5 grudnia 2013

krótko o przemijaniu

trudno nie wierzyć w dzieciństwo, kiedy wierzy się w latawce.
niebo do którego spieszno wszystkiemu co lżejsze. myślom. 
ludziom spełnionym jak życzenie sto lat szczęśliwie.

to żyją. do starości, która nie zaskakuje niczym innym. trwa
wystarczająco długo by zapomnieć i zbyt krótko by oswoić, że
tak właśnie było. na fotografiach radość. nikt nie chce smutku.
po wszystkim, łatwo pomylić uśmiech ze łzą, która nie jest
w niczym wielką.


alt art,  

miopia refrakcyjna..

zgłoś |

Istar,  

witaj, witaj drogi altcie..

zgłoś |

alt art,  

dobry wieczór, Gwiazdko..

zgłoś |

issa,  

pamiętam, że przynajmniej raz już kiedyś u Ciebie, w jednym z Twoich tekstów, przypłynęły do mnie echa opowiadania, które napisał Truman Capote. "Wspomnienie gwiazdkowe". Mam do niego niesamowity feblik. Nie wiem, czy je przeczytałaś, ale mam wrażenie, że to opowiadanie nieprzeczytane przez Istar, straci wiele. Więc jeśli jeszcze nadal ono się błąka i nie może do Ciebie trafić, to bardzo bym się cieszyła, jeśli kiedyś zechcesz je przyjąć u siebie, Is :)

zgłoś |

issa,  

zostawię może wabik, tak na wszelki wypadek. moment

zgłoś |

issa,  

"Czarny piec, wypełniony węglem i drewnem, jarzy się jak oświetlona od wewnątrz dynia. Trzepaczki do jajek wirują, łyżki okręcają się w miskach masła i cukru, wanilia wysładza powietrze, imbir dodaje mu pikanterii; kuchnię przesycają roztapiające się, łechcące nozdrza wonie, wypełniają dom, wypływają na świat w kłębach dymu z komina. Po czterech dniach nasza praca jest zakończona. Trzydzieści jeden placków, zwilżonych whisky, leży na parapetach okien i półkach. Dla kogo są?

zgłoś |

issa,  

Dla przyjaciół. Niekoniecznie przyjaciół z sąsiedztwa; w istocie większa część przeznaczona jest dla osób, które spotkaliśmy może raz, a może wcale. Ludzi, którzy przypadli nam do serca. Jak prezydent Roosevelt. Jak wielebny J.C. Lucey i jego żona, misjonarze baptyści z Borneo, którzy wygłaszali tu pogadanki ubiegłej zimy. Czy mały szlifierz ostrzący noże, który przejeżdża przez miasteczko dwa razy do roku. Albo Abner Packer, kierowca autobusu przychodzącego o szóstej z Mobile, z którym co dzień machamy sobie wzajemnie rękami, kiedy przejeżdża z szumem w chmurze kurzu. Albo młodzi Winstonowie, para z Kalifornii, której samochód zepsuł się pewnego popołudnia przed domem i która spędziła przyjemną godzinę, gawędząc z nami na ganku (młody pan Winston zrobił nam zdjęcie, jedyne, jakie nam kiedykolwiek zrobiono)".

zgłoś |

issa,  

(i są tam też latawce. najważniejsze z najważniejszych na świecie)

zgłoś |

Istar,  

jedna z tych opowieści, które przekonują mnie że to o czym myślę że nie mam - jest we mnie.

zgłoś |

Istar,  

dziękuję iss, nie potrafię sama pokonywać pewnych odległości..

zgłoś |

issa,  

:) mnie się nieraz wydaje, że to raczej ja za Tobą idę

zgłoś |

Istar,  

to się zgubisz, ale będzie ciekawie ;)

zgłoś |

issa,  

hahah. o, masz. kto to wie, kto to wie. okej, Is. idę, idę, jak szłam dotąd. żadnego zawracania - nie stąd, o, nie. pożyjemy, zobaczymy :) uściski misiate, łagodne dla Ciebie

zgłoś |

Istar,  

uściski odwzajemniam, z lubością :) chodź, chodź, lubię słuchać Twoich opowieści podczas drogi, która prowadzi dokąd prowadzi :)

zgłoś |

issa,  

yhm, tak. która prowadzi, dokąd prowadzi :)

zgłoś |

Istar,  

Wiatr wieje i nic nas nie zadowoli, dopóki nie pobiegniemy na pastwisko poniżej domu, gdzie Queenie popędziła zagrzebać swoją kość (i gdzie następnej zimy sama też będzie pogrzebana). Tam, przedzierając się przez jędrną, po pas sięgającą trawę, odwijamy nasze latawce, czujemy, jak szarpią za sznurki, płynąc na wietrze niczym niebiańskie ryby. Zadowoleni, rozgrzani słońcem, wyciągamy się w trawie, obieramy mandarynki i patrzymy, jak hasają nasze latawce. Wkrótce zapominam o skarpetkach i używanym swetrze. Jestem taki szczęśliwy, jak gdybyśmy już wygrali pięćdziesięciotysięczną nagrodę w tym konkursie na nazwę kawy. - Oj, jaka jestem niemądra! - woła moja przyjaciółka, nagle się ocknąwszy, niczym kobieta, która przypomniała sobie za późno, że ma ciastka w piecu. - Wiesz, co zawsze myślałam? - pyta tonem odkrywcy, uśmiechając się nie do mnie, ale do jakiegoś punktu poza mną. - Zawsze myślałam, że człowiek musi być chory i konający, zanim ujrzy Pana. I wyobrażałam sobie, że kiedy On przyjdzie, będzie to jak patrzenie na baptystyczne okno - piękne jak kolorowe szkło, przez które wlewa się słońce z takim blaskiem, iż nie wiesz, że już się ściemnia. I to było pokrzepiające - myśleć o tym blasku, które odejmuje wszelkie uczucie lęku. Ale założę się, że nigdy tak się nie dzieje. Założę się, iż na samym końcu człowiek uświadamia sobie, że Pan już się pokazał. Że te rzeczy, takie, jakie są - tu jej ręka zakreśla koło gestem obejmującym obłoki i latawce, i trawy, i Queenie zagrzebującą swą kość - zawsze były widzeniem Jego. Co do mnie, to mogłabym zejść z tego świata, mając w oczach dzisiejszy dzień.

zgłoś |

issa,  

o, jesteś tam :)

zgłoś |

Istar,  

tak, bardzo, bardzo głęboko :)

zgłoś |

astrit33,  

p.Istar :D (coż za login no nono) żyj tak aby każdy twój dzień był świętem, a nie jakby miał być ostatni, wtedy poznasz co to radość (może kiedyś o tym napiszę ;)

zgłoś |



pozostałe wiersze: ..., ..., ..., Wiem co powiesz., ..., Jesteś moim słońcem, jedynym słońcem., Będę tęsknić., ..., dzisiaj, tabletka II, pewnego dnia, pewnej nocy, ..., kiedy, nie zdarzy się nic, ..., niestrudzona, zawróceni, oddalenie, słowa, marz, ..., słowo na nie, ..., ..., ..., Sobota w tym tygodniu., ..., ..., Jeszcze będzie, Westchnienie, Tęsknota, Obecność, bukiety, coś optymistycznego, fff, ..., Przed Wigilią, Pogrzeb, ..., ..., ....., ..., ..., ..., prowokacja, ..., ludzie wierzą tylko przez doświadczenie czułości, ..., piersi matki, wiersz w kilku słowach, słowa, ..., deus ex machina, ..., do wszystkich którzy myślą że nie umarłam, ..., ..., ..., ..., ...., ...., zgubiłam etui na szminkę, ...., ...., ludzie do siebie mówią językami wielu, ...., Nes, jednak ich nie nazywam, ...., ...., ...., ...., ...., ...., ...., ...., ...., ciszej nie mogę, ...., ...., ..., ..., ..., ...., boję się milczeć żeby nie pisać., jutro zgaśnie światło, dziękuję, ..., w moim niebie będzie spokojnie, ..., ..., gdyby ktoś pytał, lata policzone, niepisanie, ..., ..., widzisz tyle na ile pozwala ci spojrzeć, migawka, ludzi nie wiążą obietnice., pustek, już tylko tyle, do kobiet, pudełko z pamiątkami, głupia, przyszła śmierć i zabrała, nie sen, gdyby nie miał skrzydeł, już tylko słychać, ..., starzeję, wszystko we mnie czeka., ten sam, to wszystko, mogę o nas pomyśleć, ..., jestem jak włókno, ..., za serce i wrażliwość, skakanka, kwestia wiary, nie mamy czasu szukać, dwadzieścia pięć lat, hej mała, bądźcie, przystań, dzień dziecka, stypa, Piotr wraca do kraju, nie tytułuje się łez, tik tak, dwa wiersze na raz, przyśnij się, nic nie wiesz, tak, chcę, zostań, opis, obejrzyj się, niespotkanie, pooranek, szare dusze nie idą do Boga., nikt nie czeka, bez przekwita., sztuczne kwiaty, choroba, refleksja, czyj ten żal, boję się, że umrę nie z miłości, sens, czytam, już tylko one, nie bójcie się moich wierszy,

Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


kontakt z redakcją






Zgłoś nadużycie

W pierwszej kolejności proszę rozważyć możliwość zablokowania konkretnego użytkownika za pomocą ikony ,
szczególnie w przypadku subiektywnej oceny sytuacji. Blokada dotyczyć będzie jedynie komentarzy pod własnymi pracami.
Globalne zgłoszenie uwzględniane będzie jedynie w przypadku oczywistego naruszenia regulaminu lub prawa,
o czym będzie decydowała administracja, bez konieczności informowania o swojej decyzji.

Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1