Małgosia Bakanowicz