gabrysia cabaj | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (62) Forum (1) Poezja (317) Fotografia (24) Pocztówka poetycka (6) Dziennik (100) |
gabrysia cabaj, 10 września 2013
Jakby ziemia miała zrodzić przejście
do wszystkich drzwi
Wieśniak M
Błogosławiliśmy młodym-
pierwszy raz w życiu
widziałam taką łzę
na dziewczęcym policzku,
jakby to strumień rodził perłę.
Ślubując przed Bogiem, ludźmi
i młodziutkim kapłanem,
przyrzekli się nie opuścić, więc
z hukiem obsypaliśmy ich kwiatami,
nie żałując przy tym groszy.
Gdy patrzyłam jak tańczy,
przypomniało mi się, że będąc
chłopcem, podkradał ojcu klucze,
a wujkowie przywozili dla niego
całe pęki, które zakopywał
w ziemi.
Nie wiem,
kiedy i gdzie, ale ten erotyczny
musiał być na tym samym kółku,
co od serca.
.
gabrysia cabaj, 3 czerwca 2013
Wstaję o 5.30. Przed domem leży jaskółka
która już doszła, a ja nie muszę dokądkolwiek iść
żeby tam dotrzeć.
Z drugiej strony kłosi się kos w ogrodzie.
Ogromny ciemnozłoty żuk ląduje
na białym stoliku.
Gdy biorę go w palce, udaje martwego -
tuż przed odlotem
Chcę go nazwać
lecz w Wielkiej Księdze Zwierząt nie ma niczego
co byłoby takie samo.
Tutaj nic nie pójdzie się bać
albowiem podniesiesz ją z ziemi - Słońce.
Będzie wiał wiater. Właśnie tak.
Przecież to piękne słowo, jak wszystko
więc jeszcze raz: wiater. I dalej - smierć.
Zauważ, jakie to może być łagodne.
.
gabrysia cabaj, 29 maja 2013
- miękki Boże, dobrze że jesteś!
Roman Knap
mój Panie który jesteś schowaj mnie zwiń
w małą muszlę przykryj piaskiem piaseczkiem
niechaj fale przypływu będą nade mną
i snop słonecznych promieni i pogłos oceanu
niech szumi szumi odwieczną piosnką
przyjdź królestwo morskich prądów i wola
namorzynowych lasów wodne pola zielenic
użyźniaj aby nadal na nich mogły się pasać
ryby wszelakie i zielone żółwie
niechaj uchatkom szczodre będą podwodne
groty labiryntu a węgorze ogrodowe by w porę
schować się mogły przed niebezpieczeństwem
przyjdź królestwo słupów z litego popiołu
dla mew o oczach ogromnych i nakarm je
kałamarnicami niech lecą lecą niech żyją
niechaj w księżycowym krajobrazie zastygłej lawy
rosną kaktusy na chwałę a legwany znajdują
swoje miejsca w dolinie Fernandiny
i głuptakom modronogim odpuść bo nie mają winy
jako i my
jak i my
http://www.youtube.com/watch?v=0humBQW7U7I
Roman Knap
JAK SIĘ UŁOŻYĆ DO SNU
jak się ułożyć do snu tak, żeby kość nie uwierała kości,
a lewą rękę można było zgiąć i położyć na sercu; chyba jest za szybki puls,
potrzebna woda, Acard, Bisocard, ale kości się nie przepuszczają, tylko krzyżują,
a wtedy boli i trzeba włożyć między kośćmi koc; coś miękkiego, co przytuli i zapomni,
że jest już tylko szkielet i chyba za szybki puls; miękki Boże, dobrze że jesteś!
.
gabrysia cabaj, 9 stycznia 2014
komu potrzebne są
te wszystkie wykastrowane katastralne ogólniki
[Voyteq Borkovsky]
Komu potrzebny jest
stary kot w domu, w piwnicy, na taborecie.
Pod schodami -
stary rudy kot z kocim katarem,
którego zainfekował młody i prężny
(mówimy na niego Wirus, Rysiu, Rychu).
Nie zgadzamy się na otwarcie staruszka.
I dobrze!
Kot raz otwarty jak puszka rybna.
Zaczynamy nie wierzyć,
a to znaczy szukamy przyczyny i rozważamy
skutki.
Doktor Google mówi jasno i wyraźnie.
Mówi za darmo, a my nie chcemy być
„dojne krowy”, więc wyciągamy wnioski.
Wyciągamy wnioski, wenflon, wycieramy
nos wacikiem z wodą. Nosimy kota "na siku”.
Mamy źle w głowach.
.
gabrysia cabaj, 13 września 2011
miałam suknię w niebieskie kwiaty
i oczy pod kolor sukni
ręce ktoś mi ułożył w sam raz
do łapania wiatru
wierzyłam w baśnie Andersena
i że Bóg może cuda w kościele
Świętego Krzyża na starym mieście
rozmyślnie wsiadłam do autobusu
by dalej pójść polną drogą i krzewić się
ubrana w przeróżne odcienie
miłości
.
gabrysia cabaj, 31 maja 2012
Najbardziej lubię poranki
w jadalni
bez względu na względność pogody
pomimo jakichś tam braków
ponieważ i tak są zmyślone
na przekór nocnej nerwicy natręctw
wiosennej depresji przekwitania
mój Prawdziwy Mąż w niebieskiej
flanelowej koszuli w kratkę
podchodzi do mnie od tyłu
żeby przytulić
a ja wtedy mogę unieść ręce
zwracając się policzkiem
do policzka
głaskać go po głowie
za tych kilka niespełnień
wspólną podróż w znane
a nie nazywane
które jeszcze umyka wszelkim
określeniom
.
gabrysia cabaj, 10 marca 2012
Adam wstał, przeciągnął się,
włosy przygładził -
nagusieńki,
jak go Pan Bóg stworzył, a stworzył
kompletnie od A do Zet
na swoje podobieństwo.
Kurde, jaki ten świat jest piękny!
Ja pieprzę!
Ptaszki latają, ryby pluskają, drzewa ugięte
od owoców,
aromatyczna trawa, kwiaty, motyle,
jelonki.
Wykąpał się w strumieniu, a gdy wychodził -
woda biegła w kropelkach ramionami,
torsem
po brzuchu,
niżej
udami
do stóp -
zmysłowo pieszcząc naprężoną skórę.
Słońce lizało plecy.
Lekki wietrzyk muskał pośladki.
Ale Raj - pomyślał - tak jakoś głęboko
wzdychając,
że aż usłyszał to Stwórca..
.
gabrysia cabaj, 1 października 2013
U nas tymczasem
w porządku: zerwane jabłka, orzechy
suszą się w kobiałkach.
Super sweter dostałam w 3D
w kolorze późno-wrześniowym.
Robione ręcznie solidne wzory;
ma siedem dużych guzików,
których zapiąć się nie zawaham.
Dom ogrzewany jest drewnem, więc
normalnie - jak w bajce.
Mówię wam - i wtedy się otwierają
drzwi - wlatuje motyl - siada mi
na dłoni, trochę szumu robi
ten pawik rusałka.
Aniele boży stróżu mój
ty zawsze przy nich stój: na przejściach
dla pieszych do i ze szkoły.
Zajmuj wolne miejsce w aucie,
a gdy wchodzą do sklepu, nie czekaj
z założonymi skrzydłami -
prowadź..
A kiedy wychodzą - rozglądaj się
czy ktoś w pobliżu nie ma broni;
i broń ich w razie kogo
ode złego,
w razie czego - zasłoń.
.
gabrysia cabaj, 27 października 2011
Świat nie jest, świat się wiecznie zaczyna*
W taką noc Kaszubi zbierali się jak do wesela:
stoły z kuchami, dzbany kawy zbożowej.
Chłopy jak snopy, w sękatych rękach psalmy
spisywane od pokoleń, a kobiety - rumiane wrony
za nimi, zawzięcie.
Tuż obok, w Pustej izbie, nieboszczyk Jonk
w sosnowej. Za drugimi drzwiami dzecom serca
trzepocą, jak skrzydełka wróbli, gotowe zbiec
przykarcone i hop! pod górę pierzyn.
Kiedy ranne wstają zorze, budzi się życie,
psy szczekają, pieje kogut.
Do południa pójdą za wozem dwukonnym,
kilometry polną drogą, pośród pagórków,
śpiewając na swoją nutę żałobnie,
z zacięciem.
*J. Przyboś.
.
gabrysia cabaj, 20 lutego 2012
Złap za nić chęci i przekuj w działanie
Cóż to za dom, gdy w korytarzu same
domorosłe buty,
które z dnia na dzień jedynie
miejscami się zamieniają?
Więc człowiek dostał dziecko - wyszło
ze ściany,
bo tylko takie nieduże istotki mogą
przechodzić mur.
W cieniutkiej kurtce, ale mrozi u nas.
Trzeba kupić rzeczy: ciepłą odzież,
botki, małe, słodkie laczki.
Trzymać za rączkę, żeby się nie zgubiło.
A ja puściłam? Później szukałam jej
po ulicach, sklepach, na bazarze.
Moja rozpacz nie miała granic
w piersi -
ciężka, jak chmura.
Wtedy trzeba wrócić, otworzyć
szafę i w ciemno powiedzieć:
no, wyjdź już!
I dacie wiarę? jest!
Ta moja dziewczynka była ukryta
za płaszczami.
Gdyby można się nie obudzić.
.
gabrysia cabaj, 20 czerwca 2013
Gdy spadłam
z ciemnej strony Księżyca
musiałam odejść żeby szukać
sensu:
w oderwanym od gałęzi liściu na wodzie
w pokosach trawy granatowych kałużach
w zaspach i zasypianiach
w budzeniu
ale nic nie było podobne - widziałam
jak wuj Bernard hodował łabędzie
kiedy syn mu się w czepku w niedzielę
utopił. Kobiety w długich suknicach
ciągnące wozy
Chętnie chodziłam rzeką
dno przepatrując
a kiedyś spytałam: mamo
co było w dzień w którym zostałaś sierotą?
Nic nie było - poszłam do lasu
nazbierać ziół na suchoty
a tam tak cicho
tak było cicho że w życiu czegoś takiego
nie słyszałam
Ja również mam w sobie taką ciszę
I łabędzia
Już niczego nie szukam
Gdybym znalazła nie wiedziałabym
co z tym zrobić
Czy podnieść?
I komu oddać
.
gabrysia cabaj, 24 stycznia 2012
mówię wam jest nie do śmiechu
normalnie przechlapane
dzieci się starzeją mają już trochę siwych włosów
pierwszą koronkę na zębie blizny pooperacyjne
które obnoszą jak wojenne trofea
jakiś dziwny przymus wychowywania rodziców
którzy oczywiście nie wiedzą czego chcą
nic nie robią w kierunku przyszłości
sami sobie szkodzą tym paleniem bo gdyby pomyśleli
to by rzucili
i niech później nie narzekają
bo życie to harówa od rana do nocy
pieniążki nikomu z nieba nie spadną
a tu tylko komputerek i zasrane wierszyki
papierosek i kawka
czy wy wogóle wiecie jak wyglądają prawdziwi
ludzie?
gówno wiecie!
a ja nie będę jeździł po szpitalach żeby wymieniać
wam pampersy
o nie!
trzeba było o tym pomyśleć wcześniej
ale do was nic nie dociera
i nie myśl że jak masz dzisiaj urodziny to ja
będę siedział cicho
radzę ci
zastanów się nad sobą póki jeszcze czas
synku
niebo się chmurzy
zasłonię cię od burzy
.
gabrysia cabaj, 4 maja 2013
Przeskoczyć wieczność
w jednym mgnieniu oka
To przecież niełatwe.
Panu się już udała ta sztuka,
gdy my jeszcze musimy
(bo ktoś nas odroczył?)
uroczo wdzięczyć się
za drewnianym (o)płotkiem,
bardziej widząc niż wiedząc.
Pewnie pan nie wie, umarły poeto,
że mamy nową rodzinę pszczół,
noszącą pyłki kwiatowe
w szczeliny
muru z czerwonej cegły.
To dla nich różowe stokrotki
papuzie bratki;
dla nich forsycje i tulipany.
W betonowych kręgach aksamitki
i pelargonie
cieszące Słońce (oko Pana B.)
Mówimy - kurwa -
ale dzisiaj jest pięknie,
jakbyśmy właśnie lecieli
nad ogrodem
siedząc na skrzydle motyla
jedną chwilę
.
gabrysia cabaj, 16 września 2011
znaleźć kamyk i wrzucić do wody -
jest moment zetknięcia z powierzchnią
czytaj tak jakby czas nagle stanął
nie dając żadnej innej interpretacji
prócz faktu wody i kamienia w związku
przyczynowo-skutkowym wiesz że będzie
poruszenie
jakiego słowa użyć jaki obraz przedstawić
który nie uczyni
.
gabrysia cabaj, 26 października 2011
zastanawia się ile razy można przejść małe piekło w ciągu
jednego dnia kładzie się wstaje siada na krześle po kryjomu
paląc papierosy jak drewniane kładki odkąd znalazła sens
któremu się poddaje ustępując miejsca jakby była bardziej
szara od wszechobecnej szarej bieli
tak tak mówi do siebie żeby nie być posądzona o brak
światła jesienna upierdliwość kamiennych schodków
nurkowanie w popiele obrazy wirujące madonny poeci
muzyka raz usłyszana nie chce wyjść z głowy więc znowu
kładzie się z książką w ręce mając zbyt gorącą twarz i już
we śnie na spokojnym oceanie bardzo jej cicho łagodnie
w rozłożonych ramionach unoszonej falą unoszonej falą
a później - tylko nie patrz do lustra kobieto Bóg jeden wie
co tam się mogłoby ujawnić gdy linie odniesień za drugimi
ścianami a tam jeszcze dalej
.
gabrysia cabaj, 6 czerwca 2012
Gdybyś miał wszystkiego dość,
najpierw trzeba się zaszyć w lesie,
żeby nikt nie zobaczył śladów,
nie wywąchał tropu -
pod osłoną nocy,
najlepiej jakąś krótką żerdzią wykopać
jamę na miarę wilka lub jenota. Być
w swojej ciszy jak w wodach płodowych.
Od frontu zasłonić się stertą gałęzi,
i nie świecić w ciemności oczami. Później,
już za dnia - poszerzyć,
pogłębić,
na wszelki wypadek kilka stempli
do wzmocnienia stropu, bo ile można czołgać się,
czy klęczeć?
Na posłanie zacząłbyś znosić
kępy mchu, liście paproci, a broda by rosła
i rosła;
we włosach plątałyby się mrówki i szpilki.
Na śniadanie coś z runa, na język
trochę wilgoci, którą na upartego można
zebrać z poszycia.
Na obiad żaby, ślimaki,
ale tak nie bardzo na dłuższą metę
na żywca, więc
wtedy pomyślisz o ogniu:
eh...hmm
- gdyby nie ta Straż Leśna i zwykła ludzka
przyzwoitość.
.
gabrysia cabaj, 12 stycznia 2012
Wznieść się nie mam już siły;
i nie kwestią nogi, ramiona, czy wiek,
lecz pewnego rodzaju równoważnia myśli,
którym wygodnie przy leciutkim wietrze.
Jeden z poetów napisał, że nie można
kochać bez piany przerażenia
i to nie chce wyjść z głowy -
przypomina dzieciństwo,
ogródek jordanowski,
huśtawkę w kształcie metalowej łódki,
gdy przy ruchu z góry w dół
żołądek nieznośnie kurczył się,
niwecząc spontaniczną radość;
więc mówię: lepsza miłość spokojna,
która niczego nie chce, nie pokłada nadziei;
podaje kwiaty milczenia jak wieczne życie.
.
gabrysia cabaj, 7 lipca 2013
Ptak [...] śpiewa, ponieważ ma śpiew
Proszę ja ciebie: układamy się
na prawym boku. Palcami prawicy
zamykamy cztery otwory w głowie;
piątym przyciskamy aortę.
Nogi masz prosto - jedna na drugiej.
Trochę dziwnie łapać powietrze jedną dziurką
nosa.
Leżymy w pozycji lwa, który zdycha
na pustyni ze starości. To może być też
łóżko lub fotel, przedział pociągu, ławka
na bulwarze. Jeżeli jesteśmy na przykład
"wychuchol"
wtedy umieramy ze śmiechu
z powodu nazwy. W naszym środowisku
wodnym kto stanie nam za głową, no kto?
Gdy najbliższa rodzina to też wychuchole,
a krety są dalszą.
Żeby jasno było i przejrzyście:
cała w bólu, w skowronkach
kiedy już zamknę oczy,
nad głową
stworzę dla nas miejsce
gdzieś w kosmosie -
nieważne.
Będzie tam rosła diamentowa trawa.
Jeszcze mam czas się nauczyć
Pieśni Jesiennej,
na ostrzu oszczepu
zamówić nam dobrą gwiazdę.
A teraz do boju -
delikatnie: kulka po kulce. Małe granaty,
czarne perełki. Na ten czas, to jedyne
bogactwo, osypujący się
ciepły dzień w zieleni. Moje palce
stworzone do pieszczot i smarowania
chleba. Moje palce różowe jak świt.
Rytuał zbioru, a każdy krzew jest zegarem
słonecznym.
Mrówki, mój drogi, swoją drogą.
.
gabrysia cabaj, 27 maja 2012
Z samego rana
prosto z reklamówki przesypuję je
w stary durszlak
i potrząsając,
dokładnie kąpię w strumieniu
zimnej wody.
Dawniej najlepsze były te ciepłe
prosto spod krzewu,
ale kiedyś zaczęło mi się zdawać,
że każda jest sercem,
które pokochałam.
Wtedy to było Coś,
żeby jeść pomimo piasku
zgrzytającego między zębami:
taka wiara.
Dzisiaj jestem przezorna -
już przy usuwaniu szypułek
wiem, którą włożę do szklanej miski,
którą do ust -
skaleczoną, chropowatą,
trochę gorzką;
jakby to, co stawiam na stół
dla drugich,
musiało wyglądać IDEALNIE.
.
gabrysia cabaj, 13 września 2013
w tym domu teraz tak puściej
i ciszej
na paluszkach poduszkach
wszystkie drzwi za plecami
rób coś zrób
aromatyczny dżem z gruszek
ze szczyptą imbiru
wyjedź stąd wróć
do kogo do siebie do czego
dlaczego nie
wtedy możesz otworzyć
by zamknąć
zobaczysz
.
gabrysia cabaj, 22 grudnia 2012
Dlatego, żeśmy nie zwolnieni: trybiki korporacji,
monterzy kabelków, ostoje biur, taśmo rąk pracowitych;
i wy - nakręcacze śrubek, wulkanizatorzy, kierowcy
miejskich autobusów, szambonurcy, szpiedzy pospolici,
świecie pracy, kagańcu oświaty, żywy tłumie polityków,
zielona służbo zdrowia, policjanci i złodzieje (nie!
złodzieje nie!) drogowcy, kolejarze pod górkę, leśnicy,
słudzy wszelkich telefonii, gwiazdy różnej maści,
pociągowe konie, restauratorzy i rejestranci, klubowicze,
partyturo na dwie ręce, i jeszcze górnicy, hutnicy i tamci,
którzy; rolnicy i frezerzy, a zwłaszcza poeci
i jeszcze raz - aktorzy
- cieszmy się i radujmy !
Oto Łaska na białym koniu nadjeżdża,
wśród nocnej ciszy
się rodzi
.
gabrysia cabaj, 9 października 2011
razu pewnego ropucha
rzekła - niech jest zawierucha
dam ja wam wszystkim popalić
i dalej - jak nie zacznie walić
bąbelków puszczać na fali
straszyć swymi brodawkami
rechotać wyśmiewać się z żab
że karaś srebrzysty to drab
że staw zbyt piękny dla kaczek
aż biedne dostały sraczek
kijanki z żabiego przedszkola
ukryły się już do wieczora
zielona zmęczona akcją
musiała się zająć kolacją
więc nagle zaczęła tłumaczyć
irrr - to się ślimak zślimaczył
i jeszcze jak gdyby nigdy nic:
dla skrzeku zrobiłam ten wic!
.
gabrysia cabaj, 22 maja 2012
Czy nadzieja to mały okruch - drobinka
pośród innych,
rozsypanych na leśnej drodze,
niby ślad, po którym Jaś i Małgosia
będą mogli wrócić do domu?
A może dziecko,
dajmy na to z porażeniem mózgowym -
ciepłe ziarenko, słońce czyichś oczu.
Nie wiem, pytam więc córkę z czym jej się kojarzy.
Patrzy na mnie przez chwilę i mówi, że umiera
ostatnia.
Jeżeli tak, to wychodzi źrenicami kobiety leżącej
przy torze kolejowym - opuszcza je na śmierć.
Ale ja nadal nie wiem -
może to tak jak na obejrzanej fotografii:
schody do nieba, jesień lub wiosna,
wszędzie wokół liście
z drzewa dobrych i złych wiadomości,
przywiane przez wiatr,
jakby z każdego z nich wyszła
maleńka dusza
i już wolna - w górę pobiegła.
.
gabrysia cabaj, 9 lipca 2012
Kilka dni temu
(była sobota i córka miała wolne, celowo
nie zapisując się na nadgodziny)
rozmawiałyśmy o umyśle. Jakoś tak
wzrok nastawiałam na wisienki wyczekiwane
od pierwszych listków do kwiatów. Jak pęczniały
takie malutkie, zielone kulki, a później końcówki
gałązek zaczęły więdnąć przez tycie robaki
w pajęczej otulinie, więc oprysk.
I otóż są. Zdążyły dojrzeć - soczyste, błyszczące.
W każdej odbite są fotony światła. Wieczorem
jeszcze bardziej ciemnieją, a później, nocą,
może ich wcale nie być, gdy śpię.
Rano widać, że jednak jest ich dużo - im wyżej,
tym więcej, ale ona mówi, że trochę.
To można udowodnić, tylko komu
i po co?
Zwykłą ogrodową haczką powoli
nagięłam konar,
wiedząc, że takie nagięcie z wyczuciem
wcale nie musi skutkować
złamaniem - to prawie jak u ludzi.
Uśmiecham się,
gdy sięga raz po raz do rondla
z wiśniami, wypluwając pestki. Robię swoje:
cierpliwie, bez pośpiechu, cierpliwie.
Teraz idę myć słoiki; dokładnie w tym czasie,
na moich oczach dochodzi do rozpadu
owoców.
Już mogę rozpoznać -
chociaż nic nie istnieje samo w sobie,
jednak wszystko wciąż się pojawia.
.
gabrysia cabaj, 26 maja 2012
Mojej mamie już wyblakły oczy;
włosy ma siwe jak staruszka
i bardzo pociesznie wygląda
z tym jednym wałkiem
nad czołem.
Z trzeciego piętra
uczestniczy w życiu społecznym,
a czasami biorąc laskę, wypuszcza się
sama na cmentarz,
ale i tak boi się potknąć,
upaść.
Lubię jej śmiech i opowieści
na przykład o kosach,
które mieszkają niedaleko śmietnika.
Przykro mi, gdy płacze -
wtedy ciężka jest od wielu win
przecież niezawinionych
i od dziury w całym,
może więc dlatego ją przeplatam myślą
przez wiersze,
jakbym - przechodząc koło lustra -
musiała się przejrzeć,
uparcie (p)oszukując różnice.
.
gabrysia cabaj, 4 października 2013
Kamień i rdza w łazience
jakoś nikomu nie przeszkadza
więc trzeba podwinąć spódnicę i boso
z pomocą szczoteczki do zębów
dać czadu!
Wieczorem
założyć suknię karminową
i sandałki ze srebra -
przyjedzie mały wóz
przecież przyjedzie mały wóz
wtedy wsiądę do niego
mówiąc: pierdol się świecie!
i odjadę
.
gabrysia cabaj, 25 lipca 2013
Wszyscy mają nas w dupie, tak?
A my nie mieścimy się w sobie,
oglądając filmy o przyszłości -
zielonych domach jak drzewa,
odnawialnej mocy,
śmieciach, które się degradują.
Gdy wychodzę na zewnątrz,
na krześle,
słucham jak ściany oddychają,
wolno biją im serca.
Teraz kot jest panem - też
ma nas w dupie, odwrócony
w stronę ogrodu.
Co widzi w ciemności? Jaki cień
przemyka, liść
opada
.
gabrysia cabaj, 18 grudnia 2011
Wydałam się, wydałam -
za rolnika.
Pierwszy zgrzyt nastąpił,
gdy jakiś facet w sklepie
w stanie wskazującym powiedział:
o, tą działkę to bym przekopał!
Mój uśmiechnął się
pod wąsem,
a mnie szlag o mało trafił,
że nie rzucił mu w twarz
rękawicy,
szabli nie dobył,
tylko ze stoickim spokojem
poprosił sklepową
o zieloną sztychówkę z trzonkiem
sosnowym.
.
gabrysia cabaj, 10 sierpnia 2011
Kto żyje wolno - żyje dłużej
W dzień śpi, a nocą daje upust
drapieżnym instynktom.
Rankiem kładzie na progu,
jak na ołtarzu ofiarnym,
umęczone ciałka ptasząt
i myszy.
Po co to robi? Nie wiem -
trochę mnie smuci,
ale wiem, że i tak ma gdzieś
nas wszystkich.
Rudym kłębuszkiem leżąc na
kanapie, wysysa z łapek
ślady własnych ścieżek. Z futra
zlizuje gwiezdny pył i wiatr idący
z księżycem.
W oczach jak bursztyny długo
rozważa każdą decyzję - powoli,
z ociąganiem, jak gdyby wierzył
w powtarzalność
życia.
.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
27 maja 2024
Niejasność podążaniaArsis
26 maja 2024
Noc bez świtu, zmierzchSztelak Marcin
26 maja 2024
Serce serc 2024Misiek
25 maja 2024
W kotle burzyMarek Gajowniczek
25 maja 2024
Nieuniknionevioletta
24 maja 2024
ZłudaArsis
22 maja 2024
Wyśmienicievioletta
22 maja 2024
Litania dla GazyDeadbat
22 maja 2024
Na końcu świataJaga
20 maja 2024
Czeka nas wojna!Marek Gajowniczek