bosski_diabel | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (34) Poezja (171) Proza (20) Fotografia (18) Dziennik (2) |
bosski_diabel, 21 listopada 2012
jak zobaczyć noc po zgaszeniu lampy
podzielić koło na kwadraty
rozumiemy słowa bez wymawiania na głos
opadają w miejsca gdzie można zgarnąć je dłonią
czujemy wtedy prawdę choć czasami zmysły zwodzą
sączymy ostatnie momenty wspominając
szaleństwo bywa błogosławieństwem i rozgrzeszeniem
milczenie drapie w gardle poczuciem niedopełnienia
dlaczego zamykamy drzwi uszczelniamy zaciągniętą próżnię
a może pozostałość podzielić na dni nadające się do
wtórnego użytku wybrać najbardziej prawdziwe chwile
zatrzymać w sobie trzy oddechy ciepłego powietrza
którym będzie można przełknąć dodatkowo nowych parę słów
zanim spojrzysz na mnie moim wyobrażeniem siebie
bosski_diabel, 14 listopada 2012
czas splątany w kątach niedomaga z przesilenia
szyba drży łaskotana kroplami deszczu a za nią
ptaki minionych smutków szukają pożywienia
cierpliwość szepcze różaniec o zmierzchu
długi jest za nami most jeszcze tylko noce tlą się na obrzeżach
dziś jest potrzeba snu który znika jak królik z uszami po sobie
światło utknęło w śpiączce podłoga wyskrzypuje imię
widzę cię ale z innej perspektywy niż wczoraj
za nami okna mijających się pociągów i puste perony marzeń
czasem jeszcze dzielę myśli na pół-twoje moje
bosski_diabel, 11 listopada 2012
ona gaśnie ja zaczynam-odbicie dna
w ostatniej fazie przywierania
jak zawsze klęczę w rozchylonym świcie (a potem)
usypiam z zakurzonymi myślami spadającej nocy
może mógłbym inaczej lepiej ale mi się nie chce
wolę wino z wody zamieniać w po-słowie
jak poeta od siódmego bólu głowy
co kończy nagraniem archiwalnym
zawsze nadchodzi czas kiedy wszystko odpływa
pod mostami pustych rzek w dłoniach zostaje wczoraj
z przyzwyczajenia widzę cię w filiżance możesz mnie mieć
zostać i odwróć wszystko czas odmierzymy od nowa
bosski_diabel, 7 listopada 2012
wzrok odchodzi na skróty noc zawsze do domu
czasami stąpam po krawędziach dachu
za kominem nie szukam dymu
ogniem trzeba ostrożnie
zegar bije po twarzy dwadzieścia cztery
razy szybciej niż zwykle stygnie herbata
papieros nie uspokaja jest bezsilny
Panie daj mi czasu miarkę a
przekroję świat jak pomarańczę
a jej nie skaleczę słowami
bosski_diabel, 5 listopada 2012
Na zawsze twoje oczy, profil co zastygł na chwilę w bezruchu w momencie, gdy
patrzyłaś na miasto,taka już już dla mnie pozostaniesz. Czasami się odwracałaś, patrzyłaś na mnie. Wpółprzymknięte oczy wyrażały ból porannego rozstania, ból oplatał cię swoją siecią. a. Przecież wszystko, czego dotknęliśmy nie było jałowe, ten ostatni akt zaakceptowania prawdy wzruszył i zdobył na nowo moje serce. Miłość czasami bywa niezniszczalna, nawet po.
Wiem uśmiechniesz się, dowód miłości - zanim odejdziesz do jutra. Nie wiem, czy można żyć oświetlonym przez prawdę, ze świadomością jej istnienia, wżynającą się w jaźń i wystawiającą ją na podmuchy zwątpienia. Smutno, że się poddaliśmy. Wierzyłem, że będziemy silniejsi. Tak, jak się wierzy w wieczne szczęście, leżąc u jego boku. Nasza baśń nie nadaje się do adaptacji w rzeczywistości, więc ta dziecinna wiara jest daremna. Staraliśmy się, pokonał nas absurd własnego wyboru. Nie ma usprawiedliwienia tego.Dzień już nas nie określi, noc nie istnieje.
Przełom roku potraktowaliśmy jakby miał nadejść koniec świata,
dziś wymieniamy ulotne wspomnienia wspólnie spędzonych chwil. Wracam do pezji, muzyki anielskich chórów, harmoni i słów, bo.
Wszechświat poezji, to wielka bitwa na słowa, człowieka z samym sobą, a.
Ty jesteś moją poezją, nie wierzysz?
bosski_diabel, 1 listopada 2012
wyciągnięta cisza z rękami do nieba,
opadła nieproszonym słowem.
wiążę litery jak supły pozawczorajszego dnia,
szukam uzasadnień dla podmiotu lirycznego.
myśli przytulone do szyb dźwięczą półsennie,
w kroplach deszczu tkają witraże.
rozwarstwione cumulusy goni jesień do jesieni.
w podmuchach wiatru gną się cienie za cieniem,
tańczą zaokiennie bezlistne Panny Madonny.
pochylony potykam o kąty, ściany drapią pustką,
sny otwierają drogę na niepokój. alfabet buduje historię,
życie.
a życie, ma takie małe dłonie, ledwie okruchy zmieści.
bosski_diabel, 24 października 2012
czasami budzę się z sumieniem cięższym od głowy
wpatruję w sufit nienawidzę nieprzespanych świtów
bez ciebie zbyt długo wtedy wracam do równowagi
w skrupulatnym rachunku sumienia
rozliczam się z ilości wypisanych słów daremnych
opróżniam kolejną z ekspressu pragnienia wolno mijają
po treat heart sen wymieszał się z dniem najarana noc
plącze się w zeznaniach kto z kim i do kogo
gdyby chociaż było w tym
wszystkim trochę metafizyki
a tak pozostał tylko zwyczajny kac
nieleczony prowadzi w skrajne wydalenia odśrodkowe
bosski_diabel, 22 października 2012
otwórz oczy bym mógł cię usłyszeć
pod twoimi powiekami spokój nieba
stół talerz z połówką nadgryzionego jabłka i filiżanka
po herbacie wystygła kawa
rozgrzana nocą klawiatura zacina się pomiędzy a
a pierwaszą literą i przecinkiem
za nie ma nic nawet kropki zabrakło-nie ma i już
wszystkie myśli przetworzone wytnij wklej ewen kopiuj
kolejność słów nie-przypadkowa biel pulsuje w skroniach
tykanie rozciągnięte w nieskończoność pęknięta czaszka
plami myślami sterylną pościel cisza i sadź nad ranem
wyobraź sobie nocne klikanie wypełniające ciężki oddech
nicość brama
życie woda kamień
podcięte skrzydła
fałszywe modły
okaleczone anioły
brud ludzkich myśli
uczysz się żyć od nowa nie pojmujesz
nic z wypowiadanych słów
ponownie stawiasz pierwszy krok
sperans omnia suus 'non amittitur
bosski_diabel, 6 października 2012
nie martw się o mnie coraz mocniej podciągam kołnierz
bezdomnością błądzę po wychłodzonych ulicach
omijam niepewność ciemnych zaułków
oczy wiszą wedle rozkazów na pozorach wczoraj w
wiadomościach podali że coś się zawaliło
zapal iłem światło uchyliłem wrota na tyle
by dowiedzieć się jak wygląda ciemność
po otwarciu drzwi myśli układają po kątach
przez chwilę wszystko jest proste potem
opadną zasłony skończy się postój pójdę tam-gdzie
wschodzi słońce nowym odcieniem zachodu
bosski_diabel, 3 października 2012
odpuszczone mam wszystko na co mnie stać a to niewiele gdy na
skrzyżowaniu ledwo trzymam się krawężnika grzechów niepewnych
i do cholery nie mam pretensji do świateł klaksonów i konfesjonałów to nie ja przemieniałem wodę w wino i wynalazłem kłamstwo czy seks
życie obniżyło się poniżej skali ciszy dotyka prozy
irytujące milczenie bez spojrzeń prosto w oczy - forma rozmowy
podłoga płonie odbitym żarem cichy skowyt pomiędzy poduszkami
potem przerwa na modlitwę o trzy gramy ciebie o świcie
pięść wbita pomiędzy połamane dni straszy pustkowiem i
nadgryzione wiersze z przetrąconym karkiem
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
6 listopada 2024
to nie przypadeksam53
6 listopada 2024
Filigran.Eva T.
5 listopada 2024
Wierszyk specjalnyMarek Gajowniczek
5 listopada 2024
0511wiesiek
5 listopada 2024
Klub Kawalerów OrderówMarek Gajowniczek
5 listopada 2024
"W żółtych płomieniachJaga
5 listopada 2024
Jesień.Eva T.
5 listopada 2024
AgnieszkaYaro
5 listopada 2024
odczuciaYaro
4 listopada 2024
WiewiórkaMarek Gajowniczek