26 września 2013
odwet
spotkałam na porannym spacerze człowieka.
widywałam go wcześniej, ale spod kaptura
nie wyglądała żadna z twarzy. dziś się uśmiechnął.
pomimo deszczu zdjął pelerynę, zarzucił jak
wiosło na lewą burtę ramienia i popłynął mokrą ścieżką.
charakterystyczny chód uspokoił psa z odwagą
ruszył mu na przeciw. człowiek gestem uniesionej ręki
dał znać, że nie obawia się ubrudzić od łap wspartych
na jego boku. zbliżyłam się, nie tak jak podchodzi
się na zawołanie, ale zwyczajnie, udając że idziemy
w tym samym kierunku.
zawsze najpierw spoglądam na dłonie. te jak konar
drzewa o słabym korzeniu. w oczach mrok świtu i ciepło
wyniesone w garstce uczuć. czekoladowa skóra,
bakaliowa cera -
moje serce wymiotuje kawałkami szkła.
kiedy okno rozstrzaskało się na posadzce wyzbierałeś
tylko te większe, cała reszta wśliznęła się we mnie,
z bólem, ale bez śladu.
.ma pani pięknego psa.
.tak, ale nie potrafię go nauczyć posłuszeństwa, cóż,
miłość musi wystarczyć za zaufanie.
spojrzał i zasunął kaptur bluzy na twarz, dość głęboko,
tak, że powieki zniknęły pod czarną płachtą cienia.
położył dłoń na moim ramieniu. delikatnie uścisnął.
przyspieszył kroku i minął.
pies otarł się grzbietem o moje nogi.
zamerdał i pociągnął w stronę domu.
17 stycznia 2025
kołysz mnie kołyszajw
17 stycznia 2025
Na huśtawceJaga
17 stycznia 2025
1701wiesiek
17 stycznia 2025
1984prohibicja
16 stycznia 2025
16.01wiesiek
16 stycznia 2025
Wszystko odchodzi w obojętneArsis
15 stycznia 2025
*** *sam53
15 stycznia 2025
Wciąż i wciążabsynt
15 stycznia 2025
Zatamować przeciekającyabsynt
15 stycznia 2025
0032absynt